Trzecie odnowienie ślubów antypisowskich przez Donalda Tuska

avatar użytkownika seaman

W tym roku premier już po raz kolejny nawiedził świątynię Antypisa na Czerskiej w Warszawie i jutro naród pozna tekst nowej roty ślubowania.  Rota zmienia się bowiem za każdym razem przy odnawianiu ślubów, gdyż treść jej zależna jest od intencji, w jakich premier pielgrzymuje.  W styczniu narracja dotyczyła bezpośrednio Lecha i Jarosława Kaczyńskich w kontekście rezygnacji premiera z ubiegania się o prezydenturę:  W ich oczach widzę obsesję powrotu do władzy. Moja decyzja o pozostaniu premierem i szefem Platformy służy zminimalizowaniu tego ryzyka.

Podczas wcześniejszej peregrynacji Tuska do Gazety Wyborczej, w październiku ubiegłego roku, chodziło o przebłaganie Antypisa, żeby nie cofał poparcia po wybuchu afery hazardowej – co było możliwe, bo wydawało się wtedy, że nie ma już ratunku przed ostateczną kompromitacją państwowców z Platformy Obywatelskiej i trzeba będzie znaleźć nowego zgrabnego premiera.  Wówczas Tusk potulnie odnowił śluby przeciwko Kaczyńskim i uratował skórę, chociaż mocno sponiewieraną.

W tym roku akcenty będą rozłożone inaczej z oczywistych względów – Tusk skupi się zapewne na samym PiS i chociaż nie pominie osoby Jarosława Kaczyńskiego, to przynajmniej nie będzie postponował go bezpośrednio ( zapewne nie nazwie go już  „specjalistą od smoły i piekła”).  Rota ślubowania antypisowskiego będzie natomiast zawierać jakiś w miarę hołdowniczy adres wobec świeżo upieczonego przyjaciela wszystkich postępowych Polaków, czyli Władimira Putina.  Premier musi też uzasadnić śmiałą tezę, którą sformułował nie wprost podczas wystąpienia w Sejmie, że znajdowanie szczątków ofiar na miejscu katastrofy oraz ich rzeczy osobistych po miesiącu od tragedii, nic a nic nie świadczy o profesjonalizmie rosyjskiego śledztwa. 

Z drugiej strony powinien zachować ostrożność, żeby nie sprowokować Wajdy z Olbrychskim oraz Kutza z Bartoszewskim do jeszcze drastyczniejszych koncesji wobec Putina – czterej nieświęci starcy na fali pojednawczego uniesienia gotowi jeszcze  sprokurować apel o wpisanie pojednania z Rosją do konstytucji. To mogłoby wywołać z kolei falę niekontrolowanego uniesienia społecznego, bo Polak cierpliwy jest i dużo zniesie, ale jak się w końcu odwinie...

Jednak biorąc pod uwagę skalę egzaltacji rozhisteryzowanych autorytetów moralnych, taki scenariusz wydaje się jak najbardziej prawdopodobny.  Przecież adekwatny precedens z konstytucyjnym pojednaniem już w Polsce był za Gierka i Tusk, bez względu na presję michnikowszczyzny, musi bardzo się liczyć z taką ewentualnością, żeby podobieństwo stylu nie przekroczyło granic cierpliwości Polaków.

Czym innym jednak jest mus dania antypisowskiego świadectwa przez Tuska, a czym innym jego skuteczność w nowych okolicznościach, po katastrofie smoleńskiej.  Tym razem premier będzie stał przed ludźmi, którzy uświadomili sobie skalę sfałszowania wizerunku zmarłego prezydenta przez Platformę oraz stojące za nią media i ta świadomość przenosi się bezpośrednio na Jarosława Kaczyńskiego – nie da się już wejść po raz drugi do tej samej rzeki kłamstwa.

Jeszcze inną zmianą, która uniemożliwi mobilizację zwolenników Tuska na skalę roku 2007, jest oczywisty fakt, że premier będzie usiłował mobilizować zawiedzionych i rozczarowanych – tego też się nie da ukryć: po trzydziestu miesiącach trwania rząd PO-PSL obiecuje dokładnie to samo, co zawierało dziesięć przedwyborczych postulatów (tylko wycofanie z Iraku zastąpił Afganistan).  Podobnie ma się sprawa ze sławetnymi podwyższonymi standardami PO, które dzisiaj kojarzą się już tylko z Drzewieckim, Rosołem, Sobiesiakiem i resztą bohaterów afery hazardowej.

Zatem oręż antypisowski ma bardzo stępione ostrze i jeżeli zostanie wyartykułowany, to poświadczy jedynie bezradność Platformy Obywatelskiej wobec nowej dla niej sytuacji, gdy nienawistna propaganda straciła rację bytu.  Usiłowania nieświętych platformianych staruszków, żeby sprowokować Jarosława Kaczyńskiego, przynoszą więcej szkody niż pożytku, a lada chwila ludzie skojarzą to z deklaracjami Tuska o polityce miłości – wtedy trzeba będzie krewkim staruszkom w ekspresowym tempie pozatykać usta, jak Palikotowi.

Według moich obliczeń wywiad z Tuskiem, który ukaże się jutro w Gazecie Wyborczej, to będzie już trzecie odnowienie ślubów antypisowskich premiera w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.  Tak więc z jednej strony mamy wielokrotnie odgrzewany kotlet starej antypisowskiej retoryki Tuska, a z drugiej milion siedemset tysięcy deklaracji poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego albo choćby taki Ruch 10 Kwietnia, który dzisiaj będzie apelował do rządu o powołanie międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy pod Katyniem.

A tego nie zagłuszy Wajda, Palikot czy Bartoszewski. Tego się nie da przykryć nawet całym nakładem Gazety Wyborczej w weekendowej objętości.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz