Operacja Smoleńsk

avatar użytkownika FreeYourMind
1.
„Najważniejsze to zdezorientować przeciwnika”, pisze W. Suworow pod koniec jednej ze swych książek o sowieckich siłach specjalnych. „Jeśli grup Specnazu jest wiele, trzeba udawać, że jest ich mało. Jeśli siły są niewielkie – operacja musi wyglądać na dużą. Jeśli zadanie polega na zniszczeniu lotniska, trzeba pokazać, że celem jest elektrownia i na odwrót. Czasem grupa ma za zadanie wysadzić cele położone na jednej linii, na zatłoczonym obszarze (rurociągi, linie wysokiego napięcia, drogi i mosty na nich). W takiej sytuacji zapalniki należy ustawiać najpierw z dużym opóźnieniem, potem – w miarę marszu grupy, opóźnienie systematycznie zmniejsza się. Ukończywszy zadanie grupa gwałtownie odchodzi w bok. Wybuchy następują na kierunku odwrotnym od tego, z którego grupa nadeszła. Jeśli przemieszczała się ze wschodu na zachód, to wybuchy następują w odwrotnej kolejności, stwarzając u przeciwnika fałszywe wrażenie o kierunku marszu dywersantów. Równocześnie z działaniami w zasadniczych, zapasowych i fałszywych rejonach możliwe były operacje grup zawodowych sportowców Specnazu, które działałyby szczególnie skrycie. Nad rejonem ich działania nieprzyjaciel nie powinien odnotować żadnej aktywności sowieckiego lotnictwa, co w znacznym stopniu ograniczało zastosowanie zrzutu spadochronowego. Jeśli jednak decydowałoby się na transport lotniczy, to zrzutowisko powinno znajdować się jak najdalej od miejsca planowanej akcji. W takiej sytuacji niezbędnym stawało się zapewnienie dywersantom środków transportu (np. motocyklów czy szybkich samochodów).

Działania małych grup starannie przygotowanych sportowców mogłyby być tak zamaskowane, że nawet akty dywersji i sabotażu wykonywane przez nie stwarzałyby u przeciwnika przekonanie, że w danym przypadku zdarzenie ma charakter losowy albo nie ma związku z działaniami bojowymi sowieckiego wywiadu czy w ogóle z terroryzmem. Dla takich grup pozostałą działalność Specnazu miała stanowić swego rodzaju przykrycie. Przeciwnik koncentrowałby swoją uwagę na zasadniczych, zapasowych i fałszywych rejonach działań Specnazu. A to właśnie uderzenia grup zawodowych sportowców miały być najbardziej bolesne” („Specnaz”, (rozdział: „Specnaz i maskirowka”) Warszawa 1999, s. 298-299, por. też s. 16 i n. na temat niszczenia „mózgu” wrogiego - z punktu widzenia sowietów – państwa; podkr. F.Y.M.).

Krótko mówiąc – jeśli ma to być zamach na jakąś delegację prezydencką – musi on wyglądać jak wyjątkowo nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Do tego, by zamach z wykorzystaniem samolotu wroga wyglądał jak wypadek, niezbędne jest uprzednio wykorzystanie szerokiej wiedzy na temat katastrof lotniczych i zaaranżowanie miejsca zdarzenia tak, by wyglądało jak powypadkowe. Katastrofy tego typu bowiem zdarzają się najczęściej przy startach lub lądowaniach statków powietrznych. (Zabicie polskiej delegacji prezydenckiej po starcie z Okęcia wymagałoby o wiele więcej zachodu dla specsłużb aniżeli podczas lądowania na „własnym terenie” w „sprzyjających warunkach”, o które mógł zadbać gen. Mgła i jego paru kolegów. Zamach dokonany w powietrzu byłby trudny do wyjaśnienia w kategoriach „nieszczęśliwego wypadku”/„błędu pilotów”; ktoś mógłby go przez przypadek zauważyć i zarejestrować, a poza tym szczątki po eksplozji mogłyby polecieć w przeróżnych kierunkach i trudno byłoby je zebrać w błyskawicznym czasie, by zabezpieczyć „materiał dowodowy”. Chwila lądowania była więc najlepszym z militarnego punktu widzenia momentem do przeprowadzenia ataku).

Specnaz zrzucany jest do swych operacji, jak pisze Suworow (s. 295 i n.), w kilku miejscach naraz. Zrzutowiska mogą być od siebie oddalone nawet o wiele kilometrów. Tworzy się zrzutowiska zasadnicze, pomocnicze i fałszywe (w celu zmylenia przeciwnika). Co więcej, dla skuteczniejszej maskirowki, wprowadzane w błąd są także poszczególne oddziały samego Specnazu biorące udział w akcji („Każdą grupę powinno się przed operacją izolować od innych i przygotowywać tylko do realizacji konkretnego zadania”).


2.
We wrześniu 2009 r. Rosja wraz z Białorusią przeprowadziła antypolskie manewry, o których śp. W. Stasiak mówił tak: nawiązujące nazwą w ogóle do ćwiczeń Układu Warszawskiego. Wtedy też używano nazwy „Zapad”. To taka pewnie analogia zamierzona jest. (…) Scenariusz natomiast jest niepokojący także ze względów symbolicznych. No, wiadomo, że oficjalne ogłaszanie czegoś takiego ma wywołać wrażenie jakiegoś zamieszania i jakiegoś zagrożenia. I w tym sensie jest to zły znak, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. To zły sygnał. Te ćwiczenia były przygotowywane od dawna, od długiego czasu, właśnie ogłaszane z taką formułą, więc nawet ostatnie miesiące, tygodnie nie miały wpływu na te intencje, bo jak powiadam, stało się to znacznie dawniej. (http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/artykul20143.html) (podkr. F.Y.M.).

Było to niedługo po słynnym przemówieniu śp. Prezydenta L. Kaczyńskiego na Westerplatte, podczas słuchania którego W. Putin nie krył swego poirytowania. Warto wspomnieć też o tym, że z kolei prezes PiS-u pytał wtedy w mediach po co właściwie zaproszono na rocznicowe uroczystości premiera Rosji, skoro ten ma taki a nie inny stosunek i do Polski, i do prawdy historycznej o II wojnie światowej, jej wybuchu i skutkach (http://wyborcza.pl/1,75478,6995462,PiS_atakuje_Tuska_za_Putina.html). Putin na pewno zapamiętał sobie to pytanie, tak jak i wypowiedź LK z Tbilisi podczas wojny w Gruzji.
Sam Prezydent mówił wtedy w radiowym wywiadzie tak (nawiązując do tego, co na Westerplatte plótł Putin): „dla mnie jest wątpliwe, czy akurat tego dnia powinniśmy usłyszeć, że przyczyną II wojny światowej, jednego z najbardziej tragicznych wydarzeń w dziejach, można by szukać analogii do okresu ekspansji mongolskiej, ale był układ wersalski, ten układ, który właśnie potwierdził, nie dał nam niepodległości, ale tę niepodległość potwierdził, potwierdził przynależność ziem byłego zaboru pruskiego do Polski (…) a z drugiej strony były tam elementy porównywania Katynia i różnych smutnych zdarzeń po wzięciu do niewoli bardzo znacznej ilości żołnierzy Armii Czerwonej w roku 1920, to one są nieporównywalne – i chciałbym to powtórzyć – nie da się porównać epidemii tyfusu i innych chorób (to jest nieszczęście, bo mnóstwo młodych ludzi zmarło) z rozkazem zamordowania 30 tysięcy ludzi, dlatego że są polskimi oficerami. Tego się nie da porównać i to musimy bardzo mocno powiedzieć.

I w końcu był wymiar geopolityczny tego, co się zdarzyło. Ja o tym mówiłem, bo to było widoczne na pierwszy rzut oka. Jeżeli mówiłem o owym nowym rusztowaniu, który niektórzy proponują, to mówiłem o tym, o czym mówił jeden z dwóch najwyższych przedstawicieli Federacji Rosyjskiej – pan premier Putin – mówiąc o nowej, wielkiej Europie czy o nowej Europie, którego podstawowym... najlepiej po prostu było powiedzieć o osi, ale nie używajmy tej nazwy, bo ona się fatalnie kojarzy, dlatego mówię rusztowanie o relacjach między Federacją Rosyjską a Republiką Federalną Niemiec. No, to nie jest koncepcja, która byłaby dla Polski do zaakceptowania. (http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/artykul19992.html) (podkr. F.Y.M.).

I na koniec jeszcze wygłosił słowa, które dziś pobrzmiewają jak memento: „Mnie ciągle przekonują, że przecież żyjemy w zupełnie innej Europie. Tak, panie i panowie, żyjemy w zupełnie innej Europie. Ale to nie oznacza, że nie ma możliwości jakiejkolwiek powtórki. Ona będzie inna, nie wyobrażam sobie totalitaryzmu w Europie z powrotem, przynajmniej w dającym się przewidzieć czasie. Wątpię, żeby w Europie mogła wybuchnąć wojna, chociaż nic nie jest wykluczone, ale to nie oznacza, że niektóre państwa mogą nie być całkowicie zdominowane przez obce wpływy, że interesy poszczególnych państw, czyli narodów mogą być w ogóle nieuwzględniane. To jest to zagrożenie początków XXI wieku. W Europie, bo w innych regionach świata dalej giną ludzie.”


3.
Pisałem na początku o aranżowaniu zamachu na wypadek. Problem tylko w tym, że to, co uchodzi w rosyjskich i polskojęzycznych mediach za miejsce katastrofy, nie za bardzo wygląda tak, jakby zaszedł tam zwykły lotniczy wypadek. Oczywiście, specjaliści zadbali o to, by nieco przyciąć drzew i porozrzucać części samolotowe tu i tam, ale wiemy, że nie doszło do wielkiego pożaru, jaki jest typowy dla lotniczych katastrof w rejonach leśnych czy górskich. Nie było też wielkiej eksplozji zbiorników z paliwem, a samolot nie rozleciał się wysoko w powietrzu nad „jarem”, nim spadł w kawałkach.

Samolot miałby natomiast niewłaściwie przyziemić z powodu piekielnej mgły i miałyby z niego pozostać szczątki wyglądające na jakieś 20% całej masy. To bardzo niewiele, jak na zwykły nieszczęśliwy wypadek. Bardziej prawdopodobne wydaje się strącenie samolotu za pomocą jakiejś maszyny (jeden oddział specsłużb), a następne wysadzenie go (drugi oddział), tak, że faktycznie pozostało te 20% wszystkiego (trzeci oddział zabezpiecza transport z pobojowiska najcenniejszych łupów z kokpitem włącznie). Czwarty oddział zajął się sprzątaniem po operacji i to zapewne on jest uchwycony na filmiku Koli.

Można ten zamach jak najbardziej nazwać nieszczęśliwym wypadkiem dla Rosji, ponieważ już Polacy nigdy nie będą patrzeć na Moskwę tak, jak jeszcze mogli po prezydenturze B. Jelcyna (kiedy piszę „Polacy”, to mam na myśli Polaków, a nie członków polskiej filii partii Jedna Rosja). Będą patrzeć na Rosję tak, jak hetman Stanisław Żółkiewski czy Zygmunt III Waza. Nowa Polska powinna bowiem powrócić (zwłaszcza w polityce zagranicznej) do śmiałych tradycji I RP – tradycje II RP są zbyt delikatne wobec Moskwy, która jest naszym śmiertelnym wrogiem. Wrogiem nr 1 w obecnych czasach.

Być może, gdy w Rosji dojdzie do kolejnego puczu i ludzi Putina spotka taki los, jak ludzi Stalina, to coś się we władzach FR zmieni, ale na razie się na to nie zanosi.


http://freeyourmind.salon24.pl/214691,kod-smolenski
http://freeyourmind.salon24.pl/219683,medytacje-smolenskie

3 komentarze

avatar użytkownika razputin

1. "Podrywajcie ich dobre imię....

.i w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków"

avatar użytkownika mrauk_mrauczący

2. aspekty

gdyby taka hipoteza okazala sie prawdziwa, zostaje tupolew po remoncie w rekach organizatorow. a to jest fortuna, ten aspekt finansowy nigdzie nie jest brany pod uwage, tak element ludzkiego nieszczescia przyslonil wszystko. Jest to chyba najbardziej emocjonujace sledztwo naszych czasow.

avatar użytkownika Jacek Mruk

3. Niestety tylko głupcy i agentura myśli inaczej

Każdy myślący logicznie widzi to dokładnie, włącznie z dezinformacją typową dla takich zbrodni.