Nonkonformizm w literaturze politycznej Waldemara Łysiaka (1)

avatar użytkownika nurniflowenola

W “Potędze Nieistniejącego Salonu” opisałem problemy tyczące pisania przeze mnie pracy magisterskiej. Tekst ten ukazał się w różnych miejscach w internecie. Od tamtej pory kilku Czytelników wyraziło chęć zapoznania się z treścią mojej “magisterki”. Podobne prośby otrzymywałem już wcześniej, więc po zaciętych bojach z moim drugim “ja” postanowiłem owe życzenie spełnić. Nie sądzę jednak, by publikowanie całości było dobrym pomysłem. Część rozważań jest zwyczajnie nudna, a przynudzanie jest największym grzechem publicysty. Dlatego zadecydowałem, że opublikuję tylko fragmenty przybliżacjące postać Waldemara Łysiaka. Dzięki temu Czytelnicy będą mogli poznać bliżej sylwetkę i twórczość tego pisarza, a także dowiedzieć się więcej o mojej skromnej osobie. Dodatkowo muszę stwierdzić, że forma pracy jest daleka od mojego ideału, lecz jakiekolwiek korekty uważam za nieuzasadnione. Ponadto, czego nie mam zamiaru ukrywać, publikowanie mojej pracy magisterskiej w odcinkach rozwiązuje problem świąteczno-noworocznej krzątaniny i skutecznie minimalizuje napięcia na linii mąż-żona - metodą copy-paste oszczędzam czas i zdrowie! Oto dość obszerne fragmenty rozdziału pierwszego. Następne odcinki będą dużo krótsze. Zapraszam do lektury!

 

 

 

„W polskiej tradycji uważa się, że jeżeli naród

nie może mówić własnym głosem,

Bóg zsyła mu pisarza.”

Józef Dudkiewicz

 

 

1.1 Życie i twórczość W. Łysiaka

 

1.1.1 Wprowadzenie

     „Intelektualne uzależnienie względem tego człowieka jest jedyną dopuszczalną, godną usankcjonowania formą niewolnictwa”[1]. Taką opinie wyraził pan Andreas Glasneck  z Russelsheim w Niemczech. Zdań w podobnym tonie mogę przytoczyć tysiące, lecz nie to jest moim celem. Tym bardziej, że ocen przeciwstawnych też jest niemało. A. Michnik nazwał Łysiaka „trzeciorzędnym grafomanem”[2], a L. Stomma „ćwierćinteligencikiem”[3].  Kim jest Waldemar Łysiak? Przede wszystkim jest pisarzem. Pisarzem, którego książka jedyny raz w dziejach PRL-u została oprotestowana oficjalną notą przez ambasadę ZSRR w Warszawie[4]. Jest także autorem ostatniej książki, która została ocenzurowana przez władzę komunistycznej Polski[5]. Powyższe przykłady są swoistą ciekawostką, z której wynika, bez cienia przesady, że Łysiak jest postacią historyczną. Ponadto jest architektem, konserwatorem zabytków, historykiem sztuki, znawcą i wielbicielem malarstwa oraz bibliofilem. Sam o sobie mówi skromnie: „Jestem polowym żołdakiem Chrystusowego legionu”[6]. Jednak szczegółowa odpowiedź nie jest łatwa, a jakakolwiek by nie była można się spodziewać przyklejenia jej łatki „kontrowersyjności”. Ostatni wyraz celowo wziąłem w cudzysłów, gdyż sam Łysiak tak czyni, protestując przeciwko nadinterpretacji jego rzeczywistego znaczenia. „Ten paraepitetowy termin służy ‘ustawianiu ludzi dla ‘Salonu’ nieprzyjemnych, niegrzecznych, niezblatowanych, nie potrafiących zachować się salonowo, czyli ‘comme il faut’. Mówi się: ‘człowiek kontrowersyjny’, krzywiąc usta lub dając wzrokiem do zrozumienia, że to typ nieprzyjemny, ‘osobnik’ nie zaś osoba, ktoś raczej odpychający niż sympatyczny, półcham”[7]. Weredyzm, czyli „mówienie prawdy bez względu na konsekwencje”[8], jako przeciwstawianie się kontrowersyjności, jest swoistym credo życiowym autora. Pisanie o życiu i twórczości pisarza, który dzięki swoim książkom i swojej postawie budzi tak biegunowo zróżnicowane oceny, od bałwochwalczego uwielbienia do wrogości, czy wręcz nienawiści, jest z natury rzeczy trudne. Owa trudność jednak, gdy się ją już pokona, pozwala przedstawić w sposób obiektywny postać tego popularnego pisarza-nonkonformisty.

