Cena, jaką płaci się za cud

avatar użytkownika elig

  Tym cudem był pontyfikat Jana Pawła II.  W żaden sposób nie można przecenić zasług polskiego Papieża dla naszego kraju oraz Kościoła Katolickiego.  Nie żyjemy jednak w raju, lecz w świecie doczesnym, a w nim za wszystko trzeba w końcu zapłacić.  Wygląda na to, że obecny stan Episkopatu Polski i wyraźny upadek jego autorytetu jest właśnie ceną , jaka płacimy za prawie dwudziestosiedmioletnie sprawowanie władzy papieskiej przez Polaka.

  Wiadomo bowiem, że w cieniu ogromnego i potężnego dębu nie wyrośnie żadne inne silne drzewo.  Tym dębem był oczywiście Jan Paweł II, a drzewkami, co nie mogły wyrosnać zbyt wysoko - inni polscy biskupi, arcybiskupi i kardynałowie.  Zaprawieni w bojach z komunizmem hierarchowie, tacy, jak kardynałowie Gulbinowicz, Macharski, Glemp, czy też abp Tokarczuk poodchodzili na emerytury, a ich miejsce zajęły osoby mniejszego formatu, przyzwyczajone do tego, że w razie czego Rzym wszystko załatwi za nich.

  Takie właśnie myśli przyszły mi do głowy, gdy wczoraj przeczytałam notkę Aleksandra Ściosa "Etyka, czy kamień u szyi"   http://cogito.salon24.pl/244485,etyka-czy-kamien-u-szyi .  Publicysta zauważa w niej, że Episkopat nie ma moralnego prawa apelować do wiernych o modlitwy w intencji uchwalania przez Sejm ustaw zgodnych z Dekalogiem /chodzi o "in vitro"/, gdyż sami biskupi dopuszczali się aktów zgorszenia i grzeszyli moralnym relatywizmem.  Prawdę mówiąc, ta uwaga jest dyskusyjna, bo modlić mają się wierni, a nie tylko biskupi, a wzywać do modlitwy wolno każdemu, grzesznikowi też.  Potem jednak Aleksander Ścios wylicza konkretne przewiny polskich biskupów.

  Zarzuca on m.in., że Episkopat nie dążył do wyjaśnienia prawdziwych okoliczności śmierci bł. Jerzego Popiełuszki, dopuścił do licznych morderstw ksieży dokonanych przez SB w 1989 r. i nie szukał ich sprawców, prowadził zakulisowe rozmowy z sowieckimi namiestnikami w tym samym roku, prowadzące do wyboru Jaruzelskiego na prezydenta Polski, nie uświadomił Polakom, że w trakcie transformacji ustrojowej zostali oszukani, nie dopuścił do lustracji w Kościele i ujawnienia agentów SB oraz prześladował ks. Isakiewicza-Zalewskiego, gdy ten zwrócił uwagę na nieprawidłowości w Komisji Majątkowej /na której czele stanął zresztą były SB-ek/.

  Zwrócił też uwagę, iż medialną twarzą Episkopatu jest apb Życiński, tajny współpracownik SB - TW"Filozof", a prymas Kowalczyk był zarejestrowany jako kontakt operacyjny SB  "Capino".  Trzeba jednak stwierdzić, że osoba zarejestrowana jako KO mogła nie mieć o tym zielonego pojęcia.  Na koniec zapytał, kto w Kościele bronił atakowanego Lecha Kaczyńskiego, a potem krzyża smoleńskiego?

  Uważam większość tych zarzutów za słuszne i sądzę, że dobrze się stało, iż zostały jasno, dobitnie i z odwagą wypowiedziane.  Ci dyskutanci, ktorzy jak Eine bronili Episkopatu, podkreślali na przykład liczne zasługi Przewodniczącego Konferencji Episkopatu abp Michalika.  Ja mogę wspomnieć jeszcze metropolitę szczecińsko-kamieńskiego abp Andrzeja Dzięgę, który zdecydowanie wystąpił w obronie krzyża.  Na codzień jednak słychać głównie bp Pieronka, nazywającego obrońców krzyża "sektą".

  Moim zdaniem najbardziej jednak daje sie we znaki kryzys przywództwa.  Wśród hierarchów nie ma chyba nikogo, kto potrafiłby wytyczyć wyraźne cele i prowadzić do nich hierarchię i wiernych.  Mszczą się lata bezpośredniej zależności od Watykanu we wszystkich sprawach.  Wszystko to osłabia niesłychanie autorytet Kościoła Katolickiego w Polsce.  Sama byłam świadkiem trzeciego sierpnia tego roku, jak ludzie krzyczeli "KGB!", "KGB!", gdy rozeszła się wieść, że biskupi przyszli, by zabrać krzyż smoleński do kościoła św. Anny.  Ta reakcja była przesadna i, być może sprowokowana, ale jeszcze parę lat temu coś takiego nikomu nie przyszłoby do głowy

 

14 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

"jak ludzie krzyczeli "KGB!", "KGB!" pod adresem biskupów, którzy przyszli, by zabrać krzyż smoleński do kościoła św. Anny."

a jaki biskup tam był? Może Pani wymienić choć jedno nazwisko?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

2. @Maryla

Nie potrafię, ja zresztą nikogo z nich nie widziałam, ale nie to jest ważne. Istotne jest to, że gdy ludzie usłyszeli, iż biskupi przyszli po krzyż to zaczęli krzyczeć "KGB!" pod ich adresem. Ta reakcja ma znaczenie, tam mogło w ogóle nie być żadnych hierarchów i mieliśmy być może do czynienia z czystą prowokacją, ale wymowne jest to, iż na samą wieść o biskupach tak zaczęto krzyczeć.

avatar użytkownika Maryla

3. @elig

mija się Pani z prawdą. Pod krzyż przyszli tylko młodzi księża z harcerzami.
Nikomu nie znani, bez autorytetu w tłumie.
Gdyby pojawił się tam abp Nycz, to by wyjasnił ludziom, dlaczego zgodził sie na tę tajna umowę z Kancelarią prezydenta.

Ludzie wznosli wrogie okrzyki nie w kierunku harcerzy, czy księzy, ale strazy miejskiej.

Od początku było wiadomo, z mediów, że nie bedzie biskupów.

proponuje obejrzec sobie nagrania z tego nia spod pałacu Namiestnikowskiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. cz.2

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

5. @Maryla

Ja piszę o tym, co słyszałam na własne uszy. Wszyscy wokół zaczęli mówić ,że biskupi przyszli po krzyż. Wspominali też o purpuratach. Zaczęto wznosić okrzyki "KGB!", KGB!". Mnie nie chodziło tu o stwierdzenie, że biskupi zrobili coś złego, tylko o to, iż taka reakcja ludzi świadczy o upadku autorytetu Kościoła.

avatar użytkownika elig

6. @Maryla

Poprawiłam treść notki . Zamiast "pod adresem biskupów, którzy przyszli..." napisałam "gdy rozeszła się wieść, że biskupi przyszli...". To lepiej oddaje faktyczny przebieg wydarzeń. Dziękuję za sprostowanie.

avatar użytkownika Goethe

7. @Elig

Nie zgadzam się z Panią że to rachunek za pontyfikat JPII... I też nie uważam że mamy doczynienia z upadkiem autorytetu Hierarchii Kościelnej ...moim skromnym zdaniem jest to wynik naszego konformizmu ( Łatwo było być Katolikiem podczas pontyfikatu) teraz trzeba się wykazać czy miało się postawę czy pozory... dlatego mamy doczynienia z rozdźwiękiem i polaryzacją poglądów...(oczekujemy nadal na postawy podobne do JPII, gdyż potrzebujemy silnych pasterzy , a to dlatego że sami jesteśmy słabi i pozbawieni mocnej postawy przywódczej nie potrafimy z siebie wykrzesać tej niezłomności , więc ulegamy złu)... człowiek musi że tak to ujmę schować się za plecami forpoczty jaką jest postawa i poglądy biskupa. Niestety nieliczni są dotknięci tą siłą i mają za zadanie świecić przykładem...ale to nie zmienia faktu że hierarchia Kościelna jest uważana przez wiernych jako wykładnia i najwyższy autorytet... nawet jeśli z daną opinią czy postawą się wewnętrznie nie zgadzamy...

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika elig

8. @Goethe

Tak powinno być, ale czy tak jest? W czasie pontyfikatu Jana Pawła II biskupi chowali się za jego plecami, tracąc samodzielność i zdolności przywódcze /jeśli je mieli/. Teraz tego brakuje. Poza tym jakiego rodzaju oparcie można znaleźć w bp Pieronku lub abp Życińskim?

avatar użytkownika circ

9. to nie z powodu dębu

ale z powodu postkomuny u władzy.
Niestety, ale papież nadal konsultuje z władzą nominacje.

Ciekawa jestem czemu Kaczyńscy razem z Sakiewiczem utrącili biskupa Wielgusa, który byłby godnym następcą kard.Wyszyńskiego.
Wiem, że tak było ze żródeł kościelnych.

Bali się zbyt silnego Kościoła? A może polskość Wielgusa raziła Sakiewicza, który popiera żydowską wojnę w Palestynie? Nie mogę tego zrozumieć.

Mam wiele pytań do PISu i pewnie nigdy nie doczekamy się wyjaśnień.

Ostatnio zmieniony przez circ o pon., 01/11/2010 - 03:32.
avatar użytkownika michael

10. To nie jest negatywne odbicie pontyfikatu Jana Pawła II. O nie!

Pontyfikat wielkiego polskiego Papieża stał się kamieniem obrazy wszelkich komunistycznych władców, celem i przedmiotem nienawiści, powodem przerażenia, strachu i politycznej histerii. Proszę zwrócić uwagę, że nie chrześcijaństwo jako takie, ale katolicyzmi i konkretnie Kościół Katolicki były na celowniku wszystkich totalitarnych władców od zarania chrystianizmu.

Od Sanhedrynu, Poncjusza Piłata igrających rozwydrzonym tłumem, przez Józefa Stalina, Adolfa Hitlera i pozostałych satrapów stulecia totalitaryzmów. Tak długo jak demokracja będzie się degenerowała, przeradzając w różne zdemoralizowane i zachłanne satrapie, tak długo Kościół Katolicki - z jednej strony będzie narażony na zewnętrzne, bardzo agresywne i barbarzyńskie ataki, ale i z drugiej strony podlegał będzie wewnętrznej korozji, przenoszonej przez zdemoralizowanych kapłanów.

Twierdzę zdecydowanie, że przyczyną aktualnego stanu rzeczy jest wojna toczona już od stuleci, wojna pomiędzy Panem, a szatanem.

Teraz głównym przejawem tej wojny jest agresja aksjologiczna, skierowana przeciwko wszelkim wartościom. Wojna przeciwko przyzwoitości, przeciwko etyce w ogóle i wszelkim regułom moralnym w szczególności, jest to wojna przeciwko naszej ludzkiej godności, przeciwko cnotom, przeciwko naszej tradycji i kulturze. O to głównie chodziło w cytowanym tekście Aleksandra Ściosa.

A postawa wielu ze współczesnych polskich hierarchów Kościoła jest skutkie tej koszmarnej i zmasowanej agresji, jest jak siniak i rana wywołana ciosami, zadawanymi przez komunistyczną armię.

I teraz najważniejsze. Ponieważ mamy do czynienia z agresją aksjologiczną, czyli z atakiem przeciwko filozofii, etyce i moralności, to szatana wśród porażonych rozpoznajemy po ich liberaliźmie, relatywiźmie, a także po ich postawie politycznej. Jeśli biskup Pieronek cieszy się z wulgarnych "parad miłości" i ubolewa nad obroną krzyża, to nie sądzę, że jest jednym z tych, który przyzwyczaił się do czekania na głos z Rzymu. Nie myślę, że czeka na taki głos.

Mam pełne prawo przypuszczać, że nie już od dawna nie chce czekać na żaden głos od Boga.
Już od dawna służy innemu Panu.

Ostatnio zmieniony przez michael o pon., 01/11/2010 - 08:53.
avatar użytkownika elig

11. @cirk

Te oskarżenia o współpracę z SB miały jednak podstawę w dokumentach. Ktoś, kto godzi sie na coś takiego ma co najmniej slaby charakter. Osoba o słabym charakterze nie mogłaby być godnym następcą Wyszyńskiego

avatar użytkownika elig

12. @michael

Zgadzam się z rozważaniami na temat walki z szatanem. Mam też takie same zdanie na temat bp Pieronka. W mojek notce chodziło mi jednak o to, że długo trwająca opieka ze strony Ojca Świetego uśpiła czujność Episkopatu, rozleniwiła go i osłabiła charaktery. Teraz, gdy jej zabrakło, biskupi z trudem radzą sobie z licznymi wyzwaniami.

avatar użytkownika Goethe

13. elig

...Ma Pani słuszność, ale nie skreślał bym Ich jeszcze ... to jednak prowadzi Duch Św. i nie wiemy jak zachowają się i przed jakim wyzwaniem zostaną postawieni by dać świadectwo.. jeszcze Nas zaskoczą...proszę ufać.

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika elig

14. @Goethe

Mam nadzieję, że ma Pan rację.