Lewa noga nas skopie? (Stefan Sękowski)

avatar użytkownika Maryla

- Jeśli nie powiemy jednoznacznie "stop lewicowej przemocy", już niedługo w Polsce mogą zacząć płonąć samochody, zaś każdy 1 maja będzie dniem bójek Antify z policją - pisze Stefan Sękowski.

Widmo krąży po Polsce. Widmo ekstremizmu. Lewicowego ekstremizmu, z którym sympatyzują działacze i publicyści głęboko osadzeni w głównym nurcie społecznej rzeczywistości. Ludzie, którzy poprzez swoje akcje i publikacje mają duży wpływ na wydarzenia w kraju, jak i na ich percepcję przez Polaków i obcokrajowców.

Zaczęło się od kontrmanifestacji, którą środowiska lewicowe zorganizowały przeciwko „faszystowskiemu” „Marszowi Niepodległości”, zorganizowanemu przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny. Do Warszawy zjechały się setki lewicowych działaczy, zarówno z kraju, jak i zza granicy. Wśród nich także osoby z pierwszych stron gazet.

Akcja, jaką przeprowadziło „Porozumienie 11 Listopada” była nielegalna i doprowadziła do tego, że narodowcy musieli zmienić trasę swojego przemarszu. Część osób, która po blokadzie wywołała zamieszki, została aresztowana, zaś w kilka dni później organizatorzy kontrmanifestacji spotkali się w lokalu „Krytyki Politycznej”, by omówić przebieg akcji i wysnuć wnioski na przyszłość.

Groźna sympatia do ekstremy

Portal Fronda.pl opublikował obszerne fragmenty dyskusji, wypowiedzi tuzów lewicowego światka, które brały udział w tym spotkaniu. Czytelnicy mogli zapoznać się ze słowami feministki Kazimiery Szczuki, która usprawiedliwiała bójki wywoływane przez lewackich działaczy Antify (eufemistycznie zwane „metodami bezpośredniego starcia”), a także Michała Sutowskiego z „Krytyki Politycznej”, który nie tylko wyrażał się z atencją o lewicowej bandyterce. Jedyne co miał do zarzucenia historycznym lewicowym terrorystom to to, że byli „politycznie przeciwwskuteczni”.

Przykładów zagrożenia, jakie niesie ze sobą sytuacja, w której czołowi lewicowi publicyści wyrażają się ze zrozumieniem dla działań bojówkarzy i terrorystów (tak jak Sutowski, czy inny lewicowy publicysta, Roman Kurkiewicz), nie trzeba daleko szukać. Artur Bazak z „Teologii Politycznej” na łamach „Rzeczpospolitej” („Z kawiarni na ulice”, 17.XI.2010) przypomniał, że jedna z założycielek Frakcji Czerwonej Armii (RAF), Ulrike Meinhof, zanim zeszła do podziemia i wspólnie ze swoimi towarzyszami zaczęła obrabiać banki i podkładać bomby, była wziętą publicystką. Sutowski i Kurkiewicz są w stanie zrozumieć motywy RAF, która ma na sumieniu 34 osoby – podobnie jak Meinhof, przed samodzielnym sięgnięciem po pistolet i materiały wybuchowe, broniła jako dziennikarka swoich towarzyszy walki, skazanych na zamach bombowy w domu towarowym.

Dodatkowo Sutowski i Szczuka ze zrozumieniem podchodzą do faktu, iż Antifa wykorzystuje przemoc w swej walce z „faszystami”. Już rzut oka na stronę internetową nieformalnego ugrupowania napawa grozą. Nie chodzi tylko i wyłącznie o buńczuczne oświadczenia, iż jest ono „grupą radykalnych antyfaszystów mających na celu fizyczne i ideologiczne wyeliminowanie skrajnej prawicy jako siły politycznej”. Na witrynie można znaleźć także dowody na to, że nie są to jedynie czcze przechwałki. Można obejrzeć filmy i zdjęcia z „akcji bojowych” Antify, na których „antyfaszyści” kopią i skaczą po swoich przeciwnikach, a także okładają ich niebezpiecznymi przedmiotami. I nie pozostawiają wątpliwości, że nie dzieje się to w obronie własnej, lub cudzej – lewaccy bojówkarze często podstępnie umawiają się ze swoimi ofiarami, by, wykorzystując swoją liczebną przewagę, spuścić im manto.

Import przemocy

Nie chcę rozczulać się nad ich przeciwnikami, w zdecydowanej większości łysymi osiłkami ze swastykami wytatuowanymi na ciele, którzy często polują na lewaków z analogiczną gorliwością. Z resztą, jak to w przypadku porachunków gangów bywa, trudno dziś nawet powiedzieć, czy pierwszymi, którzy użyli przemocy, byli nazi-skini, czy skini proweniencji lewicowej, bądź punki. Na zachodzie, gdzie brygady zarówno skinheadów, jak i Antify mają swoją kolebkę, a walki między nimi dłuższą „tradycję”, nawet najstarsi brytyjscy bądź francuscy górale nie pamiętają, kto zaczął. To z resztą nie ma żadnego znaczenia. To, co może nas niepokoić, to przeniesienie eskalacji lewicowej przemocy także na nasz grunt.

Już blokada „faszystów” jest importem niemieckich blokad marszy tamtejszych rzeczywistych neonazistów z NPD. Jak mówił 21 czerwca 2010 roku minister spraw wewnętrznych Niemiec Thomas de Maiziere w mowie z okazji przedstawienia najnowszego raportu niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji (UOK), „powód do troski dają nam najnowsze tendencje w zakresie lewicowego ekstremizmu. Już od dawna aktywiści tej sceny nie zwracają się tylko przeciwko faktycznym i rzekomym strukturom prawicowo-ekstremistycznym. Dziś zwracają się przeciwko porządkowi wolnościowo-demokratycznemu”.

I faktycznie – rośnie liczba osób zaangażowanych w działalność skrajnie lewicową. W 2009 roku liczba naruszeń nietykalności cielesnej wzrosła o ok. 40 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Lewicowi ekstremiści zranili w 2009 roku 502 osoby, siedmiokrotnie Niemcy mieli do czynienia z próbą zabójstwa na tym tle. Największy problem stanowi jednak komunistycznie bądź anarchistycznie motywowany wandalizm. Są dzielnice w Berlinie, w których strach zaparkować samochód. W roku 2009 podwoiła się liczba podpaleń na tle lewicowym (głównie samochody „kapitalistów”). Stereotypowi rzekomo szeroko rozprzestrzenionego w Niemczech neonazizmu przeczy fakt, iż liczba przestępstw przeciwko osób i mieniu na tle „lewicowym” prześcignęła w ubiegłym roku liczbę tych na tle „prawicowym”.

Potrzebny kordon sanitarny

Dziennikarze związani z lewicowymi mediami (np. z „die tageszeitung”) chętnie usprawiedliwiają i bronią czy to blokad całkowicie legalnych marszy neonazistów, czy to osób zatrzymanych po corocznych zadymach z okazji 1 maja na berlińskim Kreuzbergu. Przed ubiegłorocznymi wyborami do Bundestagu doszło do kuriozalnej sytuacji, w której lewackie bojówki zabarykadowały się w biurze posła Partii Zielonych, Hansa-Christiana Ströbele (byłego adwokata RAF), by wymusić na policji wypuszczenie ich towarzyszki, zatrzymanej na gorącym uczynku podczas próby podpalenia samochodu. Lewicowemu politykowi nie przeszkadzała forma protestu młodych lewaków.

Także w Grecji nasila się lewicowy terror i działalność lewackich bojówek. I jeśli polscy lewicowi publicyści i działacze nadal będą usprawiedliwiać działalność analogicznych grup w naszym kraju, tamtejsza sytuacja może stać się także naszym losem. Choć środowiska skrajnie lewicowe są marginalne, to jednak mogą, jak RAF w 1977 roku, sterroryzować na pewien czas cały kraj. To niebezpieczeństwo jest realne i dlatego należy jednoznacznie potępić przemoc w polityce, bez względu na to, czy stosowana jest w imię supremacji rasy bądź narodu, czy też w imię walki z nią. A kto nie będzie chciał tego zrobić – ten najwyraźniej dobrze się czuje w towarzystwie bojówkarzy i potencjalnych terrorystów. Na marginesie społeczeństwa, poza medialnym mainstreamem, odgrodzony od debaty publicznej kordonem sanitarnym.

 

Stefan Sękowski

 

http://fronda.pl/news/czytaj/lewa_noga_nas_skopie

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. TO WY jesteście faszystami!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Wiadomości i Fakty o Marszu Niepodległości

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Marsz Niepodległości 11.11.2010 Warszawa

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Warszawski Marsz Niepodległości AD 2010 - jak to było (1)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl