♦ „Zielona wrona”

avatar użytkownika Morsik

ZIELONA WRONA

Napisał: „Morsik”

(Wszystkie sceny są autentyczne chociaż wydarzyły się w różnych zakładach karnych. Większość wierszy i piosenek napisali internowani)
Akt III – Nocna rozmowa (fragment)

(przy stole siedzi klawisz i trzyma się za głowę; słychać dobijanie do drzwi)

-    (esbek – za drzwiami) Co tu się, kurwa, dzieje! Maliniak! Otwieraj do jasnej cholery!

-    (klawisz) Klucz chyba w zamku, panie poruczniku! Jezu… co teraz będzie?!

-    (esbek) Kto pozwolił na pootwieranie cel?! Co tu się dzieje?! Dlaczego dyżurka zamknięta?!

-    (klawisz) Panie poruczniku, jak Boga kocham – nie wiem. Jak Boga kocham… Pogasiłem światła o dwudziestej pierwszej. Chcę wyjść a tu drzwi zamknięte. Jezus, Maria… Panie poruczniku, jak Boga kocham, ja nie wiem… Tu są klucze! Tu! A zapasowe – o, proszę – w gablocie, zaplombowane… (podnosi słuchawkę, podaje esbekowi) i telefon nie działa…

(zza drzwi dochodzą hałasy, urywki rozmów, słychać piosenki)

-    (esbek – pod nosem) Śpiewają, skurwiele… wesoło im… (z krzykiem do klawisza) Duch święty cele pootwierał, Maliniak!? To jest wojna! To śmierdzi sądem wojskowym! Może wam wszystko jedno, ale ja nie mam zamiaru wracać na dno! Rozumiecie!? Zagońcie ich do cel i pozamykajcie! (klawisz wybiega z pękiem kluczy) I światła pogaście! (siada na krześle, oddycha ciężko; klawisz wraca z rozdziawioną gębą, kręci głową )

-    (klawisz) To nie na moje siły, to nie na mój rozum… Wychodzę na korytarz, pusto, wszyscy w celach, cele pozamykane, światła pogaszone… (esbek wyskakuje za drzwi, wraca).

-    (esbek) …przecież sam widziałem, pełno ich było wszędzie, śpiewali, śmiali się ze mnie jak przechodziłem korytarzem… Maliniak… Ani słowa w raporcie. Sprawy nie było, bo obydwaj wyjdziemy na idiotów.

-    (klawisz) Ma się rozumieć, panie poruczniku… (chwila ciszy) Panie poruczniku, ale jako kto oni tu są? Bo ani aresztowani, ani osadzeni, bez wyroku, bez terminu odsiadki. (przysuwa krzesło do esbeka, pochyla się, zniża głos) Tak, między nami, panie poruczniku, to całkiem porządni ludzie. Jak byłem z grypserą, to musiałem mieć oczy dookoła głowy. Teraz odpoczywam. Właściwie nie trzeba ich pilnować… Ja tam, panie poruczniku bym ich wypuścił. Śpiewają, modlą się, rozmawiają, książki czytają… Normalni… Na msze wszyscy przychodzą… Chcieli coś w Polsce zmienić. Przecież kartki na wszystko, to nienormalne. 20 lat czekać na mieszkanie – tak nigdzie na świecie nie ma. To jak oni to chcieli zmienić to trzeba ich zamykać? Przecież oni nikomu nie zagrażają…

-    (esbek – podniesionym głosem) Maliniak! Czy wam już całkiem na mózg padło! Oni Polsce zagrażają, Europie zagrażają, całemu światu… (łapie się za głowę, pochyla nad stołem) Mnie zagrażają, Maliniak, mnie…

-    (klawisz) No, co pan… dla pana stan wojenny ogłosili, ludzi pozabijali… co pan…

-    (esbek) Głupiś ty, Maliniak… Macie rodzinę, ojca, matkę, brata, siostrę, dziadków… Dostawaliście nawet w dupę od ojca… Dostawaliście, Maliniak?!

-    (klawisz) Ma się rozumieć, panie poruczniku, każdy dostawał jak przeskrobał…

-    (esbek) A ja nie… a ja bym pół życia oddał, żebym mógł brać od ojca w dupę; nawet codziennie… Maliniak. Ja od urodzenia w domu dziecka. Bękart. Zero. Nikt… Nawet nazwisko nie wiem czyje…

- (klawisz)  No i co z tego… każdy jest człowiekiem…

- (esbek) Gówno wiecie, Maliniak. Macie swoje klucze i swoje krowy po służbie i gówno wiecie. Z domu dziecka to zwykle dziewczyny na ulicę a chłopaki w bandziorstwo… A ja, widzicie, magister sztuki. W milicji pracuję, oficerem jestem. I komu to zawdzięczam? Polsce Ludowej, Maliniak! Władzy ludowej! I choćbym miał im gardła popodrzynać, to będę tej władzy bronił, rozumiecie, Maliniak?!

- (klawisz) Eee… tam… Jakby pan sam nie chciał się uczyć, to by i Polska Ludowa nie pomogła… Zresztą… To wasze sprawy… Mamy inne interesy, panie poruczniku… Ja uważam, że dobrze robili. Bo jakże to, żeby w Polsce najważniejszy był Związek Radziecki? Jakże to tak?

- (esbek – patetycznie – cytując Mieczysława Moczara) Związek Radziecki, Maliniak, jest nie tylko naszym sojusznikiem – to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, ZSRR jest naszą Ojczyzną, a granic naszych, Maliniak, nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro będą na Gibraltarze.

- (klawisz – pod nosem) To chyba tobie, człowieku, na mózg padło… (do esbeka) Tak pan daleko widzi, a dziecku nie powie, że w SB robi. A ja, choć klawisz to nieprzyjemne zajęcie, dzieciom nie wstydzę się mówić o pracy…

- (esbek)  No, nie mędrkujcie już, Maliniak, bo was głowa od myślenia rozboli. Napiszecie mi na jutro rano, w których celach coś robią, jakieś hałasy, dziwne głosy. Bo oni na pewno klucze dorobili. O świcie zrobimy taki kipisz, że im się nawet pierdzieć nie będzie chciało, nie tylko śpiewać…

Całość: Zielona wrona

napisz pierwszy komentarz