     W tomie piątym publicystyki Łysiaka znajduje się wywiad-rzeka z pisarzem podzielony na dwie części: „Wilk” i „Kuglarz”[9]. Pierwsza z nich traktuje o życiu prywatnym autora, druga zaś tyczy jego twórczości. W swojej pracy pragnę dokonać takiego samego rozróżnienia dla przedstawienia sylwetki Łysiaka. Z jednej strony taki podział jest sztuczny, gdyż nie jest możliwa ocena działalności pisarskiej w oderwaniu od analizy życia prywatnego. Są to dwa zbiory, które mają bardzo dużą część wspólną, wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Z drugiej natomiast powoduje przejrzystość i stwarza komfortową sytuację dla badań naukowych pod kątem tematu pracy. Niniejszym to czynię.

 

1.1.2 Curriculum vitae, czyli Łysiak prywatny

     Waldemar Wojciech Konrad  Łysiak urodził się 8. marca 1944 roku w Warszawie. Jego ojciec Stanisław Andrzej pochodził z Galicji, a matka Wiktoria (z domu Kowalewska) z Wielkopolski. Ma młodszego brata Henryka. Jest ojcem trójki dzieci: córki Anny oraz synów Tomasza i Jędrzeja. O swojej rodzinie mówi tak: „Moi przodkowie walczyli w wojnach napoleońskich, w powstaniach, emigrowali z przyczyn politycznych (…). Familianci mojej Mamy (Kowalewscy i Różańscy) to także patrioci-wojownicy od przynajmniej dwustu lat (…)”[10]. Także ojciec Łysiaka, pan Stanisław, walczył o niepodległą Polskę.  W Powstaniu Warszawskim pełnił służbę u majora Kozakiewicza, szefa żandarmerii powstańczej. Po upadku Powstania znalazł się w alianckich oddziałach pomocniczych. Wrócił do kraju po zakończeniu działań wojennych i od razu trafił do ubeckiego lochu. „’Stary’ zmarł (w 1974 roku – przyp. A.W.) na dość częstą w tamtych czasach chorobę – na rozliczne wewnętrzne skutki ‘śledztwa’, które zafundowała mu Bezpieka”[11] – wspomina Łysiak. Jeżeli do tego doda się jeszcze śmierć dwóch starszych sióstr podczas Powstania Warszawskiego, to w takim świetle jasno widać, że z jednej strony wielopokoleniowa tradycja rodzinna przekazywana „z dziada pradziada”, a z drugiej traumatyczne przeżycia autora ukształtowały taki, a nie inny światopogląd.

     Od lat młodzieńczych Łysiak przejawiał zainteresowanie historią. W roku 1957 wziął udział w konkursie dla dzieci zorganizowanym przez „pierwszą peerelowską gazetkę-komiks  ,Przygoda’”[12] i wygrał go. Jako nagrodę dostał radio marki „Pionier”. W związku z tym po raz pierwszy drukiem ukazało się jego nazwisko, ale zwycięskiej pracy nie opublikowano. Dlaczego? Oddajmy głos samemu zainteresowanemu: „Nie przeszła. W redakcji niczego nie zauważono, Lepszy (cenzor – przyp. A.W.) miał oko bystrzejsze. Z narysowanego przeze mnie kłębowiska ciał w grunwaldzkim starciu wyłowił maleńkie sierpy i młoty na ubiorach zuchów formujących hufce smoleńskie, a jak już to zrobił, to jeszcze głębiej wetknął nos i odkrył, że hufce strzelają w plechy polskiemu rycerstwu, dał więc kopa całej pracy. Ale radio było już w domu i nawet grało!”[13]. Trzynaście lat i pierwsze starcie z cenzurą! Przez następne kilkadziesiąt lat, do roku 1990 włącznie, tych starć było co nie miara.

     W tym samym roku Łysiak zadebiutował jako pospolity „bandzior”. Razem z kolegą w dniu rocznicy Wielkiej Proletariackiej Rewolucji przemycił do szkoły dwa worki klisz filmowych. Po umieszczeniu ich w skrzyni gimnastycznej stojącej na jednym z korytarzy… podpalili je. Znów Łysiak: „Dla speców dalszy ciąg jest już prosty jak ‘Ojcze nasz’, przy takiej kliszy świeca dymna to był mały kopciuszek: panika, ewakuacja, czarne kłęby dymu ze wszystkich okien spowiły kilka ulic. Pod szkołę zajechało parę samochodów strażackich, a pod dom moich Rodziców jeden osobowy”[14]. Skoro jestem przy wątku „kryminalnym”  w życiorysie pisarza, to należy opisać kilka innych zdarzeń, w wyniku których wszedł on w konflikt z prawem. Łamię tym samym chronologię wydarzeń, ale nie o nią tu idzie.

