Rachunek zycia polskiego profesora

avatar użytkownika Tymczasowy

Prawde mowiac, to nie pamietam juz dlaczego nie wydalem tej ksiazki. Mysle o wspomnieniach prof. Aleksandra Jana Matejki zatytulowanych: "Rozliczenie z wlasnym zyciem. Wspomnienia od dziecinstwa do dnia dzisiejszego", ktore ukonczyl w 1991 r. Moze troche nadrobie blad i co jakis czas zamieszcze tu jakies fragmenty. Dla przypomnienia, prof. Matejko byl jednym z tworcow, odradzajacej sie w latach 60-ych, polskiej socjologii. Pozniej byl doradca rzadowym w Zambii i na koniec osiadl w Edmontonie (Kanada).  Oto pierwsze fragmenty wspomnien:

"Moje zycie stopniowo wycieka. Wprawdzie nadal ciagle jeszcze ucze, pisze i studiuje, to jednak zdaje sobie sprawe, ze to juz jest "koncowka". Nie przeszkadza mi to zreszta, tyle, ze coraz trudniej mi znalezc motywacje".

O klimacie w czasach stalinowskich: "O tym jakie to byly czasy swiadczy chocby fakt, ze pozniejszy rewizjonista, a owczesny oficer KBW, zabronil swoim podwladnym uczeszczac na lekcje z polskiej gramatyki, bo nauczycielka postawila przed soba na stole zachodni budzik, ktory dostala w darze od krewnych z Anglii".

"Zanim jednak socjologie zlikwidowano uczeszczalem na seminaria profesora Ossowskiego. Na jego zyczenie zbieralem materialy do referatu na temat paternalizmu wielkich przedsiebiorcow kapitalistycznych. Wtedy to poznalem Zofie Gomulkowa w charakterystycznych dla owego okresu okolicznosciach. Wazna do mojej pracy jedna z ksiazek Henry Forda (zreszta nie on ja faktycznie pisal), byla osiagalna tylko w bibliotece Centralnej Rady Zwiazkow Zawodowych, i tam sie po nia udalem. Gomulkowa byla w tym czasie bibliotekarka, o czym nie wiedzialem. Gdy poprosilem o ksiazke Forda, zaczela na mnie krzyczec. Staralem sie tlumaczyc, ze ksiazka potrzebna mi jest na seminariu uniwersyteckie, ale ona upierala sie przy swoim  wolajac: "Kto w kraju socjalistycznym czyta ksiazki amerykanskiego krwiopijcy?". Moze myslala, ze to jakas prowokacja i wyprobowywanie jej prawomyslnosci. Gomulka byl wszakze w wielkiej nielasce w tym czasie. W koncu ksiazke wreczyla mi ze wstretem i na tym sie skonczylo".

Przez jakis czas Profesor spotykal sie prywatnie z kilkoma przyjaciolmi, by dyskutowac o waznych ksiazkach, np. ksiazce Mannheima o czlowieku i spoleczenstwie w dobie przemian. "Istnial miedzy nami spor co do przyszlosci i statusu naszego kolka. Jeden z uczestnikow naszych zebran, zasluzony pracownik naukowy, ktory bral udzial w antykomunistycznym podziemiu i jako jeden z nielicznych zachowal zycie po aresztowaniu, upieral sie przy formalizacji kolka. Mowil: "Badzmy na serio, powolajmy zarzad i uchwalmy statut!". Ja upieralem sie, popierany m.in. przez Czapowa, ze jak dlugo jestesmy gronem nieformalnym o charakterze intelektualno-towarzyskim, UB nic nam nie moze zrobic i dlatego powinnismy utrzymac ten stan rzeczy. Okazalo sie, ze bylismy pod inwigilacja i rzeczywiscie nastapilo sledztwo".

A po przyjezdzie do Kanady okazalo sie, ze na uniwersytecie lepiej nie krytykowac komunizmu: "Sam do dzis dnia nie wiem, co mnie opatrznosc wyznaczyla do wypelnienia, ale mam nadzieje, ze przynajmniej po mojej smierci bedzie mi dane zrozumiec sens mojego bytowania. Na przyklad, po przyjezdzie do Kanady staralem sie oczywiscie jak najlepiej wypelniac moje obowiazki dydaktyczne. A jednak studentow nie zadowolilem i postawiono mnie przed ad hoc urzadzonym sadem, w ktorym uczestnicy mojego seminarium byli sedziami, a oskarzycielem byla tez uczestniczka mojego seminarium, przystojna Egipcjanka. Uznano mnie za nie dosc postepowego (naiwnie osmielilem sie w moich wykladach podzielic sie moimi spostrzezeniami krytycznymi na temat rzeczywistosci komunistycznej), a takze za nie dosc zyczliwego dla studentow (dwie aktywistki studenckie dostaly ode mnie stopnie nizsze niz sie spodziewaly)".

napisz pierwszy komentarz