Regent Aleksander Kakowski

avatar użytkownika godziemba
Prymas Polski Aleksander Kakowski był w latach 1917-1918 przewodniczącym Rady Regencyjnej, która w listopadzie 1918 roku przekazała władzę Józefowi Piłsudskiemu.
 
Aleksander Kakowski został arcybiskupem i metropolitą warszawskim w 1913 roku. Początkowo opowiadał się za autonomią dla Królestwa Polskiego, lecz szybko począł akcentować idee niepodległościowe. Z tego też powodu obietnica uczyniona przez w. ks. Mikołaja Mikołajewicza z sierpnia 1914 nie zrobiła na nim większego wrażenia, świadomy był bowiem wielkiego rachunku krzywd, aby miało wiążące obietnice mogły przynieść polityczną i moralną satysfakcję Polakom. Nie zgodził się więc na odprawienie nabożeństwa dziękczynnego po tej odezwie. Nie odprawił tez nabożeństwa po ucieczce Rosjan i wejściu Niemców do Warszawy.
 
Gdy Niemcy zapowiedzieli, iż 5 listopada 1916 roku generał-gubernator von Besler na zamku królewskim w Warszawie ogłosi akt niepodległości Polski – arcybiskup Aleksander Kakowski wzbraniał się brać udział w tej ceremonii, gdyż uważał, ze jest „to nie jest manifest, ani patent cesarski, to raczej akt agitacyjny na rzecz armii niemieckiej”. I stwierdzał dobitnie, że „jako najwyższy przedstawiciel Kościoła w kraju, w propagowaniu tego aktu nie mogę wziąć udziału”.
Mniej wstrzemięźliwa była kuria metropolitalna , która uważała, że przedstawiciel Kościoła powinien uczestniczyć w uroczystości dla podkreślenia „solidarności duchowieństwa z narodem w pragnieniu odbudowy Polski”.
 
Arcybiskup nie wyraził również zgody, by w delegacji jadącej do Berlina z wyrazami wdzięczności za akt 5 listopada był przedstawiciel duchowieństwa. Rektor Uniwersytetu Warszawskiego ocenił to sarkastycznie „Myśmy chcieli na arcybiskupa, jako swego prymasa złożyć całą wielkość obecnej chwili, a on się usuwa”.
 
12 maja 1917 roku abp Kakowski zaprosił do siebie na konferencję przedstawicieli stronnictw politycznych w Warszawie (bez SDKPiL, PPS-Lewicy oraz organizacji żydowskich), by zdecydować o wspólnym działaniu na rzecz sprawy polskiej. W wyniku tego spotkania powołano komisję, która opracowała rezolucję o dążeniu do uniezależnienia się od państw walczących i dążeniu do utworzenia rządu polskiego.
 
16 lipca 1917 roku marszałek koronny Tymczasowej Rady Stanu Wacław Niemojewski poinformował arcybiskupa o wybraniu go na członka Rady Regencyjnej. Abp Kakowski uzależnił swoją zgodę od akceptacji Episkopatu i Międzypartyjnego Koła Politycznego, złożonego z polityków związanych z Komitetem Narodowym Polski. W liście z 7 sierpnia 1917 roku tak wyraził powody swej wstrzemięźliwości „pragnąłbym pracować dla kraju, zgodnie z sumieniem i stanowiskiem, wszelako ta praca ma być wykonywana w takich warunkach, by istniały widoki że uwieńczona będzie pomyślnym a rychłym, skutkiem i rzeczywistym pożytkiem dla narodu. (…) przyjęcie udziału w Radzie Regencyjnej czynię zależnym od kompetencji, jakie będą przyznane Radzie Regencyjnej, i od opinii społeczeństwa. Jeśli kompetencje będą poważne i Rada Regencyjna nie będzie fikcją tylko, to opinia społeczeństwa może mnie zmusić do wzięcia udziału w rządzie”.
 
Ostatecznie jednak  zgodził się na wejście, obok księcia Zdzisława Lubomirskiego i hrabiego Józefa Ostrowskiego, do Rady Regencyjnej. Został jej przewodniczącym, gdyż jako prymas Polski uważany był za interrexa.
 
