Mazowiecki równy Piłsudskiemu i Sobieskiemu. Kolejne sponsorowane "zimo wyper....aj" za nasze pieniądze.

avatar użytkownika Maryla

Z kieszeni podatnika polskiego rząd PO-PSL wydarł 377,2 mln złotych, którymi sponsoruje róznych celebrytów zamawiając u nich produkty, od których przeciętnemu Kowalskiemu zęby cierpną i włos sie jeży. Część z tych pieniędzy

powędrowała do Niemiec na wsparcie Andy Rottenberg,

ale o tym w odzdzielnym wątku pisała Intix

Anda Rottenberg pracuje… "Polska-Niemcy. 1000 lat".

, więc skupimy się na najnowszych wiadomościach . Zaczyna się niewinnie i zaskaująco dobrze się kojarzy, dopóki nie dojdziemy do szczegółów, w których "tkwi diabeł"


Zjazd gnieźnieński i konstytucja 3 maja oraz postacie Józefa Piłsudskiego i Jana Pawła II znajdą się w serii plakatów autorstwa znanych polskich twórców pt. "Polacy dla zjednoczonej Europy" promującej polskie przewodnictwo w UE i ideę powstania Muzeum Komunizmu.

To przedsięwzięcie realizowane we współpracy z AMS, który nam użyczył podświetlanych reklam zewnętrznych. Plakaty będą prezentowane w Warszawie, Katowicach, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Szczecinie, Wrocławiu i w Trójmieście w lipcu i sierpniu. Zwróciliśmy się do 15 wybitnych artystów z propozycją stworzenia prac ukazujących drogę Polski do zjednoczonej Europy. Wytypowaliśmy 15 zdarzeń i osób wpisujących się w koncepcję "Polacy dla zjednoczonej Europy". Idea wystawy jest oczywiście związana z objęciem przez Polskę prezydencji w Unii Europejskiej i promowaniem idei powstania w Warszawie Muzeum Komunizmu. Na plakatach znajdzie się także znaczek Solidarności, a podpisy będą również w języku angielskim - opowiadał referent ds. budowy Muzeum Komunizmu, Wiesław Bieliński.

Plakatom będą towarzyszyć pocztówki, których autorami są: Tomasz Bogusławski, Jan Bokiewicz, Andrzej Budek, Jacek Ćwikła, Wiesław Gołuch, Michał Jędrczak, Roman Kalarus, Zbigniew Kołaczek, Wojciech Kołyszko, Piotr Młodożeniec, Wojciech Mueller, Romuald Oramus, Wiesław Rosocha, Eugeniusz Skorwider i Małgorzata Śliwińska. - To naprawdę górna półka polskich grafików, a także osoby, które w większości współtworzyły podziemny ruch wydawniczy - podkreślił Bieliński.

Wśród wydarzeń, którym prace są poświęcone znalazł się: zjazd gnieźnieński z 1000 roku; zwycięstwo króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem; konstytucja 3 maja; projekt konstytucji dla Europy Wojciecha Jastrzembowskiego z 1831 roku; solidarność polsko-czechosłowacko-węgierska jako prekursor Grupy Wyszehradzkiej; posłanie do narodów Europy Wschodniej I Krajowego Zjazdu NSZZ Solidarność z 1981 roku i wybory 4 czerwca 1989 roku. Uwiecznione na plakatach postacie to: Fryderyk Chopin, Maria Skłodowska-Curie, Józef Piłsudski, Irena Sendler, Jerzy Giedroyc, Tadeusz Mazowiecki, Lech Wałęsa oraz Jan Paweł II.

Plakaty są indywidualnymi koncepcjami twórców na temat danego wydarzenia lub postaci. Na pracy poświęconej zjazdowi gnieźnieńskiemu będzie można np. zobaczyć stylizowane na dawne ryciny sylwetki króla Bolesława Chrobrego z tarczą z godłem orła białego i cesarza Ottona III trzymającego proporzec w kształcie kontynentu europejskiego. Plakat z posłaniem do narodów Europy Wschodniej I Krajowego Zjazdu NSZZ Solidarność z 1981 r. przybliża fragment tekstu, któremu towarzyszy logo Solidarności oraz znak sierpa i młota, zaś w centralnej części pracy na temat wyborów 4 czerwca 1989 r. znajduje się przekreślona czerwona gwiazda.

- Na pracy poświęconej Jerzemu Giedroyciowi widzimy dłoń trzymającą papierosa, z którego unoszą się trzy dymki - w barwach Ukrainy, Białorusi i Litwy, co ma obrazować ideę partnerstwa wschodniego, zaś plakat z postacią Józefa Piłsudskiego przedstawia czapkę maciejówkę, która nakrywa pełznące czerwone gwiazdy. Praca poświęcona Fryderykowi Chopinowi natomiast skupia się wokół ciemnego profilu kompozytora przedstawionego na tle biało-czerwonej flagi. Myślę, że każda z tych artystycznych koncepcji ma szansę przybliżyć odbiorcom te ważne dla naszej historii wydarzenia i postacie - podsumował Bieliński.

Wernisaż plakatów odbędzie się we wtorek w Pałacu Kultury i Nauki.

PAP 

 

Naiwność, brak podstawowej wiedzy czy wykorzystanie okazji? Słowo sponsorowane przez ministra KiDN na literę "w.."

Jak sponsorowano Chopina ?

 

Komiks "Chopin New Romantic"
Zbiór tekstów - "Komiks Chopin New Romantic"

 

Etykietowanie:

40 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. PARANOJA JEST CHORA - coraz więcej ludzi nie wytrzymuje tępoty

propagandy medialnej i odbijania się codziennie od fundowanych ogłupiałemu społeczeństwu wrzutek politpoprawnych :felieton Pawła Zarzecznego

Również
w dawnych czasach bywali ludzie, no, nie całkiem rozgarnięci. Takim
przykładem był za mojej młodości towarzysz Albin Siwak, robotnik
mianowany sekretarzem i władcą Polski.


»

Umysł nieduży, powiadano, zmieściłby się może w
głowie ptaka ("Gdyby twój mózg włożyć do głowy ptaka, moje dziecko
miałoby fajną grzechotkę" - tak wyglądała kiedyś w realu walka wyższych
klas i prymitywnych mas). I oto kiedyś lekarz zalecił Siwakowi kurację
dla podleczenia nadszarpniętego na budowie zdrowia: "Powinien towarzysz
pojechać do Baden-Baden". A na to Albin: "Mnie, panie doktorze, dwa razy
powtarzać nie trzeba"...


Europa znowu zamierza ratować wraz z Polską tego
żyjącego ponad stan bankruta i utrzymać trzynaste i czternaste pensje,
800 euro zasiłku dla bezrobotnych etc. Pomijam, że przydałoby się taki
stan wiecznego bankructwa osiągnąć kiedykolwiek w Polsce (i taką pogodę
również, i mistrzostwo Europy w piłce nożnej też), ale... przecież
najzabawniejsze jest to, że my wcale nie pomagamy Grecji ani sobie! Plan
ma pomóc Grecji, by oddała raz już pożyczone pieniądze Zachodowi (więc
nie nam!), więc trzeba pożyczyć jej więcej (tu rola dla nas), żeby
oddała kiedyś tam (znów nie nam), gdy pożyczy się jej jeszcze więcej. A
ponieważ my jesteśmy na samym końcu tego łańcuszka, rzecz jasna kasy nie
zobaczymy nigdy, jak zresztą w każdej oszukańczej piramidzie.
...

...
PO - Prawa Odwrotności. To znaczy jak ktoś obiecuje
niższe podatki, będą wyższe. Zamiast autostrad ścieżki rowerowe itd.,
znacie to chyba na pamięć.
....

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika natenczas

2. A,

avatar użytkownika Maryla

3. @natenczas :)

schował się i gra w piłkę z Tolą.

I dał głos na niedzielę : polska to nienormalność , więc :

To było upokarzające. Wychodzimy z idiotycznej pułapki
Dziś wychodzimy z idiotycznej pułapki wiecznych próśb. Nie
prosimy Rosjan, aby uznali naszą politykę historyczną. Zamiast tego
zaczęliśmy mówić: jeśli chcecie zyskać w oczach świata, musicie zacząć
mówić prawdę - powiedział lider Platformy Obywatelskiej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika natenczas

4. Na prezydencję,

Ponoć zachowanie Wojewódzkiego to już nie tylko pycha czy zarozumialstwo, ale bywa że chamstwo. Tak przynajmniej twierdzi dziennikarka, która próbowała porozmawiać z nim po finale X Factor.

Zapytałam tylko: "Przepraszam, panie Kubo, mogę zająć chwilkę?". Nie zdążyłam się przedstawić, ani powiedzieć, z jakiej jestem redakcji, usłyszałam tylko: "Spier..." - opowiada zdegustowana kobieta. Ponoć to nie jedyna taka sytuacja. Dziewczyna, która pracuje w TVN-ie, zadzwoniła jakiś czas temu do niego, z pytaniem czy zgodziłby się być gościem jednego z programów. Od razu zastrzegła, że wie, że on niechętnie godzi się na występy w takich programach, ale może zrobiłby wyjątek i dał się namówić. Kuba skwitował to jednym zdaniem: "Skoro wiesz, że nie chodzę, to po chuj do mnie dzwonisz?!".  LINK

avatar użytkownika Maryla

5. Anda Rottenberg w innej sponorowanej produkcji

Plan zdjęciowy filmu

Plan zdjęciowy filmu

"Zamach" Yael Bartany - Anda Rottenberg przemawia na wiecu Ruchu

Odrodzenia Żydowskiego w Polsce. Z prawej Yael Bartana

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

6. @Maryla

Jako żywo przypomina się formowanei Związku Patriotów Polskich i koncepcje Wandy Wsilewskiej. Tez umiała czerpac z bogatej historii Polski i przerobić ją na sowieckie gówno, tak jak teraz przerabiają wszystko na jewropejską papkę.

avatar użytkownika Maryla

7. Za prezydencję płacą

Za prezydencję płacą podatnicy i sponsorzy


Wydatki z budżetu państwa na prezydencję sięgają blisko 430 mln
złotych. Dzięki nieodpłatnemu wsparciu przez m.in. Peugeota, Microsoft,
Orange, Coca-Colę czy PKN Orlen polski rząd zaoszczędzi ponad 10 mln zł

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Przewodnik po Polsce: zdejmij

Przewodnik po Polsce: zdejmij buty na prowincji


Zagraniczne delegacje będą dostawać książki o Polsce. Dowiedzą się z
nich jak jeść oscypki i dlaczego warto nosić ładne skarpetki
takie przepisy można znaleźć w publikacji "Cuisine PL" wydanej z okazji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.

Delegaci przyjeżdżający na spotkania do Polski otrzymają także drugą
publikację, mówiącą m.in. o życiu codziennym w Polsce i promującą
ciekawe miejsca w naszym kraju.

Z bogato ilustrowanej książki "About Polska" Zagraniczni goście, według autorów książki, powinni też upewnić się, czy
mają na sobie ładne skarpetki, bo w niektórych domach, szczególnie na
prowincji, mogą zostać poproszeni o zdjęcie butów. Autorzy z
przymrużeniem oka tłumaczą też, że bez względu na to, jak są głodni albo
spragnieni, Polacy zwykle mówią "nie", gdy zaproponuje im się coś do
jedzenia albo do picia. I dopiero po naleganiach gospodarza "można z
wahaniem powiedzieć 'poproszę' okraszając to niepewnością,
podziękowaniami i przeprosinami".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. PR-owcy pomagają rządowi

PR-owcy pomagają rządowi


Ponad 1 mln euro będą kosztować usługi światowej renomowanej firmy
PR Burson-Marsteller związane z obsługą techniczno-logistyczną polskiej
prezydencji

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Unia samotna i smutna, aż do

Unia samotna i smutna, aż do chwili, gdy zjawia się przed nią młody Polak. Przyklęka i prosi do tańca. Tak zaczyna się film animowany, promujący polską prezydencję w UE, który dziś miał premierę. - Od delikatności przez szaleństwo aż do happy endu - tak streścili wcześniej w TVN24 ideę projektu jego twórcy - reżyser Tomasz Bagiński i choreograf Agustin Egurrola.
- To bardzo luźna impresja oparta na tańcu w choreografii Agustina, w której pojawienie się tancerza, który reprezentuje Polskę, wzbudza w Europie, która jest reprezentowana przez kobietę, fajne, nowe uczucia i to tę Europę odmienia. Mamy nadzieję, że na dobre - mówił w TVN24 o projekcie Tomasz Bagiński z Platige Image.

Film zaczyna się od tego, że przy siedzącej na ławce w centrum miasta "Unii" pojawia się przystojny młodzieniec, który najpierw próbuje ją zainteresować sobą, a następnie porywa do zmysłowej rumby. - Potem rozpęta się wielkie szaleństwo i całe miasto zacznie tańczyć - opowiadał Egurrola.

http://www.tvn24.pl/-1,1708360,0,1,zobacz-jak-mlody-polak-przykleknal-pr...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Pierwszy premier wolnej

Pierwszy premier wolnej Polski w okresie stalinizmu wzywał do brutalnej rozprawy z Żołnierzami Wyklętymi - mówił w Poranku Wnet, Piotr Zychowicz redaktor naczelny "Historia Do Rzeczy "

To właśnie dziś 27 lutego w kioskach pojawi się pierwszy numer miesięcznika "Historia Do Rzeczy". W redakcji znajdą się wszyscy autorzy, którzy pisali do starego "Uważam Rze Historia".

Piotr Zychowicz przypomniał książkę, której współautorem był Tadeusz Mazowiecki. Do czego nawoływał b. premier w publikacji „Wróg pozostał ten sam”?

Mazowiecki popełnił książkę, w której pisał o zwalczaniu osób związanych z podziemiem niepodległościowym i emigracją niepodległościową. Część napisana przez niego jest szokująca. Wzywa w niej do bestialskiej rozprawy z Żołnierzami Wyklętymi oraz całego ich zaplecza. Pisze, że żołnierze Wyklęci to bandyci.

Pierwszy numer "Historia Do Rzeczy" poświęcony jest przede wszystkim Żołnierzom Wyklętym.

Ci ludzie zostali dwukrotnie zabici. Najpierw przez bolszewickich okupantów, a potem przez zakłamywanie historii o nich. My w redakcji mamy to poczucie niesprawiedliwości i chcemy, aby te osoby miały właściwe miejsce w polskiej historii - mówił Zychowicz.

http://www.radiownet.pl/publikacje/jak-tadeusz-mazowiecki-zwalczal-zolni...

Dla zdrajców i wiarołomców nie ma takiej spokojnej starości, jest strach przed nieuchronnym, który każe im miotać się i miotać...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Gazeta Wyborcza... bez komentarza

Adam Michnik zamówił u mnie tekst o Jacku Kuroniu. Jeszcze go nie
napisałem. Powód jest prosty. Dla mnie jest to tekst o największej
osobowości politycznej w historii Rzeczypospolitej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. (Brak tytułu)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Skrywana przeszłość Mazowieckiego

http://niezalezna.pl/31664-skrywana-przeszlosc-mazowieckiego

Tadeusz Mazowiecki otrzymał właśnie nagrodę Złote Mosty Dialogu przyznawaną za wkład w polsko-niemieckie pojednanie. W laudacji wygłoszonej na jego cześć całkowicie pominięto rolę, jaką Mazowiecki odgrywał w stosunkach Polska–RFN w czasie PRL-u.

Takich informacji nie przeczytamy także w jego oficjalnym biogramie na stronie Prezydent.pl. Dlatego warto przypomnieć, że Tadeusz Mazowiecki od 1953 r. był uczestnikiem prorządowej akcji szkalującej prymasa Stefana Wyszyńskiego.

W 1965 r. Mazowiecki był posłem Frontu Jedności Narodu zrzeszającego posłów pod skrzydłem PZPR-u. Jednocześnie był aktywnym członkiem Klubu Inteligencji Katolickiej reprezentującym grupę działaczy wrogo nastawionych i otwarcie krytykujących postawę prymasa Stefana Wyszyńskiego. Krytykę tego środowiska wykorzystała władza, by stosować represje wobec Prymasa Tysiąclecia i Kościoła katolickiego po słynnym orędziu polskich biskupów do niemieckich „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.

Jak wynika z akt Instytutu Pamięci Narodowej, po tym orędziu frakcja Mazowieckiego w warszawskim KiK-u ogłosiła, że postępowanie kardynała „nie może przynieść korzyści” środowisku katolickiemu. „Jest skandalem, że nie uzgodniono tego z rządem PRL” – uznali działacze na naradzie warszawskiego KIK-u z udziałem Mazowieckiego w grudniu 1965 r. „Jest kompromitujące, że orędzie napisano w porozumieniu z biskupami niemieckimi” – stwierdzili. Według działaczy KiK-u, biskupi Bolesław Kominek i Karol Wojtyła „dali się wciągnąć w autorstwo takiego kompromitującego orędzia”. Zaplanowano zatem dalsze marginalizowanie i „utemperowanie” kard. Wyszyńskiego.

– Środowiska poselskiego koła Znak i warszawski KIK były na pierwszej linii frontu – mówi o tej krytyce historyk prof. Jan Żaryn. – Opowiedziały się z dużym zaangażowaniem po stronie Gomułki, a przeciwko prymasowi. Szczególnie pismo „Więź”, którego naczelnym był Tadeusz Mazowiecki, uznawało, że prymas Wyszyński jątrzy swoją niezłomnością władze komunistyczne. Jest również winien tego, że relacje Kościoła z władzą są złe. Zarzucali prymasowi, że wymusza konfrontację Kościoła z władzą, w której oni – katolicy świeccy – uczestniczyć nie zamierzali. Chcieli mieć jak najlepsze stosunki z ekipą Gomułki – podkreślił prof. Żaryn.

Zapytaliśmy Tadeusza Mazowieckiego, dlaczego na użytek władz PRL-u krytykował pojednanie z RFN-em i szkalował prymasa Wyszyńskiego, zareagował gwałtownie. – Proszę dać mi spokój, nie będę o tym mówił – stwierdził i zakończył rozmowę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. "Tadeusz Mazowiecki łączył

"Tadeusz Mazowiecki łączył mądrość z dzielnością"

Uroczystość otwarcia katedry im. Tadeusza Mazowieckiego na Uniwersytecie Warszawskim

Tadeusz Mazowiecki udowodnił, że można być mądrym i dzielnym
jednocześnie - powiedział prezydent Bronisław Komorowski podczas
czwartkowej uroczystości otwarcia katedry im. Tadeusza Mazowieckiego na
Uniwersytecie Warszawskim.

Uroczystość otwarcia katedry im. Tadeusza Mazowieckiego na Uniwersytecie Warszawskim
Uroczystość otwarcia katedry im. Tadeusza Mazowieckiego na Uniwersytecie Warszawskim

Otwarcie katedry na UW jest elementem obchodów 25-lecia powołania
rządu Tadeusza Mazowieckiego. Powstał on 12 września 1989 roku. Oprócz
wystąpienia Komorowskiego w programie uroczystości znalazły się wykłady
Aleksandra Halla i socjologa prof. Andrzeja Waśkiewicza. Hall
przypomniał historię powstania i upadku pierwszego niekomunistycznego
rządu, a prof. Waśkiewicz wskazał na różnicę między wizją uprawiania
polityki, jaką miał Mazowiecki, a tym jak współczesną politykę i
polityków postrzegają ludzie.

 

Pod koniec uroczystości odbyła się debata prezydenta ze studentami.
Bronisław Komorowski przekonywał, że było "wielkim szczęściem", iż to
akurat Mazowiecki patronował polskim przemianom ustrojowym. Nikt bowiem,
tak jak on, nie umiałby zaangażować w przemianę Polski tak wielu sił i
umożliwić tym samym, że "ten manewr był tak głęboki" - podkreślał
prezydent.

 

W piątek popołudniu na Zamku Królewskim odbędzie się - z udziałem
Prezydenta RP - uroczystość z okazji 25. rocznicy powołania rządu
Tadeusza Mazowieckiego.

Dni otwarte w Kancelarii Premiera. Poczuj się jak Tadeusz Mazowiecki

Dni otwarte w Kancelarii Premiera. Poczuj się jak Tadeusz Mazowiecki

Kancelaria premiera zaprasza warszawiaków na 25.
rocznicę powołania pierwszego niekomunistycznego rządu. Będzie można
zobaczyć...
czytaj dalej »



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Czerski świecki święty

Popielniczka Mazowieckiego trafiła na wystawę. Zobacz gabinet sprzed 25 lat

Popielniczka Mazowieckiego trafiła na wystawę. Zobacz gabinet sprzed 25 lat

W związku z 25. rocznicą uformowania się rządu Tadeusza
Mazowieckiego, będziemy mogli zajrzeć do jego gabinetu. Zachowano w
nim...
czytaj dalej »

Tadeusz Mazowiecki i Donald Tusk, zdjęcie z 1992 rokuTadeusz Mazowiecki i Donald Tusk, zdjęcie z 1992 roku

Jak to? Michnik ogłosił na łamach „Gazety Wyborczej” słynne hasło: „Wasz prezydent, nasz premier”.

No właśnie, tylko że mało kto pamięta, co Michnik mówił wcześniej. Pod koniec lipca pojechał z Geremkiem do Watykanu, do Jana Pawła II. Opowiadał o tym Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla zachodniej prasy. Papież przyjął ich dość chłodno i poczęstował herbatą, dając w ten sposób znać, co myśli o ich koncepcji. A była ona taka, by rząd utworzyli reformatorzy z PZPR wraz z OKP. Premierem miał zostać Aleksander Kwaśniewski. Na szczęście ten pomysł nie przeszedł dzięki Lechowi Wałęsie.

Według stenogramu z posiedzenia OKP z 1 sierpnia 1989 r. Michnik miał powiedzieć do Tadeusza Mazowieckiego: „Z ZSL i SD realnego rządu ty nie zrobisz. Można rozłamać PZPR”. Na co Geremek odparł, że „obecna faza przy pomocy ZSL i SD jest próbą rozbicia monopolu PZPR”.

Razem z Tadeuszem Rymszewiczem przyglądałem się jednemu z posiedzeń OKP w Sejmie. Widzieliśmy, jak przemawiali Aleksander Małachowski, Andrzej Celiński, Ryszard Bugaj, Bronisław Geremek. Na sali panowało poruszenie, wszyscy byli przeciwko koncepcji Lecha Wałęsy. W pewnym momencie przybiegł do nas Jarosław Kaczyński i spytał: „Macie samochód? To ślijcie czym prędzej po Wałęsę”. Lechu przyjechał, usiadł, popatrzył wokół i zaczął się przysłuchiwać kłótniom, a po dwóch-trzech przemówieniach wstał i powiedział: „Zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem. Wszyscy jesteście tu dzięki zdjęciu ze mną, ale kiedy was słucham, to zastanawiam się, czy tego wszystkiego nie rozwalić”. I dał im wtedy ostro popalić. Ale to był cały on i ta jego spontaniczność. Dopiero wtedy Michnik, po tym posiedzeniu OKP, ogłosił „Wasz prezydent, nasz premier”. Wcześniej chciał Kwaśniewskiego na szefa rządu.

Dwa tygodnie później świat obiegło zdjęcie, na którym Wałęsa oraz przewodniczący ZSL i SD – Roman Malinowski i Jerzy Jóźwiak – trzymają się za dłonie uniesione w geście zwycięstwa. To był pierwszy krok do powołania koalicyjnego niekomunistycznego premiera. Ta umowa jednak rodziła się w bólach.

Były przewodniczący SD Jerzy Jóźwiak, były prezydent Lech Wałęsa i były przewodniczący ZSL Roman Malinowski podczas spotkania w Łazienkach Królewskich w 20. rocznicę podpisania porozumienia
Były przewodniczący SD Jerzy Jóźwiak, były prezydent Lech Wałęsa i były przewodniczący ZSL Roman Malinowski podczas spotkania w Łazienkach Królewskich w 20. rocznicę podpisania porozumienia

Omal nie doszło do zerwania rozmów. Zaczęło się od tego, że 14 sierpnia dostaliśmy od Jarosława Kaczyńskiego sygnał, że trzeba pisać porozumienie. Pojechaliśmy do siedziby Stronnictwa przy Chmielnej. Przyjechał Jarosław Kaczyński, z ZSL stawił się Bogdan Królewski, od nas był Tadeusz Rymszewicz, Tadeusz Bień, Tadeusz Dziuba i ja. Byliśmy pełni entuzjazmu, każdy dorzucał coś od siebie. Skończyliśmy około wpół do drugiej w nocy. Początek brzmiał mniej więcej tak, że Lech Wałęsa, Roman Malinowski i Jerzy Jóźwiak, reprezentujący Solidarność, ZSL i SD, zawierają porozumienie w celu powołania wspólnej koalicji rządowej po ustaniu misji rządu Kiszczaka. Była to propozycja Królewskiego, nie dostrzegliśmy niebezpieczeństwa w tym zapisie. Dlatego tak napisaliśmy. I wtedy się zaczęło. Tekst porozumienia trzeba było zawieźć Wałęsie do akceptacji. Kierowca pojechał, wraca po godzinie i mówi w drzwiach: „Opieprzył mnie”. Poszło o jedno zdanie. Wałęsa przeczytał i oburzył się: „Jak to? Co oni tam napisali? Jak to po ustaniu misji rządu Kiszczaka?”. Nie spodobało mu się, że ten tekst dawał możliwość powołania komunistycznego gabinetu, a w tym czasie różnie mogła się potoczyć sytuacja w kraju. W sumie miał rację. Wałęsa mówi: „Skreślić!”. Na to Królewski odpowiada: „Nie”. Według mojej wiedzy tak samo uparty był Malinowski. Jóźwiak dzwonił do Wałęsy, obiecywał, że tekst zostanie zmieniony, ale ZSL wciąż nie dawało się przekonać. Na to Wałęsa mówi: „Tak? To ja odjeżdżam”. Wsiadł do auta i ruszył do Gdańska. Myśleliśmy, że to koniec. Jóźwiak pojechał do Malinowskiego, wydaje mi się, że sprawa oparła się również o Jaruzelskiego. Najważniejsze, że Malinowski dał się w końcu przekonać. Kiedy Wałęsa się o tym dowiedział, zawrócił spod Mławy do Warszawy.

Jak się o tym dowiedział w drodze między Warszawą a Gdańskiem?

Miał w samochodzie wojskowy radiotelefon. Dostał go od Jaruzelskiego, żeby mogli być w stałym kontakcie. Tak więc zawrócił do Warszawy, a my przez cały kolejny dzień siedzieliśmy i przygotowywaliśmy tekst porozumienia. Jednocześnie załatwiałem u prof. Marka Kwiatkowskiego, członka SD i dyrektora Łazienek Królewskich, możliwość podpisania dokumentu w Pałacyku Myślewickim. Wszystko udało się dopiąć na ostatnią chwilę.

Pozostało jeszcze przekonać Jaruzelskiego, no i Kiszczaka. Łatwo poszło?

Mazowiecki był dla generała najbardziej akceptowalnym kandydatem. Rozmowa Wałęsy z Jaruzelskim oraz z udziałem Jóźwiaka i Malinowskiego trwała dwie godziny. Wezwany na to spotkanie Kiszczak złożył na ręce Jaruzelskiego oficjalną rezygnację. Wtedy ustalono wszystkie szczegóły, jak choćby to, że resorty siłowe w następnym rządzie obejmą ludzie PZPR. Wałęsa ustąpił w tej sprawie, a inni się nie odzywali. Może i dobrze, że tak się stało, bo taka decyzja dawała pewną namiastkę ciągłości władzy. Nikt nie mógł zarzucić, że opozycja zagarnia wszystko dla siebie. Generał nie miał wyjścia i 24 sierpnia powołał Mazowieckiego na stanowisko premiera. 12 września, dokładnie 25 lat temu, Sejm zatwierdził pierwszy niekomunistyczny rząd w powojennej Polsce.

http://wiadomosci.dziennik.pl/historia/wydarzenia/artykuly/469463,warto-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. ma Narewka agenta Wołkowyckiego, ma Tyniec Mały Mazowieckiego

"Od naszej pracy i mądrości zależą losy przyszłych pokoleń"

Prezydent RP Bronisław Komorowski odsłonił tablicę upamiętniającą
Tadeusza Mazowieckiego, który jest patronem Szkoły Podstawowej w Tyńcu
Małym.
Na tablicy widnieją słowa byłego premiera: "Można się różnić,
można się spierać, ale nie wolno się nienawidzić".
Prezydent mówił, że młodzież będzie uczyła się i poznawała odległą, ale
też bardziej współczesną historię Polskie. - Jestem pewien, że z tej
nauki będzie płynął jeden prosty wniosek, że to od naszej pracy, od
naszego wysiłku, od naszej mądrości – tak, jak od pracy, wysiłku,
mądrości Tadeusza Mazowieckiego przed 25 laty – będą zależały przyszłe
losy, przyszłych polskich pokoleń – akcentował Bronisław Komorowski.




Aleksander Wołkowycki — agent sowieckiego NKWD i niemieckiego Gestapo patronem szkoły w III RP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

18. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Ciekaw jestem, kiedy ktoś ? opublikuje dokumenty o ?" współpracy T Mazowieckiego z generałem Sierowem i agenturą Moskwy" z czasów tworzenia PAX.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

19. Szanowny Panie Michale

jak jest jakiś dokument, to kiedyś wypłynie. To tylko kwestia czasu. Inna sprawą bedzie, co dyrekcja szkoły w Tyńcu Małym zrobi z ta wiedzą.

Jak się wytłumaczą tym małym Polakom, dlaczego im zrobili takie świństwo.


Dyrekcja szkoły w Narewce dostała dokumenty z IPN i nie zrobiła nic.
Wstyd na cała Polskę.

Pozdrawiam serdecznie


Prezydent Komorowski otworzył szkołę za 30 mln zł

Nowa szkoła podstawowa w Tyńcu Małym (gmina Kobierzyce) otrzymała
dzisiaj imię Tadeusza Mazowieckiego. Na uroczystości pojawili się
prezydent Bronisław Komorowski, ministrowie oraz wnuczki pierwszego
niekomunistycznego premiera Polski

Nowoczesny zespół szkolno-przedszkolny kosztował około 30 mln zł. Składa
się z budynków podzielonych na trzy części: w pierwszej znajduje się szkoła,
w drugiej przedszkole, aula oraz kuchnia ze stołówką, a w trzeciej sala
gimnastyczna. W ramach projektu zbudowano też nową drogę, chodnik,
ścieżki rowerowe oraz parking
na niemal 100 miejsc. Obok szkoły powstał również plac zabaw, teren na
imprezy plenerowe, plac apelowy oraz bieżnia, trasa do biegów
długodystansowych i boiska.

Uroczyste otwarcie nastąpiło
kilka dni temu, a w piątek 12 września szkole oficjalnie nadano imię
Tadeusza Mazowieckiego. Na uroczystości pojawił się prezydent Bronisław
Komorowski, minister środowiska Sławomir Brodziński, byli ministrowie w
rządzie Tadeusza Mazowieckiego oraz wnuczki patrona.

Na ścianie nowej szkoły odsłonięto pamiątkową tablicę.
Do placówki ma uczęszczać ponad 500 dzieci. Kobierzycka gmina podobny obiekt planuje wybudować w Wysokiej.


--------------------

Podczas obrad Okrągłego Stołu myśmy brali pod uwagę różne scenariusze,
ale nikomu z nas nie przyszło do głowy, że w ciągu kilku miesięcy
powstanie rząd 'solidarnościowy' - wspomina Adam Michnik.
Zobacz całą rozmowę, którą z okazji 25. rocznicy powstania rządu
Tadeusza Mazowieckiego, Agnieszka Kublik przeprowadziła z redaktorem
naczelnym Gazety Wyborczej.


Prezydent w szkole podstawowej im. T. Mazowieckiego w Tyńcu Małym
Prezydent w szkole podstawowej im. T. Mazowieckiego w Tyńcu Małym



Prezydent w szkole podstawowej im. T. Mazowieckiego w Tyńcu Małym


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Stanisław MichalkiewiczAktem

Stanisław Michalkiewicz

Aktem założycielskim III Rzeczypospolitej była siuchta sprokurowana w Magdalence



„Człowiek poczęty jest w grzechu, zrodzon w nieprawości, a życie
jego upływa od odoru pieluch do smrodu całunu” – takim z lekka
archaizowanym językiem gubernator Will Stark przekonywał dziennikarza
Jacka Burdena do poszukiwania haków na cieszącego się kryształową opinią
sędziego Irvinga, a na koniec postawił kropkę nad i, mówiąc: zawsze coś
jest. Tak to przedstawia Robert Penn Warren w powieści „Gubernator”,
znakomitej książce o władzy, znacznie lepszej od knotów produkowanych
przez rozmaitych politologów.

III Rzeczpospolita liczy sobie zaledwie 25. rok, więc nie ma mowy o
żadnej starej tradycji. W tej sytuacji można by podpierać się legendą
założycielską, ale jaka tam znowu legenda, kiedy wiadomo, że aktem
założycielskim III Rzeczypospolitej była siuchta sprokurowana w
Magdalence przez generała Czesława Kiszczaka z gronem osób zaufanych? Na
żadne legendy miejsca tu nie ma, bo przezorny generał Kiszczak nakazał
zarejestrować wszystkie „czyny i rozmowy”, na wypadek gdyby ktoś chciał
się później migać. Przypuszczam, że ta okoliczność sprawiła, że
nominacja generała Kiszczaka na „człowieka honoru”, jakiej w swoim
czasie dokonał pan redaktor Adam Michnik, tak naprawdę miała charakter
podszytego niepokojem pytania: generale Kiszczak, czy jest pan
człowiekiem honoru? Wprawdzie wynalezienie uniwersalnej formuły „bez
swojej wiedzy i zgody” nieco ratuje sytuację, ale w żadnym razie nie
wystarcza na legendę, nie tylko złotą, ale nawet pozłacaną. Z drugiej
jednak strony, jakże tu funkcjonować bez legendy, niechby nawet
pozłacanej? Bez legendy funkcjonować niepodobna, toteż na przykład za
pierwszej komuny próbowano lansować legendę a to Mariana Buczka, a to
generała Karola Świerczewskiego „Waltera”, jednak bezskutecznie, bo
komuchom nikt nie chciał wierzyć, nawet kiedy mówili prawdę, na przykład
o polskim pochodzeniu marszałka Konstantego Rokossowskiego. Tymczasem
była to najprawdziwsza prawda; jego siostra Helena aż do Powstania
mieszkała w Warszawie jako gospodyni księdza Stanisława Trzeciaka. Jak
pisał Boy-Żeleński: „Darmo, co raz człek straci, tego nie odzyszcze” – a
specjalnie dotyczy to wiarygodności. Antoni Słonimski za komuny
odnotował rozmowę z pewnym chłopcem, który opowiadał, jak nauczycielka w
szkole mówiła, że Fenicjanie robili szkło z piasku: „To nie jej wina,
ona tak musi, bo inaczej wylaliby ją z posady” – wyjaśniał młody, ale
już znający życie chłopiec. Cóż dopiero teraz, kiedy w naszym państwie
prawnym panuje taka jurydyczna atmosfera, że kiedy w szkole nauczyciel
twierdzi, że dwa plus dwa równa się cztery, to sceptyczni uczniowie
pytają, czy ma na to świadków. Jednak nawet w tak skrajnie
niesprzyjających warunkach jakieś legendy muszą być, toteż środowiska
założycieli III RP w desperacji próbowały krzątać się nawet wokół
legendy Lecha Wałęsy, ale chyba dały za wygraną, bo cóż z tego, że dzwon
głośny? W tej sytuacji mamy oto kolejną próbę budowania legendy znanego
z tzw. postawy służebnej Tadeusza Mazowieckiego, „pierwszego
niekomunistycznego premiera”. Z udziałem pana prezydenta Komorowskiego
organizowane są uroczyste celebry z okazji 25. rocznicy utworzenia rządu
pod kierownictwem Tadeusza Mazowieckiego, który najpierw zatrudnił
Bronisława Komorowskiego u siebie w charakterze wiceministra obrony
narodowej, a potem, kiedy sytuacja się odwróciła, prezydent Komorowski
zatrudnił Tadeusza Mazowieckiego w charakterze swojego doradcy. Już ta
okoliczność stanowiłaby dostateczny powód lansowania Tadeusza
Mazowieckiego jako postaci legendarnej, ale jest jeszcze inna,
ważniejsza przyczyna. Oto od ponad 4 lat lansowana jest legenda
prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Kulminacją jego kariery była tragiczna
śmierć w katastrofie smoleńskiej i od tego czasu jest on wykorzystywany w
charakterze bojowego sztandaru, wokół którego skupia się polityczny
obóz. Polityka zaś wymaga symetrii, toteż obóz przeciwny musi lansować
kontrlegendę.


Tusk: Mazowiecki był wybitnym premierem

Rocznica
powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego to dzień ważny dla Polaków,
niezależnie od poglądów - mówił w piątek premier Donald Tusk. Tego dnia,
25 lat po powstaniu rządu Mazowieckiego, w Kancelarii Premiera spotkali
się szefowie kolejnych polskich rządów.

Wszystkie 3-czy

usmiechnietytusk

Syn Tadeusza Mazowieckiego Adam przypomniał, że 12 września 1989 r. kończąc wystąpienie w Sejmie jego ojciec stwierdził: "Bóg da nam siłę, byśmy uczynili ten wielki krok na naszej drodze". "Myślę, że dzisiaj powiedziałby, że pan Bóg da nam siłę, byśmy zachowali tę wielką narodową mądrość, która pozwoliła nam przez 25 lat mieć tak wspaniałych premierów i prezydentów i dojść do tego, do czego doszliśmy, że Polak staje na czele zjednoczonej Europy" - powiedział.

"Tak jak 25 lat temu powstawał pierwszy niekomunistyczny rząd w Polsce, tak dzisiaj mamy prawo cieszyć się z tych 25 lat. Mamy świadomość ogromnego sukcesu, że pierwszy Polak staje na czele Europy. To historyczny moment" - podkreślił.

W obecności byłych premierów i rodziny Tadeusza Mazowieckiego, Tusk nadał jednej z sal w KPRM (Sali Świetlikowej) imię Tadeusza Mazowieckiego. W sali zaprezentowane zostało również popiersie byłego premiera, autorstwa profesora Adama Myjaka, rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.

Do 2003 r. posiedzenia rządu odbywały się w Sali Świetlikowej. Potem organizowane tam były spotkania premiera i członków rządu, m.in. z partnerami zagranicznymi.

Tusk i byli premierzy zwiedzili też wystawę w KPRM poświęconą Tadeuszowi Mazowieckiemu.

--------------------------------------------------------

Stanisław Janecki: Niekomunistyczny rząd Tadeusza Mazowieckiego to bujda dla naiwnych


Medialni funkcjonariusze i niemoty, które opanowały
media elektroniczne głównego nurtu powtarzają za politycznymi oszustami,
jakoby rząd Tadeusza Mazowieckiego, powołany 12 września 1989 r., był
niekomunistyczny.
To bezczelne kłamstwo jest o tyle zabawne, że
ów niekomunistyczny rząd wyłoniła komunistyczna większość sejmowa. Bo
przecież w wyborach 4 czerwca 1989 r. komuniści i ich kamerdynerzy z ZSL i SD
dostali prawem kaduka aż 65 proc. mandatów w Sejmie. Rząd Mazowieckiego
powołali więc przede wszystkim komuniści (poparło go 402 posłów, a
Solidarność czy też Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie kontrolował
tylko 161 mandatów).

Komuniści mieli na rząd Mazowieckiego ogromny wpływ, choć formalnie
było  w nim tylko czterech z nich: poza Czesławem Kiszczakiem i
Florianem Siwickim jeszcze Marcin Święcicki (obecnie PO) i zapomniany dziś Franciszek Wielądek. Kiszczak był przecież nie tylko szefem MSW, ale i
wicepremierem, a Siwicki kierował armią. I ci dwaj komunistyczni
generałowie znaczyli w rządzie więcej niż solidarnościowi ministrowie
razem wzięci. No i jeszcze trzeba doliczyć komunistyczną agenturę, która
przecież też w tym rządzie była reprezentowana.

Małgorzata Niezabitowska wspominając 25. rocznicę powołania rządu
Mazowieckiego bezpretensjonalnie wyznała, że było oczywiste, iż
Kiszczak i Siwicki muszą być w rządzie, żeby nie knuli gdzieś na boku
przeciwko niemu i generalnie przeciwko nowej Polsce.
Problemem jest to, że oni knuli akurat w rządzie i mieli do tego jak
najbardziej legalną legitymację. Obaj generałowie zajęli się przede
wszystkim czyszczeniem akt swojej najcenniejszej agentury, w tym
przedstawicieli nowych chlebodawców. Najcenniejsze akta zwyczajnie
ukradli, inne czyścili wybiórczo, w zależności od tego, jaką przyszłość
widzieli dla tych, na których mieli haki. Osłaniali też interesy
cywilnych i wojskowych tajnych służb, które wtedy na potęgę (także w
oparciu o agenturę) zaczęły zakładać firmy i robić mniej lub bardziej szemrane, ale na pewno dochodowe interesy.

To Kiszczak i Siwicki oraz ich ludzie, którzy całkiem legalnie
działali w imieniu ówczesnego polskiego państwa, już całkiem nielegalnie
doprowadzili do pierwotnej akumulacji kapitału wielkiej części
polskiego biznesu. Robili co chcieli, bo mieli w rękach wszelkie
sznurki i atuty, a z prawem nie musieli się liczyć w ogóle. To ci dwaj
komunistyczni generałowie wyhodowali czołówkę obecnego polskiego
biznesu, co oznacza, że wciąż wielu z ich ówczesnych podopiecznych
działa „na pilota” (w sensie zdalnego sterowania). To ci generałowie
rozgrywali media, mieli „na pilota” wielu naukowców, ludzi kultury, a
nawet księży. I byli w rządzie Mazowieckiego władcami absolutnymi.
Mówienie o pierwszym niekomunistycznym rządzie jest
więc po prostu groteskowe.

Jeśli nawet przyjąć, że ówczesny układ polityczny w Polsce nie był
zdolny do wyeliminowania Kiszczaka i Siwickiego już po wyborach 4
czerwca 1989 r., to bez problemu można to było zrobić w grudniu 1989 r.
Upadł mur berliński, w Czechosłowacji wygrała aksamitna rewolucja, w
innych krajach dawnego bloku komuna się waliła. Ale Kiszczak i Siwicki
kierowali sowimi resortami i knuli na potęgę jeszcze do 6 lipca 1990 r.
Musieli po prostu dokończyć dzieła czyszczenia i selekcjonowania akt
bezpieki, ustawiania agentury oraz budowania w Polsce
kapitalizmu, m.in. w oparciu o ogromne pieniądze FOZZ. I wszystko to komunistyczni generałowie oraz ich patron Wojciech Jaruzelski na fotelu prezydenta PRL/RP
robili nie musząc się chować. Byli przecież w pełni legalnymi
ministrami rządu Mazowieckiego, obdarzonymi zupełnie legalnymi
prerogatywami. A jeśli w jakichś sprawach ich nie mieli,
działali tak jak w PRL, czyli mając prawo w czarnej dziurze.

Dla Kiszczaka, Siwickiego rząd Mazowieckiego był zasłoną dla
ubeckiej i gangsterskiej działalności. I tej oddawali się przede
wszystkim, traktując solidarnościowych naiwniaków u władzy jak
użytecznych idiotów.
Dlatego nawet jeśli nikt nie miał
pomysłu, jak nie wpuścić ich do rządu, to w grudniu 1989 r. ktoś
powinien mieć pomysł, jak ich wykopać i przenieść tam, gdzie było ich
miejsce, czyli do więzienia i na salę sądową. Ale nic takiego się nie
stało i obaj generałowie przeszli na zasłużone, bardzo wysokie emerytury.
Siwicki umarł w 2013 r., Kiszczak wciąż ma się świetnie i robi w konia
sądy, bo na działce czy pogrzebach dawnych towarzyszy jest
zdrowy jak byk, a zapada strasznie na zdrowiu mając się stawić w sądzie.
I może sobie kpić z wszystkich i wszystkiego, bo ma polisę w postaci
teczek agentury, które ukradł, gdy był ministrem i
wicepremierem w rządzie Mazowieckiego.

Gdy polityczni oszuści, medialni funkcjonariusze i zwykli
idioci mówią o „niekomunistycznym rządzie”, kpią z licznych ofiar
komuny. I usprawiedliwiają bandytów w generalskich mundurach, którzy po
12 września 1989 r. nie współtworzyli w Polsce demokracji, tylko
umacniali mafię, która urządzała się w nowej rzeczywistości i tak się
urządziła, że ma ogromny wpływ na to, co się dzieje w Polsce w 2014 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. adykujący Donald i spółka okrągłostołowa

Z okazji rocznicy dawna sala posiedzeń rządu w Kancelarii Premiera otrzymała imię Tadeusza Mazowieckiego, zaś Donald Tusk spotkał się z byłymi premierami RP.


Premier Donald Tusk razem z byłymi premierami: Janem Krzysztofem Bieleckim, Waldemarem Pawlakiem, Hanną Suchocką, Józefem Oleksym, Jerzym Buzkiem, Leszkiem Millerem, Kazimierzem Marcinkiewiczem, przed wejściem do sali im. Tadeusza Mazowieckiego.




Premier Donald Tusk razem z byłymi premierami przed wejściem do sali im. Tadeusza Mazowieckiego.
https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/25-rocznica-powolania-...


Popiersie Tadeusza Mazowieckiego pomiędzy premierem Donaldem Tuskiem i innymi gośmi.


Premier Donald Tusk z byłymi premierami oglądają popiersie Tadeusza Mazowieckiego.

Od rana na stronie www.mapa.premier.gov.pl można zamawiać obrazkową mapę
Polski, wydaną przez Kancelarię Premiera z okazji 25 lat wolności. W
związku z ogromnym zainteresowaniem akcją, ale ograniczonym nakładem,
jesteśmy zmuszeni zmniejszyć liczbę map, jaką może otrzymać zamawiający.
Zmiana jest podyktowana tym, by jak najwięcej osób mogło otrzymać
obrazkową mapę Polski.

https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/dystrybucja-obrazkowej...

Zdjęcie mapy Polski z bliska


mapawolnosci

Komu mapa "Polska - 25 lat wolności", komu?


Czytaj oryginalny artykuł na:

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. odlot Bronka

"Rząd premiera Tadeusza Mazowieckiego dał impuls do kolosalnych zmian"

Uroczystość na Zamku Królewskim z okazji 25-lecia powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego
Uroczystość na Zamku Królewskim z okazji 25-lecia powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego


Rząd Tadeusza Mazowieckiego dał impuls do kolosalnych zmian we
wszystkich dziedzinach życia w Polsce - ocenił w czwartek prezydent. Jak
powiedział, Mazowieckiemu udało zmienić się także mentalność Polaków
tak, że poczuli się odpowiedzialni za kraj.

Uroczystość na Zamku Królewskim z okazji 25-lecia powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego


Na koniec prezydent życzył wszystkim uczestnikom przemian rozpoczętych
25 lat temu, by przy okazji dzisiejszego święta nie zmienili się z
reformatorów i dawnych rewolucjonistów w kombatantów, którzy sprzeczają
się o to, kto zrobił więcej i lepiej. - Mamy prawo rozważać wszystkie
nasze słabości, ale należymy do tych szczęśliwych kombatantów, którzy
jeszcze dużo mogą, jeszcze mogą niejedną wojnę wygrać i - co stanowi
prawdziwą rzadkość w Polsce - naprawdę wygrali - podkreślił
Bronisław Komorowski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

23. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Tylko czekać na salę michnika i kuronia, geremka.
Bohaterowie żydokomuny i WSIoka

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

24. Szanowny Panie Michale

stopień oderwania się administratorów Polską poraża. Zydokomuna i dzieci resortu plus pożyteczni idioci i zwykli karierowicze.
Hucpa na Zamku to tylko Czerska i okolice, sami swoi, z Dziadzią na czele.

A wszystko to, cała ta hucpa, za nasze, podatnika polskiego, pieniądze.
Zeżarli już orła z czekolady, bo by im zakrakał ze sceny.




Pozdrawiam serdecznie


Zdjęcie


Dr Leszek Żebrowski o działalności Tadeusza Mazowieckiego w epoce stalinowskiej i gomułkowskiej. (Łódź, 15.04.2013)


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Szanowny Panie Michale

resorciaki maja odjazd totalny. Michnik oszalał :))

Na 25-lecie wolnej Polski: wybory '89, WOŚP, śmierć Jana Pawła II... Oto wydarzenia, które nas zmieniły
25 lat minęło od zmiany ustrojowej w Polsce. To wtedy, w wyniku wolnych
wyborów Sejm powołał rząd premiera Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego
niekomunistycznego prezesa Rady Ministrów od czasu zakończenia II wojny
światowej. Od tamtej pory dużo się w naszym kraju zmieniło. Wiele rzeczy
nam się udało, z kilku możemy być naprawdę dumni. Wybraliśmy dla Was 25
naszym zdaniem najważniejszych, przełomowych wydarzeń, które wpłynęły
na kształt naszego kraju.


Na 25-lecie wolnej Polski: wybory '89, WOŚP, śmierć Jana Pawła II... Oto wydarzenia, które nas zmieniły



PYTANIE Które wydarzenie jest Twoim zdaniem najważniejsze?

Bez wspólnej drogi i wspólnych celów nie da się realizować przyzwoitej polityki, nie da się przyzwoicie żyć

— przekonywał prezydent Bronisław Komorowski podczas sobotniej konferencji „Unia dla Polski” dedykowanej Tadeuszowi Mazowieckiemu

W piątek minęło 25 lat od powołania przez Sejm rządu Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego prezesa Rady Ministrów od czasu zakończenia II wojny światowej.

Odbywająca się w sobotę w Warszawie konferencja dotyczyła m.in. historii i działalności nie istniejących już Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Zgromadziła wielu działaczy tych partii, takich jak Władysław Frasyniuk, Henryk Wujec, Jan Lityński czy Barbara Labuda.

Komorowski zaznaczył, że rząd Mazowieckiego i on sam były „istotnym mechanizmem”, który spajał środowisko współtworzące Unię Demokatyczną i Unię Wolności. Jak mówił, warto podkreślać wspólne cele i wspólną drogę, którą działacze tych partii wędrowali „przez parę niesłychanie ważnych lat”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika basket

26. Sporo prawdy -

avatar użytkownika Maryla

27. Mazowieckiemu należy się łuk

Mazowieckiemu należy się łuk triumfalny
Agata Nowakowska, Dominika Wielowieyska
http://wyborcza.pl/magazyn/1,140736,16626280,Mazowieckiemu_nalezy_sie_lu...

AGATA NOWAKOWSKA, DOMINIKA WIELOWIEYSKA: Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś, że nowy premier nie musi być z PZPR?

ADAM MICHNIK: Przed wyborami 4 czerwca 1989 r. ani mnie, ani nikomu z moich kolegów coś takiego w ogóle nie przychodziło do głowy. Ale po pierwszej turze wyborów było w Sejmie spotkanie, niejako zapoznawcze: Jaruzelski, Rakowski, Kiszczak... I Reykowski, który mi wtedy powiedział: "Panie Adamie, takie pytanie, ale umówmy się, że ono nie padło: A co byście powiedzieli na premiera?". Zaniemówiłem. Poleciałem do Wałęsy, a ten mówi: "Powiedz mu, że bierzemy i będzie Bronisław Geremek".

Od tego momentu stało się dla mnie oczywistością, że oto Polska, a wraz z nią " Solidarność", cała opozycja demokratyczna, znalazła się w konstelacji, w której od 1945 r. nie była. Komuniści nigdy nie byli skłonni do tak daleko idących ustępstw. I nigdy Związek Sowiecki nie był w stanie takiej wewnętrznej rebelii, że można było przypuszczać, iż doktryna Breżniewa albo została unieważniona, albo przynajmniej bardzo ograniczona.

Wiedziałem, że to jest czas, w którym trzeba w to wchodzić. I od tego momentu byłem w tej sprawie jastrzębiem.Kto był gołębiem w obozie solidarnościowym?

- Tadeusz Mazowiecki (śmiech). Ale też Andrzej Wielowieyski.

Już 9 czerwca sondowałeś w tej sprawie gen. Kiszczaka. Cały czas chodziło o prof. Geremka.

- Drążyłem temat. Rozmawiałem np. z Aleksandrem Kwaśniewskim.

Nie bałeś się, że władza chce was wrobić? Dać premiera malowanego, ale zapewniającego uspokojenie społecznych nastrojów?

- Cały czas myślałem, że komuniści nie chcą oddać władzy. Chcą się władzą trochę podzielić, ale głównie odpowiedzialnością. Byłem jednak zdania, jak mówił Napoleon, że najpierw trzeba się zaangażować, a potem zobaczymy. Że to jest jakiś krok do rozpychania się.Dopuszczałeś możliwość koalicji z PZPR?

- Dla mnie od początku było oczywiste, że jeżeli ten manewr ma się udać, to trzeba postawić na tę część w obrębie reżimu, która będzie gotowa do reform. Przy Okrągłym Stole rozmawiałem na boku z Kwaśniewskim, Gdulą, Cioskiem. Wiedziałem, że oni też mieli świadomość, że ten system po prostu nie działa.

Poza tym patrzyłem na Rosję. Miałem zakodowane - wojny z nią nie wygramy. Miałem w głowie Budapeszt 1956, Czechosłowację 1968, Afganistan, stan wojenny w Polsce. Ale bardzo uważnie czytałem rosyjskie gazety i zobaczyłem, że wyłania się nowa konstelacja, która może nie trwać długo.

Stąd była u mnie pewna odwaga w myśleniu i wyobraźnia, ale z drugiej strony też ostrożność, żeby nie dostać zawrotu głowy od sukcesów, żeby, jak to mówił towarzysz Stalin, "nie przeatutować". Dlatego musieliśmy się dogadać z tą reformatorską częścią aparatu władzy.

Niektórzy historycy twierdzą, że chciałeś się dogadywać z reformatorskim skrzydłem PZPR, a Lech Wałęsa wolał rozmowy z ZSL i SD.

- Było oczywiste, że - czy to będzie koalicja z PZPR, czy z ZSL i SD - tak czy owak będzie to koalicja z jakimiś segmentami obozu władzy. I miałem problem, jak do tego przekonać moich. Ja ich wszystkich przeciwko sobie miałem. Mazowieckiemu tłumaczyłem to przez całą noc. Powiedział: "To są nonsensy, Adam". Geremek był może mniej stanowczy, ale też na nie. Wszyscy byli na nie.

Jacek Kuroń wymyślił wtedy rząd fachowców i z tym wystąpił na posiedzeniu OKP [Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego]. Mieliśmy dwie godziny przerwy, zaciągnąłem go do domu, posadziłem przy stole, nalałem whisky i mówię: "Słuchaj, Jacek, będę mówił przez pięć minut, a ty ani razu mi nie przerwiesz. Nie ma żadnego rządu bezpartyjnych fachowców. Polska jest tak podzielona, że każdy jest albo z nimi, albo z nami. My wygraliśmy wybory, bierzemy odpowiedzialność za państwo".Jacek mówi: "Dobra, przekonałeś mnie". Wróciliśmy do Sejmu i on z tym wystąpił na posiedzeniu OKP. Pojechałem do redakcji "Gazety" i napisałem tekst "Wasz prezydent, nasz premier" [3 lipca 1989 r.]. Tytuł wymyśliła chyba Helena Łuczywo.

Skrytykowali cię m.in. Karol Modzelewski i Jan Nowak-Jeziorański. Mazowiecki w polemice "Spiesz się powoli" napisał, że opozycja nie ma programu, jak wyjść z załamania gospodarczego.

- A po sześciu tygodniach został premierem. Kto mnie poparł? Bracia Kaczyńscy. Ale oni nie odgrywali wtedy jakiejś znaczącej roli.

Gdy tak rozmawialiście, kto mógłby być premierem, czyje nazwiska padały najczęściej?

- Geremka. On się nie palił, miał ogromne wątpliwości: "Będziemy mieć aparat przeciwko sobie". To ja mówię: "Bronek, ten aparat jest przyzwyczajony, że słucha władzy. Jak zmieni się władza, to będzie miał do wyboru albo się zmienić, albo odejść".

"Nie chciałem być premierem, przekonała mnie historia" - Tadeusz Mazowiecki i Adam Michnik u Agnieszki Kublik

Dlaczego Wałęsa nie postawił na Geremka?

- Hipoteza, która mi się wtedy narzucała, była taka, że Bronek za bardzo wyrósł. Jako szef OKP był właściwie tym rozdającym karty. Wałęsa bał się, że OKP będzie zalążkiem struktury politycznej, nad którą on nie będzie miał władzy. Druga hipoteza jest taka, że Jaruzelski wyraźnie wolał Mazowieckiego, który był kiedyś posłem na Sejm z ramienia Znaku. Był też na pewno popierany przez Kościół.

Geremek jako premier nie zaproponowałby zapewne powrotu religii do szkół.

- Tadeusz w swoim exposé powiedział: "Polska nie będzie państwem ideologicznym i nie będzie państwem wyznaniowym". Pod tym Geremek podpisywał się rękami i nogami.

Padały sugestie, nie otwarcie, ale gdzieś w kuluarach, że w grę wchodziło pochodzenie prof. Geremka.

- Cokolwiek na to pytanie odpowiem, to będzie odpowiedź bardzo ryzykowna. Dlatego że - chcąc nie chcąc - będę coś insynuował, a to nie jest eleganckie. Lech miał do Bronka ogromne zaufanie. Być może byli w jego otoczeniu ludzie, dla których to było istotne. Ale gdyby on miał przekonanie, że to ma być Bronek, toby go przeforsował.

O tym, że Tadeusz zostanie premierem, dowiedziałem się w Castel Gandolfo. I pamiętam taką zabawną scenę - Bronek rozmawia z Józkiem Tischnerem, a ktoś mówi: "Patrz, niedoszły prymas [Tischner był wymieniany jako następca prymasa Wyszyńskiego] rozmawia z niedoszłym premierem".

"Balcerowicz, przyszły wicepremier, mieszka w M4 na Bródnie, ma troje dzieci i małego fiata" - Dziennik Telewizyjny o kandydatach na ministrów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego

Wałęsa miał za złe Mazowieckiemu, że nie konsultował z nim składu rządu.

- Konsultował się tylko w sprawie Jarosława Kaczyńskiego. Tadeusz coś tam proponował, na co Lech mówi: "Tylko, panie Tadeuszu, nie tak dużo dla niego, nie tak dużo". I Kaczyński do rządu nie wszedł.

Dlaczego Wałęsa sam nie stanął na czele rządu?

- Na początku sugerował to chyba Jarosław Kaczyński. Ale dla mnie oczywiste było, że Lech się nie zgodzi, on chciał być monarchą, tak jak w "Solidarności". Już wtedy myślał o prezydenturze.

Dlaczego Mazowiecki, który krytykował pomysł powołania premiera z obozu "Solidarności", zmienił zdanie?

- Umówił się z Lechem, żeby mu wytłumaczyć, że to jest idiotyczny pomysł. I Lech powiedział: "Panie Tadeuszu, chciałbym, żeby pan był premierem". I to Tadeusza trochę zaskoczyło (śmiech ).

W swoim komentarzu w "Wyborczej" (25-27 sierpnia 1989 r.) sugerowałeś, że Mazowiecki nie jest człowiekiem na tak trudne czasy. Przypomniałeś, że jego bohaterem literackim jest Kutuzow z "Wojny i pokoju" Lwa Tołstoja, bo umiał długo i cierpliwie czekać. Pisałeś: "Ta cnota chroni przed pospiesznymi, nieprzemyślanymi decyzjami, awanturnictwem. Czy są to jednak cnoty wystarczające dla premiera tego rządu? Myślę, że premier musi dysponować dynamizmem i zmysłem ryzyka. Musi mieć odwagę szybkiego podejmowania odważnych decyzji".

- Tadeusza bardzo szanowałem, lubiłem go osobiście, ale znałem te jego cechy. Zawsze jak była jakaś nowa inicjatywa, zachowywał się w sposób konserwatywny: że może by jednak tego nie robić albo nie tak robić. Przecież nie chciał nawet kandydować do Sejmu. Ale ten komentarz nie był w moim przekonaniu negatywny, tylko przestrzegający.

Jarosław Kurski o dekalogu Mazowieckiego: "Karierowicze do zoo, narzekanie jest zakazane"

Jako premier był za tę ostrożność i brak pośpiechu krytykowany.

- Wtedy ja już byłem nie od tego, żeby Tadeusza krytykować, tylko żeby mu pomagać. On był atakowany w sposób wyjątkowo chamski, brutalny i nieuczciwy. Nie strzela się do swoich, z którymi jesteś w jednym okopie, nawet jeżeli uważasz, że to fajtłapa. Tak się nie robi.

W swoich wspomnieniach Waldemar Kuczyński pisze o silnych tarciach między Geremkiem a Mazowieckim: "Nurt związany z Geremkiem bał się, że po 1989 r. Polska podryfuje ku nacjonalizmowi i klerykalizmowi".

- E tam, głupoty gada. Napięcia między Geremkiem i Mazowieckim nie brały się z różnych koncepcji, tylko z dwóch silnych osobowości, które musiały się pomieścić na jednej ławce.

Czy były między nami różnice zdań? Były. Niektórzy się denerwowali: dlaczego Tadeusz nie wyrzuca tych starych wyjadaczy, dlaczego ich trzyma w administracji? Byłem przeciwny, by go od tej strony dociskać.

Czytając relację Kuczyńskiego, można jednak stwierdzić, że mimo tarć i różnic zdań ci ludzie zachowywali się z wielką klasą. Geremek i Mazowiecki nie upubliczniali swoich sporów.

- Bo myśmy się szanowali, choć mogliśmy się nie zgadzać. Jedna rzecz zawsze jest w polityce - czysto ludzka ambicja. Na szczęście ja jej nie miałem.

"Nikomu z nas nie przyszło do głowy, że w ciągu kilku miesięcy powstanie solidarnościowy rząd!". Agnieszka Kublik w rozmowie z Adamem Michnikiem

Miałeś inne i nie dotyczyły stanowisk. Chciałeś mieć rząd dusz.

- No to mam. Ale przestańcie patrzeć na ten okres w kategoriach dzisiejszej polityki!

Myśmy mieli poczucie, że ruszamy z posad bryłę świata. Zmieniamy historię, przestawiamy Polskę na inne tory. A te ludzkie ambicje to były duperele. Nie mogli darować Mazowieckiemu, że tak długo trzymał gen. Kiszczaka na stanowisku szefa MSW, a Floriana Siwickiego w Ministerstwie Obrony. Ale dzięki temu nie było w Polsce buntu aparatu siłowego.

To nas uchroniło przed puczem Janajewa w polskim wydaniu?

- W książce "Listy do M.F. Rakowskiego" jeden z członków politbiura przedstawia scenariusz, jak taki wariant siłowy przeprowadzić. A był jeszcze list Ceausescu do przywódców Układu Warszawskiego, by zdusili kontrrewolucję w Polsce, tego samego chciały NRD i Czechosłowacja. Było się czego bać. Tadeusz chodził naprawdę po bardzo cienkim lodzie. Jeśli się znało historię, to, co ten naród przeżył, to trzeba było być ostrożnym.

Post factum można mówić, że nic takiego nam nie groziło. Ja nie wiem. Ale bym nie ryzykował. W Madrycie, jak pójdziecie do Kortezów, do parlamentu, to zobaczycie ślady po kulach wystrzelonych w 1983 r. przez pułkownika Tejero, który chciał dokonać przewrotu i propagować jedynie słuszne idee frankizmu. W polskim Sejmie na suficie nie ma ani jednej kuli.

Sztandarowym zarzutem prawicy wobec Mazowieckiego było zbyt wolne wyprowadzanie wojsk radzieckich. Czy rzeczywiście premier nie chciał wyznaczać daty opuszczenia Polski przez Rosjan, zanim przed zjednoczeniem Niemiec nie zostanie rozwiązana kwestia naszej zachodniej granicy?

- Politycy niemieccy bardzo w tej sprawie kręcili. Mieliśmy jeszcze otwarty spór o Zalew Szczeciński, kanclerz Kohl chciał, by Polska w zamian za porozumienie graniczne zrzekła się reparacji, w "Le Figaro" ukazał się artykuł o tym, że dopiero teraz sprawy granic są do uregulowania. Tadeusz miał rację, że chciał to załatwić. Nie można było wykluczyć, że w Niemczech odezwą się głosy, że dawne niemieckie miasta mają wrócić do Niemiec. Podczas paryskiej konferencji, w której brał udział szef MSZ Krzysztof Skubiszewski, nienaruszalność granicy na Odrze i Nysie została potwierdzona, choć ostateczną decyzję miało podjąć zjednoczone niemieckie państwo. To była polityka odważna i ostrożna. Dzięki takiej polityce Tadeusza nikt w Polsce nie domagał się Wilna czy Lwowa.

Gdybyś miał sformułować pod adresem rządu Mazowieckiego jakieś żale, co by to było?

- Był oczywiście trochę za miękki w stosunku do Kościoła. Ale Kościół nie był jeszcze tak agresywny, nie było jeszcze Tadeusza Rydzyka.

To była próba kupienia sobie przychylności Kościoła w wyborach prezydenckich?

- Nie, wtedy się jeszcze nie mówiło, że on ma kandydować. Tadeusz całe życie był katolickim działaczem, pamiętał, jak w szkołach likwidowano religię. I gdy Kościół, podobno zresztą za sugestią papieża, zaczął się domagać jej powrotu do szkół, Mazowiecki uznał, że skoro temu narodowi religię zabrano, to on ją zwraca.

Mazowiecki: Jesteśmy bardziej skłonni dyskutować o Rydzyku niż Bogu

Nie pytamy o brak lustracji, bo wiemy, że jesteś jej przeciwnikiem. Ale jak to było możliwe, że doszło do palenia archiwów?

- Rząd miał wtedy ważniejsze sprawy na głowie niż te archiwa ubeckie: granica na Odrze i Nysie, reformy Leszka Balcerowicza, zmiany w samorządach.

Intencje tego palenia były różnorodne, mogę sobie wyobrazić, że przynajmniej niektóre nie były podłe. W końcu każdy ksiądz katolicki miał swoją teczkę.

Esbecy niszczyli akta swoich podopiecznych?

- Nie tylko agentów. Jak ktoś był w opozycji i miał kochankę, to gdzie mogli, sfotografowali cię, i to wszystko było w tych archiwach.

Ja nigdy swoich papierów nie widziałem, ale Krzysztof Kozłowski [pierwszy niekomunistyczny szef MSW] mi powiedział: "Nie przejmuj się, głównie są tam dziewczyny, a i tak nie wszystkie, za to te, które są - same ładne".

To uwaga szowinistyczna, za którą będziesz zaatakowany przez profesor Środę.

- Ale to Kozłowski powiedział, to jest cytat.

Trudno nam uwierzyć w dobre serduszka esbeków, którzy niszczyli obyczajowe teczki.

- Rozmawiałem o tym z Kiszczakiem, który czuł się jednym ze współarchitektów porozumienia okrągłostołowego i nie chciał, by sprawa archiwów zaciążyła na rządzie Mazowieckiego. On uważał, że gdy ktoś zostaje np. wiceministrem spraw zagranicznych, a jednocześnie go rozpracowywali i są jakieś jego fotografie z dziewczyną, to lepiej te kwity spalić.

Pewnie niektórzy te kwity wyjmowali i sobie chowali, nie wiem, jak to tam było. Na pewno tak robił Antoni Macierewicz, bo drukował je potem w swoim piśmie "Głos".

Dlaczego doszło do "wojny na górze"? Nie mogliście się zgodzić, aby Wałęsa wystartował w wyborach prezydenckich? Taką osobowość trzeba było jakoś zagospodarować.

- Być może to był błąd.

Jak doszło do wojny na górze: Rozłam w obozie posierpniowym

Podczas spotkania w Gdańsku u biskupa Gocłowskiego w kwietniu 1990 r. Wałęsa proponował Geremkowi stanowisko wiceprezydenta, a Mazowieckiemu - nadal tekę premiera.

- Bałem się, że Wałęsa nie będzie prezydentem demokratycznego państwa, że on ma inny temperament. To tak jakby Robin Hood na Downing Street. Wspaniały przywódca ruchu, ale prezydentem nie będzie dobrym, bo tu trzeba innych kwalifikacji. Ale jak patrzę wstecz, to może był to błąd? Lech miał poczucie, że dzieje się coś niedobrego, bo nagle przestał być postacią pierwszoplanową. A jak już Václav Havel został prezydentem, to Wałęsa dopiero zaczął przebierać nogami. Wokół niego sformował się obóz, który pod różnymi hasłami domagał się dwóch rzeczy: prezydentury dla Wałęsy i kompletnej wymiany elit. Oni mówili, żeby usunąć komunistów. To samo w gruncie rzeczy mówili potem, w czasie IV RP: ktoś się nie nadaje, bo się identyfikuje z III RP.

W jednym z wywiadów Jarosław Kaczyński mówił, że należało aresztować szefów bezpieki i partii.

- To był szczyt gówniarstwa, skrajna nieodpowiedzialność. Jak Wałęsa doszedł do władzy, nic z tego nie zrealizował. Kaczyńscy mieli hasło przyspieszenia, które oznaczało awanturnictwo. I takiego przyspieszenia nie chciałem.

Gdy Wałęsa odwołał Henryka Wujca z funkcji sekretarza OKP, a ''Gazecie Wyborczej'' odebrał znaczek ''Solidarności'', rozwód z Wałęsą stał się faktem. Chciałeś, żeby zespół redakcyjny zdecydował, z kim się identyfikuje: z tobą czy z Wałęsą?

- Podałem się do dymisji, bo uważałem, że to będzie lojalne wobec zespołu. Ludzie, którzy tę gazetę robili, dzięki którym ta gazeta zyskała czytelników, mieli poczucie, że wywodzą się z "Solidarności". Niektórzy wtedy odeszli, bo nie odpowiadało im takie usytuowanie "Gazety".

Byłeś za tym, aby Mazowiecki wystartował w wyborach prezydenckich?

- Tak, i to był także mój błąd. On się zresztą nie palił. Uważałem, że będzie dobrym prezydentem, bo akurat cechy Kutuzowa bardzo by tu pasowały. Błąd polegał na tym, że z Wałęsą wtedy nikt nie mógł wygrać. Miał taki autorytet, był tak zmitologizowany, że nawet jeśli zraził do siebie część inteligencji, nadal był uważany za cudotwórcę.

Polska Kronika Filmowa: Lech Wałęsa prezydentem

Może Wałęsa był dobry, gdy jako robotnik stał na czele "S"? Potem inteligenci uznali, że do nich nie pasuje.

- No tak, a Kaczyńscy go kochali szczerą miłością? To bajki. Mój spór z Wałęsą był sporem ideowym o pewien kształt polskiej demokracji, szerzej mówiąc - o Polskę. Uważałem jego wypowiedzi za skrajnie nieodpowiedzialne, podjudzał przeciwko rządowi Mazowieckiego, opowiadał o rządzeniu dekretami. Spotkał się z ambasadorami krajów arabskich i oświadczył: "Ja wam dam jeden kanał telewizji".

Spór o rząd Mazowieckiego - był wystarczająco reformatorski czy kunktatorski - będzie wieczny czy też historia przyzna mu rację?

- Już przyznała. Jeżeli dokonuje się tak wielka zmiana, to są ogromne oczekiwania, że manna z nieba spadnie, będzie cud. Obalimy komunizm i wszystko będzie na tip-top. Tak nie bywa. Tu można zrozumieć i Mazowieckiego, i jego ministrów. Byli ostrożni, zdawali sobie sprawę, że w kraju jest wiele tykających bomb i trzeba ostrożnie się poruszać, bo jest zaminowane pole. Trudno też się dziwić ludziom, którzy chcieli szybciej: "No jak to, myśmy głosowali i miało być lepiej, a jest nawet gorzej".

Społeczeństwo żyło w poniżeniu i strachu, więc jak teraz ludzie widzieli, że wczorajszy sekretarz partii nagle się zrobił biznesmenem, jeździ mercedesem, a oni poszli na zasiłek, to frustracja narastała. Nie mam bezkrytycznego stosunku do rządu Mazowieckiego, prawdopodobnie wiele rzeczy można było zrobić lepiej, ale to był pierwszy raz w historii, rozbrajanie tych min było cholernie trudne.

Kalendarium rządu Tadeusza Mazowieckiego

Przez tych podtuczonych dawnych sekretarzy do Mazowieckiego przylgnęła ''gruba kreska''. Mówimy o znaczeniu, jakie przypisuje się jej teraz - folgowania dawnym funkcjonariuszom partii, bezpieki, nomenklaturze.

- Akurat to było bardzo mądre. Jak się ma tak spolaryzowane społeczeństwo, to trzeba stworzyć jakąś perspektywę dla wszystkich. Sens "grubej kreski" był mniej więcej taki - chcemy mieć Polskę wspólną. Nie będziemy was dyskryminować, brama jest otwarta dla wszystkich.

Oczywiście przestępstwo powinno być ukarane. Ale na miłość boską, od tego jest wymiar sprawiedliwości, a nie premier. Gdy premier zaczyna mówić, jakie mają być wyroki, to katastrofa jest nieuchronna.

Każdy, kto się na swoje stanowisko nie nadawał, powinien być z niego usunięty. Ale nie mogło być tak, że jedynym kryterium będzie to, że on należał do partii, gdzieś pracował. Mieliśmy skazać te 3 mln obywateli, które należały do partii, na bycie obywatelami drugiej kategorii?

Odpowiedzialność indywidualna, a nie grupowa?

- Odpowiedzialność jest zawsze zindywidualizowana. I ja byłem zdania, którego zresztą nie zmieniłem, że o tym, jaka formacja rządzi, mają decydować wybory, nie żadne inne arbitralne akcje. Że zbiorowa dekomunizacja, jeżeli jest dekomunizacją nie instytucji, tylko ludzi, jest po prostu naśladowaniem wzoru bolszewickiego. To się nazywało w Rosji "liszeńcy", zbędni ludzie: kapitaliści, kułacy. Pozbawiano ich praw.

Jeżeli ktoś został złapany na jakiejś politycznej łobuzerce, to mogę napisać o tym tekst, ale jeżeli ludzie chcą na niego głosować, nic na to nie poradzę. Demokracja nie polega na tym, że ludziom wolno głosować tylko na tych ludzi, których ja akceptuję.

W publicystyce prawicowej cały czas się mówi, że nie oczyszczono mediów. Ale kto z dawnej nomenklatury odgrywa dziś w mediach jakąś ważną rolę? Weźmy Monikę Olejnik - była gwiazdą w radiu za Jaruzelskiego. Ale to dobra dziennikarka, ludzie chcą jej słuchać i ją oglądać, to trzeba im tego zabronić, dekomunizując ją? To jest droga do zniszczenia demokracji. Tak robił Targalski, gdy wyrzucał z radia ''złogi gierkowskie''. Co to w ogóle jest?

To za ileś lat postawimy łuk rządowi Mazowieckiego?

- Oczywiście, że tak. Łuk triumfalny Tadeuszowi się należy jak psu micha.

Ale ten rząd był oskarżany o to, że za mało zadbał o najsłabszych, którzy w trakcie transformacji znaleźli się w biedzie.

- Tratwa tonęła, z czego mało kto wtedy zdawał sobie sprawę. Mazowiecki nie był w stanie walczyć o bardziej miękki materac na pryczy dla niektórych, bo on walczył, aby oni w ogóle nie utonęli. Wbrew temu, co słyszę z różnych stron, Jacek Kuroń zadbał o wiele osłon dla ludzi, dla których transformacja była najtrudniejsza: renty, wcześniejsze emerytury, zasiłki dla bezrobotnych.

To była droga bezprecedensowa. Od dyktatury i gospodarki socjalistycznej do demokracji i gospodarki wolnorynkowej nikt przedtem nie szedł. I to jeszcze ze świadomością, że tuż obok jest upadający, niesterowalny, ale wciąż groźny Związek Radziecki.

Nieżyjący już prof. Tadeusz Kowalik cały czas powtarzał, że reforma Balcerowicza przyniosła Polsce same nieszczęścia i nędzę.

- Nie jestem wobec Balcerowicza bezkrytyczny, ale zrobił wielką rzecz dla Polski. Jeśli ktoś myślał, że rujnowana przez lata gospodarka PRL nagle ożyje i wszyscy będą bogaci, to żywił się mrzonkami. Tadeusz Kowalik w gruncie rzeczy pozostał intelektualnie w innym czasie i w innym miejscu.

Jeszcze niedawno prof. Kowalik mówił: "Dla dzisiejszej Polski bezrobocie i skrajna bieda są tak ważne, że trzeba te dwie kwestie rozwiązać w ciągu kilku lat. Ale rzecz polega na braku ruchów społecznych naciskających na władzę. Mówiąc językiem Marksa, chodzi nie tyle o siłę argumentu, co o argument siły".

- To jest właściwie bolszewizm, bardzo niebezpieczne myślenie, które było mi zawsze obce. Przekonanie, że szczytne idee będziemy wprowadzać siłą, bo metody demokratyczne nie wystarczają.

Ja bardzo Tadeusza Kowalika lubiłem i ceniłem go, bo to był uczciwy, przyzwoity człowiek, ale politycznie się z nim nie zgadzałem. Był więźniem pewnych schematów lewicowych, których byliśmy więźniami w jakimś momencie. Tylko świat się zmienia. Ten sam problem jest z prof. Modzelewskim, któremu mówiłem: "Karol, ostatni wielki ruch robotniczy to była >>Solidarność<< i to było 35 lat temu. Nie możesz posługiwać się tym schematem, tak jakby tych 35 lat nie było".

Wszyscy mamy te swoje młodzieńcze fascynacje. Język, symbole, które zapadają w pamięć. I to jest przypadek i Tadeusza Kowalika, i Modzelewskiego. Ale Kowalik był od początku śmiertelnym wrogiem Balcerowicza. Pamiętam dyskusję w "Życiu Gospodarczym", w której on wzywał: trzeba wszystko od nowa, nie tak, tylko siak. Powstał rząd Bieleckiego i chyba Boni mu mówi: "Ale panie profesorze, były wybory parlamentarne. Ten naród jakoś się wypowiedział, a pan chce to wszystko unieważnić, bo pan ma inny pogląd".

Czy były jakieś alternatywne programy gospodarcze wobec programu Balcerowicza?

- Ryszard Bugaj czy Stefan Kurowski prezentowali inny punkt widzenia. Problem w tym, że opierał się on głównie na negacji: to nie, to nie, tamto nie. Ale propozycji, co w zamian, nie potrafili przekonująco przedstawić. Po latach prof. Rosati mi powiedział: "Na miejscu Balcerowicza każdy mniej więcej robiłby to samo".

Nie każdy być może miałby siłę, żeby wytrzymać to, co Balcerowicz przeżył, tę skalę ataków. Wszystko można było zrobić lepiej, ale nie widziałem jasnej, dobrej koncepcji prócz festiwalu narzekań. Dlatego tego rządu będę zawsze bronić.

* Adam Michnik - redaktor naczelny "Gazety Wyborczej"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

28. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Adaś mnchnik, UB-eckie dziecie, nadal stroi się w pawie pióra, gipiury i pazury by uchodzić za wyrocznie.
Wyrocznie rzydokomuny TAK.

Michnik:
Mazowiecki był za miękki dla Kościoła.

Mazowiecki, Żyd, szkalujący Kościół i ludzi Kościoła / biskup Kaczmarek / tylko odpłacał Kościołowi, że opiekował się nim, jego rodziną / Laski / przy okazji zbrodniarką stalinowską pułkownik UB Luna Bristygierową

Ukłony moje najniższe


kreatura

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

29. Szanowny Panie Michale

niech Michnik idzie precz ! Prosto do diabła, bo Putin go już pogonił.

8 Wrz 2010 ... Na weekendowym spotkaniu Klubu Wałdajskiego w Soczi doszło do spięcia między premierem Rosji i redaktorem naczelnym 'Gazety'.
„Przed udziałem w spotkaniach z przywódcami rosyjskimi, takich jak posiedzenia Klubu Wałdajskiego, przestrzegała w sobotę na łamach „Gazety” Lilia Szewcowa, znany politolog i polityk liberalny. Według niej zachodni goście (nazwała ich szyderczo za Leninem „pożytecznymi idiotami„),
podejmując dialog z przywódcami łamiącymi prawa człowieka i
nieprzestrzegającymi konstytucji, legitymizują władzę i sprawiają, że
świat przymyka oko na to, co się dzieje w Rosji.”

 „Klub Wałdajski założyło w 2004 r. kilka rosyjskich mediów i think-tanków bliskich Putinowi. Klub co roku zaprasza do Rosji na spotkania z najwyższej rangi politykami i biznesmenami grupę zajmujących się Rosją zachodnich dziennikarzy, analityków i byłych polityków”.

ps. Michniki o KK w Polsce

Bredzenie feministki z Czerskiej Katarzyny Wiśniewskiej, na święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.


Gazeta Wyborcza organizuje nam życie religijne i obsadza zwierzchnictwo w KK.


Kościół Michnika, jego wyznawcy i funkcjonariusze z Czerskiej i Wiertniczej na wojnie z KK.


prof. Jan Tadeusz Stanisławski - Katecheta ekumeniczny(Opole 1991)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

30. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Słysze, że w Izraelu też michnika mają dość.

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

31. Szanowny Panie Michale

Michnik chlał u Putina, Olek u oligarchów ukraińskich. Jeden ciort.

Aleksander Kwaśniewski na zakończenie szczytu „Yalta Annual Meeting” w Kijowie zaśpiewał hymny Rosji i ZSRR. Oba utwory mają tę samą melodię. Były prezydent Polski zauważył po tym, że Rosjanie mogą:

zmieniać słowa hymnu, ale nie zmieniają muzyki.

Pytacie mnie, dlaczego śpiewam hymn Rosji i ZSRR? Politycy ze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej muszą wiedzieć, że Rosja jest krajem, który może zmieniać muzykę, wiersze, słownictwo, ale Rosja nigdy nie zmieni muzyki

— powiedział Kwaśniewski w Kijowie.

„Yalta Annual Meeting” odbywa się od 2004 roku. Tematem jest zbliżenie Ukrainy do Unii Europejskiej. W tym roku zaproszeni na szczyt byli m.in. były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, były minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fischer, premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, prezydent tego kraju Petro Poroszenko i minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin.

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/213656-kwasniewskiemu-golen-prawa-znow...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

32. Ruscy muzykalni

wiedza ze fałszuje.

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Maryla

33. Bronek poszedł na całość za nasza kasę, sami swoi

Prezydent: W słowie Unia mieści się różnorodność

 

Doradca Prezydenta RP Henryk Wujec na konferencji „Unia dla Polski”

Bez wspólnej drogi i wspólnych celów nie da się realizować
przyzwoitej polityki, nie da się przyzwoicie żyć - przekonywał prezydent
Bronisław Komorowski podczas sobotniej konferencji "Unia dla Polski"
dedykowanej Tadeuszowi Mazowieckiemu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika basket

34. wruszające wystąpienie -

"te drożdże w dalszym ciągu działają i w
dalszym ciągu są potrzebne". Bez obaw. Prezydent może
spać spoko. Np. super "drożdż" Adam oznajmił ostatnio zdecydowanie
i jednoznacznie, że "dekomunizacja to zamach na demokrację", do czego
oczywiście nie można dopuścić. No i walce z antysemityzmem - bez drożdży an rusz - jest robota - "działanie" na następne 101 lat..

basket

avatar użytkownika Maryla

35. @basket

towarzysz, czy też Mistrz * Adam, się nie krępuje, wali jak było i jak jest nadal.


Michnik w wywiadzie dla własnej gazety: Dekomunizacja to droga do zniszczenia demokracji. To bolszewizm

W wywiadzie udzielonym dla
własnej gazety Adam Michnik tłumaczy, czym grozi dekomunizacja, do
której dążą prawicowe środowiska. – To jest droga do zniszczenia
demokracji – podkreśla Michnik. – Zbiorowa dekomunizacja jest
naśladowaniem wzoru bolszewickiego – dodaje.
--------------------------------

"Odnowiona masoneria polska skupiała inteligencję o nastawieniu
głównie lewicowym i liberalnym.
A najznamienitszą tutaj i zarazem typową
postacią był jeden ze współzałożycieli Wielkiej Loży Narodowej Polski,
działacz niepodległościowy o orientacji socjalistycznej, żołnierz
Legionów, krytyk sanacyjnego systemu represji, pisarz, czyli Tadeusz
Gałecki - Andrzej Strug (1871-1937), autor czytanych do dziś powieści,
jak "Ludzie podziemni" czy "Dzieje jednego pocisku". W 1938 r. rozpętała
się jednak w Polsce kampania antymasońska, w wyniku której na mocy
dekretu prezydenta Mościckiego rozwiązano wszystkie organizacje
masońskie.


Za komunizmu zorganizowana masoneria w Polsce niemal nie istniała.
Zmiany owocujące kolejną reaktywacją ruchu przyniósł dopiero rok 1989.
Nic jednak nie wskazuje, by dzisiejsze polskie wolnomularstwo mogło
wrócić do znaczenia i twórczego rozmachu sprzed 200 lat."

 Mason, najlepszy przyjaciel Polski-Zbigniew Mikołejko
http://wyborcza.pl/magazyn/1,140736,16634018,Mason__najlepszy_przyjaciel...


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Doradca prezydenta:

Doradca prezydenta: Komorowski jest ze szkoły Mazowieckiego, a ona mówi, że...
Jan Lityński,
doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego do spraw kontaktów
z partiami i środowiskami politycznymi, w rozmowie z Programem 1.
Polskiego Radia odniósł się do spekulacji wokół rekonstrukcji rządu.
Ostateczną decyzję o składzie rządu podejmuje pani premier, bo to ona
przedstawia swoich kandydatów prezydentowi, ale dobrze, żeby Bronisław
Komorowski całkowicie go zaakceptował. Wtedy jest o wiele łatwiejsza
współpraca – zaczął Lityński. – Komorowski jest ze szkoły Tadeusza
Mazowieckiego, a ona mówi, że decyzje powinno się podejmować
po dojrzałym namyśle, po przedyskutowaniu i dojściu do konsensusu.
W tym
wypadku ta szkoła jest szczególnie owocna i pożyteczna. Lepiej
uzgadniać przed powołaniem, a nie wchodzić w konflikt – dodał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. ja wam Hagato dam pomnik Mazowieckiego!














  • Katarzyna Kolenda-Zaleska


    W stolicy powinny być pomniki Mazowieckiego i Kaczyńskiego

    Chyba naprawdę nikomu nic się nie stanie, jeśli Lech Kaczyński będzie stał w pobliżu Pałacu Prezydenckiego. W Londynie postawiono pomnik Amy Winehouse,
    zmarłej trzy lata temu piosenkarce. Miała zaledwie 27 lat, śpiewała
    obłędnie, życie prowadziła szalone. Tak szczerze, to trudno ją uznać za
    wzór do naśladowania. Ale widocznie uznano, że wpływ, jaki wywarła na
    ludzi, wart jest upamiętnienia.

    Budowanie pomników to
    ryzykowna sprawa, bo zawsze znajdą się tacy, którym się to nie spodoba -
    bohater nie ten, dokonania nie takie, zasługi wątpliwe. Ale pomniki
    buduje się osobom, które coś znaczyły, które wywarły na nas wpływ, które
    nie pozostawiały nas obojętnymi i o których chcemy pamiętać, bo są
    świadectwem pewnej epoki.

    W Polsce bez problemu pomniki można stawiać wyłącznie Janowi Pawłowi II,
    choć on sam był ich największym przeciwnikiem. Ludzie chcą jednak dawać
    świadectwo, że pamiętają. I dobrze, choć wypadałoby sobie życzyć, by za
    pamięcią stała też estetyczna i artystyczna wrażliwość.


    Ale dotąd nie udało się w stolicy dużego europejskiego kraju postawić
    pomników dwóm osobom, które na ten kraj wywarły niebagatelny wpływ.


    Pomników nadal nie mają pierwszy premier wolnej Polski Tadeusz
    Mazowiecki i prezydent RP Lech Kaczyński. Może i budzą emocje, może nie
    wszystkim się podobają, ale wpływ, jaki wywarli na współczesną Polskę,
    można porównać z wpływem, jaki na współczesną muzykę wywarła Amy Winehouse.
    Żal i szok po jej odejściu są także porównywalne z żalem i szokiem po
    odejściu prezydenta i byłego premiera. Tak, takie porównanie wydaje się
    ryzykowne. Ale uczucia i pamięć nie są zarezerwowane tylko dla jednego
    typu ludzi.

    Naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego tak trudno Warszawie
    podjąć decyzję o postawieniu pomników pierwszemu premierowi i jednemu z
    prezydentów. Już kiedyś tu pisałam o wzruszeniu, jakie budzi we mnie
    pomnik Garcii Lorki na madryckim placu. Ocala on poetę od zapomnienia w
    zakurzonych bibliotekach. O pomniku Johna Kennedy'ego w Hyannis Port.
    Przykłady zresztą można mnożyć.

    I chciałabym, aby od
    zapomnienia ocalić dwie ważne dla Polaków postaci. Aby postać Tadeusza
    Mazowieckiego przypominała o pierwszych latach budowania niepodległości,
    a równocześnie przypominała ten wzór przyzwoitości i mądrości tak
    potrzebnych w polskiej polityce.
    Aby postać Lecha Kaczyńskiego
    przypominała tragedię z 10 kwietnia bez wszystkich politycznych
    konotacji, a równocześnie, by ten pomnik był także przypomnieniem
    wspólnoty, którą wtedy - choć krótko - wszyscy czuliśmy.


    Może teraz w kampanii samorządowej wszystkie partie powinny się umówić,
    że po wyborach jedną z pierwszych decyzji nowo wybranych władz będzie
    właśnie decyzja o budowie tych dwóch pomników. Chyba naprawdę nikomu nic
    się nie stanie, jeśli Lech Kaczyński będzie stał w pobliżu Pałacu
    Prezydenckiego, a Tadeusz Mazowiecki będzie czuwał nad kancelarią
    premiera. Może potrzebny jest nacisk nas, wyborców, aby kandydaci
    włączyli ten postulat do swoich programów wyborczych. A potem ich z tego
    rozliczymy.




  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. KAMPANIA WYBORCZA BULA

    „Tadeusz Mazowiecki ma jeden wielki pomnik - współczesną Polskę”


    W najstarszej polskiej szkole, obecnie Liceum Ogólnokształcącym im.
    Marszałka Stanisława Małachowskiego w Płocku, Bronisław Komorowski
    odsłonił w środę tablicę poświęconą jej absolwentowi, pierwszemu
    premierowi III RP Tadeuszowi Mazowieckiemu.

    Prezydent mówił, że ciesząc się z sukcesów Polski należy pamiętać,
    iż ich źródłem była ogromna pracowitość Tadeusza Mazowieckiego, jego
    poświęcenie i wizja rozwoju kraju.
     

    Wizyta w Liceum Ogólnokształcącym im. Marszałka Stanisława Małachowskiego w Płocku

    - To się należy Tadeuszowi Mazowieckiemu, żebyśmy ciesząc się ze
    współczesnych sukcesów Polski, w każdym miejscu, w każdym obszarze, na
    każdym poziomie, od życia osobistego po ogólnopaństwowe, pamiętali, że
    cząstka tego sukcesu wynika z tej odwagi, pracowitości i poczucia
    odpowiedzialności, które Tadeusz Mazowiecki przekuwał w konkretne
    działania na rzecz modernizacji naszego kraju po 1989 r. - ocenił
    Bronisław Komorowski.

     

    Wizyta w Liceum Ogólnokształcącym im. Marszałka Stanisława Małachowskiego w Płocku

    Inskrypcja na tablicy przywołuje wpis do księgi pamiątkowej szkoły,
    jaki w maju 1990 r. złożył Tadeusz Mazowiecki, gdy odwiedzał ją po
    latach: "Z wielkim wzruszeniem przybyłem do Małachowianki, jako premier
    Rządu Rzeczypospolitej. Oddaję hołd mojej starej szkole, z wdzięcznością
    myślę o naszych wychowawcach, a młodym rocznikom »Małachowiaków« życzę
    powodzenia w pracy dla Polski".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    39. Tak, sam ją budował....

    Tadeusz Mazowiecki ma swój koszmarny pomnik - III RP.

    avatar użytkownika Maryla

    40. Kuczyński odlatuje w kosmos:

    fot. TVP Info, wPolityce.pl

    Kuczyński odlatuje w kosmos: Tusk większy od Piłsudskiego, a Kaczyński "ma w głowie piekło". Doprawdy,…


    Tusk to "polityk o takim wpływie na sprawy europejskie, jakie
    nie miał w Polsce nikt co najmniej od czasów Piłsudskiego" - powiedział
    Kuczyński.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl