1989 rok to dla Polski przełomowy moment. To czas, kiedy zachodziły w Naszym kraju zmiany przez jednych uważane za fundamentalne, przez innych – za mało znaczące. Odzyskanie przez Nasz kraj wolności i wprowadzenie ustroju demokratycznego to z jednej strony ogromna zmiana, lecz z drugiej – jedynie pozory.

Polski naród przeszedł wiele złego. Naszego kraju nie było na mapie świata przez 123 lata, a forma w jakiej potem się pojawiał była zupełnie inna od tej, która Polakom się należała. Ten fakt jest jednak dowodem, że Polacy potrafią się zjednoczyć, zadziałać razem i dowieść, że w masach jest siła. Inny wątek jest jednak taki, dlaczego korzystamy z tej cechy tylko w momentach krytycznych.

Geopolityczne położenie Polski od zawsze było niekorzystne. Przeglądając karty historii łatwo dochodzimy do wniosku, że zawsze otoczeni byliśmy niesprzyjającymi Nam sąsiadami. Przez setki lat znajdowaliśmy się w ich strefach wpływów, choć oczywiście w innej postaci niż ma to miejsce dzisiaj. Kiedy w 1989 roku Polskę opuszczali komuniści, Nasz naród dał się najzwyczajniej nabić w butelkę. Uwłaszczenie się nomenklatury PZPR-u, przejęcie ważnych instytucji państwowych i pozostanie na wysokich stanowiskach ludzi powiązanych bezpośrednio z systemem PRL-u nie było niczym innym jak kontynuowaniem tego, co było przed obradami Okrągłego Stołu, tyle że w nieco zmienionej formie.

Rozłam byłej Solidarności był najlepszym przykładem jak kształtował się kraj – na tych, którzy pozostali przy ideach odciągnięcia Polski od zagranicznych wpływów i tworzenia mocnego, suwerennego państwa i na tych, którzy woleli się dogadać, mieć Naród w poważaniu i zadbać o własny dobrobyt (aż ciśnie się na usta hasło wyborcze Olechowskiego Zadbaj o swój dobrobyt). Pozostaliśmy w kraju, który był pod wpływem rosyjskich służb pomimo teoretycznego odejścia z Polski komunizmu. Działalność WSI składających się w ogromnej części z agentów wyszkolonych przez rosyjski GRU to jedynie kropla w morzu patologii polskiej rzeczywistości. Opisywana przeze mnie niedawno i pokrótce afera FOZZ to kolejny element tego niezdrowego ustroju jakim obdarzyły Nas układy zawarte przy Okrągłym Stole. Powstanie wpływowych firm i przedsiębiorstw mających swoje korzenie w Służbie Bezpieczeństwa dało takie następstwo, że do dziś oglądamy zmanipulowane wiadomości w telewizji. I po co to wszystko?

Dla pieniędzy. W Polsce wyrosły grupy interesów, których nie interesuje dobro przeciętnego człowieka, to czy będzie miał co włożyć do garnka następnego dnia czy nie. Dziś Polacy czytają namiętnie Gazetę Wyborczą traktując ją jako najwyższe i prawdziwe medium. Tak samo jest z Grupą ITI, w której przecież posiadaniu nie jest tylko prywatna telewizja TVN, ale także portale internetowe z cyklu Onet.pl. Media karmiące co dzień kłamstwem i oszczerstwami, rzucanymi jedynie w tych ludzi, którym jeszcze zależy na zmianach, na dobru ogółu. Na takich ludzi jak bracia Kaczyńscy.

Dziś jest już tylko jeden. Obaj zawsze przeciwstawiali się układom, korupcji, przestępczości, a opowiadali się za wyrównaniem szans społecznych czy wsparciem dla każdego obywatela z osobna. Nigdy nie wypierałem się swoich poglądów politycznych, nigdy nie bałem się powiedzieć do moich często zdziwionych znajomych tak, ja popieram PiS i Kaczyńskich. Wielokrotnie byłem przez to opluwany w taki czy inny sposób. Nie brakowało sytuacji, kiedy stałem sam jeden pośród ludzi pukających się w czoło i wyśmiewających mnie za to, że nie poszedłem za modą tylko za ideą.

Dziś, kiedy nie ma już Lecha Kaczyńskiego, jestem dumny ze swojej postawy. Z tego, że nie było mi głupio 10-go kwietna patrząc jak masowo telewizje częściowo chcą odkłamać wizerunek tego człowieka. Nigdy nie dałem się zmanipulować i wprowadzić w rytm masowego obrzucania błotem tego człowieka. Sam byłem tym błotem obrzucany, ale dziś dla mnie to jest złotem. 10-go kwietnia wygrali ludzie z ideami. Ludzie, którzy nie patrzą na swój koniec nosa, ale także na los innych. To błoto, które lądowało na każdym popierającym niemodnych ludzi okazało się największym bogactwem jakie mogło Nas spotkać. Szkoda jedynie, że tak wysoką cenę zapłacili Polacy. Wszyscy, bo ten prezydent był prezydentem wszystkich Polaków.

Nie potrafię patrzeć na obłudę sączącą się non-stop z mediów, na fałszywe pokazywanie zasług rządu Tuska czy tworzenie z Komorowskiego przywódcy, jakiego świat nie widział. To bujda na resorach. Nie będę się tutaj konkretnie rozpisywał – robię to codziennie, więc aby rozumieć moje podejście do tych ludzi wystarczy poczytać inne moje wypowiedzi.

Nie o taką Polskę walczyliśmy jako naród przez dziesiątki lat po wojnie i przez setki lat kiedy nie było Nas na mapie. Dziś stoimy przed kolejnym wyborem. Możemy się zdecydować na kontynuację tego, co zafundowała Nam pozostałość po PRL, albo wybrać tego kandydata, który pomimo ogromnego trudu rzucanego mu przez ogromną część życia publicznego, wciąż pozostaje przy swoich wartościach i tak jak 20 lat temu – wciąż chce walczyć o Polskę i Polaków. Bo, jak sam mówi, Polska jest najważniejsza.

I na koniec jeszcze dodam jedną rzecz. Kiedy po wybuchu II wojny światowej na terenach Polski utworzono Generalne Gubernatorstwo i chciano to wszystkim obwieszczać, na niemieckich plakatach rozwieszanych na ulicach, członkowie podziemnego ZHP naklejali karteczki z tekstemKomendant Piłsudski powiedziałby: a my was w dupie mamy!. Mam wrażenie, że dziś należałoby przywiesić takie same karteczki na plakaty Komorowskiego, zaraz pod napisem Zgoda buduje. Może wtedy w umysłach części Polaków zapaliłaby się lampka odpowiedniej interpretacji faktów.

 

http://wlustrze.salon24.pl/202503,nie-o-taka-walczylismy-nie-takiej-polski-chcielismy