Byłem świadomy, że kiedyś ta chwila nadzejdzie, ale podejrzewałem iż nastąpi to najwcześniej po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych – jeśli wygrałaby je Platforma Obywatelska. Chodzi oczywiście o ogłoszenie przez ekonomiczne „liberalne elity” stowarzyszone z partią Tuska, że podwyżka podatków, to esencja nowoczesnej ekonomii…

Słuchając ostatnio TVN-owskich ekspertów ekonomicznych, „rozmiękczających” znaczenie proponowanych podwyżek VAT-u i składki rentowej, odniosłem wrażenie, że poziom absurdu przekroczłył już wszelkie granice. Od PiS-u przez niespełna dwa lata jego rządów ci sami profesjonaliści dzień w dzień oczekiwali – zwrot klucz – „cięcia wydatków socjalnych”, znaczącą obniżkę deficytu budżetowego  uznawali za ciągle niewystarczającą i nieustannie wszystko krytykowali.
Dziś bez cienia zażenowania dyżurne autorytety chwalą władzę za działania dokładnie odwrotne od wcześniej, czasami histerycznie wymuszanych  – choćby rozpasanie administracji (30 tysięcy nowych pracowników w 2 lata, a przypominam, że w totalitarnym PRL-u było zaledwie 100 tys. Zatrudnionych w urzędach) przestało nagle być problemem. Ale najbardziej groteskowe są karkołomne teorie mające uzasadnić wzrost danin podatkowych i dalsze dramatyczne zadłużanie państwa.
Prawdzwy liberał zawsze zacząłby od oszczędności. Ci którzy tak mocno dziś popierają władzę od lat nazywają siebie „liberałami”, ale do oszczędności rządu nie wzywają. Przeciwnie, niektrzy z nich wprost rozgrzeszają ekipę Tuska za rozrzutność, bo „przecież walczy z PiS-em”. Jedynym miejscem gdzie spece PO chcą oszczędzać jest armia (kolejne cięcia) i rodziny (zmniejszenie ulgi rodzinnej), co zakrawa po prostu na kpinę.
 Jeśli to ma być ten postępowy liberalizm, to ja dziękuję. To jest po prostu prymitywna, żenująca, bezgraniczna obłuda i lizusostwo. Cieszy mnie jedno – dzięki temu, może niektórzy się przekonają w końcu, że część  licznych „wolnorynkowych” stowarzyszeń, organizacji pracodawców czy grup doradczych, to nie żadni liberałowie, a zwykłe grupy interesu, gotowe ośmieszyć nawet fundamenty liberalnej ideologii, aby zachować wladzę i wpływy. Dla jednej z takich biznesowych grup „powrót do ustaw Wilczka” zaproponowany przez Kaczyńskiego w kampanii wyborczej był jedynie „mętnym niekonkretem”. Podwyżka składki rentowej jest za to „działaniem odpowiedzialnym”.  Ja to nazywam Lumpenliberalizmem.