Rokita i Arabowie

avatar użytkownika elig
W ostatnim numerze "Uważam Rze" /nr 6,14-20.03.2011/ ukazał się wywiad Piotra Zaremby z Janem Marią Rokita, zatytułowany "Jan Rokita: Zazdroszczę Arabom". Rokita przyznał się w nim do fascynacji ruchami społecznymi, które w ostatnich 2,5 miesiąca objęły cały świat arabski i doprowadziły do zmiany władców w Tunezji oraz Egipcie, a także do wojny domowej w Libii. W zwiazku z tym regularnie ogląda on katarską Al-Dżazirę, bo jak mówi: "Europejskie media nie dają mi poczucia uczestnictwa: mają wtórne informacje i widać ich brak pasji dla sprawy wolności tamtych ludzi.". Porównał milion demonstrantów zebranych na placy Tahrir 1 lutego w Kairze i pochylających się przed Bogiem na wezwanie muezzina do gdańskich stoczniowców w sierpniu 1980 biorących udział w nabożeństwie przed bramą stoczni. Stwierdził też, że jest to zryw przeciw dyktaturom socjalistycznym, niegdyś powiązanym z ZSSR. Określil to jako dalszy ciąg likwidowania posowieckiego modelu świata. Trzeba powiedzieć, że Rokita trafil tu w sedno. Co bowiem uderza w tych ruchach, to ich autonomiczny charakter. Wielu, zwłaszcza wśród blogerów usilowało dopasować jakoś ten zryw do działań tajnych służb Izraela, USA, Europy Zachodniej, Chin i oczywiście Rosji. Żadna z tych wersji nie okazała się jednak przekonująca. Nie można wprawdzie wykluczyć elementów agenturalnej prowokacji, ale główny nurt to oddolne poruszenie mas ludowych znużonych życiem w murszejących dyktaturach. Zarówno Rosja, jak i USA, Izrael i ogólnie Zachód były tymi wydarzeniami bardzo zaskoczone i do dziś nie są w stanie wypracować żadnej sensownej polityki wobec nich. Po prostu czekają, co będzie dalej. Charakterystyczne jest też, iż Arabowie nie oglądają się na Zachód. Nie wykrzykują haseł antyzachodnich i antyizraelskich, ale też nie liczą na żadną pomoc ze strony Zachodu. Nawet libijscy powstańcy byli przeciwni wojskowej interwencji w ich kraju, a brytyjską misję, która przybyła tam bez pytania - uwięzili na krótko. Teraz za to drogo płacą, bo dostają w skórę od Kaddafiego, ale poczucie niezależności było silniejsze od rozsądku. Głównym narzędziem porozumiewania sie uczestników tych ruchów jest arabskojęzyczny Internet oraz właśnie Al-Dżazira. Zachodnie media nie odgrywają tu żadnej roli. Jest to nowe doświadczenie dla Zachodu, który zawsze dotąd uważał się za pępek świata. Brak potężnych sojusznikow jest jednak również źródłem słabości ruchu. Jak dotad nie wywalczył on zbyt wiele. W Tunezji i Egipcie zmienili się władcy, ale władza pozostała w rękach dotychczasowych elit. W Egipcie rozwiązano tamtejszą bezpiekę, a w Algierii zniesiono stan wyjątkowy. W innych krajach wymieniono ministrów n.p. w Omanie. Jednak dyktatury wciąż się bronią. Kaddafi odbija kolejne miasta i co ciekawe, teraz on chce nałożyć rodzaj sankcji na Zachód /z wyjatkiem Niemiec/. Arabia Saudyjska po stłumieniu protestów u siebie interweniuje w Bahrajnie, wysyłając tam 1000 żołnierzy /emiraty wysłały dodatkowo 500 policjantów/. W Syrii każda próba demonstracji spotyka się z ostrą reakcją władz. Wydaję się, ze tym razem jeszcze Arabowie nie uzyskają wolności. Dyktatorskie reżimy przetrwają, choć niektóre w złagodzonej formie. Jednak dalsze opieranie się tylko na nich, jak to było przez ostatnie kilkadziesiąt lat nie będzie już dla Zachodu możliwe.

6 komentarzy

avatar użytkownika elig

1. Polecam notkę

Namawiam do przeczytania mojej wczorajszej notki "Fukushima ma już szósty stopień"
http://emerytka.nowyekran.pl/post/6713,fukushima-ma-juz-szosty-stopien .

avatar użytkownika barbarawitkowska

2. Elig

Co bowiem uderza w tych ruchach, to ich autonomiczny charakter. Wielu, zwłaszcza wśród blogerów usilowało dopasować jakoś ten zryw do działań tajnych służb Izraela, USA, Europy Zachodniej, Chin i oczywiście Rosji. Żadna z tych wersji nie okazała się jednak przekonująca. Nie można wprawdzie wykluczyć elementów agenturalnej prowokacji, ale główny nurt to oddolne poruszenie mas ludowych znużonych życiem w murszejących dyktaturach.

Czy mogłabym prosić o wykładnię na jakiej podstawie formułuje Pani takie optymistyczne wnioski?

avatar użytkownika elig

3. @barbarawitkowska

Trudno tu mówić o optymistycznych wnioskach, gdyż pod koniec notki wyraźnie piszę, iż uważam, że tym razem Arabowie sobie jeszcze upragnionej wolności nie wywalczą. Dlaczego sądzę, że jest to przede wszystkim ruch oddolny? Po pierwsze świadczy o tym brak przywódców. Służby specjalne, wszystko jedno czyje, postarałyby się wysłać swoich agentów. Po drugie ten ruch nie leżał w interesie żadnego z mocarstw. Rosja miala swoje kontrakty zbrojeniowe w Libii, Europa Zachodnia dogadywała się z dyktatorami, USA też, Chiny rozpoczęły właśnie ekspansję w Egipcie. Rządy Mubaraka były też niezwykle korzystne dla Izraela. Po trzecie, widać wyraźnie, że wydarzenia wszystkich zaskoczyły. Nikt nie wiedział, jak zareagować /i dotąd nie wie/.

avatar użytkownika barbarawitkowska

4. Mimo wszystko

nie wydaje mi się, ruchy na taką skalę oddolne? I to jeszcze z arabską mentalnościa? To wspomniane wyżej to są raczej jakieś drobne interesy.Mam takie niejasne przeczucie, ze poszło o jakąś grubszą sprawę. Chociaż z pewnością , jeżeli nawet ktoś to inspirował to sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Pozdrawiam

avatar użytkownika elig

5. @barbarawitkowska

Wygląda na to, że mentalność dużej części Arabów właśnie się zmieniła. Nigdy przedtem nie było czegoś podobnego. Przez stulecia najpierw rządzili nimi Turcy, potem dość krótko Anglicy i Francuzi. W niektórych krajach wciąż są dawne feudalne dynastie, a w innych rządzą wojskowi, którzy doszli do władzy poprzez pucze i zamachy. Zwykli ludzie nigdy nie mieli nic do gadania i nie starali się uczestniczyć w życiu publicznym. Aż do teraz.

avatar użytkownika barbarawitkowska

6. Czy moożemy

pozostać przy zdaniach odrębnych? Zupełnie mnie ta argumentacja nie zadowala. Takie rzeczy w polityce i w historii zwyczajnie się nie dzieją i nie działy.