Żubr ugryzł premiera w tyłek (seaman)

avatar użytkownika Redakcja BM24

Platformie nie powiodła się próba uśpienia żubra – przynajmniej tę pewność mamy po rezygnacji Donalda Tuska z kandydowania na prezydenta.  Chodzi mi oczywiście o zwierzę z alegorii przedstawionej niegdyś przez Jarosława Rymkiewicza, o żubra symbolizującego nasz naród, który według pisarza „został ugryziony w dupę przez Kaczyńskiego”, a przez to obudzony z letargu.  Tak to brzmiało mniej więcej, jak dziś pamiętam.

Donald Tusk, który przez dwa lata próbował za pomocą przemyślnych zaklęć ponownie uśpić zwierzaka, poniósł porażkę i wczorajsza decyzja jest jej widomym znakiem.  Mało tego, że żubr nie zapadł w sen, to jeszcze boleśnie chapnął szamana za tyłek.  Polacy nie dali się nabrać na cygańskie sztuczki piarowców Platformy i to zapewne wyszło w sondażach.

Nie dam wiary, że ktokolwiek jako tako zdrowy na umyśle może uwierzyć w wersję podawaną przez premiera, że nie chce do Pałacu, bo doszedł do wniosku, że realną władzę ma szef rządu, a nie prezydent.  Po dwudziestu latach w polskiej polityce, a co najmniej kilkunastu na jej szczytach, po dwóch latach z górą u steru władzy, Tusk dopiero wczoraj zdał sobie sprawę, że może reformować państwo tylko jako premier...

Naprawdę, są na świecie rzeczy, o których się filozofom nie śniło, ale są też fakty, którym zaprzeczyć niepodobna.  Takimi faktami są : znane od dawien dawna pragnienie Donalda Tuska zostania głową państwa, praktyczna próba realizacji tego marzenia w poprzednim rozdaniu, wielokrotne deklaracje władz Platformy, że Tusk jest ich naturalnym kandydatem na prezydenta.

Jeszcze kilka tygodni temu nikt tego nie negował ani nie podawał w wątpliwość.  Ba, wszystkie media, zarówno przyjazne oraz wrogie Tuskowi, zgodnie twierdziły i do znudzenia klepały mantrę, że swoje premierostwo podporządkował zdobyciu prezydentury.  Nikt też nie miał wątpliwości, że kolejna porażka premiera w wyścigu do Pałacu byłaby równoznaczna z utratą znaczenia politycznego.

Zapewne z badań opinii zamawianych przez Platformę wyłoniła się właśnie ta ewentualność i premier postanowił nie ryzykować.  Jest to decyzja tak zgodna z jego filozofią trwania u władzy dla samej władzy, że aż uderzająca adekwatnością.  W związku z tym wyrażam podziw dla publicystów i polityków, którzy ryzykując śmieszność i utratę twarzy, publicznie dają świadectwo wiary w reformatorskie zamiary Donalda Tuska.

W tym zgiełku salonowszczyzny po decyzji premiera absurd goni absurd, ale niektóre są tak groteskowe, że wymagają zacytowania.  Oto według socjologa Kazimierza Kika okazało się wczoraj, że Tusk, porzucając zamiar uzyskania najwyższej funkcji w państwie, stał się mężem stanu.  Prawdziwie pluralistyczny kociokwik zapanował w Gazecie Wyborczej – Gadomski nie ma uznania dla dotychczasowych wysiłków reformatorskich premiera, ale wierzy, że będzie modernizował kraj; Kalukin zaś nie wierzy, że Tusk będzie reformował, ale ma dla niego uznanie.

Jednak perłą abstrakcyjnego żartu jest uzasadnienie samego Tuska, o którym już pisałem poprzednio, lecz warto je przypomnieć.  Otóż premier pozostanie premierem, bo pragnie „skutecznie zatrzymać powrót do władzy tych, o których on wie, że zepsują to, co udało się zrobić”. 

Człowiek, któremu powszechnie zarzuca się, że zaniechał reform będąc szefem rządu, mówi nam, że na tym stanowisku pozostanie, bo inni mogą zepsuć to, czego nie zrobił.


 

http://wyborcza.pl/1,75968,7503518,Tusk_gra_o_wyzsza_stawke.html

http://wyborcza.pl/1,86116,7505381,Tusk_reformatorem_nie_bedzie.html

http://www.emetro.pl/emetro/1,85648,7506208,Tusk_dorosl_i_zostal_mezem_stanu___rozmowa_z_profesorem.html

http://www.tvn24.pl/12690,1640448,0,1,skutecznie-zatrzymac-tych--ktorzy-psuja,wiadomosc.html

http://seaman.salon24.pl/153421,zubr-ugryzl-premiera-w-tylek
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz