15 mln z polskich podatków na pomnik dla Niemca - gdzie muzeum Ireny Sendler?
Z listy Schindlera na uroczystość w Krakowie
Ponad 500 osób pojawi się dziś wieczorem na uroczystym otwarciu Fabryki Emalia Oskara Schindlera w Krakowie. Wśród nich ci, którym Niemiec, właściciel zakładu, uratował życie.
Inaugurację długo oczekiwanej przez turystów wystawy „Kraków – czas okupacji 1939–45”, przygotowanej w dawnym budynku administracyjnym fabryki - nowym oddziale Muzeum Historycznego Miasta Krakowa – zaplanowano na zewnątrz placówki, przy ulicy Lipowej 4. Niezwykła ekspozycja w budynku będzie natomiast dostępna dla wszystkich od 11 czerwca.
Podczas widowiska multimedialnego, jakie czeka uczestników uroczystości otwarcia, widzowie zostaną wprowadzeni w klimat wystawy dzięki wirtualnej, filmowej podróży tramwajem przez miasto czasów wojny. Muzykę na żywo do tego spektaklu światła i obrazu będzie improwizował zespół Kroke. Potem przekręcenie klucza w bramie fabryki będzie sygnałem do zwiedzania wystawy.
Wśród oryginalnych pamiątek, jakie na niej zgromadzono są fragment zniszczonego przez okupantów w 1939 roku krakowskiego Pomnika Grunwaldzkiego, krzesło z sali nr 56 Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie hitlerowcy aresztowali wykładowców podczas Sonderaktion Krakau czy autentyczny fotoplastikon z zakładu fotograficznego w Krakowie.
To jednak nie jedyne "atrakcje". Każdy zwiedzający będzie przechodzić przez odtworzony labirynt getta krakowskiego, by potem znaleźć się w obozie w Płaszowie. U fryzjera podglądać może zamach na esesmana, przedstawiony w formie komiksu na ścianach. W końcu w ufortyfikowanym mieście oczekiwać na wkroczenie Armii Czerwonej.
Pierwsi taki obraz historii miasta zobaczą ocaleni ze słynnej listy Schindlera. Wśród nich urodzony w Nowym Sączu Mordechai Lustig, który po wojnie wyjechał do Izraela, gdzie doczekał się pięciu wnuków. Przyjedzie też 84-letnia Eugenia Manor, rodem z Krakowa, której ojciec był kantorem w synagodze, a brat - piłkarzem klubu Makkabi. To kolega pomógł temu sportowcowi i jego rodzinie dostać się do zakładu Schindlera. Tam pani Manor spotkała zresztą przyszłego męża. I ona wyjechała po wojnie do Izraela.
Na uroczystości nie zabraknie też mieszkającej w Krakowie 80-letniej Stelli Muller-Madej, autorki przetłumaczonych na 10 języków wspomnień "Oczami dziecka. Dziewczynka z Listy Schindlera", wyróżnionej w tym roku odznaką Honoris Gratia za zasługi dla Krakowa.
Z Los Angeles przyjeżdża natomiast Leon Leyson, jeden z najmłodszych figurujących na liście Schindlera osób.
To ci, zaproszeni przez władze Krakowa goście są tego dnia ważniejsi niż politycy, z ambasadorem Izraela w Polsce czy dyrekcja Instytutu Yad Vashem także przyjeżdżającymi na inaugurację wystawy włącznie.
Prace nad przygotowaniem ekspozycji trwały trzy lata. Całość kosztowała blisko pięć mln zł (większość środków pochodzi z budżetu miasta), a remont budynku pochłonął niemal 10 mln zł. I ten – w połowie dzięki funduszom z UE – sfinansował Kraków.
http://www.rp.pl/artykul/10,492018.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz