Płać, głupi Polaku! (Marcin Rol)

avatar użytkownika Maryla

Oto recepta na sukces okazała się prostsza niż ktokolwiek by pomyślał. Nie trzeba wielkich reform czy zmian w gospodarce. Premier Tusk z kolei mówi otwarcie iż nie zrealizuje tego, co zapowiadał i łaskawie nie pozostanie też bezczynny. Dzięki Ci, Cudotwórco – lecz nie tego potrzebujemy.

Dziwię się z jaką łatwością przyszło Tuskowi ogłosić, że po prostu nie zrealizuje tego, o czym mówił jeszcze kilka tygodni temu. Co więcej, zapowiedział iż zawetowane przez Lecha Kaczyńskiego ustawy pójdą jeszcze raz do rozpatrzenia, lecz tym razem nie będą miały większych trudności z pokonaniem całego procesu legislacyjnego, bo prezydent bynajmniej nie wykaże się chęcią sprzeciwu czy dezaprobaty dla takich poczynań. Szkodzące i zawetowane przez zmarłego prezydenta ustawy wejdą więc w życie na niekorzyść polskiego społeczeństwa. Lecz to nic, gdyż recepty na sukces obecny rząd upatruje się w podwyższeniu podatków.

Kiedy pojawiły się pierwsze sugestie, że taki krok może zostać poczyniony – wszyscy ekonomiści i z każdej strony rzucali gromy, że tego nie wolno zrobić. Począwszy od ekonomistów o mniejszym doświadczeniu, po byłego prezesa NBP – Leszka Balcerowicza, który w wydaniu gazety Fakt z 28 lipca 2010 roku mówi:

Polska ma już ogromne podatki: PIT, CIT, VAT oraz te w postaci rozmaitych „składek”. Tak wysokie podatki nie pomagają polskiej gospodarce, tylko są dla niej balastem.

Lecz minister Rostowski wie lepiej. Ten sam, który wprowadził ogromną część polskiego długu publicznego w zagraniczne waluty, który manipuluje danymi jak najbardziej może, aby nie wyszło na jaw, że dług przekroczył już 50% PKB, i którego działania zdążają do powtórki sytuacji z Islandii, czy jeszcze gorzej – Grecji, gdzie na szybko starano się wprowadzać EURO dla ratowania ostatków gospodarki. Wymyślił podwyższenie podatku VAT. I tyle.

Poseł Tomczykiewicz, potulnie ochrzczony przez media politycznym Bercikiem ze względu na śląski akcent, zapowiedział iż Polaków ta podwyżka w ogóle nie dotknie! To jedna z pierwszych złotych myśli nowego szefa klubu PO i tylko człowiek pozbawiony do krzty inteligencji w to uwierzy.

Podwyższenie VAT o choćby jeden procent to diametralna zmiana na całym rynku w Polsce. Będziemy kupować więc drożej wszystko, co było dotychczas obarczone 22% podatkiem: ubrania, urządzenia AGD, meble i cała reszta produktów, z którymi mamy styczność w sklepie każdego dnia. Zarzekają się też, że podniesienie podatku nie zmieni cen żywności, lecz dodają… bezpośrednio. Pośrednio wszystko jest możliwe. To jest metoda?

W czasach rządów PiS obniżono podatek PIT, dzięki czemu ekonomiści wyliczają iż w kieszeni przeciętnego Polaka zostało każdego miesiąca o 200 złotych więcej. To pozwoliło unormować wydatki pracujących Polaków, zarabiających do 7000 złotych miesięcznie – a więc zdecydowanej większości obywateli. To traktowane jest też jako jeden z czynników, dzięki którym Polska ochronną ręką wyszła z pierwszego etapu kryzysu, bo ludzie zamiast więcej wydawać w sklepie i ładować pieniądze w dziurawy budżet, posiadali w domu większą rezerwę finansową. Metoda zastosowana przez PiS znalazła uznanie i gdyby była dalej reformowana, nie trzeba byłoby dzisiaj wprowadzać idiotycznych zmian w postaci zwiększania już wysokich podatków. PO pozostaje więc po raz kolejny bez wyjścia z własnej głupoty i niewiedzy.

Nie wiem, co wymyśli jeszcze Pan Tomczykiewicz, kto według niego poniesie straty, lecz widząc kreatywność polityków Platformy wszystko jest możliwe. Skoro podczas ogromnej powodzi Jerzy Miller potrafił wymyślić i sprzedać Polakom bajkę o bobrach dywersyfikantach żrących wały i ludzie to kupili, to i tutaj Rodaków nakarmi się jakąś bajką.

Podniesienie podatku VAT uderza we wszystkich, ponieważ drożeją produkty, które nabywamy na co dzień. Jest to więc zwyczajne sięgnięcie po pieniądze do kieszeni zwykłego obywatela. Zero reform, zero myślenia. Po prostu wyciągnąć pieniądze i je utopić. Tak samo jest z prywatyzacją, którą tak chwali się obecny rząd, i której tak ochoczo przyklaskuje obecny prezydent-elekt. Od początku rządów PO sprywatyzowano majątek Skarbu Państwa na ok. 103 mld złotych!. Pytam się, gdzie są te pieniądze? Gdzie autostrady, gdzie wyższe emerytury, gdzie wydajniejsza służba zdrowia, gdzie dofinansowanie edukacji dla najmłodszych, gdzie poprawa jakości pracy policjantów, strażaków, strażników miejskich czy ratowników medycznych? Gdzie utopiono ponad 100 mld złotych? To proste – zdefraudowano na potrzeby kamuflażu rosnącej dziury budżetowej. Pytam kolejny raz, to jest metoda? Sprzedawać dobrze prosperujące przedsiębiorstwa, wypracowywane przez ostatnie 30 lat (więc jeszcze w czasach PRL-u), dla jednorazowego zysku, bo ktoś nie ma pomysłu na wydajną gospodarkę? Jeżeli się go nie ma, to nie idzie się do władzy.

Na koniec dodam jedną wypowiedź, którą udało mi się usłyszeć wczoraj w Radiu Zet. Podczas słuchania wiadomości (chyba o godzinie 15) puszczono wypowiedzi słuchaczy radiowych, którzy wypowiadali się nt podniesienia podatku VAT. Poza tym, że pierwszy ze słuchaczy powiedział całkowitą prawdę, że taka zmiana jest zabójstwem dla załamanej w Polsce gospodarki, o tyle drugiemu należą się kwiaty i uznanie. Jego wypowiedź brzmiała mniej więcej w takim tonie i z użyciem konkretnych wyrazów: w Polsce 8 milionów frajerów nabrało się i zagłosowało na Platformę Obywatelską, a dziś poczują tego skutki. Warto dodać, że Radio Zet miało tą wypowiedź nagrano już wcześniej, bo relacja nie szła na żywo. I jak tu się nie zgodzić?

Polaku, wybrałeś do władzy PO? Mogę jedynie podpisać się pod powyższym stwierdzeniem i dodać, że dopóki wyborcy tej partii nie zrozumieją podstawowych mechanizmów funkcjonowania państwa, dopóty frajerami pozostaną. Dawajcie się dalej straszyć hasłem IV RP i krwiożerczym Kaczyńskim, a już niedługo będziecie w podobnej sytuacji do Greków. Epicentrum kryzysu dopiero nadejdzie w przyszłym roku. Co wtedy wymyślą Wasi pseudo liberałowie?

http://fronda.pl/wlustrze/blog/plac_glupi_polaku

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz