Po opublikowaniu na portalach Niezależna.pl i wpolityce.pl fragmentów wywiadu, który w całości ukaże się w najnowszym wydaniu „Gazety Polskiej”, Stefan Niesiołowski został zapytany przez fakt.pl o komentarz.

Chodziło o wypowiedź byłego prezydenta Litwy odnośnie rosyjskiego zakazu otwierania trumien z ciałami ofiar katastrofy (Nawet już po zwróceniu ciał ofiar tragedii można było sporo zrobić, zebrać własne dowody. Ale chyba nie skorzystano z szansy – bo zakazywano otwierać trumny. Zakazali Rosjanie, Polacy się podporządkowali. Co to w ogóle za podejście? Pamiętam jak naszych chłopców, Litwinów, oddawali z Afganistanu albo Dalekiego Wschodu w trumnach metalowych z takim dokładnie poleceniem, żeby nie otwierać. Tłumaczono, że umarł na zawał serca czy jakąś inną chorobę, ewentualnie, że się powiesił. A kiedy ojciec w nocy otworzył trumnę, widział ciało syna okaleczone torturami, okaleczone przez kolegów z armii sowieckiej. Taki był system: macie trumnę z nazwiskiem, ale nie pytajcie, co w niej jest. Chowajcie i zapomnijcie. Dlaczego Polska zgodziła się na nieotwieranie trumien? Nie rozumiem, nie mogę pojąć).

Stefan Niesiołowski w swoim stylu najpierw posłużył się inwektywami, a później stwierdził, że byłemu prezydentowi Litwy chodzi o... skłócenie Polaków z Rosjanami.

- Jego wypowiedź ma charakter antypolski i antyrosyjski. Ale nienawiść jest złym doradcą i kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. Najgorsze jest jednak to, że on gra cierpieniem. Mówi o widoku, który mógł być bardzo przykry dla rodzin ofiar. Takie słowa i zachowanie są obrzydliwe - powiedział faktowi.pl. wicemarszałek Sejmu.

W którym miejscu swojej wypowiedzi Landsbergis próbuje z nienawiścią przeciwstawić sobie Polaków i Rosjan - nie wiadomo.

Także czytelnicy fakt.pl, którzy wzięli udział w głosowaniu „Czy byłemu prezydentowi Litwy chodzi o skłócenie Polaków i Rosjan?”, w miażdżącej większości nie zgodzili się z Niesiołowskim: 79 proc. odpowiedziało, że Vytautasowi Landsbergisowi nie chodzi o skłócenie nas z Rosjanami – przeciwnego zdania było zaledwie 21 proc.

(dk, Niezalezna.pl)