We wspólnym komunikacie z 27 października 1917 roku regenci ogłosili, że ich celem jest budowa „podwaliny pod niepodległe i potężne państwo polskie z mocnym rządem , sejmem i siłą zbrojną. Takiego państwa wymaga nasza przyszłość i to znaczenie, które w przyszłym układzie państw europejskich Polska mieć powinna”.
 
Po oświadczeniu prezydenta Stanów Zjednoczonych, iż jednym z celów polityki amerykańskiej w toczącej się wojnie jest odbudowanie Polski, oficjalnie podziękował w imieniu Rady Regencyjnej – mimo nacisków Niemców. Metropolita był bowiem świadomy, że „sprawa polska wymknęła się z rąk niemieckich i przeszła bezpowrotnie w ręce koalicji”.
 
7 października 1918 roku Rada Regencyjna wydała odezwę o powołaniu nowego rządu z Janem Kucharzewskim na czele i zapowiedziała równocześnie wybory do sejmu polskiego. W specjalnym orędziu proklamowała utworzenie niepodległej Polski. Orędzie miało zasadnicze znaczenie polityczne, gdyż zawierało bezwarunkową deklarację pełnej niepodległości, nie tylko Królestwa Polskiego, ale „Polski Zjednoczonej Niepodległej, (...) wszystkich ziem polskich z dostępem do morza, , z dostępem do morza, z polityczną i gospodarczą niezawisłością, jako też z terytorialną nienaruszalnością”. Ponadto zadeklarowano niezwłoczne utworzenie przez Radę koalicyjnego gabinetu „złożonego z najszerszych warstw narodu i kierunków politycznych”. Po ogłoszeniu orędzia Rada przejęła zwierzchnictwo nad dotychczasowym wojskiem polskim i przystąpiła do tworzenia armii regularnej w oparciu o wydaną przez siebie ustawę o powszechnym obowiązku wojskowym. Dowództwo nad armią powierzono gen. Tadeuszowi Rozwadowskiemu.
 
 
Dokument ten uznali Niemcy za akt wrogi, równy zamachowi stanu i zagrozili represjami. Jednak klęski na froncie, a następnie wybuch rewolucji w Niemczech, uniemożliwiły zrealizowanie tych gróźb.
 
12 października opublikowany został tekst nowej przysięgi wojskowej, w której napisano m.in.: „przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, że Ojczyźnie mojej, państwu Polskiemu i Radzie Regencyjnej, jako tymczasowej zastępczyni przyszłej Władzy Zwierzchniej Państwa Polskiego”.
 
 6 listopada 1918 roku przybyła do Rady Regencyjnej delegacja stronnictw lewicowych z Arturem Śliwińskim i Stanisławem Patkiem na czele, którzy w imieniu lewicy zaproponowali, by regenci arcybiskup Kakowski i Ostrowski zrezygnowali ze swej władzy na korzyść Lubomirskiego. Zadeklarowali, że jeśli książę jako jedyny pretendent do polskiej korony utworzy rząd z ich udziałem, przyjmą zaproponowane przez księcia teki i podporządkują się mu jako przyszłemu królowi. Jednak hr. Ostrowski wiedząc, że rząd USA nie zgodził się na odrodzenie Polski z ustrojem monarchicznym, odmówił dymisji z funkcji współregenta. Propozycja lewicy przestała być aktualna i następnego dnia powstał rząd ludowy w Lublinie, na którego czele stanął Ignacy Daszyński.
 
 
Po utworzeniu 7 listopada 1918 roku Tymczasowego Rządu Republiki Ludowej w Lublinie, regenci stanęli przed dylematem: abdykować czy walczyć z uzurpatorami. „Sprzeciwiłem się temu – wspominał Arcybiskup – stanowczo, gdyż uważałem, że nie godzi się ażeby z rozkazu arcybiskupa polała się bratnia krew polska. Gotów byłem raczej natychmiast abdykować, ale i to zdawało się przedwczesnym, bośmy spodziewali się lata chwila przyjazdu do warszawy, Józefa Piłsudskiego, w którego ręce radziłem oddać władzę”. Rada Regencyjna od ponad pół roku zbiegała u Niemców o zwolnienie Brygadiera.
 
10 listopada 19018 roku do Warszawy przyjechał Piłsudski i wnet odbył kilkugodzinną konferencję z regentami. Rozmowy kontynuowano także w dniu następnym. Początkowo chciano uczynić Piłsudskiego współregentem i dowódcą polskich sił zbrojnych, ale Komendant nie zgadził się na wstąpienie do Rady. Ostatecznie 11 listopada Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu władzę nad wojskiem, jednocześnie upoważniając go do utworzenia rządu narodowego, złożonego przedstawicieli najważniejszych stronnictw politycznych.
 
Trzy dni później, 14 listopada, Rada rozwiązała się przekazując pełnię władzy Józefowi Piłsudskiemu. Najważniejszym powodem tej decyzji była chęć likwidacji dwuwładzy i powołania jednolitego ośrodka budowy nowego państwa. „Piłsudski kilkakrotnie – wspominał arcybiskup – wyraził się bardzo dyskretnie, że władzę <wziął>. Tak <wziął>, bośmy mu ją oddali dobrowolnie dla dobra Ojczyzny. Czy byłby ją <wziął>, tj. usunął nas, gdybyśmy mu jej nie oddali samochcąc? Na to on sam jeden może dać odpowiedź. Mniemam, że nie usunąłby nas, tylko rządziłby przy nas. (…) Dobrze się stało, żeśmy oddali władzę w ręce Piłsudskiego, dobrze dla narodu polskiego, dobrze dla państwa polskiego”.
 
Piłsudski po przejęciu władzy przyszedł do pałacu arcybiskupiego z podziękowaniem za zaufanie. „W dłuższej przemowie – zanotował arcybiskup – wywodził, że Polska nie może być, jak dawniej, szlachecka, że duch czasu wymaga, aby była demokratyczna, ludowa. Z tym się poniekąd zgadzałam. Bo niestety i regencja w ostatniej odezwie do narodu użyła wyrazów: Polska Ludowa. Dalej Piłsudski rozwodził się rozwlekle na koniecznością zastosowania w Polsce leczniczego „zastrzyku”. (..) Polska przedrozbiorowa była szlachecka, tylko uprzywilejowana szlachta stanowiła nard. To była choroba. (..) zastosuję zastrzyk, by była demokratyczna, ludowa”.
 
Arcybiskup ostrzegał Komendanta, by zastrzyk nie był zbyt silny, „który może sprowadzić sztuczny tyfus plamisty, który może zabić Polskę, narazić ją na konanie powolne”.
 
Przekazanie władzy Piłsudskiemu przez Radę Regencyjną było ważnym aktem politycznym, dzięki czemu władza polityczna nie została przejęta drogą zamachu, ale była kontynuacją wcześniej władzy. Regenci aktem abdykacji uratowali rodząca się państwowość polską od wstrząsów politycznych i społecznych.
Poranek 14 listopada 1918, – zanotował b. regent – kiedym podpisał akt abdykacji, uważam za najszczęśliwszy dzień życia. Błogość i szczęście panowały w mojej duszy i spokój, nie tylko nadzieja, ale i pewność lepszej przyszłości dla Polski. Rada Regencyjna spełniła zadanie. Głównym naszym zadaniem było budowanie zrębów ustroju państwa polskiego. Państwo już żyło i zaczęło działać. A myśmy nic nie przesądzali i nie popełnili takich błędów, które by stanęły w poprzek życia państwa polskiego. Dziękowałem Panu Bogu, że mi pozwolił spełnić wielką misje w narodzie”.
 
Wybrana literatura:
 
A. Kakowski – Z niewoli do niepodległości. Pamiętniki
Z. Winnicki -Rada Regencyjna Królestwa Polskiego i jej organy
W. Suleja – Tymczasowa Rada Stanu
Powstanie II Rzeczypospolitej
B. Hutten-Czapski, Sześćdziesiąt lat życia politycznego i towarzyskiego

napisz pierwszy komentarz