Niedzielne obiadki u teściów Bronka – A to ci śpioch z Komorosia !

avatar użytkownika jwp

Poloneza czas zacząć, raczej polkę-galopkę.

Ostatnie przemówienie P-Rezydenta, nagonka medialna na PiS i środowiska prawicowe oraz katastroficzna sytuacja ekonomiczna w Polsce i okolicy powoduje, iż trzeba wyłożyć kart na stół. No może nie wszystkie, ale coś na zachętę.

Otóż zwracam się z prośbą od Prezydenckiego Doradcy Prof. „Nadzwyczajnego” T. Nałęcza o spisanie biografii Bronisława Komorowskiego i jego żony Anny, ze szczególnym uwzględnieniem wychowania patriotycznego Anny de dom w domu rodzinnym, zapoznania się bohaterów biografii, a także szczególnie interesującego okresu gdy ze sobą „chodzili”, okresu narzyczeńskiego i całej historii kontaktów rodzinnych z rodzicami Pani Anny, jej jak i Pana Bronisława.

Znając swadę P-Rezydenta i jego sztukę gawędzenia, jak to jeszcze obrobi Ghost Writer to będzie cukierek słodki, że palce lizać. A do wątku Ghost Writera wrócimy.

Jak to tak to córeczka pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, z którym nas żartobliwie, a to niedobrze, oswojono w Pułkowniku Kwiatkowskim ( robota na zlecenie i przygotowanie gruntu dla rodziców Pani Anny ), jak to ta córeczka, z takiego domu, patriotycznego inaczej, a może właśnie „prawilna, jakżesz ona znalazła się w takiej drużynie.

Wikipedia.

1 Warszawska Drużyna Harcerska im. Romualda Traugutta "Czarna Jedynka"

Nie wiemy czy Pani Anna należała do zuchów, czy też rodzice zapisali ją dopiero do harcerstwa, czy też dzielna Ania, od maleńkości wróg komuny, a co za tym idzie swoich rodziców w ramach protestu sam wstąpiła do tak reakcyjne drużyny harcerskiej. Mając lat 17 poznaje Drogiego Bronisława. Nie jest to wiek w ktorym można podejmować decyzje bez wiedzy rodziców. A zatem czymże to przekonała rodziców do swoich decyzji. Do wstąpienia do niepokornej drużyny i związania się Hrabią Komorowskim, który to mając lat 16 w 1968 r. jako licealista brał udział w wiecach organizowanych po wydarzeniach marcowych. Za prowadzoną działalność opozycyjną po raz pierwszy został zatrzymany w 1971, mając lat 19. No to ładnie go Ania i teściowie przyszli wyszkolili, na takiego wisusa, opozycjonistę.

Jak widać rodzice Pani Anny swe wesołe życie na emeryturze resortowej, tak tylko ciut do potęgi entej większej od emerytur nieresortowych, poświęcili oni łącznie z nakładami finansowym na wyszkolenie wzorcowego opozycjonisty, historyka niezależnego, działacza Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela , Solidarności, organizatora struktur związku w Regionie Mazowsze, pracownika w Ośrodku Badań Społecznych NSZZ "S".

I cóż mu uczynili, ano prze te ich niepodległościowe i patriotyczne ( rodziców Anny ) aspiracje, przez ich nawrócenie i zawrócenie ze ścieżki zła po jakiej chodzili większą część swojego życia, przez to wszystko ich drogi zięć był internowany i prześladowany przez Jenerała Jaruzelskiego i jemu podobnych. Rodzice Anny jednak nie w ciemię bici, mieli nosa, jak to na ludzi z resortu przystało, wiedzieli, iż taki zbrodniczy system, który jednym pociągnięciem pozbywa się swych wiernych córek i synów, tylko dlatego, iż pejsaci komunistom się znudzili, oni wiedzieli, iż taki system nie może trwać wiecznie. Musi się na coś zamienić. No to trzeba być przygotowanym, a to nazwisko zmienić, a to córkę dobrze wydać, a zięcia na patriotę wychować i szykować na najważniejsze stanowiska. I tak szła mrówcza praca u podstaw Bronkowej kariery. Jak to powiedziała Pani Anna: „...Rodzice bardzo lubili Bronka...”.

