Donald I Reformator
Donald I Reformator
Na Wielkiej Rafie Koralowej
wielki dzisiaj dzień.
Wielkie regaty kajakowe
tu odbędą się.
Wszystkie załogi siedzą w łodziach
tak jak jeden mąż,
a nam się sternik gdzie zapodział,
lecz czekamy wciąż.
Wezwali go do komandora,
by kurs podać nam.
Miał jednak wrócić jeszcze wczoraj.
Czy zachorzał tam?
Strzał! i flotylla rusza łódek,
dzioby fale tną.
Nadbiega sternik, skacze w środek
i... przebija dno.
Ciągniemy, biją siódme poty,
bo zaczynał tyć.
– Załogo! – wrzeszczy – rzuć głupoty
i za wiosła chwyć!
Raźno rzucamy się do wioseł
i już chcemy pruć –
sternik dno orze długim nosem
i przewraca łódź.
Wreszcie skończyły się problemy,
któryś wyszedł start.
Wreszcie do biegu startujemy,
sternik wróży z kart.
Prędkość nam wzrasta regularnie,
mamy pełny gaz.
Wtem rafa wielka wprost koszmarnie
wali prosto w nas.
W panice chcemy zmienić trasę,
bo przed nami mur,
lecz wciąż idziemy lewym halsem –
sternik trzyma kurs.
– Hej, kołki w zęby! Tempo zwiększ!
Daj sześćdziesiąt sześć!
To już ostatni raz! Proszę cię
tylko o jeden dzień.
Ta sytuacja was przeraża,
lecz sił macie dość,
bo się okazja nie powtarza –
Irlandia na wprost!
My całą parą na bieg czwarty,
bo nad nami bat,
lecz kajak... ach, ten grat uparty...
Cham na skały wpadł!
I o sterniku fakt ponury
wyszedł tu na jaw:
nie umiał pływać , choć był z góry.
Leży u stóp raf.
- yuhma - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz