To jest skarga dziadka do Ministra Spraw Wewnętrznych na decyzję o internowaniu, pisana w piwnicy aresztu KWMO w Wałbrzych dnia 29.09.82 r. Postanowiłam zamieścić ją w tym momencie, bo ojciec mój, Robert Helski dostał dziś wezwanie do IPN na przesłuchanie w sprawie postępowania sprawdzajacego,  czy wobec wobec dziadka popełniona została zbrodnia komunistyczna.

Aby pismo dziadka było zrozumiałe, muszę zacytować fragment uzasadnienia decyzji o internowaniu.

Jest to decyzja numer 522 z 14.09.82 r.

" Uznając, że pozostawanie na wolności obywatela... zagrażałoby bezpieczeństwu Państwa i porządkowi publicznemu przez to, że prowadzi działalność w środowisku rolników indywidualnych sprzeczną z porządkiem prawnym stanu wojennego, na zasadzie art.42 dekret z dnia 12.12.81 r. postanawia się internować ... i umieścic go w ośrodku odosobnienia w Grodkowie, wykonanie decyzji zlecić KWMO Wałbrzych, nadać jej rygor natychmiastowej wykonalności."

 

Stanisław Helski, areszt śledczy KWMO w Wałbrzychu

dotyczy decyzji nr 522 - 14.09.82 o internowaniu

Minister Spraw Wewnętrznych w Warszawie

przez Komendanta KWMO w Wałbrzych

Drugi człon zdania, stanowiącego treść decyzji brzmi - "prowadzi działalność w środowisku rolników indywidualnych sprzeczną  z porządkiem prawnym stanu wojennego" - jest nieprawdziwy.

Wobec tego pierwszy człon zdania - " pozostawanie na wolności obywatela zagrażałoby bezpieczeństwu Państwa i porządkowi publicznemu" - jest pozbawiony uzasadnienia.

W tym stanie rzeczy nasuwa się domniemanie, że internowannie ma jedynie na celu uniemożliwienie mi należytej obrony w procesie związanym z zajazdem mojego pola i próbą wywłaszczenia mnie. Rzecz ma się bowiem dokładnie odwrotnie. To organa administracji państwowej , naruszając prawo zakłóciły porządek publiczny, a mnie i moją rodzinę pozbawiły materialnych środków egzystencji. Pomysł zatrzymania mnie w areszcie skutecznie utrudnia mi obronę i daje szansę i osłonę bezprawiu. Ale nie tylko - gospodarstwo doprowadza do zupelnej ruiny (o którą przecież chodziło) i powoduje wymierne straty społeczne, na których   z kolei nikomu nie zależy. Pozwalam sobie zauważyć, że samo internowanie jest podejrzanie sprzeczne z dekretem, na który się powołano. Pobyt wyznaczono mi w Nysie. Decyzję opatrzono rygorem natychmiastowej wykonalności. Tymczasem od 14 września gniję w norze aresztu KWMO w Wałbrzychu. Jestem po 6 tygodniowym leczeniu szpitalnym. W czasie aresztowania pozostawałem na zwolnieniu lekarskim i na diecie. Ale  od 14 września - kiedy to po raz ostatni zjadłem obiad w domu - nie otrzymuję posiłków dietetycznych i głoduję. Nora praktycznie pozbawiona naturalnego oświetlania przyprawia o ślepotę, brak podstawowych urządzeń do zaspokajania potrzeb fizjologicznych. Są to pomieszczenia,  w których zwykli przestępcy  nie powinni przebywać dłużej, niż 48 godzin.

Siedzę jedynie pod zarzutem "działalności", której w środowisku ukryć się przecież nie da, a więc co z dowodami tej działalności, na czym miała ona polegać? Czy takie stawianie zarzutów to nie "woluntaryzm" czasu wojennego? Po doświadczeniach z polem mam prawo być podejrzliwy.

Stanisław Helski