Piłsudczycy a federalizm - lata 1920-25 (1)

avatar użytkownika godziemba
Na przełomie 1919 i 1920 roku Piłsudski miał już wypracowaną koncepcję stworzenia federacji niepodległych państw wschodnioeuropejskich, obejmującą Polskę, Ukrainę, Białoruś i kraje bałtyckie.
 
            W instrukcji dla Leona Wasilewskiego, polskiego delegata na konferencję w Helsinkach, Komendant wspominał w koncepcji przeprowadzenia plebiscytu na terenach całego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zwracał też uwagę że ewentualna granica polsko-rosyjska powinna przebiegać w odległości 10-25 km od rzek granicznych, w taki sposób, aby była możliwość przygotowania obrony kraju. Widział konieczność przyłączenia do Polski powiatów kowelskiego, łuckiego i włodzimierskiego, natomiast w sprawie białoruskiej należało „robić precedensy i czekać odpowiedniej koniunktury, wytwarzając na razie w Polsce Piemont białoruski”. Najważniejszym problemem nurtującym Piłsudskiego była postawa Litwy, której antypolskie nastawienie komplikowało całą strategię. W tej sytuacji „należy – twierdził Naczelnik – traktować Litwę <per nogam>, objawiać wobec niej <negligeance>, bo jej politycy – to – albo durnie, albo sprzedajni. W ostateczności podbijemy ją.
 
            Równocześnie Piłsudski doszedł do wniosku, iż zbliża się najdogodniejszy moment do narzucenia Rosji siłą polskich warunków pokojowych. Wyczerpane – jak przypuszczał – po walkach z Denikinen oddziały bolszewickie nie będą w stanie przeciwstawić się armii polskiej. Ważnym zadanie było nawiązanie współpracy wojskowej z Łotwą Estonią oraz uzyskanie granicy polsko-łotewskiej. Taki rozwój sytuacji odcinał Litwę od kontaktów z Rosją oraz umożliwiał stworzenie jednolitego frontu od Zatoki Ryskiej aż po Ukrainę.
 
Albo Polska, - pisał Adam Skwarczyński w końcu stycznia 1920 roku – na ogromnym tzw. Międzymorzu stojąc, musi być potężna, albo zakwestionowana jest racja jej bytu. Sami Międzymorza tego od morza Bałtyckiego po Czarne nie zajmiemy. Więc tylko zorganizowaną przez nas federacją, stanowiącą całość swym życiem gospodarczym, ustrojem politycznym i społecznym, i wspólnotą kultury wypełnić je możemy”. Ponieważ mocarstwa zachodnie były przeciwne polskim planom na wschodzie, Polska musiała sama je zrealizować.
 
Wobec wysuniętych przez Moskwę propozycji pokojowych, stanowiących – jak się potem okazało – jedynie zasłonę dymną dla własnych przygotowań wojennych, w MSZ zorganizowano w marciu 1920 roku konferencję, podczas której określono strategię negocjacyjną podczas rozmów z Sowietami. Polska „żądać będzie od Rosji dezanekcji i zrzeczenia się wszelkich praw do ziem leżących w granicach posiadania Polski w roku 1772. Utworzona zostanie nowa linia odpowiadająca wymaganiom strategicznym, ekonomicznym i administracyjnym, a leżąca pomiędzy obecną linią strategiczną i granicą z roku 1772. Będzie to minimalna  granica wymagań Polski.” Polska sama określiłaby sposób porozumienia z mieszkającą na tych terenach ludnością. Przewidywano ścisłe współdziałanie z Łotwą w sprawach terytorialnych, oraz wsparcie dla utworzenia samodzielnego państwa ukraińskiego, przy czym określono jego zachodnią granicę na linii Zbrucza i Styru. Zrezygnowano natomiast, w porozumieniu z Piłsudskim, z realizacji koncepcji państwa białoruskiego na rzecz nadania mniejszości białoruskiej w okręgu mińskim koncesji samorządowych. Nie przewidywano takich ustępstw na Grodzieńszczyźnie i Wileńszczyźnie, co sankcjonowało fiasko prób porozumienia z Litwą.
 
Równocześnie rozpoczęto rozmowy z Rumunią na temat wspólnej polityki wobec Moskwy. Rumuni jednak nie zaakceptowali propozycji odpisania konwencji polsko-rumuńskiej, licząc, że samodzielnie uda im się rozwiązać problem uznania nowych granic. Ponadto Rumuni sceptycznie odnosili się do możliwości realnego wsparcia polskich zamiarów przez Petlurę, wręcz przestrzegali Polaków przed „zbytnim angażowaniem się politycznym z atamanem Petlurą lub sformowaniem Ukrainy w ogóle, póki ona swej żywotności okazać nie zdołała”.
 
Rozmowy z bolszewikami nie doszły do skutku, gdyż Moskwa nie zgodziła się na Borysów, jako miejsca rokowań, gdyż położony był na linii frontu. Dowodziło to ostatecznie, iż sowieckie propozycje pokojowe miały na celu jedynie zyskanie na czasie, by zakończyć koncentrację wojsk na froncie z Polską.
 
W tej sytuacji w prasie ukazało się szereg artykułów potwierdzających zasadność twardej polityki Piłsudskiego wobec Moskwy. „Pozostaje – pisano – siła wytrwania i moc charakteru, która pozwoliła nam przetrwać czasy najgorsze, i nie pozwoli nam opaść na duchu w chwili, w której zwycięstwo jest bliskie. Na rokowania pokojowe przyjdzie czas niezadługo. Ale przedtem muszą nasi wrogowie uznać w nas zwycięzców”. Jednocześnie podkreślano, iż Polska nie walczy z Rosją o nowe ziemie, ale pragnie realizacji programu federacyjnego, który umożliwi demokratyzację wschodniej Europy oraz zabezpieczenie Polski przed ponowną agresją. Podział ziem ukraińskich i białoruskich pomiędzy Polskę i Rosję pozwoliłby Moskwie przetrzymać najcięższe chwile i odrodzić swą potęgę.
 
Jednym z podstawowych warunków sukcesu przygotowywanej operacji kijowskiej było doprowadzenie do pełnej współpracy z Ukrainą na polskich warunkach. Ostatecznie w nocy z 21 na 22 kwietnia 1920 roku w Belwederze podpisano polsko-ukraińską umowę polityczną. Polacy przeforsowali granicę na Zbruczu, natomiast zobowiązali się do przekazania Ukraińcom ziem wywalczonych w przyszłości, a będących w przedrozbiorowych granicach Rzeczypospolitej. Uzupełnieniem tej umowy była podpisana 24 kwietnia konwencja wojskowa, która regulowała zasady współpracy między obu armiami w okresie walk z bolszewikami. 
 
Krótko przed rozpoczęciem ofensywy ukazał się artykuł Mariana Uzdowskiego, zwracający uwagę na nowych sojuszników Polski – trzy niepodległe państwa kaukaskie. „Niewiele nas interesuje – pisał Uzdowski – fakt, że tam, o setki mil od nas, wśród dalekich gór Kaukazu, istnieją już przeszło od roku trzy rzeczpospolite: Azerbejdżan, Gruzja i Armenia”. Polska powinna wspierać wszelkie inicjatywy mające na celu rozluźnienie więzów łączących małe narody z Rosją. „ I jeżeli – kontynuował Uzdowski – praca już się rozpoczęła w stosunku do Łotwy, Estonii Finlandii, Ukrainy, jeżeli znajduje ona rezultaty w swoistym sojuszu wojskowym i ekonomicznym tych narodów z Polską, jeżeli załatwimy nasze sprawy z Litwą, która może stanąć na przeszkodzie co do stworzenia spoistego muru od wschodu – to powinniśmy uwagę swoją zwrócić na Kaukaz”. Stworzony w ten sposób system sojuszy miał szachować Rosję od północy (Finlandia), od południa (Kaukaz i Ukraina) oraz z zachodu (Polska, Łotwa, Litwa, Estonia). W kwietniu 1920 roku do państw kaukaskich pojechał z misją Tytus Filipowicz. Opracowano wstępne porozumienie, ale kres kontaktom położyła niespodziewana agresja bolszewików na te państwa.
 
Okazało się ostatecznie, iż jedynie Białorusini i Ukraińcy zaakceptowali polskie warunki, państwa bałtyckie przyjęły sowieckie propozycje rokowań pokojowych, a Rumunia i Finlandia także nie zamierzały angażować się w plany polskie. Tak więc rozpoczynając ofensywę kijowska, Piłsudski musiał liczyć przede wszystkim na własne siły. W prasie piłsudczykowskiej traktowano tę wyprawę jako drugi akt rozpoczęty w 1919 roku wyprawą wileńską. Po zajęciu Kijowa, Adam Skwarczyński pisał, że „w rękach polskich są dwa klucze do spraw dziejowych, które rozwijać się mają na obszarze olbrzymiego trójkąta Europy wschodniej. Jak Kijów jest kluczem południowo-wschodnim jego ramienia, tak Wilno stano klucz ramienia północno-zachodniego, obejmującego ziemie bałtyckie: Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię. Kto potrafi te dwa punkty zająć – kto je potrafi opanować nie tylko siłą oręża, ale także siłą idei i planu, obejmującego sprawy narodów, żyjących na tych olbrzymich obszarach – ten inicjatywę dziejów Europy Wschodniej ujmie w swoje ręce”.
 
W innym majowym artykule Skwarczyński podkreślał, że „wyzwolenie Ukrainy, wydarcie jej Rosji włącza ją tym samym w zarysowujący się już dziś systemat związku narodów Europy Wschodniej”. Związek, który zbuduje Polska, będzie budowlą „urzeczywistniającą marzenie wielkiego Amerykanina, Wilsona”. Będzie jednak czymś lepszym, ponieważ „Zachód, budując pomyślaną przezeń Ligę Narodów, uwikłał się w sprzeczności, bo usiłował pogodzić ideę wolnego związku ludów z tradycjami imperialistycznego <koncertu wielkich mocarstw> ze schyłku zeszłego i początku obecnego stulecia. Polska na wschodzie Europy wraz z narodami wolnymi od tych smutnych tradycji podejmuje dzieło, które dla Zachodu z czasem może stać się wzorem”.
 
Piłsudczykowscy publicyści podkreślali także, że koncepcja międzymorza była tworem naturalnym, wynikającym z uwarunkowań geopolitycznych, gdyż „ziemie położone między Morzem Czarnym a Bałtykiem stanowią kompleks naturalny, związany między sobą tak drogami komunikacyjnymi, lądowymi i rzecznymi, jak interesami politycznymi (wał między Rosją a Niemcami), a wreszcie i dotychczasowymi stosunkami”. Równocześnie zdawano sobie sprawę z ogromu zadań czekających Polskę, przewidując trudności w opanowaniu sytuacji wewnętrznej na Ukrainie. Jednak tylko w ten sposób Polska może stanąć w szeregu najsilniejszych państw Europy.
 
Pierwotne sukcesy Polski na Ukrainie wpłynęły korzystnie na stosunek Łotwy, która zaproponowała Warszawie wznowienie rokowań w sprawie konwencji wojskowej, politycznej i ekonomicznej. Również Rumuni gotowi byli do negocjacji, choć w dalszym ciągu uzależniali swoją politykę wschodnia od stanowiska Ententy. Z kolei w Finlandii rząd przychylny Warszawie, musiał się jednak liczyć z oporem korpusu oficerskiego, w którym dominowały nastroje proniemieckie. Zmiana sytuacji na froncie, po kontrofensywie sowieckiej, sprawiła, iż we wszystkich tych państwach ponownie przewagę osiągnęli przeciwnicy bliskiej współpracy z Warszawą.
 
Rozwój sytuacji na froncie ukraińskim zweryfikował pierwotne plany wycofania części polskich oddziałów i wykorzystania jednostek ukraińskich. Słabość sił ukraińskich wymusiła pozostawienie polskich jednostek. To zaś rodziło podejrzenia, co do szczerości polskich obietnic wobec Ukraińców. W tej sytuacji Marszałek pragnął mianować dowódcą wszystkich sił polskich na Ukrainie gen. Stanisława Szeptyckiego, którego brat – Andrzej, był metropolitą lwowskim obrządu wschodniego. Jednak właśnie tego powodu Szeptycki ostatecznie odmówił.
 
Kontrofensywa sowiecka i wyparcie polskich wojsk z Ukrainy i Białorusi nie zmieniło zapatrywać Marszałka, który jednak przekonał się, że osamotniona Polska nie będzie w stanie zrealizować ambitnego programu wschodniego. „Po wysłuchaniu panów – stwierdził Naczelnik na posiedzeniu Rady Obrony Państwa z 5 lipca 1920 roku – doszedłem do przekonania, że Polska musi się wyzbyć planów na Wschodzie, bo nie zdobędzie się na energię. A więc pozostaje pokój!”.
 
Kolejna zmiana sytuacji na froncie, związana z sierpniową ofensywą wojsk polskich, spowodowała przemianę nastrojów wśród polityków polskich. Piłsudski stanął przed problemem kontynuowania planów wschodnich. Nie wierząc w trwałość pokoju z bolszewikami, uważał po uporaniu się z wewnętrznymi problemami ponownie spróbują ataku na Polskę. Stąd jego postulat osiągnięcia linii tzw. niemieckich okopów z lat I wojny światowej, które częściowo zabezpieczały interesy strategiczne Polski.   
 
Cdn

napisz pierwszy komentarz