Tematem, który wrzucono w media, aby zająć naszą uwagę, jest rzekomy konflikt w partii rządzącej dotyczący stołków w KRRiTV. Eksperci różnej maści poczęli wszechstronnie analizować próbę sił wewnątrz PO i nie przeszkadza im w tych dywagacjach przekonanie, że każdy konflikt w Platformie jest kontrolowany. Mi przeszkadza, dlatego poruszę temat, który, jak się zdaje, miał zostać przykryty obecną "aferą".

Gdy niedawno wyrażałem przypuszczenie, że Janka, Bronka czy Rafała chcą pilnie zdjąć z telewizora, nie sądziłem, że jest to aż tak pilne. Okazuje się, że po wakacjach żaden z tych panów nie ma prawa wrócić na antenę, a już na pewno nie ma prawa wrócić "Misja specjalna", która za bardzo jątrzy w sprawie smoleńskiej.

Funkcjonariuszom rządzącej Unii Wolności tak bardzo spieszy się do "odzyskania" mediów publicznych, że nawet nie próbują ukrywać, że zasadę trójpodziału władz mają dokładnie tam, gdzie Lech Janerka ma konstytucje. Zresztą mało kogo w ogóle obchodzi, że władzy ustawodawczej używa się w Polsce do wydawania ustaw z mocą rozporządzenia, do załatwiania bieżących potrzeb rządu. To nie są już ramy dla działań władzy wykonawczej, to jest jeden z instrumentów tej władzy. Trudno się dziwić, że Polacy nie mają szacunku dla prawa, skoro sami prawodawcy go nie mają.

Żeby nie być gołosłownym, uwiecznię tu sposób rozumowania tych naszych konkubentów stanu. Twórcy i opozycja protestowały przeciwko tak szybkiemu terminowi procedowania projektu, argumentując, że do tego czasu nie będzie pisemnego stenogramu z wysłuchania publicznego, przez co trudno będzie uwzględnić zgłoszone w jego trakcie postulaty. [...] Nowelizacja ustawy medialnej autorstwa PO zakłada, między innymi, natychmiastowe rozwiązanie rad nadzorczych mediów publicznych, a w efekcie zmianę władz Polskiego Radia i TVP. Twórcy zarzucają dokumentowi, że jest jedynie sposobem na przejęcie władzy. [...] Przewodnicząca sejmowej komisji kultury i środków przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała dziennikarzom po zakończeniu publicznego wysłuchania projektu nowelizacji, że byłoby to doraźne uzdrowienie mediów publicznych przed zajęciem się - już po wakacjach - projektem twórców. Iwona Śledzińska-Katarasińska wyjaśniła, że jest to bardzo skromna nowelizacja, więc z wprowadzeniem zmian do ustawy można zdążyć jeszcze przed wakacjami. Jej zdaniem, nowa Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która także zostanie wybrana przed wakacjami, obejmowałaby swoje stanowiska wiedząc, że ma nowe zadanie.

A więc mając świadomość, że docelowa wersja ustawy będzie inna, niż ta przepychana, posłowie rządzącej partii chcą przyjąć tymczasowe prawo napisane pod konkretny scenariusz rozgrywany w konkretnym punkcie czasoprzestrzeni. I w ogóle się tego nie wstydzą! Ich wyborcy pewnie też już zapomnieli, że kiedyś wiązali z tą partią nadzieje na stabilne i godne szacunku prawo oraz na odpolitycznienie mediów.

Swoją drogą ciekawe, czy grzebiąca przy mediach pani Śledzińska-Katarasińska spotka się z równie ostrą krytyką ze strony "GW" i TVN, co Piotr Farfał. On pisywał w młodości do gazetki czytanej przez grupę fanatyków, ona brała udział w publicznej nagonce na osoby niesłusznej narodowości, zatem potencjał wyrządzenia krzywd przypadkowym osobom był w jej przypadku większy. Ale jestem dziwnie spokojny, jaka będzie odpowiedź na moje pytanie.

http://oprzecinek.salon24.pl/205975,ustawa-z-moca-rozporzadzenia