Kuchnia Bialego Domu. Dziś rebelia po egipsku.

avatar użytkownika Nathanel

 

Gdy wybuchły zamieszki w Egipcie, Waszyngton musiał desperacko poszukiwać właściwej na nie reakcji.

      Prezydentowi Obama informacji dostarcza zespół bezpieczeństwa narodowego w przeznaczonym do tego pomieszczeniuw Białym Domu.
Podczas pierwszych trzech kolejnych dni trudno było im oderwać sie od biurka.Teraz zgromadzeni w gabinecie swego głównego szefa próbuja ukształtować amerykańska reakcję, obserwując oświadczenie Hosni Mubaraka.

f.Pete Souza

     Włączone są dwa telewizory. Jeden pokazuje relację CNN , drugi satelitarna transmisję Al Jazeera. Ktoś robi popcorn w kuchence mikrofalowej , bowiem od czasu 9.11 nie da się juz zamówic dostawy pizzy. Poprostu samochód z dostawą na telefon nie zostałby ,jak za dawnych czasów, wpuszczony.
    Nastroje nie są najlepsze poniewaz wszystko wskazuje iż spirala napięć nakręca się w kierunku haosu w Egipcie.Szybki biurowy sondaż napawał nadzieją że Mubarak pójdzie w ślady Prezydenta Lundona Johnsona, który w obliczu masowych protestów oświadczył iż nie będzie się ubiegał o reelekcję w najbliższych wyborach prezydenckich.
   Takie oświadczenie Mubaraka o odejściu ze stanowiska postawiłoby USA przed nowymi wyzwaniami, ale przynajmniej uspokoiłoby egipską ulice i dało czas na zastanowienie.

  Egipski bloger
    Kiedy Egipski Prezydent przemawiał, kilku arabsko języcznych tłumaczy dokonywało przekładu, optymizm zdechł. Mubarak oświadczył że dymisjonuje swój rząd i zacząl opowiadać o reformach. Jednocześnie potwierdził, że nie zamierza rezygnować.
    Rozległy się pomruki i zaczęło sie potrząsanie głowami. To nie było wystarczające aby uspokoić tumult w połowie egipskich maiast. Dodatkowo sugestie Mubaraka że demonstracje sa wynikiem większego spisku aby zburzyc stabilizację Egiptu , brzmialy groźnie. Mubarak zapowiedział wcześniej na piątek , mobilizację armi teraz wygladało na to,ze zamierza jej użyć.Kiedy Mubarak skończył ktos wyraził pytanie które tłuklo sie w glowach wszystkich obecnych:" Dobrze, a co mamy robic teraz?"
     Teraz przyszedł czas aby zareagował Prezydent.
   W ciągu tygodnia gdy kryzys przeradzał się w burzę, administracja reagowała wolno, jakby o jeden krok za późno. Stało sie tak dlatego iz ani wywiad ani dyplomaci na miejscu nie przewidzieli rzeczywistego rozwoju wypadków. Nwet jeśli zdawano sobie sprawę że cały arabski świat jest przytłoczony frustracją z sytuacji w której despotyczne reżimy nie są zdolne wyjść naprzeciw potrzebom ludzi, szczególnie młodziezy.
    Sekretarz Stanu Hilary Clinton w swoim wystapieniu w ostatnim miesiącu ostrzegała liderów Arabskich ze narastają niepokoje i należy się spodziewać rebelii jeśli sztywny reżim i korupcyjne instytucje nie zostaną zreformowane. Było to najdobitniejsze ostrzeżenie jakie kiedykolwiek zostało przekazane przez Amerykńskiego  przedstawiciela tej rangi a kilka dni później nastąpiły rozruchy w Tunezji.
    Kiedy zaczęło sie w Egipcie , ton wypowiedzi był inny a oficjalny komentarz  Clinton był mieszanką faktów i nadziei. " Nasza ocena sytuacji wskazuje że rząd egipski jest stabilny i poszukuje dróg aby właściwie odpowiedzieć na potzreby i oczekiwania narodu", powiedziała, i nie trzeba było dlugo czekac aby przekonac się że fakty znacznie przekroczyły oczekiwania.
     Po długiej dyskusji zdecydowano że Przeydent Obama nie będzie zwracał się bezpośrednio do Mubaraka. Uznano , jak podały dobrze poinformowane źródla iż rozmowa prezydenta z prezydentem, pozostanie jako rozwiązanie w razie konieczności. Wymiana zdań mogła postawić Obame w sytuacji ,ze musiałby opowiedzieć się i potwierdzić czy Waszyngton popiera pozostanie Mubaraka u władzy.
     Zdecydowano się na droge dyplomatyczną. Ambasada w Kairze skontaktowała się z doradcami Mubaraka. Uwzględniono także przywódców innych państw regionu. Wydarzenia w Kairze były postrzegane jako wzrastające obawy przez inne rządy.Im dłużej ekrany telewizyjne wypełnione sa obrazami z Kairu tym bardziej prawdopodobne sa zarzewia rewolucyjne w innych stolicach.
     Przekaz administracji USA był jasny: dla własnego dobra Mubarak powinien uspokoić napięcia oferując ustepstwa.
    W miedzyczasie Mubarak mobilizował armię a każdy wie że piatek jest w świecie arabskim dniem modlitwy, ale może być świadkiem największych demonstracji. Mobilizcja armi wskazywała,że Mubarak zamierza słumić zamieszki siłą.Stwarza to niebezpieczeństwo rozlewu krwi a opinie zarówno analityków jak regionalnych liderów wskazywały że rozlew krwi i zabici w każdej skali moga rozniecić pożar nie tylko w Egipcie, ale w całym regionie.
     Czy ostrzeżenia Obamy miały wpływ na decyzje Mubaraka nie do końca wiadomo. Wojsko w piątek na ulice Kairu i innych miast  wyszło ale nie użyło broni i Mubarak po raz pierwszy pokazał się w telewizji.
    W międzyczasie egipska delegacja wojskowa skróciła planowane na tydzień rozmowy w Pentagonie i wróciła do kraju.Pentagon wyraził gościom najlepsze życzenia oraz nadzieję że pokojowe rozwiąznia pozwolą na kontynuację dlugotrwałej dobrej współpracy ( wyrażajacej sie sumą 1.3 mld $ rocznie, przekaz dość jasny).
    W piatek po południu zespół doradców z Hillary Clinton, wiceprezydentem Bidenem i doradca d/s bezpieczeństwa Tomem Donilon uznał , że Prezydent Obama powinien osobiśćie rozmawiać z Mubarakiem. Biały Dom zorganizował rozmowę. Była to interwencja, która znacznie podniosła stopień amerykańskańskiego zaangażowania w konflikt.
    W swoim  oficjalnym telewizyjnym wystąpieniu z Białego Domu Prezydent Obama potwierdził że aministracja bezwarunkowo wspiera żądania demonstrantów ." Naród Egipski ma prawa które sa niezbywalne" powiedział Prezydent Obama i także powiedział " naród Stanów Zjednoczonych będzie tych praw bronił  zawsze i wszędzie". Prezydent przestrzegł obie strony przed przemocą i przekaz był jasny : " Kiedy Prezydent Mubarak zwrocił sie do Egipcjan , obiecał więcej demokracji i lepsze szanse ekonomiczne.

   Rozmawiałem z nim po tym wystapieniu i powiedziałem mu że na nim spoczywa odpowiedzialność aby słowom nadać treść, aby podjąć odpowiednie krokii działania aby spełnić te obietnice. I dodal:"jesteśmy gotowi aby współpracować z rządem egipskim i  całym narodem Egiptu aby osiągnąć te zamierzenia".To przyrzeczenie zostało odebrane jako gotowośc współpracy ze spolecznościa Islamska, krok dotychczas niespotykany.
    W tym ostatnim tygodniu administracja amerykańska przebyła długą drogę.
(Źródło:John Barry, Newsweek,30.1.2011)

PS. Doniesienia z ostaniej chwili wskazuja że rodzina Prezydenta Mubaraka została ewakuowana do Londynu(niepotwierdzone).

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz