Budżet oparty na PR - Krzysztof Rybiński.

avatar użytkownika Maryla

W najbliższych tygodniach będziemy wszyscy uczestniczyli w wielkim PR-owsko-medialnym wydarzeniu pod nazwą "projekt budżetu na 2011 rok wielkim sukcesem rządu". To wydarzenie będzie miało kilka etapów - pisze Krzysztof Rybiński.

Pierwszym jest umiejętne cedzenie albo, jak kto woli, ciurkanie informacji. Na przykład media się dowiedzą, że deficyt budżetowy będzie mniejszy, niż oczekiwano, i wyniesie 40 zamiast 45 mld złotych. Czy to nie jest wielki sukces? Ale jednocześnie nie dowiemy się, skąd wynika taka zmiana przeprowadzona w ciągu kilku tygodni, skoro nie pojawiły się żadne informacje wskazujące na konieczność zmiany, raczej zaczęto obniżać prognozy wzrostu gospodarczego na świecie. Nie dowiemy się, czy ten mniejszy deficyt wynika z jego upchnięcia w 2010 roku, co już wielokrotnie czyniono w poprzednich latach, czy może wynika z wypchnięcia deficytu budżetowego do ZUS i samorządów. Nie dowiemy się, bo takie informacje mogłyby zaburzyć czytelność przekazu medialnego, jakim jest sukces obniżenia deficytu o 5 mld zł.

Drugim jest przeinaczanie faktów. Zabiegi księgowe będą przedstawiane jako oszczędności. Już w zeszłym roku mieliśmy tego przykład, gdy oszczędnością nazwano przesunięcie wydatków na drogi z budżetu do Krajowego Funduszu Drogowego – kwota 16 mld złotych. Teraz oszczędnością nazywa się skonsolidowanie rachunków budżetowych – na kwotę prawie 20 mld złotych (urosło z 14 mld planowanych na początek roku). Tym samym w ciągu dwóch lat rząd poczynił oszczędności na kwotę 36 mld złotych, a deficyt budżetowy wyniesie tylko 40 mld, więc gdyby nie oszczędności rządu, byłby dwa razy większy. Dobrze brzmi, prawda. Mogliby mnie zatrudnić do swojego zespołu PR.

Trzeci etap to brak merytorycznej dyskusji przed wprowadzeniem rozwiązań, bo taka dyskusja powoduje, że rząd przestaje kontrolować PR-owsko przekaz medialny, i sytuacja może się wymknąć spod kontroli. Dyskusja ma być a la Putin, jak podczas spotkania z OFE. Przekaz medialny był taki, premier mówi, a OFE słuchają, salutują i wykonują. Tak samo ma być z dyskusją budżetową, ekonomiści (stawiani tu i teraz w jednym szeregu z wariatami) mają nie przeszkadzać w mądrym rządzeniu. A mądre rządzenie polega na tym, że ważny minister bąknie w radiu lub telewizji, że ewentualnie nie można wykluczyć rozpoczęcia rozważań nad wstępną koncepcją procesu uruchomienia podwyżki podatków, a w piątek zarząd jedynie słusznej partii podejmuje decyzję o podwyżce VAT z 22 do 25 procent. Podobnie będzie w przypadku rozwiązań budżetowych, ekonomiści przeszkadzają w przekazie medialnym tym, którzy przecież wiedzą najlepiej. A przekazu medialnego zniknie fakt, że pomimo przyspieszenia wzrostu w 2010 roku z 1,8 do ponad 3 proc. deficyt w finansach publicznych wzrósł z 7,1 proc. PKB do prawie 8 proc. PKB.

Czwarty etap to czujne reagowanie na temperaturę mediów. Jak się pojawi jakiś krytyczny wątek, to trzeba szybko reagować. Rok temu obiecano redukcję etatów w administracji o 10 proc., a według danych GUS zatrudnienie w administracji wzrosło o 26 tys. etatów. Dostałem e-mail z kancelarii premiera, że gros tego wzrostu wynika ze zmian definicyjnych, ale nie uwierzę, dopóki nie zobaczę profesjonalnie zrobionej analizy wzrostu zatrudnienia w administracji w minionych pięciu latach, według GUS to zatrudnienie wzrosło o 100 tys. osób. Dlaczego tak ważnej decyzji nie ma w wieloletnim planie finansowym Państwa opublikowanym w sierpniu? Bo wtedy jeszcze tego nie planowano, po prostu macherzy od PR zareagowali na burzę medialną, która wybuchła w sierpniu.

Ekonomiści zwani tu i teraz wariatami będą uważnie czytać projekt budżetu. Mamy specjalne okulary, które przenikają przez PR-owskie zniekształcenie rzeczywistości.

prof. Krzysztof Rybiński
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
 
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/300917,budzet-oparty-na-pr.html
 
Z KOMENTARZY POD :
 
  • ~jazu2010-09-06 08:31

    W uzupelnieniu. Wladza sie sama wyzywi. I przertwa. To znamy juz od czasow stanu wojennego i slynnej wypowidzi niejakiego urbana. Aby przetrwac niezbedna jest w tymcelu dykatura dyktowana checia prztrwania za wszelka cene. W koncu po nich chocby potop. Beztroska w szafowaniu publicznymi pieniedzy nie ma zadnego innego uzasadnienia poza jednym - przetrwac za wszelka cena, bez wzgledu na koszty.
    Natomiast pytanie w jakim celu ma ta "wladza" przetrwac to juz zupelnie inna kategoria.

  •  

  • ~ups2010-09-06 10:13

    Wreszcie ekonomiści zaczynaja przemawiać ludzkim głosem. Chyba uruchomili myslenie. Wczesniej jakoś nie za bardzo bylo to widoczne. PR -owski terror to zafundowała nam PO. Program bardzo skuteczny na polskich tandetnych głąbów

  •  

  • ~Baltazar2010-09-06 10:19

    Panie Rybiński; nie po to przejęto media publiczne żeby powstała jakaś wrzawa na temat budżetu, wszystkie media walą teraz jednym frontem w Kaczyńskiego ale to już chyba słabo działa bo poparcie mu nie spada choć kto wie mogloby być większe. Dobra publicystyka ostała się tylko w TV Trwam ale i tym się w końcu dobiorą i będzie po licencji. Kto wie może nawet Putin będzie przyjeżdzał do Tuska po nauki, wszak przyjaźń się zacieśnia

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Gwiazdowski o budżecie na 2011 rok. (wieśniak)

"Jak wynika z przyjętego przez rząd projektu budżetu na rok 2011 dochody państwa wzrosną do 272 mld zł (bez przelewów unijnych). To jest o 23 mld zł – czyli ponad 9% więcej niż w roku 2010.

Powinniśmy być dumni z tego, jak się rząd zatroszczył o państwo – czyli głównie urzędników. Kłopot tylko w tym, że tempo wzrostu dochodów państwa ma być prawie trzykrotnie wyższe niż założona dynamika wzrostu gospodarczego!

No więc już wiemy, że rząd, któremu w końcu nie będzie przeszkadzał Prezydent, odważnie i zdecydowanie sięgnie do naszych kieszeni.

Po pierwsze wyższy będzie VAT. O… 28,5%!

Rząd co prawda twierdzi, uprawiając demagogię, że VAT wzrośnie o 1%. Więc ja też się zabawiłem w demagoga. Mamy 3 stawki VAT: 3%, 7% i 22%. Stawka 3% wzrasta do 5% czyli o... 66,6%!!! Stawka 7% wzrasta do 8% czyli o 14,4%. Stawka 22% wzrasta do 23% czyli o 4,5%. Można więc powiedzieć, że średnio jedna stawka wzrasta właśnie o 28,5% (66,6+14,4+4,5/3).

Ale zostawmy sztuczki arytmetyczne w spokoju. Bo rząd robi sztuczki całkiem realne.

„W latach 2011-13 nie planuje się (podkreślenie moje) waloryzacji progów podatkowych PIT” - stwierdził Ludwik Kotecki. To ten sam wiceminister finansów, który utrzymywał przez klika miesięcy, że od 2012 roku, a już najdalej od 2013, będziemy mieć w Polsce euro. Widocznie mu się pomyliło z piłką kopaną.

Zawsze ładniej brzmi dla ucha wyborców stwierdzenie, że „się nie planuje” waloryzacji progów, niż „się planuje zniesienie waloryzacji progów” – którą, póki co, „planuje" ustawa o podatku PIT! Więc rząd musi najpierw zaplanować, żeby posłuszni posłowie (których nazwisk za cholerę nie wymieni żaden wyborca) pod groźbą banicji – czyli nie wpisania na listy wyborcze w przyszłym roku budżetowym – zechcieli uchwalić stosowną ustawę!

Rząd planuje też, że w 2011 roku do budżetu wpłynie 9,2 mld zł z tytułu dywidendy. To o 5 mld zł więcej niż planowane na rok 2010. Efekt był taki, że Zakłady Azotowe w Kędzierzynie wpadły w tarapaty bo musiały wypłacić dywidendę, na którą nie miały. W roku 2011 na dywidendę mógłby mieć PKO BP, ale akurat będzie musiał chyba kupić BZ WBK, więc parę miliardów z polskiego systemu bankowego wypłynie – ale to osobny temat.

(podwojenie dywidendy oznacza odebranie spółkom możliwości rozwoju, a nawet zapewne dodatkowe ich zadłużenie.Powody takiego właśnie podejścia do frm państwowtych są dwa: jest rok wyborczy i rządząca koalicja chce mieć forsę na przekupywanie wyborców, oraz uniknięcie przekroczenia konstytucyjnego progu zadłużenia: 55% PKB. - moje)

Rząd planuje też otrzymać z tytułu zysku NBP 1,7 mld zł. Czyli dokładnie o 1,7 mld zł więcej niż przewidywał budżet na rok 2010, który wypłaty z zysku NBP nie przewidywał w ogóle. Ale teraz nie tylko Prezydent jest przychylny rządowi, ale nawet i Prezes NBP.

Rząd planuje też wprowadzenie „reguły wydatkowej”. Na pytanie o tę słynną regułę Mr. Google (pardon – poprawniej politycznie będzie chyba Pr. Google - od „Person” skoro już Chairmana zastąpiła Chairperson) wyrzuca w ciągu 30 sekund 608.000 odpowiedzi! Rząd planuje więc wprowadzenie reguły wydatkowej dla wydatków budżetu, które mają z roku na rok rosnąć nie więcej niż o wskaźnik inflacji + 1 pkt. procentowy. Prawda, że ładnie brzmi? Kłopot tylko w tym, że dokładnie to rząd planuje wprowadzenie reguły wydatkowej dla... 9% wydatków budżetu. Ergo - rząd NIE PLANUJE wprowadzenia takiego ograniczenia dla pozostałych 91% wydatków budżetowych. A to brzmi już znacznie gorzej.

W Wielkiej Brytanii George Osborne – nowy Kanclerz Skarbu Jej Królewskiej Mości – zapowiedział zrównoważenie budżetu do roku 2015. No prawie... Deficyt ma spaść z 10% do 2%. Przy czym, odwrotnie niż w Polsce, ponad 75% stanowić mają cięcia budżetowe – w tym także „świętych” wydatków socjalnych, a jedynie 25% podwyżki podatków – w tym VAT z 17,5% na 20% i akcyzy na alkohol i tytoń.

Co ciekawe: „rynki finansowe” zareagowały entuzjastycznie na wystąpienie Osborne’a w Izbie Gmin. Rentowność obligacji brytyjskich spadła co oznacza zmniejszenie kosztów obsługi zadłużenia. Bo przecież przez te 4 lata trzeba będzie pożyczki zaciągać.

Widać, że w Londynie w niektórych szkołach (i to nawet na historii którą ukończył Osborne na Oxfordzie) uczą jeszcze teorii „zmarłych ekonomistów”, którymi „nie zajmuje się” – jak sam oświadczył – Najlepszy Minister Finansów w Europie." Robert Gwiazdowski

http://prowincjusz.salon24.pl/226373,gwiazdowski-o-budzecie-na-2011-rok

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl