Tadeusz Duffek, legendarny kibic Lechii Gdańsk, działacz "Solidarności" i FMW, uhonorowany medalem przez Prezydenta RP

avatar użytkownika Paweł Wąsowicz

Nasz przyjaciel, działacz FMW Reg. Gdańsk, ŚP Tadeusz Duffek został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP Pana Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski nadanym 20 października 2009r. Uroczystego wręczenia 8 lutego 2010 roku, dokonał Pan Minister Maciej Łopiński w siedzibie Solidarności w Gdańsku. Odznaczenie w imieniu Tadeusza odebrało rodzeństwo: Marzena i Andrzej Duffekowie (całość informacji wraz z fotorelacją z uroczystości

http://www.fmw.org.pl/index.php?option=16&action=news_show&news_id=533

)

 

Tadeusz Kazimierz Duffek (1968-2005) – Urodził się w Gdańsku w wielodzietnej rodzinie, która przybyła na Wybrzeże z Bolechowa w województwie lwowskim. T. Duffek wychował się na gdańskiej Zaspie, gdzie uczęszczał do szkoły podstawowej nr 31. Następnie naukę kontynuował w Zespole Szkół Budowy Okrętów w l. 1983 -1987. Następnie podjął naukę w technikum wieczorowym, którego nie ukończył. W l. 80 – tych cała rodzina Duffków zaangażowana była w działalność niezależną. Ojciec Bogusław był działaczem NSZZ „Solidarność” więzionym z dekretu o stanie wojennym. Tadeusz wraz ze swoim rodzeństwem: Anetą, Marzeną i Andrzejem zaangażowani byli w działalność Federacji Młodzieży Walczącej. W domu Duffków na gdańskiej Zaspie znajdowała się skrzynka kontaktowa FMW. Od 1985 r. Tadeusz był jednym z liderów środowiska gdańskiej FMW, członkiem Grup Wykonawczych tej organizacji. Stał na czele ok. stuosobowej grupy działaczy FMW i kibiców Lechii Gdańsk organizującej w l. 1986 –89 antykomunistyczne demonstracje na ulicach gdańska, które odbywały się praktycznie co tydzień po mszach św. odprawianych w intencji Ojczyzny w kościele św. Brygidy w Gdańsku. Po ukończeniu szkoły i zatrudnieniu w Gdańskiej Stoczni Remontowej był także członkiem podziemnych struktur NSZZ „Solidarność”. W maju i sierpniu 1988 r. był jednym ze współorganizatorów strajków w Stoczni Gdańskiej i Stoczni Remontowej. Był jednym z kilkunastu działaczy gdańskiej FMW, który wziął bezpośredni udział w strajku. Z jego inicjatywy w maju 1988 r. na stadionie Lechii w Gdańsku doszło do gigantycznej demonstracji poparcia kibiców dla strajkującej stoczni połączonej z wielogodzinnymi walkami z ZOMO na ulicach Gdańska. Było to wówczas jedyne masowe poparcie gdańszczan udzielone strajkującym stoczniowcom. W czasie strajku Tadeusz wchodził w skład grup porządkowych, udzielał się także w drukarni zorganizowanej przez FMW. Z jego inicjatywy w sierpniu 1988 w strajku w stoczni wzięli udział kibice Śląska Wrocław. Od 1986 r. wielokrotnie brał udział w Ogólnopolskich Pielgrzymkach Świata Pracy na Jasną Górę. W l. 1985 -1989 T. Duffek za swoją działalność był wielokrotnie zatrzymywany przez funkcjonariuszy MO i ZOMO, był bity i karany kolegiami. Od lat 80 – tych był jednym z liderów kibiców Lechii Gdańsk, w kolejnych dekadach ich niekwestionowany przywódca. Inicjator odbudowy świetności klubu. W 2001 założył Stowarzyszenie Kibiców Lechii Gdańsk „Biało – Zieloni”, które zostało zarejestrowane 3 XII 2002. Prezes tego stowarzyszenia w l. 2002 -2005. W 2002 r. stanął na czele Komitetu Wyborczego „Naprzód Lechio” w wyborach samorządowych. W 2004 r. zaangażowany w działalność Komitetu Obrony Polskości, Kościoła i ks. Henryka Jankowskiego, na czele którego stał jego ojciec Bogusław Duffek. W okresie X 2003 – X 2005 członek zarządu Ośrodka Szkolenia Piłkarskiego Lechia Gdańsk. Zmarł po długich zmaganiach z chorobą nowotworową 21 X 2005 r. Został pochowany w alei zasłużonych na gdańskim cmentarzu Srebrzysko. Pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta Miasta Gdańska medalem 25 – lecia „Solidarności” i przez przewodniczącego NSZZ „Solidarność” medalem 20 rocznicy strajków 1988 r. Od grudnia 2005 r. jest regularnie organizowany dla najmłodszych piłkarzy turniej zimowy o Złote Lwy Gdańskie im. Tadeusza Duffeka. Ponadto Tadeusz Duffek patronuje ogólnopolskiej pielgrzymce kibiców na Jasną Górę, która od 2008 r. odbywa się w pierwszą sobotę po zakończeniu rundy jesiennej rozgrywek ekstraklasy.

ks. Jarosław Wąsowicz SDB

 

„Encyklopedia Solidarności” (w druku)

 

 

 (wpis pochodzi z bloga: "Tylko orły szybują nad granią..." )

2 komentarze

avatar użytkownika Foxx

1. Tekst z jednego z gdańskich portali

, który ukazał się tuż po śmierci Tadeusza. Odszedł Tadeusz Duffek - król kibiców Lechii Pamiętam go sprzed trzech lat. Wtedy go poznałam. W pubie, w którym spotykał się z kumplami przy piwie. Opowiadali wtedy, że kiedyś byli chuliganami. Dziś to są chuligani na emeryturze. Pozakładali rodziny. Dojrzeli. Złapali dystans. Cieszą się, że żyją. Ale miłość kibica do drużyny jest dozgonna. Chcą być pochowani w biało - zielonych szalikach. A na ich pogrzeb przyjdą setki ludzi. Wniedzielę na pogrzeb Dufa przyjdą ich tysiące. Tysiące biało-zielonych szalików zakryje trumnę. - W dniu śmierci Tadeusza, drugi lub trzeci sms z kondolencjami przysłali mi kibice gdyńskiej Arki z Sopotu... - mówi Andrzej, brat Tadeusza. Kibice Arki z Gdyni: Rybak: - Myślę, że ci z nas, którzy Dufa znali, którzy się z nim przyjaźnili, przyjdą go w niedzielę pożegnać. Wszelkie antagonizmy między nami rozgrywaliśmy na boisku. Poza nim toczyło się normalne życie. Czasem chodziliśmy razem na piwo. Megafon: - W obliczu śmierci znikają wszelkie animozje. Chyba każdy miał szacunek dla Dufa. Zresztą, kto nie ma szacunku dla swoich przeciwników, ten nie szanuje siebie. Pamiętam spotkanie sprzed trzech lat w tamtym barze. Dufo był wtedy wielki jak niedźwiedź. Opowiadał, że na mecze zaczął chodzić razem z ojcem jako dzieciak. Lechię pokochał, gdy miał zaledwie osiem lat. Na stadionie odnalazł wszystko, co w życiu ważne. - Ta atmosfera przeżarła mnie do głębi - wspominał wtedy. W latach 80. po strajkach w stoczni poczułem, że kibicowanie daje wolność. My rzucaliśmy ludziom jej namiastkę, promowaliśmy ją. Pamiętam, na mecz do Poznania pojechało nas 12 tysięcy. Wszyscy krzyczeli ,Solidarność!!!", a jak wyszła na stadion orkiestra milicyjna, to podniósł się ryk: Do roboty! Do roboty! Po części dzięki nam, kibicom ,Solidarność" w Gdańsku nie zginęła. To były złote czasy Lechii. Ale już minęły. Co to jest wolność, pytasz? To coś, co można z siebie wykrzyczeć. Coś, co sprawia, że człowiek się nie boi. Wtedy na ulicach ludzie bali się mówić o wolności, ale na trybunach nie. Trzy lata później w tym samym pubie: Dufo wita się ze mną, a ja pytam, czy... przyjdzie Dufo? Nie poznaję go. Jest połową dawnego niedźwiedzia. Jeszcze o tym nie wie, ale za cztery miesiące nie będzie go już na tym świecie. Mówi tak: - Kiedyś dziewczyny pytały mnie: Tadeusz, czemu dla ciebie Lechia jest najważniejsza? Co ci ta Lechia dała? A ja odpowiadam, że poznałem dzięki niej świetnych ludzi. I jesteśmy razem na śmierć i życie. We wtorek jego najwięksi przyjaciele przyszli w to samo miejsce, gdzie spotkaliśmy się latem. - Pamiętam wieczór sprzed trzech tygodni - wspomina Wierzba. - Dufo w szpitalu, a my w pubie. Było nas z trzydziestu. Bardzo nam go brakowało, więc wysłaliśmy mu smsy z pozdrowieniami. I nagle zaczynają szaleć komórki, wszystkich po kolei. To Dufo dziękował za pozdrowienia każdemu z nas, osobno. A był wtedy już bardzo słaby. Te ostatnie smsy od Dufa ze szpitala wielu z jego kumpli zachowa na długo w telefonach. Teraz odgrzebują w komórkach stare wiadomości. Czytają jeden przez drugiego: ,Niekoniecznie przyjaciele z kimś być ciałem muszą. Najważniejsze, by byli... By byli z Tobą duszą! Z Bogiem!" - Tadeusza znali wszyscy w Gdańsku - mówią. - Znali go kibice w całej Polsce. To był ktoś. Wszyscy wiedzieli kim był Wolf, Kaczor, Grabarz - ale o nich mówiło się dopiero po śmierci. Tadeusz stał się legendą za życia. Bardziej był znany w Polsce niż piłkarze Lechii. Bo Dufo to była twarz Lechii. "Czuję się gorzej. Będę zaraz nakłuwany drugim drenem w górne płuco, żeby ściągnąć powietrze, którego więcej się zebrało. Jeśli to nie pomoże, czeka mnie operacja. Ale na dziś nie jest najgorzej. Na razie widmo operacji jest zażegnane, bo ten dren, który mi zaraz wkłują powinien załatwić sprawę. Zapanował umiarkowany optymizm! Ale jeszcze daleka droga do wyleczenia." Andrzej, brat Dufa: - Już od młodych lat przechodził różne zakręty życiowe. Błędy, który popełnił i które ciążyły mu, starał się naprawić, tym samym dając świadectwo swojej przemiany. Myślę, że winy udało mu się odpokutować. Przez łaskę cierpienia, której doświadczył w szpitalu, przez modlitwę za swoich nieprzyjaciół. Był odważny, niczego się nie bał. Żył intensywnie, jakby wiedział, że czasu ma niewiele. Siwy: - Chodziłem na Lechię przez 10 lat od 14 roku życia. Kiedy Lechia zdobyła Puchar Polski przestałem. Minęło 8 lat. Spotkałem Tadka na ulicy. "Siwy, wracaj na Lechię!" - on do mnie. Jak to mówię, to mi ciarki przechodzą po plecach... Wróciłem i dzięki temu spotkałem tam wszystkich moich najlepszych przyjaciół. Jesteśmy jak rodzina. "Dziś niepomyślne wieści. Zrobili rtg płuc. Wyszło, że jest duże ognisko zapalne, do którego nie da rady dojść. Czeka mnie operacja! O tyle dobrze, że nie jest to nowotworowe..." Wierzba: - Tego dnia, gdy zmarł, dostałem kilkadziesiąt smsów. Dzwonili ludzie z Austrii, Irlandii, Anglii... Wciąż spoglądam na telefon i nie mogę przyzwyczaić się, że nie przychodzą smsy od niego. Umówiliśmy się, że nigdy nie wykasujemy numeru telefonu Tadeusza. Chociaż wiadomo, że on nigdy nie zadzwoni. ,Damy radę, ale musimy trwać w gorliwej modlitwie! A wtedy Bóg nas wysłucha. Miłej, radosnej nocki! Jeszcze niejedno przed nami!" Wierzba: - Był bohaterem ludowym. Wszyscy go znali, a on zachowywał się tak, jakby był przyjacielem wszystkich. Nawet w szpitalu, wciąż na bieżąco w polityce, żył sprawami Lechii. Do tego stopnia, że na meczu z Ruchem na Śląsku dyktował nam, jak mamy wieszać flagi, żeby były widoczne w telewizji. Nie wypaliło tak, jak chciał i kiedy odwiedziłem go w szpitalu aż kipiał, jak mogliśmy tak spartaczyć sprawę! Cały jego świat kręcił się wokół Lechii. Był bardzo otwarty. Dla niego nie było różnicy, czy to jest poważany kibic, czy zwykły dzieciak, który wyrwał się z domu, bo chciał zobaczyć Lechię. W jego obecności każdy czuł się kimś ważnym. Bogusław Duffek, ojciec Tadeusza: - Człowiek silnej wiary. Stałem na gruncie jego optymizmu. Małego chłopca prowadzałem na stadion Lechii, w niedzielę odprowadzę go na cmentarz... "Teraz przechodzę kryzys. Źle się czuję, ale wierzę, że wszystko będzie OK. Płyty "Zakazane piosenki" i ręcznika z napisem "Solidarność" nie kupuj, bo zrobił to mój tato." - Zacznijmy od tego, jak to się zaczęło. Bo to jest ewenement graniczący z cudem - mówił Dufo w czerwcu. - Pamiętam jak Lechia spadła do szóstej ligi. To był czas, gdy w klubie nie mieliśmy na nic, ani na wodę, ani na prąd. Nie było na piłki ani na buty do gry. My to wszystko wzięliśmy w swoje ręce, po raz pierwszy w historii klubu, bo nie mogliśmy się z tym pogodzić. Nie mogliśmy tego przełknąć, że wielu działaczy, którzy gdzieś wypływają na tym, że byli działaczami Lechii zostawili klub w takiej biedzie. A Lechia to tradycje. Były trzy bastiony ,Solidarności" w Gdańsku: stocznia, Brygida i stadion Lechii Gdańsk. Lechia to też styl bycia, zasady, kodeks honorowy, wychowanie. Rodzina i przyjaźń. Nasz udział w walkę o wolność docenił sam Lech Wałęsa. "Jestem po operacji. Bardzo źle to wszystko zniosłem. Najgorszy koszmar, jak dotąd, przeżyłem. Jestem strasznie mocno pocięty. Na plecach po lewej stronie tak, że nie mogę się ruszać. Cały sparaliżowany. Nie chodzę. Jestem przykuty do łóżka. Poleżę dwa, trzy tygodnie, żeby w miarę dojść do siebie. Przeżywam okropny ból, takiego nie znałem. Jadę na morfinie. Walczę!" - Był nieformalnym przywódcą Lechii - mówią jeden przez drugiego. - Nikt tego nigdy nie powiedział, a każdy wiedział, że tak jest. Ale był też legendą, o której opowiadali sobie chłopaki na dzielnicach. - Pamiętam - wtrąca Wierzba - jak kiedyś uspokajaliśmy w pubie kilku takich. Powoływali się na Lechię. Zapytałem, a kogo znacie na Lechii? A oni, że Dufa. Wybuchnęliśmy śmiechem. Powoływali się na Dufa, nie wiedząc do kogo mówią. A Dufo stał obok... "Kochany, jestem cały obolały po zabiegu, dosłownie nie mogę się ruszać. Jeśli możesz, to weź jeszcze korki, rozmiar 42 dla Szczepińskiego. Taki podał mi rozmiar buta..." - do Bombla tuż po operacji. 14 października napisał, że wychodzi ze szpitala. Zmarł tydzień później. Jeden z ostatnich smsów do brata: "Nie martw się, kochany. Doceniam twoją wrażliwość. I jest ona dla mnie ucieczką od smutnych myśli, od trudnych chwil dnia powszedniego, jakie przyszło mi przeżywać. Reszta poza Bogiem i tatą nie istnieje. Muszę pojechać do Częstochowy, gdzie w głębokiej kontemplacji będę błagać Matkę Boską o dar wyzdrowienia i przeżycia. Musimy wziąć się za siebie, bo wierzę, że Bóg ma w stosunku do nas jakieś plany". - Młody Parasol: - Dzień po śmierci Dufa. Lechia grała w Jaworznie. Kibice Jaworzna wywiesili transparent na jego cześć, ustawili się w znak krzyża i odpalili racę. W szpitalu odwiedzili go kibice z wrogiego nam klubu - Legia Warszawa. Zostawili mu koszulkę w barwach ich drużyny z napisem - "Dufo". Ojciec Tadeusza: - Był też na tej koszulce numer... - Jaki numer? - pytam. - Zdaje się, że... jeden.
avatar użytkownika Maryla

2. cześć pamięci "cichym bohaterom"

dzięki takim ludziom, jak Tadeusz Duffek czuliśmy sie naprawdę wolni. Jak wielką pustkę zostawił po sobie. Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl