W październiku zostanie otwarta stała ekspozycja na
temat historii Żydów w Polsce w imponującym gmachu muzeum na warszawskim
Muranowie.
Zapewne najważniejszą częścią opowieści o 800
latach naszego współżycia na terenie polskiego państwa będzie okres
okupacji niemieckiej i Zagłada. Kurator prof. Barbara Engelking
przedstawiła zarysy narracji w ostatni wtorek w wywiadzie dla PAP.
Zapowiada się wielkie wydarzenie. Wystawa nie tylko utrwali obraz losu
Żydów w naszym kraju ale również obraz Polski w bardzo
ważnych środowiskach świata.

Pani profesor Engelking zapewnia o obiektywizmie tej ekspozycji. Miejmy
nadzieję, że bardzo dobitnie zilustruje pewien mało znany na Zachodzie
fakt: ukrywanie Żydów było w Polsce zagrożone śmiercią dla całej
rodziny, inaczej niż na Zachodzie.
I że motywem podjęcia tak wielkiego ryzyka
przez Polaków była chrześcijańska etyka miłości bliźniego. Oczywiście
byli także wśród rodaków szmalcownicy i donosiciele. Miejmy nadzieję,
że po wyjściu ze wstrząsającej wystawy każdy zobaczy na placu przed
Muzeum pomnik wdzięczności Polakom ratującym Żydów, w sąsiedztwie
pomnika Bohaterów Getta.

Moim skromnym zdaniem w ekspozycji okupacyjnej powinna znaleźć się
sprawa Jedwabnego, o której prof. Engelking nie wspominała. Wiele tez
książki J. T. Grossa „Sąsiedzi” zostało obalone przez historyków. Niestety, informacje na ten
temat nie są powszechnie znane w świecie. Natomiast utrwalił się
wizerunek polskiej, morderczej dziczy palącej w stodole sąsiadów z
nierozumnej nienawiści. Teraz jest okazja, żeby naprawić to, co zepsuł J. T. Gross. Instytut Pamięci Narodowej odrzucił tezy Grossa jakoby to był mord dokonany tylko przez Polaków, bez udziału
Niemców, oraz podaną liczbę zamordowanych 1600 Żydów. Prof. Norman
Davies uznał książkę za głęboko nieuczciwą wobec Polaków. Śp. prof.
Tomasz Strzembosz mówił o tylko pomocniczej roli Polaków w tym mordzie
zorganizowanym przez Niemców. Warto przy tej okazji przedstawić
kolaborację części Żydów z sowieckim okupantem na tych terenach i ich
donosy do władzy sowieckiej na Polaków, co oczywiście wzbudzało
antysemityzm lub wzmacniało już istniejący.

Myślę, że należy umieścić obok siebie tezy i dowody podane przez J. T.
Grossa oraz tezy i dowody jego polemistów. Wymaga tego uczciwość i
badawcza, i zwykła ludzka przyzwoitość. Niechaj widz sam wyrobi sobie
opinię o warsztacie badawczym autora „Sąsiadów” i jego krytyków.

Muzeum Historii Żydów Polskich powinno być placówką, która sprzyja
porozumieniu między naszymi narodami. Trzeba w tym celu szerzyć prawdę,
chociażby z zaciśniętymi zębami, obalając kłamstwa i
mity wygodnej propagandy.

Krzysztof Kłopotowski

Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL.


Zdrojewski prawi sobie komplementy

Dotąd ministra Zdrojewskiego nazywałem dewastatorem kultury i
dziedzictwa narodowego. To się nie zmieniło – pisze dr Tomasz M.
Korczyński


Minister Bogdan Zdrojewski zasłynął właściwie jednym w
historii polskiej polityki. Sprawowany przez niego urząd to najdłuższa
kadencja ministra kultury po 1989 roku. Tym samym jest to najdłuższy
okres dewastacji kultury narodowej i poniżania dziedzictwa narodowego w
historii Polski od momentu uzyskania niepodległości i zrzucenia jarzma
sowieckiej niewoli.

Dotąd ministra Zdrojewskiego nazywałem dewastatorem kultury i
dziedzictwa narodowego. To się wprawdzie nie zmieniło, jednak od
wczorajszego wywiadu udzielonego na antenie Programu Drugiego Polskiego
Radia można nazywać byłego prezydenta Wrocławia odpływającym w galaktykę
samochwalstwa astronautą cynizmu.

Minister ozdabiał ponad pół godziny rozmowy istnymi
samopochlebstwami, zaprzeczając co rusz twardym faktom. Przy okazji
robił z poważnych dziennikarzy i poważnych słuchaczy głuptasków. Tylko
kultura osobista prowadzących rozmowę z niszczycielem sztuki uratowała
poziom tej audycji. To, że Polska na obszarze kultury jest liderem
absorpcji funduszy unijnych, nie powinno być nazywane sukcesem, ale
standardem. Poza tym europejskie fundusze może i do nas płyną, ale w tym
samym czasie polskie środki odpływają do Brukseli. Zaś projekty
sygnowane przez ministra Zdrojewskiego przeznaczane są na „właściwe” i
„nowoczesne” eksperymenty. Stwierdzenie, że „cała Europa nam zazdrości”,
jest jakimś kompletnym absurdem i nieporozumieniem. Na jakiej podstawie
pan Zdrojewski wyciąga tak daleko idące wnioski? Chyba że powinniśmy to
odczytywać jako ukrytą sugestię, że „cała Europa nam zazdrości ministra
Zdrojewskiego”.

Pochlebstw i komplementów Zdrojewski prawił sobie całkiem sporo. To
akurat mnie bawiło, ale w pewnym momencie przestałem się śmiać.

Dla ministra Zdrojewskiego protest przeciwko bluźnierczej instalacji w
Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie był aktem politycznym. Aktem
politycznym było także oburzenie wiernych i stałych (oczywiście przed
epoką dyrektora Jana Klaty) miłośników repertuaru i stylu zarządzania
Narodowym Starym Teatrem w Krakowie. To zaklinanie rzeczywistości przez
Zdrojewskiego jest, mówiąc delikatnie, mijaniem się z prawdą.

Miałem tę nieprzyjemność oglądać w tym roku na żywo dwa spektakle w
reżyserii pseudoartysty Jana Klaty („Do Damaszku” oraz „Król Edyp” – z
oryginałami mającymi niewiele wspólnego) i było to dla mnie oraz dla
wielu widzów, którzy opuszczali razem ze mną salę, przykre i bolesne
doświadczenie.

Minister, jak sam twierdzi, jest otwarty na eksperymenty, nie widzi
niczego złego w wyczynach artystycznych, o ile nie pogwałcają one
Konstytucji. Ta wypowiedź powinna wystarczyć do dymisji człowieka, który
albo nie był nigdy na sztuce „Do Damaszku” w reżyserii Jana Klaty, albo
nie widzi problemu, gdy z ust głównego bohatera padają m.in. słowa:
„Fuck you Jesus!”. Bowiem oprócz kiczu, obsceny, słabej gry aktorów
spektakl zanurzony był nie tylko w postmodernistycznym chaosie
nieprzemyślanych dialogów, wulgarnych gestów czy prymitywnych zachowań,
ale przede wszystkim szokującego bluźnierstwa.

W należącej do teatru galerii uderzyła mnie także potężna swastyka
wisząca na jednej z głównych jej ścian. Jeżeli Zdrojewski toleruje tego
typu „eksperymenty”, promujące pod hasłami jakiejś postmodernistycznej
ideologii znaki, które swego czasu szpeciły i raniły Kraków pod okupacją
niemieckich nazistów, to gratuluję smaku i wysokiego stopnia estetyki,
niemniej to nie jest mój poziom kulturalny, a jednoznacznie raniące
przestrzeń publiczną obrazy są antysztuką i tanią prowokacją. Ideologią
postmodernistyczną wszystko można wytłumaczyć, a gwarantuje to i
legitymizuje nie kto inny, tylko pan Zdrojewski.

Okres sprawowania urzędu przez tego nieudolnego polityka Platformy
Obywatelskiej to czas głębokiego, nieskrępowanego i bezkarnego
upolitycznienia polskiej kultury, rozkładu sztuki, otworzenia drzwi
instytucji narodowych dla barbarzyńców, ekstremistów lewackiej i
gejowskiej deprawacji, zaproszenie pseudoartystów z zagranicy, którzy
stoją na czele opłacanych przez podatników stanowisk kulturalnych,
deptanych tymczasem przez współczesnych Hunów. Promując antykatolickie
„eksperymenty”, Zdrojewski pohańbił świętości ważne dla większości
Polaków i jeszcze śmiał opowiadać o pasmie sukcesów pod swoimi rządami.
Przyznam, że po pierwsze – zasmuciła mnie ta bezkarność i arogancja, po
drugie – takiego spektaklu cynizmu dawno nie słyszałem.

Słuchaczy o mocnych nerwach zachęcam do wysłuchania całej rozmowy z ministrem Zdrojewskim: TUTAJ.

 

Anda Rottenberg: Kuratorka nad kuratorami

Matka Rosjanka, ojciec Żyd. Chyba trudno w Polsce o gorsze korzenie. Właśnie ukazał się wywiad rzeka Doroty Jareckiej z Andą


W Wikipedii napisano: "polska historyk sztuki żydowskiego pochodzenia". Matka Rosjanka, ojciec Żyd. Chyba trudno w Polsce o gorsze korzenie. I z tej wrogiej mieszanki powstała polska kuratorka sztuki, cokolwiek powiedzą czy napiszą ci, którzy jej nie lubią czy wręcz nienawidzą.

Rozmowa - świetnie poprowadzona przez Dorotę Jarecką - zaczyna się od studiów na warszawskiej historii sztuki, kończy na ostatnich kuratorskich dokonaniach. Więcej osobistych zakamarków jej życia ciekawi czytelnicy znajdą w autobiografii "Proszę bardzo" (2009), gdzie opowiedziała m.in. o swej rodzinie i utracie syna. Zmagający się z uzależnieniem od narkotyków, przez wiele lat poszukiwany, ostatecznie odnaleziony martwy...

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,15873040.html




Mazurek przepytuje Zdrojewskiego. "Ostrzegam, ludzie się będą z pana śmiali..."

Mazurek rozpoczął wywiad od przypomnienia obietnic Zdrojewskiego (z początku kadencji) w sprawie otwarcia kolejnych muzeów w naszym kraju, między innymi Muzeum Ziem Zachodnich, Historii Polski oraz Muzeum Komunizmu.

Zdrojewski próbował przerzucać odpowiedzialność za wciąż rozgrzebane, niegotowe i nieotwarte muzea i projekty.

Instytucje muzealne były dla mnie priorytetem i to, co się udało
zrealizować, przekracza granicę tego, co zrobiono w
innych państwach europejskich

— próbował bronić się minister.

I dodawał:

Wie pan, że czasami są okoliczności niezależne od Ministerstwa Kultury i nie za wszystko mogę odpowiadać

— tłumaczył się Zdrojewski.

Na przerzucanie się odpowiedzialnością i wykręty od konkretnych
odpowiedzi, Mazurek zareagował przypomnieniem projektu
Muzeum Powstania Warszawskiego.

Wiemy, że jak Warszawą rządziła PO, to muzeum się nie dało zbudować, przyszedł Kaczyński i w rok gotowe. Tego pan nie przekręci

— mówił, na co w odpowiedzi nawet Zdrojewski musiał przyznać rację.

Postać Lecha Kaczyńskiego wróciła w rozmowie przy okazji pytania o
pomnik w Smoleńsku. Zdrojewski znów tłumaczył
się nieskutecznością w tej sprawie:

Jestem gotowy do postawienia pomnika w Smoleńsku, ale strona
rosyjska nie udostępnia nam terenu ze względu na prowadzone śledztwo

— uciął minister.

Bardziej zdecydowanie Zdrojewski wypowiedział się w sprawie pomnika śp. prezydenta w Warszawie.

Lech Kaczyński zginął w katastrofie lotniczej nie w drodze na wycieczkę, ale gdy leciał, by oddać hołd pomordowanym w Katyniu. I nie powinno mu się odmawiać pomnika

— ocenił.

Zabawny wątek rozmowy poświęcony jest mediom publicznym. Zdrojewski
stawał na głowie, by udowodnić Mazurkowi, że Platforma nie kontroluje TVP i Polskiego Radia. Wywiązał się ciekawy dialog:

Zdrojewski:: Nie może pan twierdzić, że Platforma Obywatelska ma jakąkolwiek przewagę w mediach publicznych.