Ale czy z wzajemnością ? Mam nadzieję, że tak, w końcu tyle im zawdzięcza.

Jakież to musiały być obiadki niedzielne u Państwa Dziadów, bynajmniej nie u Dziadzi Ejdziatowicza - nauczyciel matematyki ze „Sposobu na Alcybiadesa”.

Jakież tam bywały dysputy, o wielkiej Polsce Jagiellońskiej, Wielkich Polskich Patriotach, tam kształtował się przyszły dyrektor gabinetów ministerialnych, cywilny wiceminister obrony narodowej ds. wychowawczo-społecznych w rządach: Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej. Tam też rodziła się idea takich partii jak Unia Demokratyczna, Unia Wolności, gdzie Bronisław był sekretarzem generalnym. Dziadziowie, czyli teściowie zachęcali Bronka: „Idź Bronku Drogi w Posły, by nie poszły tam Osły”. A jako, że teściów kochać należy i szanować to Bronisław pomimo, iż delikatnie mówiąc leniwy i jakoś taki rozlazły przez grzeczność ich posłuchał i od 1991 roku dzielnie nam posłuje w Sejmie przy Wiejskiej, Oj ta WIEŚ się pląta przy Bronku.

A teraz cofniemy się lat kilkanaście. Czy to już w harcerstwie druh Bronek poznał smak sarniej krwi i ciepłej jeszcze polędwicy, wykrojonej za pomocą finki. Może tak, może nie. A może bywając u teściów zapoznał kolegów teścia z dawnych dobrych czasów ( Z czym Ci się kojarzy 150 murzynów i pole bawełny - To były czasy ), kolegów z resortu, którzy to oddawali się pasji polowania i nią może poprzez wspólny kieliszek zarazili Bronka, oczywiście pasją do polowania, mam nadzieję, że jakąś inną zarazą, tym bardziej czerwoną nie zaraził się druh Bronek. Z wiedzy jaką posiadam, a zapewne i wielu też, wynika, iż od wierchuszki resortu bezpieczeństwa po co bardziej zasłużonych sierżantów, a nawet TW polowanie było im jak chleb codzienny, podobnie jak wczasy w Bułgarii w Złotych Piaskach ( vide kapitan Żbik ), talon na samochód itp. A i ośrodków resortowych nie brakowało, przywilejem było myślistwo, łowiectwo, czy jak kto woli zabijanie zwierząt poprzez odstrzał kontrolowany.

Może się mylę, może krew niebieska i szlachetna jak płynęła od urodzin ( właśnie czy Pan Hrabia Komorowski urodził się w tej samej dacie co Bronisław Komorowski, czy też gdy zaistniała taka potrzeba ), może ta krew niosła w sobie przez pokolenia zamiłowanie do łowów ( o i jak ładnie to brzmi ) i obowiązek wyżywienia rodziny. Choć jak widzę mordeczkę Drogiego Bronisława, to ani krew niebieska, ani też łów mi jakoś nie brzmi. Prędzej mi brzmi „WERBUJ”, to coś jak łów, ale tak jakby nie do końca.

I na tym można zakończyć genezę werbunku Bronka, tfu, oszybka - łowiectwa Bronka, jak trzeba uważać na słowa. Gdyby nie to, iż polowanie to nie tylko godziny na ambonie ( przydały mu się bo kadzi jak ksiądz ) i jeden strzał, no może jeszcze humanitarne dobicie, zwane dostrzałem, najczęściej w kark, zwierzynę ranną można też skłóć kordelasem. Oj pięknie musiał wyglądać imć Hrabia z Camorry, znaczy z Komory z kordelasem, kłuł tak i kłuł, aby tylko zwierzęciu ulżyć. Dobry z niego Pon był zawsze.

A jak już zakłuł, to wtedy zaczynało się ucztowanie, a to przy ognisku i z piersiówki, a to w karczmie przy pieczystym i antałku wina, tak jak to towarzysze tylko potrafili się bawić, oczywiście Ci z pieśni Towarzyszu na łów... A jakież to rozmowy przy kominku toczyli, o ile dobrze zapamiętałem z lat komuny imprezy z towarzyszami, to licytowali się kto miał religię, opowiadali kawały o Leninie, a po kolejnej flaszce obalali ustrój. Coś jak zamachowcy na Hitlera, co nie tyle go chcieli zabić, a jedynie wnieść posag do mariażu z Ameryką. A nasi chcieli wypowiedzieć wojnę USA i poddać się.

Ale nie zbaczajmy z tematu. Ileż myśli patriotycznych, metod działania w celu obalenia ustroju mógł Wielki Łowczy Bronisław przyswoić na takich myśliwskich biesiadach. A jakie pieśni, tam mieszały się Boże coś Polskę z Międzynarodówką, toż to dopiero bigos, przepis Bronka zdobył już uznanie za Wielką Wodą w Murzyńskiej Chacie zwaną dawniej Białym Domem, przemalować go na czekoladowy, jakżesz Husejn może spać w Białym Domu, toż to rasizm. Dobrze, że mu Bronio osłodził ten trudny żywot kilkoma wicami.

Tak to żywot Bronisława Spolegliwego ( czytaj godnego zaufania ) doprowadził krok po kroku, schodek po schodku, stołek po stołku poprze pracę w partiach, posłowanie, piastowanie wysokich stanowisk w rządach, choćby Ministrowanie w Ministerstwie Obrony Narodowej do fotela Marszałkowskiego, a po błyskotliwej kampanii Wyborczej i TVN-u do najwyższego urzędu jaki jest Urząd Prezydencki. Warto było droczyć się z władzą ludową, z SB, ziściły się marzenia, dokonało dzieło teściów, a właściwie „Dziadziów”. Drogi zięć Bronisław został Prezydentem III RP, a córka Anna Pierwszą Damą. Niewątpliwie jest dobrze przygotowany do tej Rezydentury, literówka Prezydentury. Pracowali nad nim najlepsi fachowcy. Sam Władimir Władimirowicz nie powstydziłby się takiego życiorysu, koligacji i braci łowieckiej. Ciekawi mnie tylko skąd u Broniącego WSI i Sławnego z tego takie zamiłowanie do wojska, pewnie jako dziecię bawił się żołnierzykami i tak mu zostało.

Czy raczej nie, może to jednak „ŻOŁNIERZYKI” z „SOWY” bawią się nim nie budząc go z pięknego snu patrioty o jego misji dziejowej dla Polski.

Sadząc jednak po wykładzie mgr. Bronisława Komorowskiego w German Marshall Fund of the United States wygłoszonego do przybyłych tam ambasadorów, senatorów, kongresmenów i przedstawicieli mediów, coś się BronkoRobotowi w główce przepala, może ma tam jeszcze lampy i tranzystory, zapomnieli mu w Moskwie na układy scalone wymienić. I budzi się nasz „ ŚPIOCH”, nie wiadomo tylko czy nie za wcześnie, nie wiadomo czy Książę Putin pocałował już „Śpiącego Bronisława”, czy też tylko tak się Hrabiemu wydaje i obudzi się z ręką w „Smoleńsku”.

Te wiewiórki to już całkiem zwariowały, takie mi głupoty przynoszą, prawie takie jak teoria heliocentryczna Kopernika, nie do uwierzenia, a przecież Ziemia jest płaska i jest centrum wszechświata, zaraz, albo jedno, albo drugie. Muszę kończyć bo sfiksuję do reszty.

A zapomniałbym o Ghost Writerze, w finale filmu okazuje się, iż śpiochem nie był  nikt przez widza podejrzewany, ani też główny bohater filmu, była nim najbliższa mu osoba, która cały czas było z nim, za nim i koło niego. To tak na marginesie i nie bierzcie tego sobie do serca, ani Pani Anna też.

Zapraszam wkrótce na drugą część notki

Czy "kwitów" na Wierchuszkę PO jest więcej ?, a na PJN ?.

Wiewiórki obiecały coś przynieść w zmarzniętych pyszczkach, no chyba, że je odłowią, albo wściekliznę zdiagnozują, wtedy zawsze zostaje Jennifer Lopez i PLAN B. I o "Planie B" będzie druga, przedostania notka, bo ponoć jest też "Plan C".

I NA BOGA NIE BUDŹCIE BRONKA, NIECH ŚPI, BO JAK SIĘ OBUDZI TO DRŻYJCIE NARODY.

A teraz z innej beczki.

napisz pierwszy komentarz