"Akcja T 4"... I CO DALEJ?

avatar użytkownika intix
ZNIKNIĘCIE z Internetu jednej z informacji, jaką zamieściłam w notce  PATRIOCI DO PSYCHUSZK I ...  doprowadziła mnie do informacji, którą pragnę się podzielić…

W pierwszej kolejności przypomnę jeszcze raz o „Akcji T 4”, tym bardziej, że w dziwny sposób informacje o niej powoli znikają z Internetu… Niechętnie porusza się też w mediach temat tej części historii -  popełnionej przez Niemcy zbrodni ludobójstwa, dokonanego na terenie okupowanej Polski… Odnoszę wręcz wrażenie, że nastała jakaś zmowa milczenia na ten temat…

Tym razem powołam się na artykuł Pani Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu – Agaty Gut.

Nauczona doświadczeniem, na wszelki wypadek pozwolę sobie skopiować…

Eutanazja – ukryte ludobójstwo pacjentów szpitali psychiatrycznych w Kraju Warty i na Pomorzu w latach 1939 - 1945

Tematem niniejszego referatu jest dokonane w okresie II Wojny Światowej ludobójstwo pacjentów Zakładów Psychiatrycznych znajdujących się na terenach wcielonych do III Rzeszy w Kraju Warty (Warthegau) oraz na Pomorzu.

Agata GUT

Dla dokonywanych zbrodni hitlerowcy używali przewrotnie i bezprawnie określenia eutanazja. Pod tym terminem chcieli ukryć rzeczywiste pobudki i cel swoich działań. Celem tym było wyniszczenie ludzi określanych jako „niezdolnych do współżycia społecznego i wiodących żywot niegodny życia”. Naukowym uzasadnieniem unicestwiania chorych psychicznie były opracowania psychiatry Alfreda Hoche i prawnika Karla Bindinga, którzy w swojej pracy wydanej w 1922r. pt. „Wydanie zniszczeniu istot nie wartych życia”, twierdzili że śmierć takich osób może być uznana przez te osoby i społeczeństwo jako wyzwolenie, a dla państwa oznaczałoby to pozbycie się ciężaru utrzymania osób nie przedstawiających najmniejszej nawet użyteczności.
Tezy te przejął i uwypuklił Adolf Hitler w książce „Mein Kampf”, co stało się podstawą do wprowadzenia ich do programu partii NSDAP. W ten sposób koncepcja zagłady osób nieużytecznych społecznie została rozpowszechniona przez lekarzy SS i innych teoretyków zagłady.

Politykę wyniszczenia poprzedziła zakrojona na szeroką skalę propaganda w postaci referatów, filmów, wykładów dla członków partii oraz dla dzieci w szkołach na temat kosztów utrzymania „bezużytecznych pożeraczy chleba” przez społeczeństwo. Wyliczano ile by zyskano, gdyby odpadły wydatki na ich utrzymanie.

W lipcu 1939r. odbyła się w kancelarii Rzeszy poufna konferencja, której przedmiotem był program uśmiercania osób psychicznie chorych. W całej III Rzeszy podjęte zostały przygotowania do wykonania tzw. programu eutanazji. U jego podstaw leżały trzy cele:
- wcielenie w życie idei „czystości rasy”,
- dążenie do ograniczenia zbędnych wydatków państwa na ludzi, którzy są niezdolni do pracy i muszą być utrzymywani,
- zwiększenie zaplecza szpitalnego na potrzeby wojny, poprzez usunięcie ze szpitali istot „niegodnych życia”.

Program ten nazwano kryptonimem T 4, od adresu placówki kierującej akcją zagłady, mieszczącej się w Berlinie przy Triergartenstrasse 4.
Mordowanie chorych psychicznie w Polsce miało miejsce już od pierwszych tygodni okupacji hitlerowskiej. Dokonywane było w tym samym czasie co „Intelligenzaktion”, to jest akcja mordowania polskiej inteligencji: lekarzy, nauczycieli, duchowieństwa, urzędników. Celem działań niemieckiego okupanta było zamienienie polskiego społeczeństwa w naród niewolników. Aby zaś owi niewolnicy mogli dobrze wypełniać swoje zadania należało pozbyć się warstw przywódczych narodu z jednej strony, a z drugiej strony tych, z których niewolników zrobić się nie da, a więc chorych psychicznie.

Zagładę pacjentów Szpitali Psychiatrycznych na terenie Kraju Warty władze hitlerowskie rozpoczęły w listopadzie 1939r. Wcześniej we wrześniu i październiku 1939r. Zakłady Psychiatryczne na tym terenie były przejmowane z rąk administracji polskiej przez władze niemieckie a w szczególności przez urzędników samorządu wojewódzkiego(GAUSELBSTVERWALTUNG)w Poznaniu. Przejęte zostały Zakłady Psychiatryczne w Owińskach koło Poznania, w Dziekance koło Gniezna, w Kościanie, w Warcie i Kochanówce koło Łodzi, w Gostyninie. Przejęto również Zakłady Opieki Społecznej w Bojanowie i Śremie. Wraz z przejęciem zakładów następowały zmiany na stanowiskach dyrektorów, kierowników administracji i nad - pielęgniarzy. Stanowiska te obsadzane były odtąd przez Niemców przybyłych z Rzeszy. W przejętych Zakładach Psychiatrycznych sporządzone zostały listy pacjentów, będące podstawą do ich wywożenia a następnie uśmiercania. Zwolniona została część personelu medycznego i pielęgniarskiego, ograniczono stosowanie leków, wydano zakaz zwalniania z zakładów chorych.

Akcją uśmiercania pacjentów Szpitali Psychiatrycznych zajmowała się specjalna jednostka funkcjonariuszy tajnej policji państwowej w Poznaniu („Sonderkommando SS”) dowodzona przez komisarza kryminalnego SS Obersturmführera Herberta Lange. Został on w roku 1939 wyznaczony przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy do dokonywania zabójstw pacjentów. Ówczesny rząd Rzeszy w Berlinie był zainteresowany tym, by pozbyć się nieuleczalnie chorych ze wszystkich zakładów leczniczych, aby w ten sposób uzyskać miejsce na tworzenie szkół SS, szpitali itd. Żeby mieć odpowiedni przegląd zażądano od poszczególnych zakładów, aby stworzyły listy chorych stosownie do stopnia ich choroby (kategorie 1-3) i zgłosiły je do Berlina. W celu wypełnienia powierzonego mu zadania, Obersturmführerowi Lange oddano do dyspozycji sztab ludzi składający się z 15 mężczyzn z Policji Bezpieczeństwa oraz 60 osób z policji. Kommando Lange pracowało zupełnie samodzielnie i nie dostawało rozkazów ani od kierowników zakładów leczniczych, ani od samorządu Kraju Warty w Poznaniu. Zadania przekazywane były bezpośrednio z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. W oddziale tym pracowała grupa więźniów z Fortu VII, więzienia i miejsca kaźni wielu Polaków.

Początkowo chorych uśmiercano w bunkrze w Forcie VII. Chorzy zamykani byli w bunkrze, którego otwory więźniowie uszczelniali gliną. Do wnętrza bunkra doprowadzony był gaz ze stojącej przed nim butli. Akcję gazowania obserwowali przez okienka funkcjonariusze Sonderkommanda. Po krótkim czasie zwłoki zagazowanych pacjentów były wyciągane z bunkra i ładowane na samochody przez grupę więźniów Fortu VII. Inna grupa więźniów chowała je w masowych grobach w lesie koło Obornik Wielkopolskich. W ten sposób uśmiercono 1000 pacjentów z Zakładu Psychiatrycznego w Owińskach i 27 pacjentów z Oddziału dla Umysłowo Chorych Szpitala Miejskiego w Poznaniu.

Akcja uśmiercania pacjentów z innych Zakładów Psychiatrycznych przeprowadzona została przy pomocy samochodu-komory gazowej. Komora tego samochodu była uszczelniona a do jej wnętrza doprowadzony był przewód, którym tłoczono tlenek węgla. Na bocznej ścianie tego samochodu widniał napis „Kaisers Kaffeegeschäft”. Nie wiadomo kto był konstruktorem tego pojazdu. Według wszelkiego prawdopodobieństwa jego pomysłodawcą był niejaki dr Becker z Berlina, zmobilizowany w czasie wojny do służby w Wehrmachcie w randze porucznika. Samochody tego typu początkowo produkowała znana firma Saurer w Berlinie. Później, po wybudowaniu dużych krematoriów w obozach masowej zagłady, produkcję ich ograniczono.

Przed wprowadzeniem do komory gazowej samochodu pacjentom podawano zastrzyki ze środkami uspokajającymi. Czas trwania załadunku chorych do samochodu wynosił około 2 godzin. Ładowaniu pacjentów towarzyszyły wrzaski, ordynarne wyzwiska, przekleństwa. Chorzy, którzy nie chcieli wejść do samochodu o własnych siłach byli brutalnie kopani i popychani. W komorze gazowej sadzano pacjentów na ławkach i szczelnie zamykano drzwi. Gdy samochód ruszał kierowca wpuszczał do komory gaz, który uśmiercał. W lasach, w miejscach wyznaczonych, więźniowie wyładowywali zwłoki zagazowanych z komory i grzebali w zbiorowych mogiłach. Po zakończonej „akcji” teren maskowano trawą i drzewkami.

„Sonderkommando SS” przeprowadzało zagładę pacjentów na podstawie list „do ewakuacji” sporządzonych przez dyrekcje szpitali.
Na terenie Kraju Warty w okresie od listopada 1939r. do 1945r. władze okupacyjne w ramach realizacji „programu eutanazji” osób chorych psychicznie uśmierciły ogółem 6000 pacjentów.
W Szpitalu Psychiatrycznym w Dziekance koło Gniezna przeznaczonych do uśmiercania pacjentów wskazywał najczęściej dyrektor tego zakładu Viktor Ratka. Brał w tym udział również nad - pielęgniarz Otto Reich. Bezpośrednio przed umieszczeniem pacjentów w komorze gazowej samochodu Otto Reich podawał im zastrzyki ze środkami uspokajającymi.
W okresie od 7 grudnia 1939r. do 12 stycznia 1940r. Sonderkommando SS Lange zamordowało w taki sposób 1200 pacjentów z tego Zakładu Psychiatrycznego.

W następnych latach pacjentów ze szpitala w Dziekance uśmiercał już na miejscu, zatrudniony tam personel. Chorym podawano w formie iniekcji środki, po których szybko umierali. Podawano im w nadmiernych ilościach: Luminal, Scopolamine, Chloralhydral i inne środki. Podawaniem środków uśmiercających zajmowali się Otto Reich, Heinrich Jobst oraz pielęgniarze i pielęgniarki: Otto Borchardt, Karl Hoppe, Richard Wenzlaff, Marie Ludtke, Emma Schark, Gertruda Wieczorek, Erna Abraham.

W tym Szpitalu Psychiatrycznym uśmiercono także niemieckich pacjentów przywiezionych z Hamburga, Nadrenii, z okolic Berlina oraz niemieckiego żołnierza pochodzącego z Westfalii.
Dziekanka była także fikcyjnym miejscem chowania pacjentów zamordowanych w innych szpitalach. Byli oni rzekomo chowani na pobliskim szpitalu. Rodzinom upominającym się o informacje o swoich bliskich chorych, wysyłano fikcyjne świadectwa zgonu z wymyślonymi przyczynami śmierci, z rzekomym numerem miejsca na cmentarzu. Posunięto się nawet do tego, że przyjmowano od nich pieniądze za pielęgnowanie grobu. Zachowała się lista chorych rzekomo ewakuowanych do Dziekanki i tu jakoby zmarłych, obejmująca 1506 nazwisk.

Podobną akcje do tej przeprowadzonej w Dziekance, wszczęto i realizowano począwszy od 13 do 15 marca 1940 roku w Zakładzie Psychiatrycznym „Kochanówek” koło Łodzi, skąd wywieziono i zagazowano w lasach w okolicach Lućmierza i Zgierza około 1500 pacjentów. W marcu 1941 roku z Zakładu tego wywieziono i uśmiercono dalszych 700 chorych, w tym kilkadziesiąt dzieci. Podobnie postąpiono z chorymi, starcami, dziećmi ociemniałymi, niedorozwiniętymi i kalekami z Miejskich Zakładów Opiekuńczych.

W dniach od 2 do 4 kwietnia 1940 roku ze Szpitala Psychiatrycznego w Warcie wywieziono i uśmiercono w lasach w okolicy wioski Włyn i Rossoszyca 499 pacjentów i pacjentek. Również tu do uśmiercenia chorych użyto samochodu – komory gazowej. Wśród pomordowanych byli Żydzi, Polacy, Rosjanie, Niemcy i osoby o nieznanej narodowości. W dniu 16 czerwca 1941roku ze szpitala tego przetransportowano do Zakładu w Bojanowie 81 pacjentów.

Pacjentów z Zakładu w Bojanowie wywieziono samochodem – komorą gazową, zagazowano i zakopano w zbiorowej mogile, w lasach koło Leszna.
Zebrane materiały wskazują, że w ten sam sposób wymordowano obywateli niemieckich, pacjentów z Zakładu Psychiatrycznego w Obrzycach koło Międzyrzecza.
Akcje zagłady pacjentów Zakładów Psychiatrycznych władze niemieckie utrzymywały w ścisłej tajemnicy. Dyrekcje tych zakładów informowały zgłaszające się rodziny, że pacjent zmarł i został pochowany albo, że został wywieziony do innego zakładu.

W sierpniu 1941r. tzw. akcja eutanazji została przyhamowana przez Hitlera w obawie przed buntem społeczeństwa niemieckiego, szczególnie żołnierzy na froncie. Likwidacji umysłowo chorych dokonywano odtąd już innymi metodami np. przy pomocy zastrzyków lub trucizny podawanej doustnie, morzono ich także głodem. Dla zatarcia śladów popełnionych zbrodni w 1943 i 1944roku hitlerowcy z Kommanda Lange przy pomocy grupy więźniów żydowskich i polskich, odkopali zwłoki pomordowanych i je spalili.

Przedstawiony powyżej stan faktyczny ustalono w oparciu o materiał dowodowy zebrany w toku śledztwa wszczętego w 1967 roku przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Poznaniu w sprawie zagłady przez hitlerowców pacjentów szpitali psychiatrycznych Kraju Warty w latach 1939 – 1945 tj. o przestępstwo z artykułu 1 punkt 1 Dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego.

Nadal obowiązujący art. 1 pkt. 1 tego dekretu brzmi: Kto idąc na rękę władzy państwa niemieckiego lub z nim sprzymierzonego: 1. brał udział w dokonywaniu zabójstw osób spośród ludności cywilnej albo osób wojskowych lub jeńców wojennych podlega karze śmierci.
Dekret ten stanowi do dzisiaj podstawę prawną ścigania zbrodni nazistowskich w Polsce. Z uwagi na to, że obowiązujący kodeks karny nie przewiduje kary śmierci, przyjąć należy, że gdyby dziś sąd wymierzał karę za przestępstwo z wyżej wymienionego artykułu zobowiązany byłby orzec karę dożywotniego pozbawienia wolności.

Akcja „ eutanazji” chorych psychicznie przeprowadzana była również na Pomorzu. Na terenie okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie w pierwszej kolejności zlikwidowano dwa wielkie zespoły zakładów w Kocborowie pod Stargardem Gdańskim i w Świeciu nad Wisłą.
Ze Szpitala Psychiatrycznego w Kocborowie między wrześniem 1939 roku a styczniem 1941 wywieziono do lasów Szpęgawskich i tam zabito 1680 mężczyzn i kobiet. Ofiary same musiały kopać sobie groby. Ciężko chorych z tej pracy wyłączono. W tym czasie do Kocborowa przybył niemiecki personel i lekarz SS F. Metzner, który dokonywał selekcji i obserwował likwidację. Wówczas nastąpiło nasilenie egzekucji. Największą ilość ludzi zamordowano 8 grudnia 1939 roku – 357 lub 402 osoby. Jesienią 1939 roku do Kocborowa przywieziono ze szpitala świeckiego ok. 300 osób, które również zgładzono w Szpęgawsku. Akta zabitych w Szpęgawsku wysłano 22 lutego 1941 roku do Berlina na Tiergartenstrasse 4.

