Dziś w Polsce potrzebny jest nam wielki ruch społeczny, skupiający wiele organizacji, stowarzyszeń i osób prywatnych.

avatar użytkownika Maryla

DZIŚ POLSCE POTRZEBNY JEST WIELKI RUCH SPOŁECZNY!
(Warszawa. Sejm RP, 12.02.2011)

"Dziś w Polsce potrzebny jest nam wielki ruch społeczny, skupiający wiele organizacji, stowarzyszeń i osób prywatnych. Ruch, który tak jak dziś na sali będzie gromadził wiele środowisk edukacyjnych, kulturalnych, samorządowych; środowisk zajmujących się sprawami społecznymi, służbą zdrowia i gospodarką i bezpieczeństwem obywateli. I potrzebny jest temu ruchowi, ze swoją sformalizowaną strukturą, wielki patron – śp. Prezydent Lech Kaczyński".
…………………………………………………………………………

Całość wystąpienia na Konferencji Towarzystwa Nauczycieli Szkół Polskich (Warszawa. Sejm RP, 12.02.2011):

http://tnsp.pl/index.php/maluchy/759-sawomir-adamiec-edukacja-najmodszych-szkoa-i-samorzd.html

 

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. MEN myśli. Życzeniowo

Wiceminister edukacji Mirosław Sielatycki: Oczekujemy od strony
niemieckiej kompleksowej usługi, w ramach której kluczowa jest dla nas
kwestia nauczania języka polskiego jako ojczystego. Programy, które tego
nie zapewniają, nie będą korzystać ze wsparcia systemowego

MEN myśli. Życzeniowo


Fot. M. Borawski


Fali
emigracji polskiej młodzieży do Niemiec mógłby zapobiec program
wsparcia polskiego szkolnictwa zawodowego. Ale jak ustalił "Nasz
Dziennik", takiego programu Ministerstwo Edukacji Narodowej nie posiada.
Resort deklaruje za to, że będzie zabiegać o to, aby polscy uczniowie
zwabieni za Odrę atrakcyjną ofertą kształcenia zawodowego mogli się
uczyć w tamtejszych szkołach języka ojczystego oraz historii i geografii
po polsku.


Ministerstwo Edukacji Narodowej zadeklarowało, że
oferta kształcenia zawodowego w Niemczech skierowana przez niemieckie
izby gospodarcze do polskiej młodzieży będzie przedmiotem rozmów w
ramach polsko-niemieckiego Komitetu ds. Edukacji.
"MEN podejmie z
partnerami z Niemiec rozmowy w sprawie wypracowania zasad współpracy w
zakresie szkolnictwa zawodowego oraz upowszechniania staży i praktyk w
kraju sąsiada, podkreślając przy tym potrzebę zapewnienia dostępu do
nauki polskiego" - czytamy w piśmie nadesłanym z ministerstwa. MEN
zapewnia, że "będzie dążyć do tego, aby uczniowie z Polski podejmujący
naukę zawodu w Niemczech mieli zapewnione warunki do nauki języka
polskiego, historii Polski i geografii Polski w języku ojczystym, tak
aby na każdym etapie nauki mogli wrócić do polskiego systemu edukacji".
Resort chciałby, aby programy edukacyjne oparte były na wymianie
młodzieży, a nie jednostronnym podbieraniu przyszłych pracowników.
"Władze
samorządowe, polskie izby gospodarcze i cechy rzemiosł powinny tworzyć
interesujące oferty kształcenia zawodowego również dla Niemców" -
czytamy w piśmie.
Do zajęcia się sprawą MEN ponaglone zostało
artykułem "Naszego Dziennika", w którym wskazaliśmy, że Polska, choć
wydaje miliony unijnych euro na rozmaite projekty edukacyjne, nie jest
przygotowana do stawienia czoła niemieckiej konkurencji na rynku pracy
("Drenaż talentów? Danke schoen" z 10 lutego br.). Opisaliśmy program
przygotowany przez niemieckie izby gospodarcze, który oferuje polskiej
młodzieży naukę zawodu w warunkach daleko lepszych niż te, które
zapewnia strona polska: mieszkanie, wyżywienie, wysokie stypendium na
czas nauki zawodu wraz z gwarancją dobrze płatnej pracy po zakończeniu
edukacji. Diagnozowaliśmy też, że polska młodzież, pozbawiona pomocy i
źle opłacana za pracę świadczoną w ramach zdobywania fachu, wybierze
niemiecką ofertę edukacyjną, a potem pozostanie na emigracji. Dla Polski
kolejny odpływ fali młodego pokolenia za granicę będzie oznaczać
pogłębienie problemów demograficznych, gospodarczych i finansowych.

Drenaż bez wsparcia MEN

Komitet
ds. Edukacji, na forum którego ten problem ma być omawiany, został
powołany we wrześniu ubiegłego roku w ramach Polsko-Niemieckiej Komisji
Międzyrządowej ds. Współpracy Regionalnej i Przygranicznej. Jego
pierwsze posiedzenie odbyło się w połowie stycznia w niemieckim
Neustrelitz, do kolejnego dojdzie w czerwcu w Warszawie. Ze strony
polskiej współprzewodniczy mu podsekretarz stanu w MEN Mirosław
Sielatycki, a ze strony niemieckiej - Henry Tesch, minister edukacji,
nauki i kultury kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie. W
Komitecie zasiadają przedstawiciele MEN, MSZ, MSWiA, Kancelarii Prezesa
Rady Ministrów, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz reprezentanci urzędów wojewódzkich
z województw przygranicznych.
- MEN wspiera programy edukacyjne
polegające na wzajemnej wymianie uczniów oraz stażach zawodowych w kraju
sąsiada. Zazwyczaj odbywa się to w ramach porozumień międzyszkolnych,
które przewidują, że uczniowie część edukacji odbywają za granicą -
powiedział wiceminister Sielatycki. - Jesteśmy oczywiście zainteresowani
tym, aby zdobyte przez młodzież kwalifikacje służyły krajowi - dodał.
Dwustronne
programy wymiany zakładają, że po kilku miesiącach młodzież z nowymi
kompetencjami zawodowymi i językowymi wraca do kraju. Tymczasem oferta
niemieckich izb gospodarczych skierowana do polskich uczniów
kształcących się zawodowo ma zgoła odmienny charakter, ponieważ ma na
stałe przyciągnąć młodzież do niemieckich szkół zawodowych i zachęcić do
podjęcia pracy w Niemczech.
- Oczekujemy od strony niemieckiej
kompleksowej usługi, w ramach której kluczowa jest dla nas kwestia
nauczania języka polskiego jako ojczystego. Programy, które tego nie
zapewniają - nie będą korzystać ze wsparcia systemowego - zapewnił
Sielatycki.

Resort nie ma pomysłu

MEN ma nadzieję, że drenaż polskiego rynku nie przybierze znacznych rozmiarów.
-
Nie sądzę, aby oferta niemieckich pracodawców spowodowała masowy odpływ
polskiej młodzieży. Kilkaset euro stypendium może się wydać kwotą
imponującą, ale nie wtedy, gdy trzeba się za te pieniądze utrzymać za
granicą. Do tego dochodzą problemy językowe i rozłąka z rodziną...
Dlatego należy oczekiwać, że skala oddziaływania tego programu będzie
niewielka i ograniczy się do terenów przygranicznych - spodziewa się
wiceminister Sielatycki.
MEN nie odpowiedziało nam na pytanie, co
zamierza zrobić, jaki opracować program, by zapobiec drenażowi rynku
pracy z młodzieży. Cała nadzieja w tym, że - po latach odgórnego
zwalczania - kształcenie zawodowe w Polsce o własnych siłach stanie na
nogi, a będzie to możliwe, jeśli warunki finansowe oferowane uczniom
przez pracodawców w okresie nauki znacząco się poprawią. Obecnie
młodociani otrzymują za pracę niewiele ponad 100 zł miesięcznie, przy
czym kwota ta jest refundowana pracodawcy z Funduszu Pracy. Niemieccy
przedsiębiorcy oferują na początek 750 euro miesięcznie, zakwaterowanie,
wyżywienie, a po zakończeniu nauki zawodu - gwarantują zatrudnienie na
atrakcyjnych warunkach.
- Uczniowie sami decydują o wyborze ścieżki
edukacyjnej. Jako MEN zabiegamy o uznawanie zdobytych kwalifikacji w
przestrzeni europejskiej - konkluduje Sielatycki.
Małgorzata Goss

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110217&typ=po&id=po61.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl