14 kwietnia 2010 r. Rzeczpospolita - w artykule poświęconym załodze samolotu, w którym zginął prezydent Lech Kaczyński - podała następującą informację:

"Niedziela, 24 stycznia 2010 r. Nocą na warszawskim lotnisku wojskowym ląduje rządowy Tu-154. Za sterami siedzi kpt. pil. Arkadiusz Protasiuk. Jest nerwowo, bo kilka godzin wcześniej maszyna lecąca z Haiti - dokąd po trzęsieniu ziemi zawiozła pomoc humanitarną - miała awarię. ZEPSUŁ SIĘ BLOK STEROWANIA.

- Wtedy się udało - opowiada pilot z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, które obsługuje rządowe maszyny. Kpt. Protasiuk bezpiecznie posadził na Okęciu "tutkę" -  tę samą, która w ostatnią sobotę, również pilotowana przez niego, rozbiła się pod Smoleńskiem".

 

Czy 10 kwietnia 2010 r. zawiodły stery?

Taki wywód przedstawił madziar, od niedawna komentujący w Salonie24. Podaję jego argumentację w całości, gdyż jest spójna i logiczna, a może umknąć wśród wielu innych wyjaśnień przebiegu i przyczyn katastrofy, formułowanych na różnych portalach.

"Twierdzenie, iż zamach jest hipotezą jest zwykłym odwracaniem kota ogonem. Otóż wszystkie dostępne materialne dowody rozbicia samolotu prezydenckiego dowodzą, że mieliśmy do czynienia z niesprawnym rosyjskim sterem wysokości w prezydenckim samolocie.

Natomiast wszystkie inne sugerowane Polakom hipotezy nie znajdują żadnego materialnego dowodu, są że tak powiem fetyszami.

Poniżej niezbite dowody, że to zamach - niesprawne rosyjskie stery lotu w TU-154 - odpowiadają za robicie samolotu prezydenta.

Dowody nie do zbicia na powyższe stwierdzenie:

Bezpośrednią przyczyną rozbicia samolotu była zbyt niska wysokość, na której leciał samolot!!!!!!!! Zbyt niska wysokość, to przyczyna rozbicia samolotu!!!.

Czy pilot wiedział, czy nie wiedział, że leci na zbyt niskiej wysokości ?

- musiał o tym wiedzieć, bo są na to następujące przesłanki:

- na pokładzie samolotu pilot miał 3 niezależne systemy informujące go o bliskości ziemi : a) barometr ciśnieniowy, b) wysokościomierz radiowy oraz system c)TAWS i GPS , d) oraz ostrzeżenie ustne z wieży o zbyt niskim podejściu !

Czyli mamy 4 dowody, iż bez względu na mgłę pilot musiał wiedzieć, iż leci na zbyt niskiej wysokości!! Tego wniosku i dowodu nikt nie jest w stanie podważyć!!!

Skoro pilot wiedział, że leci na zbyt niskiej wysokości, musiał podjąć działania do podniesienia wysokości lotu. Dowodem na to, iż pilot próbował podnieść wysokość lotu samolotu jest pas spalonej ziemi w odległości ca 4 km od lotniska. Pas tej spalonej ziemi doskonale jest widoczny na zdjęciach satelitarnych terenu okolicznego lotniska, zdjęcie z ziemi tego pasa spalonej w internecie umieścił również pewien Rosjanin, który zrobił dokumentację fotograficzną wszystkich występujących śladów na ziemi. Do spalenia pasa ziemi w odległości ca 4 km od lotniska doszło, gdy samolot leciał na wysokości ca 8 m nad ziemią. Pierwsze dowody tego, iż rosyjskie stery wysokości wówczas nie działały znajdują się ca 3 km od pasa spalonej ziemi na wysokości ca 2,5 m!! kiedy to samolot napotkał pierwsze przeszkody.

Czego dowodzi, ten ślad po spalonej ziemi? On dowodzi, że w tym momencie pilot dodał mocy silnikom.

Dodanie mocy silnikom powoduje wzrost szybkości samolotu, a podniesienie steru wznoszenie się samolotu.

To dowodzi, iż rosyjskie niesprawne stery wysokości nie działały, mimo że pilot próbował podnieść wysokość lotu samolotu, gdyż odległość i szybkość,  w jakiej wówczas znajdował się samolot powinny swobodnie pozwolić na podniesienie wysokości lotu. Tak się jednak nie stało, co dowodzi, iż rosyjskie stery wysokościowe były w tym momencie niesprawne!!!

Tak zwani fachowcy tłumaczą rozbicie samolotu faktem, iż samolot miał na tej niskiej wysokości już za małą szybkość, aby pilot mógł sterami wysokościowymi podnieść samolot wyżej.

To jest oczywiście ich sugestia, bo dowody mówią co innego!! Jakie dowody dowodzą, iż samolot miał lecąc na niskiej wysokości odpowiednią szybkość, która umożliwiała sterami wysokościowymi podnieść samolot na wyższą wysokość?

1. Podwozie samolotu było otwarte na 3 stopniu otwierania ( patrz zdjęcia kadłuba samolotu z kątem otwarcia podwozia), a więc samolot leciał wówczas z prędkością większą niż prędkość lądowania, która dla TU -154 wynosi ca 260 km. Samolot poruszałby się z prędkością 260 km, gdy miał już 5 stopień otwarcia podwozia, a miał 3, a zatem jego szybkość była wyższa od tej, która uniemożliwia podniesienie samolotu na wyższą wysokość. Zgodnie z relacjami jego szybkość w momencie, gdy leciał w locie poziomym nad ziemią wynosiła ca 320 km. Odległość od śladów spalonej ziemi do pierwszej napotkanej przez samolot przeszkody wynosi ca 3 km. Tę odległość samolot przebywa przy ww szybkości w ca 30 sekund, a ponieważ szybkość wznoszenia samolotu TU-154 wynosi ca 2 m/ s to w momencie dotarcia samolotu do pierwszej przeszkody winien on lecieć na wysokości ca 68 m!!! A leciał na wysokości ca 2,5 m nad tą pierwszą przeszkodą.

2. Świadkowie rozbicia samolotu, nawet ci którzy nie widzieli samolotu mówili, iż dźwięk silników samolotowych był dziwny . Otóż, on nie był dziwny!!! to typowy dźwięk silnika, gdy pilot wydusza z samolotu maksymalną moc celem wzniesienia samolotu na wyższy poziom lotu. Mimo nadawaniu silnikom pełnej mocy przez pilota samolot nie osiągnął wyższej wysokości.

Te dowody niezbicie dowodzą, iż w tamtym momencie w samolocie nie działały rosyjskie stery wysokości!!!.

Ponieważ samolot był dopiero co po remoncie kapitalnym, wykluczam ich ( sterów wysokości) zwykłą awarię. Musiała to być blokada spowodowana celowym działaniem człowieka. Awaria ta została wywołana w momencie otwarcia podwozia samolotu.

Jedynym uprawnionym wytłumaczeniem niesprawności ( blokada) rosyjskich sterów wysokości w tym przypadku jest zamach, wszelkie inne tłumaczenia ( hipotezy) przyczyn rozbicia samolotu nie są uprawnione, gdyż nie znajdują żadnych odzwierciedleń w dowodach.

Te materialne dowody w oparciu o dedukcje opartą na logice dowodów materialnych stoją w zupełnej sprzeczności z fetyszami, jakimi starają się karmić Polaków tzw. fachowcy:

że to mgła, że to pilot, ze to decyzja prezydenta, że to brak wariantu b, itp szopki.

Gdybym chciał się posłużyć, tak jak oni, fetyszem zamiast dowodami materialnymi, napisałbym tak :

Wszędzie tam , gdzie KGB prowadzi swoją "operacje", tam nie ma karetek. Najlepszym przykładem braku karetek to teatr na Dubrowce. A czy kto widział na miejscu rozbitego samolotu prezydenta choć jedną karetkę?

Metodę, jaką nam serwują "fachowcy", zwie się metodą indukcyjną, czyli od ogółu do szczegółu, jakby przez przypadek zapominając, że gdy się ma dowody materialne, to stosuje się metodę dedukcyjną, czyli od szczegółu do ogółu, a nie na odwrót".

------------------------------------

Nie znam się na wypadkach lotniczych. Zapisałam tą argumentację, gdyż stwarza wrażenie logicznej. Co o tym myślicie?