Mazurek: Ostrzegam, że ludzie się będą z pana śmiali.

Zdrojewski: Spór jest absurdalny, bo we władzach
mediów publicznych nie ma nikogo z Platformy Obywatelskiej, są za to
ludzie z Prawa i Sprawiedliwości.

Mazurek: Zaczynam się martwić o pański kontakt z ziemią.

Zdrojewski jednak powtarzał jak mantrę:

Poziom równowagi mnie nie satysfakcjonuje, ale telewizja publiczna jest dziś mocno magmatyczna i nie przynależy do żadnej formacji politycznej

— przekonywał.

Minister kultury ubolewał również na formułę wywiadu zaproponowaną przez publicystę „wSieci”. Mazurek odparł:

Po prostu nie wziąłem z sobą klęcznika, a pan się przyzwyczaił do takich rozmów z mediami publicznymi czy TVN

— czytamy.

Wywiad na łamach weekendowej „Rzeczpospolitej”.

CZYTAJ TAKŻE: PÓŁ PORCJI MAZURKA. „Niedawno Zdrojewski zadebiutował w TVP w roli publicysty kulturalnego. Teraz szturmem wziął program dla dzieci. Ech, boimy się o prognozy pogody…”

CBA skontrolowało resort kultury. Co sprawdzali?

Centralne Biuro Antykorupcyjne zakończyło dzisiaj kontrolę w
ministerstwie kultury i dziedzictwa narodowego - powiedział rzecznik CBA
Jacek Dobrzyński. Rzecznik prasowy MKiDN Maciej Babczyński powiedział PAP w poniedziałek,
że po zapoznaniu się z protokołem departament ministerstwa nadzorujący
warszawską placówkę - Zachętę przygotuje odpowiedź. To w Zachęcie -
Narodowej Galerii Sztuk - realizowany był kontrolowany przez CBA
program. Do czasu nadania depeszy nie udało się skontaktować z dyrektor
Zachęty Hanną Wróblewską.


Kolejny pseudo spektakl trafi na polską scenę artystyczną

Za publiczne pieniądze przygotowywana jest kolejna skandaliczna pseudo sztuka. Tym razem w  Poznaniu na Malta Festival ma być wystawiony pseudo spektakl „Golgota Picnic”.

Hiszpańsko-argentyński pseudo artysta jawnie kpi ze śmierci krzyżowej
Jezusa Chrystusa. Paszkwil zawiera też sceny obsceniczne, pełne
pornografii. Zarzuca chrześcijaństwu sprzyjanie seksualnemu
wykorzystywaniu nieletnich przez księży i zakonników – napisał jeden z
portali.

Wszystko to za publiczne pieniądze. Festiwal w Poznaniu jest
finansowany przez miasto, samorząd województwa wielkopolskiego, a także
przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Poseł Małgorzata Sadurska, członek Parlamentarnego Zespołu ds.
Przeciwdziałania Ateizacji Polski, podkreśla, że to kolejna zapowiedź
publicznego znieważania wartości wyznawanych przez większość Polaków. Na
to nie może być zgody.

- Zastanawiające jest to, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa
Narodowego zezwala na tego typu inicjatywy. To już jest kolejna odsłona.
Mieliśmy przecież tę bluźnierczą instalację ,,Adoracja”, a teraz mamy
kolejny bluźnierczy spektakl. Bardzo dziwne jest to, że organy ścigania w
Polsce, organy, które powinny dbać o to, żeby uczucia osób wierzących
nie były obrażane, w tej sprawie nie robią nic. Jako Parlamentarny
Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski, złożymy w tej sprawie
wniosek do ministra kultury, żeby zareagował, żeby nie zezwolił na to,
żeby tego typu przedstawienia były prezentowane w Polsce –
poinformowała poseł Małgorzata Sadurska.

„Golgota Picnic” była już przyczyną masowych demonstracji i protestów
m.in. we Francji.
Teraz pseudo spektakl ma trafić do Polski. Malta
Festival jest jednym z najważniejszych wydarzeń artystycznych Europy
Środkowo-Wschodniej.

W internecie można podpisać się pod protestem w tej sprawie. Petycja
jest skierowana do Michała Merczyńskiego, dyrektora poznańskiego
festiwalu.