Planet Doc Review - organizacyjna porażka

avatar użytkownika igorczajka
Zacinające się filmy, niezsynchronizowane napisy i niedziałające mikrofony to znak firmowy festiwali filmowych organizowanych w warszawskiej Kinotece. Wielkie nazwiska, wybitny repertuar, ciekawe osobowości stanowią niezwykły kontrast dla technicznego partactwa. To zdumiewające, z jak wielkim lekceważeniem organizatorzy festiwalu podchodzą do oczywistych wydawałoby się podstawowych spraw technicznych. Można by różnego rodzaju wpadki wytłumaczyć i próbować usprawiedliwiać brakiem doświadczenia, ale festiwale i przeglądy organizowane są już od wielu lat, a poziom i rodzaj problemów wcale się nie zmienia.

Czy naprawdę tak trudno sprawdzić film przed jego puszczeniem? Sprawdzić czy Płyta DVD przywieziona z drugiej półkuli jest prawidłowo odtwarzana w warszawskim odtwarzaczu? Rozumiem zaskoczenie przy jednym z pierwszych filmów, ale jeśli piąty film z rzędu zacina się w tym samym miejscu z powodu nieobsługiwania przez odtwarzacz drugiej warstwy DVD to zakrawa na paranoję! Taki stan rzeczy miał miejsce przy jednym z przeglądów dalekowschodniego kina.

Planet Doc Review nie ustrzega się tych samych, ciągle nierozwiązanych problemów. Napisy pokazują zupełnie co innego niż słowa aktorów. W trakcie niemal każdej dyskusji z reżyserem przestaje działać mikrofon. Gdy już jest przynoszony rzekomo działający, jest nieużywany pomimo protestów anglojęzycznej publiczności, która tez jest zainteresowana wypowiedziami gościa. Wygląda to wszystko tak, jak by organizatorzy zatrudnili przypadkowych przechodniów, którzy posługują się sprzętem kupionym na pchlim targu. Doprawdy położone w świetnym miejscu kinowy kompleks kulturalny, ze świetnymi pomysłami i znakomitym repertuarem mógłby naprawdę odrobinę zadbać także o te bardziej przyziemne organizacyjne sprawy. Kwestie finansowe nie mają tu nic do rzeczy. Jeśli tani bezprzewodowy mikrofon nie działa można użyć pięciokrotnie tańszego mikrofonu kablowego z odpowiednio długim kablem. Żeby zsynchronizować napisy z filmem trzeba po prostu go wcześniej obejrzeć, a synchronizacji może dokonać osoba z minimalna znajomością obsługi komputera.

Pokonanie tych pozornie nieprzekraczalnych trudności jest możliwe. Udowadnia to za każdym razem inny polski festiwal Nowe Horyzonty, którego pokazy zawsze są dopięte na ostatni guzik, obojętnie czy odbywają się w warszawskim Muranowie, czy dalekim Cieszynie. Natomiast o fakcie, że w kinotekowym barku od jakiegoś czasu nie można dostać ani kawy ani żadnego innego batonika - wspominać o tym w powyższym kontekście chyba nie warto...

napisz pierwszy komentarz