Kolejny okres obejmował lata 1942- 1944. W tym czasie w pawilonach X B i XI B Szpitala w Kocborowie wskutek celowego przedawkowania luminalu zamordowano ok. 500 upośledzonych dzieci. Główną rolę odegrali tutaj pielęgniarze: F. Siebert i J. Aberg. W latach 1940-1944 śmiertelność w Kocborowie wzrosła do średnio 568 pacjentów rocznie. Łącznie zmarły w tym czasie 2842 osoby. Bezpośrednią odpowiedzialność za akcję eutanazji w Kocborowie ponosił oddział SS Obersturmführera Braunschweiga.

Likwidacja psychicznie chorych objęła również Zakład Psychiatryczny w Świeciu. W czasie od 10 do 17 września 1939 roku zostało rozstrzelanych ok. 1000 z 1200 chorych. Wywożenie pacjentów trwało ok. tygodnia partiami po 60 osób. Byli oni wywożeni do lasów w Sulnowie, Luszkówku, Grupie - powiat Świecie, gdzie następnie byli rozstrzeliwani. Pochowano ich we wspólnych mogiłach, przy kopaniu których zatrudnieni byli mieszkańcy okolicznych wsi. Rozstrzeliwań dokonywał oddział Selbstschutzu składających się z 30 ludzi, na czele którego stał Rost właściciel browaru ze Świecia. Wśród ofiar szpitala w Świeciu znajdowało się 120 dzieci, które wywieziono na egzekucję pod pozorem odbycia wycieczki. W akcjach likwidacyjnych uczestniczyli SS-mani z oddziału Kurta Eimanna.

Od końca października 1939 do kwietnia 1940 roku na Pomorze przybywały transporty z zakładów psychiatrycznych w Stralsundzie, Uckermunde, Treptow i Lęborku. Bezpośrednio po zakończeniu kampanii wrześniowej w Piaśnicy Koło Wejherowa, dokonano rozstrzelania 1200 nieuleczalnie chorych Niemców z tych zakładów.
Śledztwa w sprawach mordów dokonanych na pacjentach szpitali psychiatrycznych, na Pomorzu wszczęte zostały przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku w kwietniu 1967r. Zakończyły się zawieszeniem i przekazaniem materiałów do Centrali Krajowych Administracji Wymiaru Sprawiedliwości w Ludwigsburgu, podobnie jak śledztwo prowadzone przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Poznaniu w sprawie masowych zbrodni ludobójstwa popełnionych przez hitlerowców na pacjentach szpitali psychiatrycznych.

Śledztwa w sprawie zamordowania pacjentów Szpitali Psychiatrycznych na terenie Kraju Warty zostały przez Trybunał Federalny powierzone do prowadzenia Prokuraturze w Hildesheim. Wszystkie w roku 1978 zostały umorzone bądź wobec śmierci podejrzanych, bądź z powodu braku wystarczających dowodów, bądź z uwagi na nie znane miejsce pobytu podejrzanych.

W tym miejscu warto przytoczyć przykład w/w już Kurta Eimanna, dowódcy „Oddziału Szturmowego Eimann”, który w październiku 1939r otrzymał zadanie „opróżnienia” pomorskich zakładów leczniczych i opiekuńczych z pacjentów, celem udostępnienia ich rannym żołnierzom. Podczas procesu prowadzonego przeciwko niemu przez Sąd Krajowy w Hanowerze w 1968 r., oskarżony Eimann podaje, iż był przerażony postawionym przed nim zadaniem. Zdawał sobie sprawę z tego, że powierzona mu, dotąd bezprecedensowa akcja eksterminacyjna była sprzeczna z prawem oraz stanowiła zaprzeczenie wszystkich znanych form współżycia społecznego. Z drugiej strony uważał to, powierzone mu przez najwyższe czynniki, zadanie za rozkaz, który musi zgodnie ze złożoną przysięgą możliwie najlepiej wykonać. Nie starając się o uzupełniające wskazówki od swoich przełożonych, odnośnie wykonania rozkazu, zdecydował się na dokonanie zamierzonych zabójstw z ludźmi swojego oddziału szturmowego. Zgodnie z jego pomysłem, celem zapewnienia sprawnego przebiegu akcji, zabijano chorych pojedynczo, za pomocą strzału w potylicę oraz utrzymywano ich aż do końca w nieświadomości co do oczekującego ich losu. Wcześniej Obersturmführer Eimann wyszukał, nadające się do rozstrzeliwań, miejsce, którym stały się tereny koło Piaśnicy. Kurt Eimann od początku do końca nadzorował każdą z zaplanowanych przez niego, we wszystkich szczegółach, akcję masowych rozstrzeliwań, w których życie straciło 1200 osób.

Za zbrodnię tę, wyrokiem z dnia 20 grudnia 1968r., został on skazany przez Sąd Krajowy w Hannoverze zaledwie na karę 4 lat ciężkiego więzienia.
Kurt Eimann był bezpośrednim sprawcą zbrodni. Poza nim i jemu podobnymi, istniała jeszcze kategoria tak zwanych morderców zza biurka. Morderca zza biurka może nie mieć wiedzy o żadnej konkretnej ofierze i nie ma potrzeby przeprowadzania dowodu, że morderca zza biurka znał nazwiska chorych. Wystarczy, że jego rozkaz pozwalał na objęcie akcją mordowania pewnej wskazanej przez niego kategorii ofiar. Istotne jest to, że bez jego rozkazu nie doszłoby do akcji mordowania chorych. Stąd staje się on sprawcą i uznajemy, iż brał udział w dokonywaniu zabójstw, podobnie jak ten, kto administrując konkretnym Zakładem Psychiatrycznym typował chorych do uśmiercenia, sporządzając listy z nazwiskami chorych i przekazując je członkom kommand egzekucyjnych.

Powstaje pytanie o odpowiedzialność karną personelu medycznego. W tym wypadku należy ustalić czyja wola sprawcza realizowała się w zbrodni zabijania. Zwykle nie była to wola sprawcza personelu pomocniczego a więc pielęgniarek, pielęgniarzy, obsługi technicznej. Stąd kategorię tę, poza wyjątkami, wykluczamy jako biorącą udział w dokonywaniu zabójstw.
Odmiennie rzecz się ma jeżeli chodzi o odpowiedzialność karną lekarzy, którym kazano przygotowywać pacjentów do transportu. Można postawić im zarzut pomocnictwa. Według polskiego prawa karnego pomocnikiem jest bowiem nie tylko ten kto swoim zamiarem obejmuje pomoc sprawcy lecz również ten, kto choćby tylko godzi się na to, iż jego działanie przyczyni się do dokonania przestępstwa.

Używana przez hitlerowców nazwa „eutanazja” stanowiła jedynie parawan dla zwykłego masowego morderstwa. Nikt z chorych nie zwracał się do personelu medycznego o uśmiercenie. Przeciwnie chorzy bronili się przed jakimkolwiek zabiegiem, nie chcieli przyjmować leków a czasami siłą przeciwstawiali się swoim oprawcom. W stosunku do nich stosowano brutalny przymus fizyczny lub obezwładniano ich środkami narkotycznymi. Ci Ludzie rozumieli co ich czeka. A oto jak opisuje zachowanie się chorych personel medyczny: „Kto zdoła opisać ten lament w czasie rozłąki chorych, płacz, krzyki rozpaczy ale również błaganie o łaskę ze strony najciężej chorych? Pewna chora zazwyczaj trudna, cierpiąca na urojenia pytała: „Dlaczego muszę wyjechać? To przecież nie moja wina, że jestem chora”. A oto słowa wypowiedziane przez jedną ze schizofreniczek do swojej siostry: „Teraz wiem, że nigdy nie wrócę. Ale jeżeli musimy umrzeć, będzie to łatwiejsze do zniesienia dla nas niż dla tych, którzy każą nam umierać”.

Wykazano po wojnie że w akcji zagłady psychicznie chorych na terenie Rzeszy i terytoriach do niej wcielonych brało udział około 350 lekarzy, w tym także lekarze noszący tytuł profesora uniwersytetu. Wielu z nich popełniło później samobójstwa, nieliczni zostali osądzeni, niektórym kary znacznie złagodzono.
Na zakończenie chciałabym przytoczyć zdanie z książki Dietera Schenka „Albert Forster gdański namiestnik Hitlera” cytuję: „Powojennemu zachodnioniemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości znane były nazwiska 1701 podejrzanych o udział w masowych mordach, których ofiarami padło w Gdańsku – Prusach Zachodnich około 60000 osób. Skazano dziesięciu z nich”.
Stąd jakże aktualnym i trafnym byłby tytuł niniejszego referatu „ Eutanazja chorych psychicznie – zbrodnia nie ukarana”….”

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/2/730/Eutanazja_8211_ukryte_ludobojstwo_pacjentow_szpitali_psychiatrycznych_w_Kraju_Wa.html

***

Nie będę ukrywać, że do wczorajszego dnia nie wiedziałam o tym (a Ty, Mój Drogi Czytelniku wiedziałeś…?), że w 40 lat od powstania dwóch państw niemieckich, http://historia.gazeta.pl/historia/1,101521,6972204,Powstanie_dwoch_panstw_niemieckich_po_drugiej_wojnie.html

czyli w tym samym roku (nie dotarłam, w jakim miesiącu), w którym zburzono mur berliński (9 listopada 1989), Niemcy chyba postanowili „zrekompensować” Polakom doznane krzywdy i mając duże doświadczenie w profilaktyce i lecznictwie w dziedzinie psychiatrii postanowili „zadbać” o Nas, o Naszą opiekę psychiatryczną…  

W 1989r. doprowadzono do utworzenia Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Zdrowia Psychicznego….


STATUT POLSKO – NIEMIECKIEGO TOWARZYSTWA ZDROWIA PSYCHICZNEGO

W preambule czytamy…

Pomni faktu, iż odpowiedzialność za chorych i upośledzonych psychicznie należy do najważniejszych zadań wspólnoty społecznej oraz że odpowiedzialność za prawa psychiczne chorych i upośledzonych jest niepodzielna w obliczu okrutnych doświadczeń przeszłości, mając także na uwadze wspólne życzenie psychiatrów oraz innych pracowników opieki społecznej w Republice Federalnej Niemiec i w Rzeczypospolitej Polskiej – życzenie pogłębiania nawiązanych w ostatnich latach stosunków, wspierania obustronnej wymiany myśli oraz współpracy dla polepszenia opieki psychiatrycznej w obu krajach powołuje się Polsko – Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego i Niemiecko-Polskie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego.”

Zainteresowanych zapraszam na strony Towarzystwa…

http://p-ntzp.com/statut

***

Hitler „zadbał” o kondycję psychiczną Narodu Polskiego w pierwszych dniach po zajęciu terenów polskich…

Niemcy ofiarowują Nam swoją „pomoc” w roku, kiedy stają się jednym, silnym państwem… kiedy zburzenie muru berlińskiego ułatwia drogę w obie strony…

Dalszą ew. analizę  przebiegu wydarzeń w Europie i w Polsce pozostawiam Czytelnikowi…

Nie chcę sama wyciągać pochopnych wniosków i krzywdzić Naszych „przyjaciół”, nie chcę też być posądzona o snucie teorii spiskowych, przytoczę jeszcze tylko wczorajszą informację nie mającą z pewnością nic wspólnego z tematem zdrowia psychicznego… (?)

Doktor Mengele i spadkobiercy jego doświadczeń na więźniarkach obozów koncentracyjnych w Niemczech

 

Chciałabym wierzyć, że informacja zawarta w tej notce o Polsko-Niemieckim Towarzystwie Zdrowia Psychicznego…. Jest dobrą dla Polaków informacją…

Nie ukrywam żalu, dlaczego tak mało informacji o tym w prasie… Dlaczego nie dano Nam powodu do radości…?

Jesteśmy przecież w dobrych rękach, pod dobrą opieką… Możemy być spokojni…

Niezależnie od wszystkiego…

Z całego serca życzę Nam WIELE ZDROWIA…

3-majmy się!

***

Znalazłam informację….

Przekazuję wszystko, co na ten temat udało mi się znaleźć w prasie...

Być może nie potrafię szukać, dlatego też będę wdzięczna, jeżeli Ktoś zainteresowany  znajdzie więcej informacji w temacie na łamach prasy i zasili notkę komentarzem…

Politycy dobroci

czasach zorganizowało Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego. Przyjechało na nią ponad 250 naukowców i psychiatrów społecznych z Polski, Niemiec, Izraela i Ukrainy. - Łódź to miasto, gdzie splotły się losy polskie, niemieckie i żydowskie. To czym była Łódź i czym jest dzisiaj pobudza do ..”

 

 

 

 

46 komentarzy

avatar użytkownika Jacek Mruk

1. Współpraca narodu zbrodniarzy, dla wielu komuchów się marzy

Mają podobne osiągnięcia w mordowaniu ludzi
O czym wielu zapomniało, a Prawdę się studzi
By było o zbrodniach zapomnienie całkowite
Bo najlepiej kiedy wszystko jest ukryte
Można ponownie czynić zbrodnie za jakiś czas
Skoro się teraz proponuje mówić pas
Pozdrawiam cieplutko:))

avatar użytkownika gość z drogi

2. Liczą na zapomnienie,na to ze młode pokolenia nic nie wiedzą o

tamych Czasach i tamtych ludziach
serdecznie pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

3. Intix,dzieki za linki

Temat Ważny,ale bardzo obszerny,więc i wymaga też Czasu, by sie moc z nim zapoznać,
serd pozdr ,postaram sie też poszperać w sieci,wtedy będę mogła Cię wesprzec
szczegolnie cenny jest link do IPN

gość z drogi

avatar użytkownika intix

4. Gość z drogi

Witaj Zofio Droga...
Tak, temat jest ważny, mam też świadomość, że mymaga czasu, cierpliwośći , celem bliższego rozpracowania...
Będę bardzo wdzięczna Wszystkim Zainteresowanym, którzy będą chcieli dopomóc...
Ja ze swojej strony też będę uzupełniać o wszelkie informacje, jakie zdołam znaleźć...
***
Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

5. Jacek Mruk

Witam.
"...a Prawdę się studzi
By było o zbrodniach zapomnienie całkowite
Bo najlepiej kiedy wszystko jest ukryte..."
***
Zbrodnię kudobójstwa zacierają...
Dzisiejszą współpracę ukrywają...
TO mnie zastanawia...
Będę szukać informacji
Komentarzem wstawiać...
***
Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie.

avatar użytkownika Jacek Mruk

6. Intix

Komentarze uzupełniające dają więcej świadomości
Dla tych co żyją w nieświadomości
Takie tematy trzeba rozpowszechniać szeroko
By dotarło do ogłupionych głów głęboko
Wtedy to oświata przyniesie pożądany skutek
I mniej będzie potrzeba na głupotę odtrutek
Pozdrawiam cieplutko:))

avatar użytkownika gość z drogi

7. Intix,wiesz,ze zawsze

jestem z Takimi tematami i
z Ludzmi,takimi jak TY,serdecznie pozdrawiam właczając się w troskę o Pamięć

 Kiedyś,dawno temu,był w sieci apel,ratujmy młodych Historyków z IPN
i pisaliśmy,pisaliśmy w ich Obronie,warto było
 jednego nie udało się jednak uratować,serdecznie pozdrawiam

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

8. Komentarze Uzupełniające,TAK

Jacek ma Rację,
tak odzyskamy i Pamięć i Historię,ktore są dzisiaj TAK niepopularne
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika intix

9. Zawarto w Programie współpracy Polska-Niemcy...

"...5.10. Pragniemy również intensywnie współpracować w zakresie opieki psychiatrycznej, m.in. poprzez organizowanie trójstronnych (polsko-niemiecko-ukraińskich) uniwersyteckich Summer Schools (w 2011 r. w Niemczech, w 2012 r. w Polsce, w 2013 r. na Ukrainie) oraz poprzez realizację projektów modelowych we współpracy z Polsko-Niemieckim Towarzystwem Zdrowia Psychicznego (PNTZP).

5.11. W naszych społeczeństwach żyje coraz więcej osób starszych. Chcemy w związku z tym wymieniać się doświadczeniami i ściślej współpracować w dziedzinie świadczeń pielęgnacyjnych, organizacji zakładów opiekuńczych i funkcjonowania hospicjów..."
http://blogmedia24.pl/node/50044



Ostatnio zmieniony przez intix o ndz., 10/07/2011 - 15:07.
avatar użytkownika intix

10. Ciekawostka...

W dniu wczorajszm po wpisaniu do wyszukiwarki hasła
"Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego"
ukazywały się strony Towarzystwa...
W ten sposób odnalazłam stronę:  http://p-ntzp.com/statut
W dniu dzisiejszym po wpisaniu tego samego hasła pokazuje się "aż" tyle:
Wyniki wyszukiwania








  1. Jak będzie wyglądała współpraca z Niemcami? Dowiedz się sam ...


    Interia - 21 Cze 2011

    Do intensyfikacji współpracy przyczyniają się "Polsko-Niemieckie Letnie Akademie .... z Polsko-Niemieckim Towarzystwem Zdrowia Psychicznego (PNTZP). 5.11. ...

avatar użytkownika intix

11. Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego

http://p-ntzp.com/partnerstwa

 PARTNERSTWA











































Rybnik 
Panstwowy Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych
Ul. Gliwicka 33
44-200 Rybnik




Bedburg-Hau 
Rheinische Kliniken Bedburg-Hau
Bahnstraße 6
47551 Bedburg-Hau







Warszawa






Mönchengladbach
Rheinische Kliniken





Kraków 

Szpital Specjalistyczny im. J.Babińskiego
Ul. Babińskiego 29,
Kraków 30-393






Klinik für Psychiatrie und Psychotherapie Bethel
Ev. Krankenhaus Bielefeld
Remterweg 69/71
33617 Bielefeld






Gniezno 
Wojewódzki Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych
Ul. Poznańska
1562-200 Gniezno





 Gütersloh 
Westfälisches Zentrum für Psychiatrie, Psychotherapie, Psychosomatik und Neurologie
Hermann-Simon Str.

733334 Gütersloh




Warszawa 
Instytut Psychiatrii i Neurologii Zakład Rehabilitacji  Psychiatrycznej
Al. Sobieskiego 1/9
02-957 Warszaw






Hamburg 
Abt. für Psychiatrie und Psychotherapie
Asklepios Westklinikum Hamburg
Suurheid 20
22559 Hamburg





Pruszków 
Specjalistyczny Psychiatryczny ZOZ
Ul. Partyzantów 2/4
05-800 Pruszków






Dortmund 
Westfälisches Zentrum für Psychiatrie,  Psychotherapie, Psychosomatik und Neurologie
Marsbruchstr. 179
44287 Dortmund






Opole 
Wojewódzki Zespół Neuropsychiatryczny
Ul. Wodociągowa 4
45-255 Opole





Hemer 
Hans-Prinznhorn Klinik
Frönsbergerstr. 71
58675 Hemer





Ząbki k/Warszawy
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych
Ul. Rychlińskiego 1
05-091 Ząbki k/Warszawy

Historia Partnerstwa




Viersen 
Rheinische Kliniken Viersen
Johannisstr. 70
41749 Viersen






Andrychów
Wojewódzki Szpital Psychiatryczny
Andrychów 34-120
Ul. Dąbrowskiego 19





Baden-Wuerttemberg
ZfP Zwiefalten






Białystok
SNPZOZ




Rendsburg
Die Brücke




Oświęcim




Bad Schussenried




Bielsko- Biała
SPZOZ




Riedstadt
ZSP Philippshospital




Bydgoszcz 
Katedra i Klinika Psychiatrii Akademi Medycznej w Bydgoszczy
ul. Kurpińskiego
1985-096 Bydgoszcz





Padeborn 
LWL- Klinik Padeborn  
33057 Padeborn






avatar użytkownika intix

12. Cele Towarzystwa

Spotkanie i porozumienie między Polakami i Niemcami
Polsko - Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego postawiło sobie jako najważniejszy cel rozwój i umocnienie partnerskich stosunków na różnych płaszczyznach pomiędzy polską i niemiecką psychiatrią. Realizacja tego celu odbywa się m.in. poprzez liczne spotkania, seminaria, sympozja, podczas których otwarcie poddaje się dyskusji tematy tabu oraz poznaje codzienność w obu krajach.


Wspólny rozwój psychiatrii szanującej ludzką godność


Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego ze względu na swoje historyczne korzenie reflektowania nadużyć w psychiatrii w okresie narodowego socjalizmu, kiedy psychiatria dysponowała władzą i przyczyniła się do masowych mordów pacjentów, postrzega jako swój obowiązek rozwój psychiatrii zorientowanej na osobę ludzką, szacunek dla godności, woli i indywidualności każdego człowieka.


Dlatego też tematy etyczne są stałym punktem dyskusji nie tylko na sympozjach, ale również coraz częściej z pacjentami w obu krajach.


Realizacji tych celów ma również służyć wymiana partnerska pomiędzy osobami doświadczonymi chorobą psychiczną, ich rodzinami i specjalistami.


Poza wspieraniem psychiatrii środowiskowej koncentrującej się na indywidualnej opiece nad pacjentem Towarzystwo wspomaga rozwój różnych struktur pomocy i wsparcia osób chorych psychicznie, ich naukowe wykorzystanie oraz refleksję nad społecznymi i kulturowymi zależnościami psychiatrycznego myślenia i działania oraz ich aspekty etyczne.


Rozwój kontaktów i współpracy przy uwzględnieniu wysokich grup zawodowych oraz włączenie w ten proces pacjentów i ich rodzin.


Towarzystwo zaangażowane jest w umożliwienie wymiany wszystkich grup zawodowych, również pacjentów i ich rodzin tak, aby mogli korzystać z doświadczeń rozwoju psychiatrii w obu krajach.

Profil zawodowy oraz obowiązki wypełniane przez różne grupy zawodowe, często odmienne w obu krajach stwarzają okazję do dyskusji o poczuciu zawodowej tożsamości, możliwościach współpracy w zespole.


Jedną z najważniejszych grup, które „niosą na swoich barkach" największą część pracy, są pielęgniarki i pielęgniarze, których wymiana zorientowana jest na praktyczne zajęcia i psychiatryczną codzienność.


Nawiązywanie kontaktów i współpracy oraz zawieranie partnerstw między instytucjami



Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego jest jednym z największych towarzystw w Europie, które posiadają dwustronne partnerstwa między psychiatrycznymi szpitalami i instytucjami. To umożliwia intensywną wymianę i współpracę pomiędzy pracownikami oraz inicjację projektów mających na celu poprawę sytuacji w szpitalach i ośrodkach psychiatrycznych.


Rozwój propozycji przekraczającej oficjalne granice państwa ma charakter modelowy dla rozwoju psychiatrii europejskiej, a wspólna praca i dyskusje w partnerstwach powinny być punktem odniesienia dla przyszłej psychiatrycznej współpracy w Europie.


Jak działa Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego?



Towarzystwo organizuje sympozja i konferencje odbywające się naprzemiennie w Polsce i w Niemczech, programy wymiany i wyjazdy studyjne dla pracowników psychiatrii oraz spotkania pacjentów i ich rodzin. Szczególną rolę odgrywają partnerstwa pomiędzy instytucjami, które służą zacieśnieniu osobistych kontaktów, wzajemnej pomocy i wsparciu, realizacji wspólnych projektów reform i wspólnemu kształceniu. Dodatkowo Towarzystwo daje inspiracje do społeczno- politycznych reform mających na celu poprawę opieki nad osobami chorymi psychicznie w obu krajach oraz współdoradza w przedsięwzięciach naukowych. W tym celu Towarzystwo powołało komisję pracy, nauki i kształcenia oraz polsko-niemiecką komisję ekspertów ds. reformy opieki psychiatrycznej.


 


Dla realizacji swoich statutowych celów Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia psychicznego wydaje czasopisma "Dialog" i "Dialog.Aktualności", które ukazują się w języku polskim i niemieckim.


 


Jak powstało Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego?



Istnieje wiele powiązań historycznych pomiędzy polską i niemiecką psychiatrią. Do najokrutniejszych wydarzeń należy niemiecka kampania zagłady przeciwko Polakom podczas II Wojny Światowej oraz wymordowanie przez siły Wehrmachtu i SS polskich chorych psychicznie oraz ich opiekunów, lekarzy i personelu pielęgniarskiego, jak również program eutanazji przeciwko niemieckim chorym psychicznie.


Od roku 1986 osoby związane z psychiatrią w Polsce i w Niemczech konfrontują się z wspólną historią. Porusza ich odpowiedzialność za opiekę nad słabymi i poszkodowanymi w naszym społeczeństwie oraz chęć uczenia się od siebie nawzajem oraz pielęgnowania dobrego sąsiedztwa.


Ludzkie zaangażowanie, osobiste spotkania, przezwyciężanie resentymentów i poszukiwanie wspólnoty we współpracy polskich i niemieckich psychiatrów doprowadziło 26 października 1989r. w Münster do powstania Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Zdrowia Psychicznego.


Członkowie


Członkami Towarzystwa są zarówno Polacy jak i Niemcy. Reprezentują wszystkie grupy zawodowe związane z psychiatrią:



  • pielęgniarki

  • lekarze psycholodzy

  • psychologowie

  • socjolodzy

  • terapeuci zajęciowi

  • pracownicy socjalni

  • pracownicy administracji

  • politycy samorządowi

Osoby te pracują w różnych pod względem wielkości i świadczonych usług instytucjach zdrowia publicznego: w szpitalach psychiatrycznych, klinikach uniwersyteckich, specjalistycznych oddziałach szpitali głównych, domach opieki środowiskowej, ośrodkach pomocy społecznej, a także w Wydziałach Zdrowia urzędów państwowych.


Zarząd Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Zdrowia Psychicznego


Przewodniczący: dr Elmar Spancken, psychiatra, Mönchenbladbach
Wiceprzewodniczący: dr Andrzej Cechnicki, psychiatra, Kraków

Członkowie Zarządu:
Elżbieta Maludzińska, psychiatra, Bydgoszcz
Arkadiusz Kiełpiński, psychiatra, Padeborn
prof. dr Maria Załuska, psychiatra, Warszawa
prof. dr Martin Driessen, psychiatra, Bielefeld
dr Paweł Bronowski, psycholog kliniczny, Warszawa
dr Anna Przewłocka, psychiatra, Kraków


Artur Kochański, psychiatra, Lublin
dr Niels Pörksen, psychiatra, Bielefeld
Karin Pohl, pielęgniarka, Sehestedt
Karl-Peter Röhl, pracownik socjalny, Bedburg-Hau
PD dr Bernward Vieten, psychiatra, Padeborn
dr Rudolf Metzger, psychiatra, Bad Schussenried


Ralf Aßfalg, dyrektor służby medycznej, Zwiefalten


Daniela Brandtner, psycholog, Berlin
Helena Lacki, psychiatra, Mönchengladbach
dr Łukasz Cichocki, psychiatra, Kraków
dr Maria Waloszek-Brzozoń, psychiatra, Opole
Krzysztof Nazimek, dyrektor szpitala psychiatrycznego, Opole

Komisja Rewizyjna:
Wojciech Rachel, psychiatra, Kraków
dr Krzysztof Walczewski, psychiatra, Kraków
Ralf Seidel, psychiatra, Mönchengladbach
dr Anne Hörnig-Pfeffer, psychiatra, Berlin
Jak do nas dołączyć? Jak pomóc?


Mogą Państwo wesprzeć Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego w realizacji jego statutowych celów



  • deklarując swoje członkostwo. Tym celu należy wypełnić i przesłać do sekretariatu deklarację oraz opłacić składkę członkowską.

  • ofiarowując wsparcie finansowe w dowolnej wysokości.
    http://p-ntzp.com/o_towarzystwie


 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

13. Pani Intix,

Szanowna Pani,

Oto ciężarówka przystosowana do gazowania więźniów. Niemcy je używali w Poznaniu / Fort VII, Żabikowo, Chełmno nad Nerem

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

14. "...niosą na swoich barkach..."

W komentarzu powyżej czytamy...
"...Jedną z najważniejszych grup, które Jedną z najważniejszych grup, które „niosą na swoich barkach" największą część pracy, są pielęgniarki i pielęgniarze, których wymiana zorientowana jest na praktyczne zajęcia i psychiatryczną codzienność..."
***
Bardzo przykre skojarzenie...

Plakat propagandowy To także na Twoich barkach
Zainteresowanych odsyłam na stronę /poniżej/, w którym "ukryty" jest artykuł, którego autorem jest nie kto inny ale Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego...
Dlaczego napisałam "ukryty"...? Ponieważ nie pokazał się, kiedy szukałam Towarzystwa...  Mam ogromną prośbę... Być może ja mam w dniu dzisiejszym jakąś awarię mojego komputera, lub problemy na łączach, ponieważ coraz trudniej jest mi poruszać się w temacie... Podobną sytuację mam po wpisaniu do wyszukiwarki hasła Akcja T 4...  Nie ukazuje się nic na temat popełnionej zbrodni ludobójstwa... Jeżeli Ktoś z Zainteresowanych widzi więcej, bardzo proszę o podpowiedź... Poniżej artyłuł, o którym wspomniałam i plakat propagandowy...


avatar użytkownika intix

15. Szanowny Panie Michale

Bardzo dziękuję...
Nie będę ukrywać, że temat jest jest bardzo trudny do przejścia, przeżywania TEGO... wykonałam tylko szybkie spojrzenie...
Bardzo dziękuję za dołączenie TEGO dowodu zbrodni... 

***
Pozdrawiam serdecznie


avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

16. Pani Intix,

Szanowna Pani,

Ten temat wymaga głębszego opracowania. Moim zdaniem powinien zrobić to i już dawno
IPN.

Ja odnoszę wrażenie, że część polskich historyków przestała się zajmować problemami zbrodni niemieckiej, ludobójstwa.

Poprawność polityczna. Dziś zaprasza się A Merkel, by zwiedzała Gdańsk Wrzeszcz, gdzie urodziła się jej matka i matka Tuska. Matka Tuska to rodowita Niemka.
Dziadkowie to Volksdeutsche /Volksdeutscher /

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

17. Szanowny Panie Michale

"Ten temat wymaga głębszego opracowania. Moim zdaniem powinien zrobić to i już dawno IPN..."
***
Mam tę świadomość, że temat na który "przypadkiem" natrafiłam /dzisiejsza współpraca/, wymaga głębszego opracowania...
Wielkie podziękowania też dla Pani Prokurator Agaty Gut... Której artykuł jeszcze ocalał w sieci i mogłam umieścić go  w notce. Niewiele już w sieci można znaleźć na temat niemieckiej zbrodni ludobójstwa Akcji T 4...
Pod  hasłem Akcja T 4...
A przecież TO jest bardza ważna część Naszej Historii...
Ja w tej chwili spróbuję kontynuować na tyle, na ile zdołam o ... dzisiejszej współpracy...
Będę wdzięczna Każdemu, kto przyjdzie z pomocą...
***
Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie.


avatar użytkownika intix

18. Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego

PARTNERSTWA.
W załączonym wykazie pobranym ze strony PNTZP, nie figuruje Wojewódzki Szital Psychiatryczny w Warcie, który "przypadkiem" doprowadził mnie do tego tematu...
Przypomnę:  19.10.2010r. miało miejsce odsłonięcie pomnika przy Wojewódzkim
Dlaczego  nie ma go w wykazie...?

Odwrotnie... Nie ma też żadnej, wydawałoby się ważnej  informacji o współpracy z PNTZP na strnie Szpitala...
Na stronie głównej Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Warcie dzisiaj czytamy m.in...

"...Szpital posiada podpisane umowy na świadczenie usług medycznych z Narodowym Funduszem Zdrowia.


Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Warcie ma bogatą, prawie 100 letnią tradycję leczenia chorób psychicznych. Historia Szpitala sięga połowy XIX wieku, kiedy to powstał projekt budowy w budynkach poklasztornych lecznicy - przytułku dla osób umysłowo chorych. Oficjalnie Szpital otwarto 29 lipca 1908 roku.


Szpital na 439 łóżkach zapewnia całodobową opiekę psychiatryczną i w zakresie leczenia uzależnień. 


Prowadzi działalność leczniczą i rehabilitacyjną osób chorych psychicznie, upośledzonych umysłowo, osób z organicznymi zaburzeniami centralnego układu nerwowego oraz uzależnieniami (w tym osób z nałożonym sądowym obowiązkiem leczenia odwykowego), a także obserwacje sądowo - psychiatryczne.


Na każdym z 6 oddziałów psychiatrycznych jest zatrudniony psycholog oraz terapeuta zajęciowy. W strukturze Szpitala funkcjonuje również Oddział psychiatryczny dla dzieci i młodzieży, Oddział Leczenia Uzależnień, Zakład Opiekuńczo - Leczniczy dla osób z zaburzeniami psychicznymi oraz Oddział Rehabilitacji Psychiatrycznej.


Pacjenci Szpitala korzystają z zabiegów rehabilitacyjnych oraz zajęć w wydzielonym ośrodku terapii zajęciowej. Ponadto w Szpitalu działa Pracownia Fizjoterapii i Laboratorium, które świadczą usługi dla pacjentów i osób z zewnątrz.
http://www.szpitalwarta.regiony.pl/joomla/index.php?option=com_frontpage&Itemid=1

***

Jak się okazuje, szpital ten był jednym z pierwszych, które podpisały umowę o współpracy z podobnymi placówkami fynkcjonującymi na terenie Niemiec.
W 1990r. podpisano umowę o współpracy z Kliniką Psychiatrii i Neurologii w Lengerich...

"...Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Warcie
Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2006 r.
Przygotowanie i opublikowanie : Karolina Machaj , tel.: +48-42-6633277


Informacje ogólne | Historia | Oddziały szpitalne | Poradnie specjalistyczne | Dane teleadresowe  | Rehabilitacja | Praca


Historia placówki


Szpital Psychiatryczny w Warcie został utworzony 29 lipca 1908 roku przez Radę Dobroczynności Publicznej Gubernii Kaliskiej. Urządzony został w zrujnowanych zabudowaniach poklasztornych SS. i OO. Bernardynów i początkowo miał charakter domu opiekuńczego, gdzie chorzy uzyskiwali podstawowe zabezpieczenie swoich potrzeb życiowych. Do 1914 roku bezpośredni nadzór nad Szpitalem sprawowała Rada Dobroczynności Publicznej w Kaliszu. W latach od 1915 do 1918 roku Szpital pozostawał pod zarządem specjalnego Kuratorium. Opłatę za leczenie i pobyt ponosiły gminy i miasta, osoby prywatne i instytucje dobroczynne oraz państwo.


Na mocy ustawy sejmowej z dnia 15.04.1921 roku o ratyfikacji traktatu pokojowego w Rydze wszelkie mienie i prawa majątkowe na terenie Rzeczypospolitej (w tym Szpitala) stały się własnością Skarbu Państwa.


W okresie międzywojennym Szpital został rozbudowany do 1000 łóżek. W 1933 Ministerstwo Opieki Społecznej nadało zakładowi "prawo publiczności". Szpital nosił odtąd nazwę "Publicznego Szpitala Psychiatrycznego w Warcie" i uznany został za samowystarczalny. W tym okresie powstały budynki gospodarcze, administracyjny, garaże, służące szpitalowi do dzisiaj. Wprowadzono wiele nowoczesnych metod leczenia i postępowania terapeutycznego.


Lata 1939-1945 to okupacja załogi i pacjentów. W 1940 roku hitlerowcy wymordowali 499 pacjentów a w 1941 roku 82. W 1945 roku w czasie działań frontowych Szpital zamieniono na szpital polowy.


W historii Szpitala lata 80 i 90 to okres rozbudowy i modernizacji infrastruktury, co zaowocowało diametralnie zmienionymi warunkami pobytu i leczenia pacjentów. Były to lata przełomowe w funkcjonowaniu Szpitala. Wszystkie oddziały zostały wyremontowane i przystosowane do potrzeb nowoczesnej opieki psychiatrycznej.


W roku 1990 doszło do podpisania umowy o współpracy między Szpitalem a Kliniką Psychiatrii i Neurologii w Lengerich. Sukcesywnie następują okresowe wymiany pracowników różnych specjalności, co pozwala obu stronom zapoznać się z metodami lecznictwa. Partner niemiecki świadczy również pomoc materialną oraz finansową.


Z dniem 30 września 1998 roku Wojewódzki Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Warcie przekształcił się w samodzielny publiczny zakład opieki zdrowotnej o nazwie: Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Warcie."
http://ns.lodzkie.pl/lodzkie/zdrowie/ZOZy/prezentacja_szpitali/jednostka_19/jednostka_19_historia.html

***
Czy to jest jedyny przypadek szpitala, który został  pominięty w wykazie szpitali objętych współpracą...?
Zadaję sobie coraz więcej pytań, obawiam się, że mogę mieć problem z uzyskaniem na nie odpowiedzi...


avatar użytkownika intix

19. Klinika Psychiatrii i Neurologii w Lengerich.

W dniu wczorajszym po wpisaniu do wyszukiwarki powyższego hasła ukazywało się wiele informacji...
To było w  dniu wczorajszym...
Spróbujmy wpisać je w dniu dzisiejszym...
Z pewnością nastąpiła awaria w moim komputerze... Niemożliwe, żeby w okresie kilkudziesięciu godzin zniknęło wiele informacji...
Przykro mi...

avatar użytkownika intix

20. Rozporządzenie w sprawie Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psy

"Rozporządzenie w sprawie Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego weszło w życie

7 marca 2011


Rząd zdecydował o ustanowieniu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, który będzie realizowany w latach 2011-2015. Będzie to pierwszy taki program poświecony problematyce zdrowia psychicznego. Rozporządzenie weszło w życie w połowie lutego.


 Jego zasadniczym celem będzie promocja zdrowia psychicznego i zapobieganie zaburzeniom psychicznym. Chodzi także o zapewnienie osobom z takimi zaburzeniami dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej oraz innych form wsparcia i pomocy, które umożliwią im życie w rodzinie i społeczeństwie. W programie założono również rozwój badań naukowych i tworzenie systemu informacji koniecznych do skutecznego zapobiegania zaburzeniom psychicznym.


Ustanowienie programu jest konieczne z wielu powodów. Przede wszystkim od wielu lat rośnie liczba osób cierpiących na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowań. Poważne zagrożenie dla zdrowia psychicznego stanowią bezrobocie, stres w pracy, bieda, emigracja zarobkowa, nadużywanie alkoholu i narkotyków. W tym kontekście realizacja programu powinna ograniczyć występowanie zaburzeń zdrowia psychicznego oraz poprawić jakość życia osób, u których te problemy już wystąpiły i ich bliskich.
Więcej:


ROZPORZĄDZENIE RADY MINISTRÓW z dnia 28 grudnia 2010 r. w sprawie Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego (Dz. U. z dnia 3 lutego 2011 r.)    ..."

http://www.gabinetyrozwoju.pl/aktualnosci/rozporzadzenie-w-sprawie-narodowego-programu-ochrony-zdrowia-psychicznego-weszlo-w-zycie/

avatar użytkownika intix

21. Śląskie: zmiany w opiece nad osobami z problemami psychicznymi

"

Śląskie: zmiany w opiece nad osobami z problemami psychicznymi



  • Dziennik Zachodni/Rynek Zdrowia

  • 20-06-2011 10:47

Z projektu Śląskiego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2011-2015 wynika, że wielkie szpitale psychiatryczne będą ograniczać liczbę łóżek. W zamian powstaną dodatkowe placówki.


Przykładowo Państwowy Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku, gdzie jest około 1,2 tys. łóżek, docelowo powinien zostać zredukowany do nie więcej niż 300 miejsc - informuje Dziennik Zachodni.


Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek województwa śląskiego odpowiedzialny za ochronę zdrowia, uspokaja, że łącznie liczba łóżek w szpitalach dla osób chorych psychicznie nie zmieni się, tylko będą one przemieszczane do lecznic wieloprofilowych. Oddziały psychiatryczne powstaną m.in. w szpitalach wojewódzkich.


Nowoczesne Centra Zdrowia Psychicznego mają powstać na bazie pięciu jednostek zarządzanych przez władze województwa. To Centrum Psychiatrii w Katowicach, Szpital Psychiatryczny w Toszku, Szpital dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Rybniku, Szpital Neuropsychiatryczny w Lublińcu oraz sosnowieckie Centrum Pediatrii.


Nowe możliwości daje ustawa o działalności leczniczej, która wchodzi w życie 1 lipca. Umożliwi ona m.in. tworzenie niepublicznych zakładów medycznych dla cierpiących na schorzenia psychiczne.


Więcej: www.dziennikzachodni.pl


Czytaj więcej:    choroby psychiczne |  Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego

http://www.rynekzdrowia.pl/Polityka-zdrowotna/slaskie-zmiany-w-opiece-nad-osobami-z-problemami-psychicznymi,110042,14.html

avatar użytkownika intix

22. Pacjent psychiatryczny w szpitalu ogólnym: konsolidacja lecznic

"Pacjent psychiatryczny w szpitalu ogólnym: konsolidacja lecznic odbierze mu anonimowość?

  • Ryszard Rotaub/Rynek Zdrowia

  • 27-06-2011 06:20

  • W poniedziałek (27 czerwca) radni Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego będą głosować ws. planowanej konsolidacji Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego i Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu. Odpowiedzialny za ochronę zdrowia wicemarszałek Edward Hartwich zaznacza, że połączenie lecznic pozostaje w zgodzie z ideą Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, nakazującego lokowanie oddziałów psychiatrycznych w szpitalach ogólnych. Ma to zapobiegać stygmatyzacji osób z zaburzeniami psychicznymi.


    Jeśli uchwała zostanie podjęta, wejdzie w życie od 1 lipca br.

    Problem w tym, że istniejący od 1990 r. Wojewódzki Ośrodek Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu jest dużą placówką. W liczących 173 łóżka oddziałach całodobowych leczy się rocznie 1800 pacjentów, w oddziałach dziennych z 46 miejscami - ponad 300 chorych. Trzy poradnie udzielają ponad 43 000 porad.

    Plany były inne
    Biorąc pod uwagę zakres oferowanych świadczeń, WOLP kwalifikowałby się raczej do przekształcenia w centrum zdrowia psychicznego niż w szpitalny oddział psychiatryczny toruńskiego WSZ.

    - Wojewódzki Program Ochrony Zdrowia Psychicznego zakładał podobne rozwiązanie: nasza lecznica miała się stać centrum zdrowia psychicznego, samodzielną placówką. Mamy wszystko co trzeba, szpital potrzebuje tylko modernizacji - mówi nam Ewa Skonieczna, dyrektor WOLP.

    I wyjaśnia, że środki na modernizację zostały przyznane. Część wydano na plany funkcjonalno-użytkowe, resztę trzeba wykorzystać do 2012 r.

    Edward Hartwich podkreśla jednak w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl, że właśnie fuzja WOLP oraz szpitala zakaźnego, który także ma zostać połączony z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym, znacznie poprawi infrastrukturę lecznic działających w starych, wymagających gruntownej modernizacji budynkach. Ich przeniesienie będzie się również wiązało z rozbudową WSZ w Toruniu.

    Czy na pewno w zgodzie z Programem?
    Wicemarszałek akcentując aspekt walki ze stygmatyzacją powołuje się na Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego, ale psychiatrzy interpretują ten dokument zgoła inaczej.

    Prof. Andrzej Czernikiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie zwraca uwagę, że wydzielanie lub tworzenie nowych oddziałów psychiatrycznych przy istniejących szpitalach ogólnych to nie to samo, co powołanie do życia wielkiego konglomeratu.

    - Po pierwsze Program zakłada tworzenie centrów zdrowia psychicznego, zajmujących się leczeniem stacjonarnym (oddziały szpitalne), pośrednim (oddziały dzienne) i ambulatoryjnym (poradnie) - mówi prof. Czernikiewicz i podkreśla, że centra powinny składać się wyłącznie z części psychiatrycznych.

    - Choć dopuszczalne jest funkcjonowanie w ramach tej struktury niedużych oddziałów  internistycznych, działający na zasadzie oddziału psychosomatycznego - dodaje.

    Drugim kierunkiem działań w ramach Programu jest wydzielanie w szpitalach ogólnych niewielkich, 50-60-łóżkowych oddziałów psychiatrycznych.
    Zadecyduje sejmik
    - Generalnie powinno zależeć nam na tym, żeby oddziały psychiatryczne przeprowadzać do placówek, które mają zaplecze diagnostyczne - przyznaje mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii prof. Jacek Wciórka. Nie ukrywa jednak, że sytuowanie prawie 200 łóżek psychiatrycznych w dużym szpitalu budzi wątpliwości. Jednocześnie zastrzega, że nie zna szczegółów samorządowego planu.

    - Być może w Kujawsko-Pomorskiem doszli do wniosku, że należy ograniczyć liczbę łóżek psychiatrycznych, co uzasadniałoby przeprowadzkę do większego szpitala z zapleczem diagnostycznym - zastanawia się prof. Wciórka w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl

    Wicemarszałek Hartwich zwraca uwagę, że Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego nie jest do końca precyzyjny.

    - Ale po to samorząd województwa wskazany jest jako koordynator polityki zdrowotnej, aby stworzyć przyzwoity system opieki psychiatrycznej w województwie. Wartość naszego projektu oceni sejmik - podkreśla.

    Zdaniem dyrektor Skoniecznej, pacjent psychiatryczny w dużym szpitalu ogólnym nie ma szans na anonimowość: zostanie rozpoznany i będzie stygmatyzowany w środowisku. Przebywanie w wyodrębnionym szpitalu psychiatrycznym nie niesie aż tak dużych zagrożeń..."
    http://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarzadzanie/Pacjent-psychiatryczny-w-szpitalu-ogolnym-konsolidacja-lecznic-odbierze-mu-anonimowosc,110112,1.html

    avatar użytkownika intix

    23. Toruń: kolejny głos przeciwko megafuzji szpitali

    "RR, gazeta.pl/Rynek Zdrowia

  • 08-07-2011 15:53


  • Przeciwko przyłączenia do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu kolejnych (po Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym) placówek ochrony zdrowia, dla których organem założycielskim jest samorząd województwa, wypowiadają się specjaliści.


    Tym razem pomysł Urzędu Marszałkowskiego skrytykował w "Gazecie Wyborczej" Andrzej Przybysz, lekarz, główny specjalista do spraw zdrowia publicznego w Wydziale Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Miasta Torunia.

    Uważa on, że włączenie Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego w struktury Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu oznacza cofnięcie w rozwoju opieki psychiatrycznej w Toruniu o kilkanaście lat.

    Jego zdaniem połączenie obecnego ośrodka psychiatrycznego stosującego wszechstronne, nowoczesne metody leczenia z wielkim szpitalem wieloprofilowym, musi się skończyć pogorszeniem finansowania i tak beznadziejnie finansowanej psychiatrii, a co za tym idzie pogorszeniem opieki psychiatrycznej nad chorymi.

    Przypomnijmy, że wątpliwości co do pomysłu władz samorządowych zgłaszali pytani przez nas o opinię w tej sprawie: prof. Andrzej Czernikiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii prof. Jacek Wciórka.

    Oprócz Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego megafuzja ma objąć także Wojewódzki Szpital Zakaźny i Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego.



    Czytaj więcej:    psychiatria |  połączenie szpitali |  fuzja szpitali |  Wojewódzki Szpital Zespolony w Toruniu |  Wojewódzki Ośrodek Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu "
    http://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarzadzanie/Torun-kolejny-glos-przeciwko-megafuzji-szpitali,110581,1.html

    ***
    "Pacjent psychiatryczny w szpitalu ogólnym: konsolidacja lecznic odbierze mu anonimowość?"...


     
  • avatar użytkownika intix

    24. Myślenice: pacjenci się nie leczą bo brak kontraktu?

    "dziennikpolski24.p, RRl/Rynek Zdrowia

  • 18-06-2011 10:40

  • Po utracie kontraktu przez NZOZ "Cerebral" w Myślenicach, który od lat leczył ponad dwa tysiące chorych psychicznie, część pacjentów ośrodka przestała się leczyć, a trzech odebrało sobie życie. NFZ tłumaczy jednak, że w konkursie ofert żadna placówka nie ma gwarancji otrzymania umowy.


    Dziennik Polski zwraca uwagę na problem kontraktów dla placówek, które leczą psychicznie chorych. Jeśli chodzi o tę grupę pacjentów, podstawą skutecznej terapii jest zaufanie do lekarza. Co wtedy, gdy poradnia traci finasowanie i nie przyjmuje pacjentów?


    - Jeśli pacjent nie będzie znał lekarza i nie będzie mu wierzył, nie zażyje przepisanych mu leków, choćby były one najlepsze i najskuteczniejsze - odpowiada psychiatra Andrzej Cechnicki.


    Inny specjalista wskazuje, że pomiędzy chorym a lekarzem psychiatrą wytwarza się swoista, trudna do opisania więź, która ma znaczenie fundamentalne dla efektów terapii. Jej zerwanie bez wątpienia grozi pogłębieniem stanów depresyjnych i może doprowadzić do myśli samobójczych, a w konsekwencji - próby targnięcia się na swoje życie.


    W przypadku kontraktu dla NZOZ "Cerebral" sprawa jest skompilowana, bo ktoś wpisał do systemu komputerowego inną cenę niż zaoferowana przez placówkę. 6 lipca sąd rozpatrzy odwołanie od odmowy wszczęcia śledztwa w tej sprawie przez Prokuraturę Rejonową Kraków-Śródmieście.


    Więcej: www.dziennikpolski24.pl

    http://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarzadzanie/Myslenice-pacjenci-sie-nie-lecza-bo-brak-kontraktu,110020,1.html



     

    avatar użytkownika intix

    25. Noclegownia to miejsce dla bezdomnych chorych psychicznie?

    "Gazeta Wyborcza/Rynek Zdrowia

  • 10-03-2011 09:17

  • Bezdomni z zaburzeniami psychicznymi są coraz częstszymi gośćmi noclegowni. W ich regulaminie jest zapis, że muszą przyjmować też osoby z zaburzeniami psychicznymi.

    W dni powszednie bezdomnymi zajmują się opiekunki. Lekarz internista i psychiatra odwiedzają noclegownię dwa razy w tygodniu. Wielu jednak bezdomnych z zaburzeniami psychicznymi potrzebuje całodobowej opieki lekarskiej, której nie otrzymają w schronisku.

    Dlaczego więc trafiają do noclegowni? NFZ za leczenie pacjentów chorych psychicznie płaci przez określoną liczbę dni, w zależności od schorzenia. Po tym czasie pacjent musi być wypisany ze szpitala na dwa tygodnie i jeśli jest potrzeba, może do szpitala wrócić - przypomina Gazeta Wyborcza.


    Dla pracowników noclegowni to jednak za mało, bo takich pacjentów przybywa. Przybywa też w schronisku osób bezdomnych, które mają zaburzenia psychiczne, ale ponieważ te nie wymagają hospitalizacji, szpitale odsyłają je do noclegowni.


    Rozwiązaniem byłoby umieszczenie chorych bezdomnych w Domach Pomocy Społecznej. Niestety, na miejsce w DPS-ach, które przyjmują chorych psychicznie, trzeba czekać nawet dwa lata.
    Więcej: www.gazeta.pl

    http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Noclegownia-to-miejsce-dla-bezdomnych-chorych-psychicznie,107066,8.html


     
    avatar użytkownika intix

    26. Stres: coraz więcej ludzi potrzebuje pomocy

    "TVN 24/Rynek Zdrowia

  • 17-06-2011 12:14

  • Coraz więcej Polaków ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Główne powody chorób tego typu to tempo życia i związany z nim stres. Efektem są depresje, zaburzenia lękowe, uzależnienia i coraz częściej, jak pokazują statystki - samobójstwa. A powrót do zdrowia psychicznego w Polsce jest bardzo ciężki.

    Młodych ludzi, żyjących w ciągłym stresie, jest w Polsce coraz więcej. Coraz więcej osób, jak wynika z badań lekarzy, zaczyna z tego powodu cierpieć. To zarówno cierpienie fizyczne takie jak choroby układu krążenia, ale jeszcze częściej cierpienie psychiczne. Niektórzy szukają wyciszenia choćby w takim miejscu jak Opactwo Benedyktynów w Tyńcu.

    Nie wszystkim jednak taka forma terapii pomaga. Wiele osób z konieczności musi zdecydować się na leczenie farmakologiczne. Jak wynika z badań firmy Kamsoft, która obsługuje blisko 10 tys. aptek w Polsce, nasze wydatki na leki antydepresyjne wciąż rosną. I choć nie jest to wzrost drastyczny, to i tak jest to mało pocieszające. Bo popadając w tego typu chorobę, bardzo trudno z niej wyjść.


    Oddziały psychiatryczne w szpitalach są zapełnione w ponad 90 proc. A jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia konieczność zapewnienia całodobowej opieki medycznej pacjentom, mającym problemy psychiczne, wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat aż o 70 proc.


    W lutym tego roku zaczął funkcjonować w Polsce Narodowy Plan Ochrony Zdrowia Psychicznego, który ma zapewnić Polakom szybszy i bardziej skuteczny dostęp do psychologów i psychiatrów.


    Na ten cel zaplanowano wydać do 2015 roku ponad miliard złotych. Ministerstwo Zdrowia zmiany w finansowaniu programu zdrowia psychicznego zapowiada dopiero od przyszłego roku.

    Więcej: http://www.tvn24.pl

    http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Stres-coraz-wiecej-ludzi-potrzebuje-pomocy,109990,8.html

    ***
    Zapraszam też ew. Zainteresowanych do notki
     
    JESTEM ROZDARTY ... (ROZDARTA)
    avatar użytkownika intix

    27. "Wolność i odpowiedzialność - podstawa działania w psychiatrii".

    "Wolfgang Schäfer
    Przemówienie dyrektora Związku Krajowego Westfalen - Lippe wygłoszone 25. 09.
    1999 na 10 Niemiecko - Polskim Sympozjum Psychiatrycznym w Krakowie:
    "Wolność i odpowiedzialność - podstawa działania w psychiatrii".
    Szanowne Panie i Panowie,
    To dla mnie szczególny zaszczyt, Ŝe jako trzeci z kolei dyrektor Związku Krajowego
    Westfalen - Lippe zostałem zaproszony do Krakowa na 10 Niemiecko - Polskie
    Sympozjum Psychiatryczne. Bardzo serdecznie dziękuję za to zaproszenie.
    Proces pojednania pomiędzy Niemcami i ich sąsiadami na Zachodzie po II wojnie
    światowej, a zwłaszcza z Francją, rozpoczął się dzięki sprzyjającym okolicznościom i
    dobrej woli obu stron juŜ w latach pięćdziesiątych. Natomiast pojednanie,
    przynajmniej pomiędzy Niemcami Ŝyjącymi w RFN a Polakami jako naszymi
    sąsiadami na Wschodzie, na skutek podziału Europy i tzw. "zimnej wojny" przez 45
    lat moŜliwe było tylko w niewielkim stopniu. Nie tylko granice pomiędzy Wschodem
    i Zachodem otwarły się szerzej po roku 1989, wzrosła teŜ mobilność społeczeństwa i
    nasiliły się kontakty.
    Od 1989 roku zdecydowanie wzmogły się teŜ kontakty i wymiana pomiędzy
    psychiatrami i osobami pracującymi w psychiatrii w Niemczech i w Polsce.
    Największy wkład w rozwój tych kontaktów wniosło Niemiecko - Polskie
    Towarzystwo Zdrowia Psychicznego. Kontakty te - między innymi podczas dziesięciu
    juŜ sympozjów psychiatrycznych odbywających się corocznie na zmianę w
    Niemczech i w Polsce - przyczyniły się do wzajemnej wymiany doświadczeń w
    kwestii opieki psychiatrycznej oraz do zbliŜenia stanowisk na temat funkcjonowania
    psychiatrii środowiskowej. Niemal stała liczba uczestników tych sympozjów - 60 do
    70 osób z Polski i tyleŜ samo z Niemiec świadczą o aktywności tych konferencji.
    Powstało teŜ kilka projektów dwunarodowych, jak na przykład utworzenie tu, w
    Krakowie, przy szpitalu im. Babińskiego "szkoły Ŝycia" dla osób przewlekle chorych
    psychicznie. Dzięki tym licznym fachowym kontaktom strona niemiecka skorzystała
    głównie zaznajamiając się koncepcjami organizacji środowiskowej opieki
    psychiatrycznej, powstałymi w osiemdziesiątych latach.
    Za duŜy sukces tej bądź co bądź juŜ dziesięcioletniej współpracy w zakresie opieki
    psychiatrycznej moŜna z pewnością uznać powstanie ponad 20 partnerstw oraz
    regularne wzajemne wizyty osób z róŜnych grup zawodowych w polskich i
    niemieckich instytucjach psychiatrycznych. Nie są to wyłącznie szpitale, lecz takŜe
    instytucje ambulatoryjne, a wizyty składają sobie nie tylko szefowie.
    Największa nie komercyjna instytucja psychiatryczna w Westfalii, zakłady im.
    Bodenschwinghscha w Bielefeld - Bethel dają w tym zakresie dobry przykład.
    RóŜnorodne kontakty pomiędzy Bethel i Polską rozciągają się na całą działalność
    instytucji aŜ po spotkania z rodzinami pacjentów, wspólnym spędzaniu wolnego czasu
    z pacjentami i wymianę uczniów ze szkół pielęgniarskich.
    Spośród instytucji finansowanych przez Związek Krajowy Westfalen - Lippe sześć
    klinik psychiatrycznych utrzymuje obecnie stosunki partnerskie ze szpitalami w
    Polsce:
    - nasza klinika w Gütersloh - ze szpitalem psychiatrycznym w Gnieźnie (Gnesen)
    2
    -nasza klinika w Lengerich - ze Szpitalem Wojewódzkim w Warcie
    - nasza klinika w Hemer - z oddziałem psychiatrycznym w Opolu (Oppeln)
    - nasza Klinika Psychiatrii Dzieci i MłodzieŜy w Marl - Sinsen - z Kliniką psychiatrii
    dzieci i MłodzieŜy w Krakowie
    - nasza klinika w Bochum (podwójne partnerstwo) - z Kliniką Uniwersytecką w
    Krakowie i Szpitalem Psychiatrycznym im. Babińskiego w Krakowie - Kobierzynie
    - nasza klinika w Dortmundzie - ze Szpitalem Psychiatrycznym w Tworkach
    (Warszawa)
    Związek Krajowy jako instytucja finansująca od samego początku przeznaczał środki
    finansowe na wspieranie partnerstw, w sumie 1,5 mln marek w ciągu dziesięciu lat.
    Jesteśmy bardzo szczęśliwi, Ŝe w ten sposób mogliśmy się przyczynić do osiągnięcia
    wspólnego celu. Oprócz wkładu osobowego i ideologicznego z Westfalii równieŜ i
    wysokość dotacji finansowych wyraźnie wskazuje na to, jakie znaczenie przykłada się
    w Westfalii do niemiecko - polskiego partnerstwa w dziedzinie psychiatrii
    rozwijających się od pierwszych kontaktów w 1987 roku.
    Wyznaczając temat tegorocznej konferencji: "Wolność i odpowiedzialność - podstawa
    działania w psychiatrii" podjęli Państwo niezwykle waŜną kwestię etyki w medycynie,
    tak kontrowersyjnie dyskutowaną w obecnych czasach.
    Związek Krajowy Wesfalen - Lippe odpowiadający za utrzymanie wielu szpitali
    psychiatrycznych oraz ośrodków opiekuńczych w Westfalii równieŜ zajmuje się tym
    problemem i na przykład juŜ po raz kolejny określił bardzo wyraźnie swoje
    stanowisko względem "Konwencji praw człowieka i godności ludzkiej wobec
    stosowania biologii i medycyny" opracowanej przez Radę Europy. Przede wszystkim
    krytykujemy fakt, Ŝe konwencja ta nie zabrania jednoznacznie przeprowadzania badań
    na ludzkich embrionach i Ŝe zezwala takŜe na stosowanie dla obcych celów
    badawczych zabiegów na ludziach niezdolnych do wyraŜenia na nie zgody. Naszym
    zdaniem powinno się wykluczyć równieŜ manipulacje z zarodkami. PoniewaŜ
    konwencja na temat bioetyki nie gwarantuje spełnienia tych podstawowych warunków
    bez jakichś ograniczeń i pozwala na swobodę interpretacyjną, Związek Krajowy
    zwrócił się z gorącym apelem do rządu federalnego i członków niemieckiego
    Bundestagu o nieratyfikowanie tej konwencji. Związek Krajowy Westfalen - Lippe
    poczuwa się bowiem szczególnie do angaŜowania się w to, aby w podległych mu
    instytucjach odpowiednio pilnowano interesów i praw chorych psychicznie i osób z
    upośledzeniem umysłowym: Dlatego mówimy bardzo wyraźnie: Nie wszystko, co jest
    moŜliwe z punktu widzenia technologii i nauki i co da się zrobić, wolno robić.
    Moim zdaniem odnosi się to takŜe do medycyny i inŜynierii genetycznej, która w
    przyszłości takŜe i w psychiatrii z pewnością zyskiwała będzie coraz bardziej na
    znaczeniu, a nawet moŜe stać się dla niej zagroŜeniem. Chciałbym tylko wspomnieć o
    jawnym poszukiwaniu przez naukowców ludzkiego genu odpowiedzialnego za
    powstawanie schizofrenii i towarzyszące tym badaniom krzykliwe zainteresowanie
    rynku. JuŜ teraz moŜna przewidzieć, Ŝe w tej dziedzinie równieŜ i przed psychiatrią
    stanie w przyszłości wiele pytań natury medyczno - etycznej. Czy istnieją jakieś
    genetyczne predyspozycje dla poszczególnych chorób psychicznych? A jeŜeli tak, to
    czy da się je stwierdzić juŜ w Ŝyciu płodowym człowieka? Tego nie wiem, ale nawet
    gdyby inŜynieria genetyczna odpowiedziała na to drugie pytanie twierdząco, to i tak
    moim zdaniem naleŜałoby bardzo dokładnie i bardzo kategorycznie zadecydować z
    medyczno - etycznego punktu widzenia, czy i jak naleŜy interweniować w naturalny
    proces reprodukcji. Przy podejmowaniu takiej decyzji naleŜy kierować się głębokimi
    3
    zasadami etycznymi. Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, Ŝe to człowiek jest i
    pozostanie miarą wszechrzeczy.
    Na koniec chciałbym Ŝyczyć Państwu owocnego zakończenia tego 10 niemiecko -
    polskiego sympozjum psychiatrycznego. Po uzgodnieniu z zarządem Niemiecko -
    Polskiego Towarzystwa Zdrowia Psychicznego chciałbym juŜ dzisiaj zaprosić
    Państwa do osobistego udziału w 11 niemiecko - polskim sympozjum
    psychiatrycznym, które jako sympozjum jubileuszowe odbędzie się w roku 2000 w
    Münster i Lengerich, tak jak to miało miejsce przed dziesięcioma laty, w 1990 roku.
    Zarząd Towarzystwa poda jeszcze termin tego 11 sympozjum.
    Szanowne panie i panowie, bardzo dziękuję za uwagę i mówię: "Do widzenia w
    Münster w przyszłym roku!"
     http://p-ntzp.com/dok/09Schafer-p.pdf

     Wolfgang Schäfer Przemówienie dyrektora Związku Krajowego  ... (PDF)
    ***
    cdn. ...

    Dziękuję.
    3-majmy się!

    avatar użytkownika intix

    28. "Wolność i odpowiedzialność - podstawa działania w psychiatrii"

    ...Chciałbym tylko wspomnieć o
    jawnym poszukiwaniu przez naukowców ludzkiego genu odpowiedzialnego za
    powstawanie schizofrenii i towarzyszące tym badaniom krzykliwe zainteresowanie
    rynku. Już teraz można przewidzieć, że w tej dziedzinie również i przed psychiatrią
    stanie w przyszłości wiele pytań natury medyczno - etycznej. Czy istnieją jakieś
    genetyczne predyspozycje dla poszczególnych chorób psychicznych? A jeżeli tak, to
    czy da się je stwierdzić już w życiu płodowym człowieka? Tego nie wiem, ale nawet
    gdyby inżynieria genetyczna odpowiedziała na to drugie pytanie twierdząco, to i tak moim zdaniem należałoby bardzo dokładnie i bardzo kategorycznie zadecydować z medyczno - etycznego punktu widzenia, czy i jak należy interweniować w naturalny proces reprodukcji. Przy podejmowaniu takiej decyzji należy kierować się głębokimi zasadami etycznymi. Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że to człowiek jest i pozostanie miarą wszechrzeczy... (
    Wolfgang Schäfer w 1999r. - powyżej)
    ***
    Przypomnienie:  Lekarze Spod Znaku Swastyki
    a także:  Czerpią z testamentu mordercy i kontynuują zbrodnię
    w: "Anioł Śmierci"...

    avatar użytkownika intix

    29. Oddział Podróży do Nieba-JOANNA SOKOŁOWSKA-GWIZDKA

    Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością.
    Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon; bije on tobie.

                                                            John Donne, motto powieści Ernesta Hemingwaya
    Cechą rozwiniętych społeczeństw jest humanitaryzm. Słabych, chorych, upośledzonych otacza się troską i opieką, pomaga przetrwać trudne chwile i nie liczy się kosztów ich utrzymania. Dlatego trudno nam zrozumieć, jak w XX wieku mogła powstać tak zbrodnicza machina, która doprowadziła do eksterminacji pacjentów szpitali psychiatrycznych.


    Po I wojnie światowej zaczęto prowadzić w Niemczech rozważania medyczno-filozoficzne na temat podejścia do ludzi upośledzonych umysłowo. Tę głośną dyskusję zapoczątkowała praca znanego prawnika Karla Bindinga i lekarza psychiatry Alfreda E. Hochego Wydanie zniszczeniu istot niewartych życia, która ukazała się drukiem w Lipsku w 1920 roku. Autorzy rozprawy jasno wypowiedzieli krążące w środowisku niemieckich prawników i psychiatrów poglądy o bezwartościowości ludzi chorych psychicznie, będących tylko "pustą ludzką skorupą" i stanowiących zbędne obciążenie dla wyniszczonego wojną społeczeństwa. Nawoływali do porzucenia niepotrzebnego humanitaryzmu na rzecz wyższej racji państwowej. W 1928 roku w Szwajcarii, a w 1933 roku w Niemczech wprowadzono przepisy prawne, które zezwalały na masową sterylizację pacjentów z zaburzeniami psychicznymi. Eugenika (selektywne rozmnażanie w celu udoskonalenia gatunku) znalazła też zwolenników w Polsce, jednak wśród psychiatrów nie był to ruch większościowy i ustawy sterylizacyjnej nie uchwalono.


    TAKIE PODEJŚCIE DO "OPIEKI" nad osobami upośledzonymi przerodziło się w Niemczech w plan masowej zagłady pacjentów szpitali psychiatrycznych, tzw. program eutanazji. Pod koniec października 1939 roku Adolf Hitler podpisał z datą wsteczną - 1 września - rozporządzenie sankcjonujące wejście w życie tego programu. Określano go kryptonimem Akcja T4, od miejsca siedziby kierownictwa w Berlinie - Tiergartenstrasse 4. W akcji wzięło udział wielu niemieckich lekarzy psychiatrów, neurologów i pediatrów.


    Opracowanie nowych technologii zabijania ludzi wymagało wielu prób i zdobycia doświadczenia. Poligonem stały się więc szpitale psychiatryczne na terenach okupowanych, gdzie m.in. zastosowano po raz pierwszy komory gazowe.


    Na samym początku wojny zadanie opróżnienia zakładów psychiatrycznych na Pomorzu otrzymał SS-Obersturmführer Kurt Eimann. Zorganizowanie akcji powierzono Erichowi Grossmannowi, pełnomocnikowi do spraw służby zdrowia gdańskiego gauleitera Alberta Forstera. Już w pierwszych dniach września Grossmann zwizytował słynny zakład dla chorych psychicznie w Kocborowie i wydał rozporządzenie o zmianie zarządu, ustanawiając nowym dyrektorem Waldemara Schimansky'ego vel Siemensa. Niedługo potem rozlokowano tu oddziały SS. Na ścianach zawisły napisy "Tutaj mówi się tylko po niemiecku". W ramach akcji germanizacyjnej spalono część cennych zbiorów bibliotecznych.


    KOCBOROWO OBECNIE JEST DZIELNICĄ STAROGARDU GDAŃSKIEGO. Przed wojną była to odrębna miejscowość, w której pod koniec XIX wieku powstał ośrodek zbudowany na wzór pruskiej sieci zakładów psychiatrycznych. Zajmował powierzchnię 19 hektarów, a do tego dochodziło 26 ha zabytkowego parku. Na owe czasy był to bardzo nowoczesny zakład, praktycznie samowystarczalny.


    W 1920 roku funkcję dyrektora zakładu w Kocborowie powierzono doktorowi medycyny Stanisławowi Kryzanowi. Za jego dyrekcji ośrodek bardzo się rozwinął. Zatrudnieni zostali specjaliści mający możliwość prowadzenia badań, kształcenia i ciągłego rozwoju. Średni personel medyczny wysyłano na kursy szkoleniowe. Organizowano zjazdy psychiatryczne i konferencje. Lekarze mieli do dyspozycji jeden z największych w Polsce zbiorów fachowej literatury medycznej, kompletowany od końca XIX wieku.


    W 1933 roku dyrektor Kryzan zatrudnił jako swojego zastępcę doktora Kopicza - specjalistę zafascynowanego psychiatrią. Urodzony 31 stycznia 1902 roku Józef Marceli Kopicz dzieciństwo spędził w Lidzbarku Welskim, pięknym pomorskim miasteczku położonym nad rzeką Wel i jeziorem Lidzbarskim. Już jako nastolatek w latach 1918-19 należał do Straży Ludowej w Brodnicy - organizacji wojskowej na Pomorzu. Na terenie byłej Kongresówki polskie wojsko dopiero powstawało, praca takich organizacji była więc bardzo ważna. Polegała na dostarczaniu armii wszelkiego rodzaju broni i sprzętu oraz przeprowadzaniu ochotników przez granicę. Działalność ta trwała do 1920 roku, kiedy to Brodnica została włączona do macierzy.


    JÓZEF KOPICZ UKOŃCZYŁ STUDIA MEDYCZNE na Uniwersytecie w Poznaniu. Dyplom odebrał w grudniu 1925 roku z rąk profesora Antoniego Jurasza. Do 1928 roku pracował jako lekarz domowy. Już wtedy interesowali go pacjenci z zaburzeniami psychicznymi. Wracając z pracy, dzielił się z żoną Haliną swoimi spostrzeżeniami na temat psychiki człowieka i związanych z nią chorób. Chętnie więc przyjął propozycję starosty pomorskiego podjęcia pracy w niedużym oddziale psychiatrycznym w Wejherowie. Po likwidacji szpitala objął stanowisko prymariusza w Kocborowie. Wraz z rodziną zamieszkał w prawym skrzydle głównego budynku szpitalnego z gabinetami dyrektorów, pokojami administracji oraz biblioteką. Lewe skrzydło było domem dyrektora Kryzana. Kompleks administracyjny otaczał park, część mieszkalna, z wieżyczką i werandą, tonęła w zieleni, a pod okna podchodziły sarny. Dr Kopicz oprócz pełnienia funkcji dyrektora do spraw medycznych pracował też na oddziałach VII i XIX. Ewa Kopicz-Kamińska, także lekarz psychiatra, na podstawie publikacji ocenia, że jej ojciec zajmował się psychozami z kręgu schizofrenii oraz psychozami o podłożu zaburzeń somatycznych (np. poporodowymi).


    TUŻ PRZED WYBUCHEM WOJNY, w sierpniu 1939 roku Halina Kopicz wraz z dziećmi pojechała na wakacje do Kamiennej Góry. Nie przyszło jej wówczas do głowy, że opuszcza dom na zawsze. Dr Kopicz zgłosił się do wojska w ramach mobilizacji, nie został jednak wcielony do polskiej armii, dołączył więc do rodziny. Uciekali na wschód, ale w wyniku niemieckich działań w połowie września znaleźli się we Wrocławiu. Stamtąd pojechali do rodziny Haliny do Wolsztyna koło Poznania. W tym czasie nowa dyrekcja zakładu w Kocborowie wydała rozporządzenie wzywające Polaków przebywających poza terenem szpitala, aby zgłosili się do pracy w terminie do 15 października.


    Józef Kopicz postanowił wrócić do Kocborowa mimo próśb i łez żony. Uważał, że miejsce lekarza jest przy chorych. Mówił, że nic złego nie zrobił, więc nie ma czego się obawiać. W sobotę 15 października na dworcu w Starogardzie spotkał urzędnika, który go ostrzegał, że SS na niego czeka. Jednak doktor zlekceważył ostrzeżenie. Zgłosił się do biura zakładu, skąd skierowano go na pierwsze piętro do SS-Obersturmführera Karla Braunschweiga. Widziano go dwa dni później, gdy wraz z inspektorem Franciszkiem Dunajskim i pielęgniarzem Józefem Tochą prowadzony był pod eskortą SS w kierunku Starogardu.


    Po jakimś czasie, zaniepokojona brakiem wieści od męża, do Kocborowa przyjechała Halina. Nikt jednak nie umiał powiedzieć, co się z nim stało. Pojechała więc do więzienia w Starogardzie. Ówczesny pracownik kancelarii więziennej Marcin Żychski zdradził jej, że w depozycie znajdują się obrączka i zegarek dr. Kopicza. Wtedy uświadomiła sobie, że mogło stać się najgorsze.


    NIE WIADOMO, JAK WYGLĄDAŁY OSTATNIE CHWILE ŻYCIA DOKTORA Kopicza i przed jakimi stawał dylematami. Tę niekompletną układankę można złożyć jedynie z materiałów archiwalnych, które zostały zawarte w powojennych publikacjach oraz relacji nielicznych świadków.


    Po zgłoszeniu się do szpitala w Kocborowie dr Kopicz został aresztowany. Pretekstem do zatrzymania był fakt, że kiedy w sierpniu 1939 roku dyrektor Kryzan przebywał na urlopie, zastępujący go doktor Kopicz podpisał się pod odezwą Polskiego Związku Zachodniego, nawołującego do bojkotu niemieckich sklepów. Przez dobę trzymano go w budynku dyrekcji i poddawano torturom. Wieszano za ręce związane z tyłu na haku wbitym w ścianę i bito pasami koalicyjnymi zakończonymi karabińczykami. Kiedy torturowany tracił przytomność, cucono go, oblewając wodą.


    Z więzienia w Starogardzie przewieziono doktora Kopicza, Franciszka Dunajskiego i Józefa Tochę do Lasu Szpęgawskiego, gdzie w nocy z 18 na 19 października wszyscy zostali zamordowani wraz z kolejnym transportem pacjentów.


    Mniej więcej miesiąc później dwaj bracia Drewsowie, Edmund i Maksymilian spotkali w jednej z restauracji w Starogardzie pijanego SS-mana Kutowskiego, który był przy egzekucji dr. Kopicza. Od niego dowiedzieli się, że lekarz stał nad grobem spokojnie, z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Po wojnie jeden z pacjentów, któremu udało się uciec, opowiadał Halinie Kopicz, że doktor nie próbował ucieczki, został ze swoimi pacjentami do końca.


    Jego zegarek sprzedano na publicznej licytacji w Starogardzie. Podczas ekshumacji w 1950 r. Halina Kopicz rozpoznała charakterystyczną oprawkę okularów należących do jej męża.


    GDY JÓZEF KOPICZ ZGŁASZAŁ SIĘ W KOCBOROWIE do pracy, nie wiedział, że trwa akcja "oczyszczania" szpitala i wielu pacjentów leży już w masowych grobach w Lesie Szpęgawskim. Niemcy nie afiszowali się z tym, gdzie i po co wywożą chorych, zacierali ślady swoich działań, mordowanie nazywali ewakuacją. Pierwsza taka "ewakuacja" miała miejsce w Lesie Szpęgawskim 22 września 1939 roku. Do kopania dołów zostali zatrudnieni okoliczni chłopi. Wybrano osłoniętą, niewidoczną z daleka polankę.


    Oddział zajmujący się egzekucjami pacjentów z Kocborowa nazwano eufemistycznie Himmelfahrtskommando, czyli oddział podróży do nieba. Niemcy podczas wykonywania egzekucji z reguły byli pijani, często w przeddzień urządzali całonocne libacje przy dźwiękach szpitalnej orkiestry. Jak wspominała potem jedna z pielęgniarek, wracając z lasu SS-mani mieli ubrudzone krwią ręce, twarze, mundury i wcale się z tym nie kryli. Spokojnie jedli w kantynie, przechwalając się, kto ilu zabił, kto im uciekł itd. Pacjentów nie informowano, co ich czeka, ale czuli, że coś złego się dzieje. Nie wszyscy pensjonariusze byli "nieobecni", część z nich cierpiała na choroby okresowe, uleczalne. Akcja trwała do 31 stycznia 1940 roku. Od września do stycznia wymordowano 1686 chorych.


    W LATACH 1940-1945 TRWAŁA REALIZACJA AKCJI T4. Zakład w Kocborowie pełnił funkcję placówki pseudonaukowej eksterminacji nie tylko ludzi upośledzonych umysłowo, ale i kalekich, przywożonych też z innych ośrodków. Oblicza się, że podczas wojny zginęło tu ok. 5000 chorych. Ciała pacjentów sprzedawano także Instytutowi Anatomii z Gdańska, profesorowi Rudolfowi Spannerowi uwiecznionemu w Medalionach Zofii Nałkowskiej.


    Po wojnie jedna z ulic Starogardu Gdańskiego została nazwana imieniem doktora Józefa Kopicza. Jego nazwisko widnieje na pamiątkowej tablicy w szpitalu. Był jedynym lekarzem wśród zamordowanych pracowników szpitala.


    Córka doktora nie wyobrażała sobie, że mogłaby mieć inny zawód niż lekarz psychiatra. Podczas studiów i po studiach pracowała w zakładzie w Kocborowie, który jako Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. Stanisława Kryzana działa do dziś. Dr Ewa Kopicz-Kamińska od wielu lat zajmuje się problemami związanymi z AIDS. Mimo wieku emerytalnego, nadal jest aktywna zawodowo.


    - Nie pamiętam twarzy ojca - mówi - tylko jego głos, zapach i wieczne pióro w kieszeni marynarki.


    MATKĘ DOKTORA KOPICZA a moją prababcię Agnieszkę z Danielewiczów poznałam, gdy byłam w szkole podstawowej. Miała wtedy ponad 90 lat i mieszkała w Lidzbarku Welskim. Władała biegle kilkoma językami. Mówiła, że czyta prasę przesyłaną przez rodzinę z Londynu, żeby dowiedzieć się prawdy o tym, co dzieje się na świecie.


    Wciąż widzę jej uśmiech i twarz okoloną białymi lokami. Zapamiętałam ją jako ciepłą i serdeczną. Nie miałam wtedy pojęcia, ile bólu mogą kryć jej głębokie oczy. Straciła przecież dwoje dzieci, syna Józefa, w domu zwanego Juchem i przedwcześnie zmarłą córkę Annę Sokołowską, moją babcię, której nigdy nie poznałam.
    http://www.dziennik.com/przeglad-polski/artykul/oddzial-podrozy-do-nieba

    avatar użytkownika intix

    30. Polsko - Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego ...

    ...postawiło sobie jako najważniejszy cel rozwój i umocnienie partnerskich stosunków na różnych płaszczyznach pomiędzy polską i niemiecką psychiatrią...(...)
    Jedną z najważniejszych grup, które „niosą na swoich barkach" największą część pracy, są pielęgniarki i pielęgniarze, których wymiana zorientowana jest na praktyczne zajęcia i psychiatryczną codzienność..."
    Cele Towarzystwa
    ***
    Przypomnienie:

    Plakat propagandowy To także na Twoich barkach


    ***

    SZTUKA...


    Himmelfahrtstraum„Ein Himmelfahrts-Traum im:...”<?XML:NAMESPACE PREFIX = O />





    avatar użytkownika guantanamera

    31. Prekursorzy...

    Hitlerowcy wprowadzili powszechną aborcję dla "podludzi" w podbitych krajach. Początkowo było to oceniane właściwie - budziło przerażenie, oburzenie i jednoznaczny sprzeciw. Minęło trochę czasu i....
    Hitlerowcy wprowadzili eutanazję "podludzi" chorych i niepełnosprawnych we własnym narodzie i - jak się okazuje także w Polsce i pewnie w innych podbitych krajach. Początkowo było to oceniane właściwie - budzilo przerażenie, oburzenie i jednoznaczny sprzeciw. Minęło niewiele lat i eutanazja została zalegalizowana w różnych krajach cywilizacji łacińskiej.
    Hitlerowcy wprowadzili słynne "Tylko dla"... Dzisiaj - rozejrzyjmy się co jest "tylko dla"... I dla kogo.
    To przecież kierunek zmian. Światowy trend.
    Czy w tej sytuacji może dziwić powtórzenie sformułowania: "niosą na swoich barkach"?
    Ale przyznam, że ten mój bolesny sarkazm wynika z prawdziwego przejęcia się przywołanymi tu wiadomościami. I z przerażenia. Podziękowania dla Autorki za odnalezienie tych informacji i podjęcie straszliwie trudnego tematu. To nie są przypadki... To są znaki.
    Nadchodzi czas gdy trzeba jednoznacznie, stanowczo i głośno opowiedzieć się po właściwej stronie!!!

    avatar użytkownika intix

    32. Guantanamera

    Witam.
    ... ten mój bolesny sarkazm wynika z prawdziwego przejęcia się przywołanymi tu wiadomościami. I z przerażenia...
    ***
    Doskonale rozumiem...mam takie same odczucia...
    Wpis ten powstał dosyć dawno. Nie wracałam do niego,  ponieważ czułam potrzebę "odpoczęcia" od tego tematu, co nie znaczy, że nie myślałam...

    Wszystkim Zainteresowanym pozwolę sobie polecić stronę "SYTUACJA ZDROWOTNA LUDNOŚCI POLSKI" - pod redakcją Bogdana Wojtyniaka i Pawła Goryńskiego. (Raport z 2008r.- bardziej aktualnej nie znalazłam)...
    Analizując dzisiejszą sytuację odnalazłam tę stronę zainteresowana umieralnością w szpitalach psychiatrycznych... Nigdzie nie znalazłam odpowiedzi..
    Im bardziej zgłębiam ten temat, tym więcej rodzi się pytań...
    W omawianym temacie polecam lekturę całej strony ze zwróceniem szczególnej uwagi na
    Pkt.  5. - Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania
    Pkt.12. - Wydatki na ochronę zdrowia w Polsce...
    http://www.prawapacjenta.eu/var/media/File/streszczenie_raportu_pzh_dla_portalu.pdf
    ***
    ...To nie są przypadki... To są znaki...

    Guantanamero dziękuję... Ja nie mogłam tego powiedzieć, ale też tak odczuwam...
    Mam nadzieję, że nie będę źle odebrana, ale od dawna odczuwam jakby KTOŚ, albo COŚ mnie prowadziło... kazało o TYM mówić...
    ...Nadchodzi czas gdy trzeba jednoznacznie, stanowczo i głośno opowiedzieć się po właściwej stronie!!!
    TO czas dla Nas Wszystkich, też jestem tego zdania... Czas najwyższy...
    ***
    Bardzo dziękuję...
    Serdecznie Pozdrawiam...

    avatar użytkownika intix

    33. Mroczna historia Kortowa

    Kortowo to zdaniem wielu najpiękniejszy Kampus Akademicki w Polsce. Atrakcyjne i malownicze położenie nad Jeziorem Kortowskim przyciąga wielu młodych ludzi pragnących studiować na naszym Uniwersytecie. To miejsce ma swój klimat i oczywiście słynie z najhuczniej obchodzonych Juwenaliów. Ale czy dzisiejsze Kortowo nie jest jedynie makietą, która ma ukryć straszliwą prawdę rozgrywającą się tu przed wieloma laty?

    Dzisiaj Kortowo, dawniej Kortau, dla Prusów Korto - w języku staropruskim oznaczać miało tyle co stary las. Istnieje również zapomniana i dziś nieużywana nazwa - Totenkopf - Trupi Czerep. Czy jesteście gotowi na poznanie tej mrożącej krew w żyłach historii miasteczka akademickiego?

    Jakiś czas temu przez całkowity przypadek dowiedziałam się, że na terenie dzisiejszego Kortowa, pod koniec drugiej wojny światowej, funkcjonował szpital psychiatryczny. Zaciekawił mnie ten fakt i jako studentka UWM-u postanowiłam zgłębić wiedzę na ten temat. Odnalazłam i przeczytałam kilkanaście publikacji, które nawzajem się uzupełniały. Szybko jednak doszłam do wniosku, że nie ma żadnych dostępnych materiałów, które przedstawiają pełną wersję wydarzeń w Kortowie z tego okresu. Cała historia tego miejsca owiana jest wielką tajemnicą. Niemniej jednak, istniejące źródła zawierają opowieści tak przerażające, fakty tak szokujące, że aż ciężko sobie wyobrazić, co jeszcze mogło się wtedy dziać i... może nawet lepiej w tej niewiedzy pozostać.

    Niegdyś Kortowo znajdowało się poza Olsztynem. Były tam wyłącznie pola i pastwiska. Pierwsze wzmianki historyczne dotyczące Kortowa pojawiły się dopiero pod koniec XIX wieku. Wówczas to, dokładnie w roku 1886 powstał na jego terenie Zakład dla Umysłowo Chorych. Była to jedna z największych tego typu placówek na terenie Prus Wschodnich posiadająca znakomicie rozwinięty węzeł sanitarny. Rodziny, chcąc pozbyć się kłopotu i wstydu, jaki przynosili im chorzy, decydowały się na oddanie ich do Zakładu. Po jakimś czasie zorientowano się, że kontakt rodziny z pacjentem był notorycznie utrudniany, poprawy stanu zdrowia chorych także nie zauważano... Umysłowo chorzy nigdy nie wracali do domów, istniała także niepokojąco duża śmiertelność, a za przyczynę zgonów podawano gruźlicę. Zaczęto podejrzewać, że w zakładzie dzieje się coś złego - coś, o czym nikt z zewnątrz nie ma prawa się dowiedzieć. Szpital został odgrodzony od świata, wstawiano także kraty w oknach.

    Dziś wiadomo, że z czasem przytułek dla umysłowo chorych na terenie Kortowa stał się ośrodkiem badań naukowych dokonywanych na ludziach. Interesująca stała się choroba człowieka, jako przedmiot badań, nie zaś sam człowiek. W tamtych czasach wśród ludności Olsztyna krążyły pogłoski o eksperymentach na otwartych mózgach dokonywanych na terenie Zakładu, krześle elektrycznym i niskich racjach żywieniowych pacjentów. Kortowem straszono dzieci, a przejeżdzający obok nie patrzyli w to miejsce. Popularne było również powiedzenie „kto zanadto podskakuje - wyląduje w Kortowie".

    W jaki sposób dowiedziano się, co tak naprawdę działo się w Zakładzie? Otóż z relacji najmniej dotkniętych chorobą umysłową pacjentów, którym udało się uciec z tego strasznego miejsca. Wierzono im, ponieważ ich sposób zachowania, mówienia, zdradzały niewielki stopień upośledzenia. Opowiadali oni, że na własne oczy widzieli jak zabijano pacjentów, jak ich siekano i zakłuwano bagnetami, jak gwałcono kobiety do momentu, aż przestawały się ruszać. Niejednokrotnie słyszano krzyki ludzkie... Ostatecznie większość pacjentów została rozstrzelana. Morderstw dokonywali Rosjanie, którzy w 1945 roku, wkroczyli na teren Kortowa. Wśród ofiar byli niemieccy jeńcy wojenni z frontu wschodniego, którzy byli w stanie uniemożliwiającym obronę, z odmrożeniami kończyn. O ironio - doskonale pamiętali oni własne czyny i morderstwa dokonywane na ludziach. Historia zatem wzięła swój odwet, niemieckich żołnierzy spotkał ten sam los, który oni zgotowali innym ludziom... Na terenie Kortowa jeden naród niszczył drugi, był to akt ludobójstwa!

    Co działo się później? To szokujące, ale zwłokami ludzi, które leżały na terenie Kortowa nikt się nie przejmował, nikt ich nawet nie uprzątnął. Ludzie w Olsztynie mieli własne problemy. W mieście brakowało prądu, wody, nie funkcjonowała kanalizacja, nie wywożono śmieci. Panowała również biegunka, nazywana prześmiewczo „olsztynką". Kortowo było miejscem odległym od centrum, gdzie tylko wygłodniałe psy chodziły polować na padlinę. Nad Kortowem roztaczał się trupi odór, zapach śmierci, a to odstraszało każdego. Dopiero po długim czasie pochowano ciała umarłych, zwłoki przenoszono do budynków, które przetrwały - między innymi do dzisiejszej stołówki akademickiej. Ciała posypywane były chlorem i zakopywane w ziemi na Kortowie, jednak nie wiadomo dzisiaj gdzie dokładnie. W późniejszym czasie rozpoczęły się akcje przesiedleńcze do miasta - już nie do Allenstein tylko do Olsztyna. Nowo przybyli ludzie początkowo osiedlali się blisko siebie, nie zapuszczali się na obrzeża, gdyż to groziło atakiem ze strony Rosjan. Dawni mieszkańcy Prus Wschodnich zostali wymordowani, ci co przeżyli - uciekli, zaś tereny Olsztyna zostały zamieszkane przez Obywateli Ziem Odzyskanych. Z tego powodu właśnie tak mało jest informacji na temat morderstw dokonywanych na pacjentach Zakładu dla Umysłowo Chorych. Zabrakło w historii Kortowa świadków, którzy mogliby zdać szczegółową relację z wydarzeń mających miejsce w tym tragicznym czasie. Z Zakładu uratowało się niewiele osób, lecz dziś już i tak nie można ich o nic spytać ani wysłuchać.

    Także los niemieckich lekarzy, którzy pracowali w Zakładzie, nie jest do końca wyjaśniony. Zamieszkiwali oni wille na dzisiejszej ulicy Warszawskiej. W miejscu, gdzie obecnie znajduje się budynek nr 104 (obok budynku, gdzie znajduje się Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych), lekarze wraz z rodzinami odbierali sobie życie, wieszając się. Był to tzw. „Dom wisielców". Niejednokrotnie podejmowano próby wyjaśnienia okoliczności tych zdarzeń, lecz nie udało się to do dziś. Możemy tylko przypuszczać, że niemieccy lekarze woleli sami sobie odebrać życie, wyprzedzając tym samym los, jaki mieli im zgotować Rosjanie.

    Warto również wiedzieć, że w Kortowie znajdował się cmentarz. W miejscu dzisiejszych akademików biegła aleja cmentarna. Po wojnie cmentarz został zlikwidowany, a zwłoki wydobywano spod ziemi i wrzucano do skrzyń. W ten sposób chciano przerwać ostatnią "nić" łączącą zmarłych z Kortowem. Powszechnie panuje opinia, iż nie wydobyto do tej pory wszystkich zwłok. Warto wspomnieć o tym, że kiedy rozbudowywano obszar miasteczka akademickiego niejednokrotnie odkrywano ludzkie szczątki.

    Niektóre budynki z czasów istnienia Zakładu ocalały i tam nowo przybyli mieszkańcy postanowili stworzyć sale dydaktyczne. Sam Zakład dla Umysłowo Chorych spłonął a na jego fundamentach wybudowano w 1950 roku Wyższą Szkołę Rolniczą - Dzisiejszy Uniwersytet Warmińsko Mazurski. "Nawiedzona" dzielnica zaczynała funkcjonować.

    Fakty z przeszłości Kortowa wstrząsają. Z pewnością studentowi, który uczy się na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, Kortowo kojarzy się zupełnie inaczej - tam mieszka w akademiku, uczęszcza codziennie na zajęcia, bawi się na imprezach w klubach studenckich. Poznanie historii może więc być szokujące, budzić niedowierzanie, a nawet strach. Sprawia ona, że zmienia się sposób myślenia o tej przestrzeni, czuje się coś innego, gdy spaceruje się po Kortowie znając o nim prawdę. Prawdę sprzed wielu lat, o której dzisiaj się nie mówi. O której zdaje się całkowicie zapomniano. Będąc na Kortowie studencie, spróbuj powiedzieć na głos: „Provinzial, Heil- und Pflegeanstalt für Geistkranke in Kortau" (Prowincjonalny Zakład Leczniczo-Opiekuńczy dla Psychicznie Chorych w Kortowie). Czy drzewa nie zaczęły szumieć inaczej?

    http://olsztyn.dlastudenta.pl/nz/artykul/Mroczna_historia_Kortowa,69463.html

    avatar użytkownika intix

    34. Tajemnica szpitala w Kortau

    Warszawska 107, willa dyrektora Szpitala dla Obłąkanych w Kortau (Kortowo)

    Warszawska 107, willa dyrektora Szpitala dla Obłąkanych w Kortau (Kortowo)

    Warszawska 111, budynek lekarzy Szpitala dla Obłąkanych w Kortau (Kortowo)

    Warszawska 111, budynek lekarzy Szpitala dla Obłąkanych w Kortau (Kortowo)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Budynki poszpitalne w Kortau (Kortowo - dziś dzielnica akademicka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie)

    Zobacz całą galerię
    Kortau – obecne Kortowo, akademicka dzielnica Olsztyna, która kryje makabryczną tajemnicę z czasów II wojny światowej. To tu Armia Czerwona wyzwalająca Olsztyn dopuściła się zbrodni na lekarzach oraz pacjentach szpitala psychiatrycznego.

    W latach 1886 – 1945 istniał w Kartau, oddalonym kilka kilometrów od Olsztyna, Zakład dla Obłąkanych. W czasach I wojny światowej była to placówka na miarę „niemieckiej solidnej firmy”, później, zgodnie z programem eugenicznym, pozbywano się w niej bezużytecznych chorych, którzy zaśmiecali społeczeństwo Rzeszy Niemieckiej. W ten sposób zwolniło się miejsce potrzebne na lazaret wojenny, który istniał w Kortowie w czasie II wojny światowej. W ramach akcji T-4 wymordowano około tysiąca kortowskich pacjentów zagazowując ich bądź rozstrzeliwując. Losy wielu podopiecznych są nieznane, zaginęli bez wieści w czeluściach budynków z czerwonej cegły.


    W styczniu 1945 roku Armia Czerwona zajmowała Olsztyn i niszczyła wszystko co napotykała na swej drodze. Tuż przed jej wkroczeniem wywieziono psychicznie chorych na Dworzec Zachodni i załadowano do pociągu, który dojechał do oddalonych o kilka minut jazdy Naterek. Niestety historia nie zostawiła po nich śladu. Być może pozamarzali w stojących na bocznicy wagonach, byli przecież ubrani tylko w piżamy. Budynki lazaretu wraz z pacjentami spalono. Świadkowie widzieli jak ludzie wyskakiwali z okien. Ci, którzy przeżyli, byli dobijani z broni ręcznej. Losy pacjentów podzielili też lekarze. Znaleziono ich powieszonych na strychu domu przy ulicy Warszawskiej 107. Dyrektor zakładu wraz z żoną zostali zastrzeleni w swojej willi.


    W latach 50. XX wieku rozpoczęto rozbudowę budynków po szpitalu, przeznaczając je na Akademię Rolniczo-Techniczną w Olsztynie. Robotnicy znajdowali zbiorowe mogiły, prawdopodobnie z pacjentami lazaretu oraz sanitariuszami. Doliczono się ponad 277 ciał. Nadal nie wiadomo czy ziemie kortowskie skrywają jeszcze jakąś tajemnicę.


    Historię Kortowa opisał Stanisław Piechocki w książce pt. „Czyściec zwany Kortau”. Uzupełnia ją 59 fotografii oraz streszczenie w języku niemieckim.
    http://www.polskieszlaki.pl/wycieczki/relacja,3644,tajemnica-szpitala-w-kortau.html

    avatar użytkownika Maryla

    36. Śmierć była mistrzem z Niemiec-Rozmowa z Magdaleną Gawin

    Mówi pani o zagładzie psychicznie chorych w III Rzeszy. Jak przebiegała analogiczna akcja w okupowanej Polsce?


    Zupełnie inaczej niż w nazistowskich Niemczech, przy czym nie chodzi mi jedynie o technikę zabijania albo liczbę ofiar. Niemcy zabili ok. 200 tys. swoich obywateli, z czego większość zginęła w komorach gazowych w kilku ośrodkach eutanazyjnych na terenie Rzeszy. W Polsce ofiar nazistowskiej czystki było znacznie mniej. Zginęło około 10–15 tysięcy chorych psychicznie. Nie wynikało to z miłosierdzia oddziałów Einsatzgruppen, tylko z tego, że niepodległa Polska nie zdążyła rozbudować systemu opieki szpitalnej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika intix

    37. @Maryla

    Bardzo dziękuję.
    Pozwolę sobie zacytować kolejny, wstrząsający fragment  wywiadu z Panią dr Magdaleną Gawin...

    ...Czyli tak naprawdę w Niemczech nie zabijano ludzi z przyczyn eugenicznych, tylko ekonomicznych?


    Tak, pokazały to badania odnalezionych i udostępnionych niemieckich materiałów eutanazyjnych. Pacjenci byli selekcjonowani pod kątem przydatności do pracy i produktywności. To były podstawowe kryteria. U źródeł masowych mordów leżał rachunek ekonomiczny i buchalteria wojenna. Ludzi „zbędnych" postanowiono zabić w imię oszczędności. Twórczy wkład nazistowskiej eugeniki polegał na tym, że do rachunku ekonomicznego dodano kategorię „niszczenia bezwartościowego życia". Ale nazistowska higiena ras miała ambicje większe, niż tylko wyniszczenie ludzi chorych. Mogła iść w kierunku niszczenia „życia bezwartościowego", jak i „wartościowego", czyli elity. I tutaj seryjne mordy na dziesiątkach tysięcy inteligentów polskich na początku okupacji były według mnie działaniem zgodnym z logiką higieny rasowej.


    Czy mordowanie polskiej inteligencji w czasie okupacji miało charakter eugeniczny?


    Eksterminacja inteligencji była koniecznym warunkiem przeprowadzenia kolonizacji i umocnienia niemczyzny na terenach przyłączonych do Rzeszy. W historiografii niemieckiej pojawia się opinia, że mordy na polskich inteligentach były częścią walki z podziemiem niepodległościowym. Jednak masowe egzekucje trwały już od października 1939 roku, gdy rozbudowane podziemie jeszcze nie istniało. Akcja była zatem prewencyjna, walczono z jeszcze nieistniejącym ruchem oporu. Jej ofiarami byli działacze polityczni, profesorowie, nauczyciele, adwokaci, lekarze, sędziowie, siostry zakonne, duchowieństwo, osoby znane z działalności publicznej niezwiązanej bezpośrednio z polityką. Zabijano ludzi wykształconych, o wysokiej pozycji społecznej. Chodziło nie tylko o zduszenie potencjalnych buntów, ale przede wszystkim o biologiczne wyniszczenie polskiej inteligencji. Hitler mówił o tym wprost, krótko po defiladzie Wehrmachtu w Warszawie. Zepchnięcie Polaków do roli niewolników wymagało wymordowania ludzi wykształconych, elity, czyli w nomenklaturze eugenicznej „najbardziej wartościowych" członków społeczeństwa.
    Jaki jest z tego wniosek?


    Że niemiecka higiena rasowa w okupowanej Polsce szła w dwóch kierunkach: eliminowania „bytów stanowiących balast" i „najbardziej wartościowych" członków społeczeństwa. Polska inteligencja była najszczuplejszą warstwą społeczną, a mimo to procentowo poniosła największe straty. Istnieje też inny związek między zagładą chorych a eksterminacją inteligencji. Obie akcje przeprowadzano w tym samym czasie, ofiary były często rozstrzeliwane w tych samych miejscach i chowane w tych samych masowych grobach. Dotyczy to na przykład Mniszka i Piaśnicy...


    avatar użytkownika intix

    38. ???....

    Ad. Polsko-Niemieckie Towarzystwo Zdrowia Psychicznego

    Fragment przytoczonego  komentarza, który dotyczy "Historii placówki":
    "...Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Warcie
    Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2006 r. ....

    (cała część informacji, skopiowana z podanej poniżej strony...), okazuje się na dzisiejszy dzień pozostać uratowaną...
    Dostępny wcześniej, TEN podany link >>>
    http://ns.lodzkie.pl/lodzkie/zdrowie/ZOZy/prezentacja_szpitali/jednostka_19/jednostka_19_historia.html    prowadzi DO NI KĄD...
    Pozostaje, zadać kolejny raz pytanie : DLACZEGO?

    ***
    Zauważyłam TO w dniu dzisiejszym w ...2. rocznicę...



    avatar użytkownika intix

    41. Akcja T 4...

    Akcja T 4... zbrodnia ludobójstwa popełniona przez Niemców na bezbronnych ludziach...
    Dziś... Narodowy Dzień Pamięci...
    Co prawda Ofiary Akcji T 4 nie zginęły w niemieckich obozach koncentracyjnych... ale pamiętajmy także i o Nich...
    Zapalmy Im Znicz Pamięci... i odmówmy za Ich Dusze modlitwę...
    +
    Ojcze nasz...Zdrowaś Maryjo...Chwała Ojcu...
    Wieczny odpoczynek racz im dać Panie...a światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki wieków...niech odpoczywają w pokoju wiecznym.Amen.

    avatar użytkownika Maryla

    42. Akcja "T4" i masakra


    Akcja "T4" i masakra pacjentów ze szpitala w Świeciu. Zapomniana niemiecka zbrodnia

    Wraz z początkiem okupacji hitlerowskiej w Polsce w 1939 roku,
    Niemcy rozpoczęli akcję „T4”, w ramach której zabijano chorych
    psychicznie pacjentów. W ówczesnym zakładzie psychiatrycznym w Świeciu
    egzekucji dokonano na grupie około 1350 chorych.
    Prace badawcze nad zbrodniami popełnionymi jesienią 1939 roku przez
    Niemców na Pomorzu Gdańskim, w tym badania nad kaźnią pacjentów
    ówczesnego Krajowego Zakładu Psychiatrycznego w Świeciu, prowadzą
    pracownicy Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Bydgoszczy.

    „W chwili wybuchu wojny w zakładzie przebywało 1700 pacjentów. Jeszcze
    we wrześniu 1939 roku w szpitalu pracował polski personel pod
    kierownictwem polskiego dyrektora, lecz był strzeżony przez oddział SA.

    Prawdopodobnie w połowie października kierownictwo objął niemiecki
    lekarz” - powiedziała historyk z pionu edukacyjno-naukowego w
    Delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej w Bydgoszczy dr Izabela
    Mazanowska.

    Zabić "skażonych"
    W tym czasie w świeckim zakładzie pojawił się również odpowiedzialny za
    politykę rasową pełnomocnik d.s. służby zdrowia prof. Erich Grossmann,
    zadaniem którego było wprowadzenie w życie tajnego dekretu Adolfa
    Hitlera z 1 września 1939 o nazwie „T4" (od adresu placówki w Berlinie
    przy Triergartenstrasse 4, która kierowała zagładą).

    Główny cel akcji polegał na zabijaniu pacjentów cierpiących z powodu
    schorzeń psychicznych, ponieważ – jak stanowił wrześniowy dekret – są
    oni „skażeni”, niedoskonali pod względem rasowym.

    „Osoby chore psychicznie uważano w III Rzeszy za „niezdolne do
    współżycia społecznego i wiodące życie niegodne życia”. W 1922 roku dwaj
    Niemcy, psychiatra Alfred Hoche i prawnik Karl Binding opublikowali
    rozprawę o „zniszczeniu życia niewartego życia”. Według autorów
    opracowania śmierć chorych psychicznie mogłaby zostać uznana zarówno
    przez nich samych, jak i przez społeczeństwo, w którym żyli za
    „wyzwolenie”. Dla państwa zaś oznaczałoby to pozbycie się bezużytecznych
    osób – poinformowała dr Mazanowska.

    Jak podkreśliła, to właśnie pomysł Hochego i Bindinga wykorzystali
    naziści. Tezy przez nich głoszone stały się częścią programu
    Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Pracy (NSDAP), zaś w lipcu
    1939 r. były przedmiotem konferencji, przygotowującej program zagłady
    osób chorych psychicznie.

    Strzelano do dzieci jak do zwierzyny
    W zakładzie w Świeciu wdrażanie programu rozpoczęło się w październiku,
    tuż po przejęciu szpitala przez niemiecką administrację. Odtąd
    codziennie wywożono pacjentów na egzekucje. Z badań IPN nad zbrodniami
    popełnionymi jesienią 1939 roku, wynika, że lekarz niemiecki kazał
    chorym dawać tuż przed wyjazdem środki oszałamiające.

    „Według świadków konwojowaniem pacjentów do miejsc kaźni zajmowali się
    Niemcy w mundurach SS. We wniosku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych rządu
    londyńskiego z 1944 r. mówi się, że po odbiór ludzi chorych zgłosił się
    trzydziestoosobowy oddział Selbstschutzu. Na miejscu egzekucji spychano
    chorych trójkami do wykopanych wcześniej dołów i mordowano strzałami z
    karabinów” - powiedziała historyk z bydgoskiej delegatury IPN.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika intix

    44. Trudne dzieci? Na oddział psychiatryczny

    Trudne dzieci? Na oddział psychiatryczny
    [fot: flickr/cc/z]

    Według rzecznika praw pacjenta, nawet 80 proc. małych pacjentów szpitali psychiatrycznych nie powinna się tam znajdować - donosi Dziennik Gazeta Prawna.

    Część z nich to dzieci, których pozbywają się ośrodki pieczy zastępczej, nie radząc sobie z ich zachowaniem. Wystarczy, że wychowanek młodzieżowego ośrodka wychowawczego ucieka z niego albo zacznie się okaleczać, a zostaje przewieziony do najbliższego szpitala psychiatrycznego na oddział zamknięty.

    Ten sam los spotyka często skazanych przez sądy rodzinne np. za agresywne zachowania lub łamanie prawa. Zdarza się, że do szpitala trafiają też dzieci z zespołem Aspergera, z którymi opiekunowie nie dawali sobie rady.

    Eksperci podkreślają, że w wielu przypadkach wystarczyłaby opieka na miejscu lub w poradniach dziennych. Tych jednak brakuje. Przyznają to szefowie ośrodków wychowawczych.

    http://tech.money.pl/medycyna/artykul/trudne-dzieci-na-oddzial-psychiatr...

    ***

    RPD: szpitale psychiatryczne pełne dzieci, które nie powinny tam być

    Młodzi pacjenci z zaburzeniami wychowawczymi niepotrzebnie trafiają na zamknięte oddziały szpitala psychiatrycznego. Rzecznik praw dziecka zwraca się do MZ o kontrolę wszystkich oddziałów w kraju.

    Jak informuje Dziennik Bałtycki, dzieci i nastolatki z zaburzeniami zachowania potrzebują wsparcia pedagoga, psychologa i szeroko pojętej resocjalizacji. Tymczasem trafiają na oddziały psychiatryczne, gdzie leczone są dzieci cierpiące na schizofrenię, depresję, zaburzenia odżywiania.

    W opinii dyrektora jednego z pomorskich szpitali psychiatrycznych, lecznica nie ma nic do zaoferowania dzieciom z zaburzeniami zachowania. Lepiej pomogłyby im całodobowe ośrodki socjalizacyjno-wychowawcze.

    Więcej: www.dziennikbaltycki.pl

    Tymczasem w Polsce jest za mało miejsc na oddziałach psychiatrycznych dla dzieci. Brakuje też psychiatrów dziecięcych, a psychiatryczna opieka środowiskowa dla dzieci to wciąż pieśń przyszłości.

    W 2020 r. wg WHO zaburzenia neuropsychiczne będą pierwszą z pięciu najczęstszych chorób, przyczyn zgonów i niepełnosprawności wśród dzieci. Wzrostowi liczby zaburzeń psychicznych wśród osób w wieku rozwojowym towarzyszą wysokie i narastające wskaźniki interwencji medycznych.

    Czyt.: Nie jesteśmy przygotowani na wzrost liczby zaburzeń psychicznych u dzieci

    http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/RPD-szpitale-psychiatryczne-p...
    ***

    >Trudne dzieci? Na oddział
    >Tak traktuje się dzieci w szpitalach psychiatrycznych: Fatalne warunki, kary, zamykanie na kilka lat
    >Szpitale psychiatryczne sposobem na trudne dzieci?
    >System lecznictwa psychiatrycznego dla dzieci jest przeciążony
    >RPD chce kontroli oddziałów psychiatrycznych dla dzieci
    >MZ nie przeprowadzi kontroli oddziałów psychiatrycznych dla dzieci
    >Łódź: prokuratura sprawdza placówkę psychiatryczną dla dzieci
    >Łódź: NFZ kontroluje oddział psychiatrii młodzieżowej

    Czytaj na bieżąco:

    >ZABURZENIA PSYCHICZNE
    >PSYCHIATRIA DZIECIĘCA

    avatar użytkownika gość z drogi

    45. Droga @Intix

    "Psychuszki" to ukochany temat sąsiadów zza wschodniej granicy...ale i tych drugich ,TEZ...tak Stalin,jak i Hitler
    rozprawiali się z Dorosłymi i z Dziećmi...
    mroczna historia obecna do dzisiaj....
    niedawno czytaliśmy o Dorosłym Człowieku,zniszczonym przez takie właśnie metody...Psychuszka i won z życia społecznego...na całe 8 lat,ze NIESŁUSZNIE...? a kogo to obchodzi,dzięki Bogu
    kogoś obchodziło i dlatego dowiedzieliśmy się o tym "przestępstwie" ale co ze zmarnowanym ludzkim życiem ?
    smutne pozdrowienia

    gość z drogi