     W roku 1975 został aresztowany w Moskwie przez KGB jako „agent znanego faszysty, niejakiego Bonapartego”[15]. To oczywiście żart. Niemniej Łysiak spędził kilka godzin w budynku przy ulicy Feliksa Dzierżyńskiego, w którym swoją siedzibę miała radziecka bezpieka. Trafił tam, gdyż robił zdjęciatego budynku zapomniawszy, „że o ulicy rodaka mówi się to samo, co w Warszawie o ulicy Rakowieckiej: iż jest to najdłuższa z ulic, bo ze spacerów po niej nie wraca się bardzo długo”[16]. Interesując się epoką napoleońską chciał uwiecznić gmach, który jako jeden z nielicznych ocalał z pożaru Moskwy w 1812 roku, w trakcie wojny francusko-rosyjskiej. Po wyjaśnieniu nieporozumienia dostał pozwolenie dalszego fotografowania. Jedna z tych fotek została opublikowana trzy lata później w „Cesarskim pokerze”.

     Kolejny raz Łysiaka aresztowano w Stanach Zjednoczonych. W roku 1977 razem ze swoim przyjacielem Jarosławem Chlebowskim został zatrzymany w miejscowości Dublin, w stanie Georgia, za „speeding” (przekroczenie  dozwolonej prędkości) oraz niewłaściwe zachowanie wobec funkcjonariusza drogówki. Całe zamieszanie spowodowane było pośpiechem. Panowie spieszyli się na pogrzeb Elvisa Presleya, którego Łysiak jest fanem. Na szczęście okazało się, że szeryf  Bussel był także wielbicielem talentu Presleya i pozwolił obu panom kontynuować podróż do Memphis[17]. Tę i wiele innych przygód ze swoich wojaży po USA opisał Łysiak w „Asfaltowym Saloonie”[18].

     Ostatni znany oficjalnie przypadek, kiedy pisarz wszedł w konflikt z prawem miał miejsce w Bombaju. Tamtejsi strażnicy lotniska udaremnili wejście Łysiaka na pokład samolotu z bronią, którą był nóż używany przez komandosów azjatyckich, tzw. „rat” – szczur. Łysiak wspomina: „Miałem go w rękawie i był otwarty, więc gdy zabrzęczała elektroniczna bramka i gdy mi go wyjęto – uznano mnie za terrorystę, skuto kajdankami i wyprowadzono z lotniska na oczach gawiedzi, wśród której nie brakowało Polaków”[19]. Wszystko to było konsekwencją pewnej znajomości. Otóż autor parę dni przed tym zdarzeniem poznał warszawską lekarkę. Ta lekarka miała nieszczęście zadać się z członkiem bombajskiej mafii, który ukradł jej pieniądze. Łysiak grożąc szefowi gangu wspomnianym już nożem odzyskał te pieniądze, gdyż głęboko wierzy w naukę Wieniawy-Długoszowskiego, „że za wszelką cenę należy osuszać łzy dam”[20]. Od tej chwili nie rozstawał się z nożem, ponieważ tamten złożył mu obietnicę, że nie wyjedzie z Bombaju żywy. Stąd to zamieszanie na lotnisku. Po trwającym kilka chwil przesłuchaniu, odwieziono pisarza policyjnym radiowozem na pas startowy i pozwolono wrócić do kraju.

     Powyższe fakty z prawdziwą przestępczością mają oczywiście tyle wspólnego, co propagowana przez Łysiaka lustracja i dekomunizacja z nienawiścią, czy zemstą. Nie są to działania stricte kryminalne. Opisywanie ich nie miało na celu tylko i wyłącznie prezentowania ciekawostek. Każde z tych wydarzeń bardzo wiele mówi o autorze. Wszystko to wpisuje się w jego postawę życiową, przemyślenia i poglądy na świat. Podpalenie klisz filmowych mówi nam, że jest antykomunistą, aresztowanie w Moskwie, że jego bożyszczem jest Napoleon I Bonaparte, szaleńczy wyścig z czasem po bezdrożach Stanów Zjednoczonych, że jest miłośnikiem Presleya, a zdarzenie w Bombaju, że potrafi stanąć w obronie skrzywdzonych. Najlepiej podsumowuje to jedna z dwu ulubionych sentencji pisarza, autorstwa Voltaire’a: „Człowiek wolny idzie do nieba taką drogą, jaka mu się podoba”[21].

     Czas najwyższy przejść do rzeczy zasadniczych w życiorysie Łysiaka, zaczynając od wykształcenia. W książkach na jego temat, a także we własnych publikacjach ciężko znaleźć konkretne daty dotyczące przebiegu nauki. Wiadomo, że ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa w Warszawie[22]. W roku 1962 pierwszy raz podszedł do egzaminów wstępnych na Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, których nie zdał. Warto w tym miejscu nadmienić, że ojciec pana Waldemara miał na tej uczelni dwóch zaprzyjaźnionych naukowców, ale „nie kiwnął palcem, nawet nie pomyślał, by ich obrażać (…) staraniem o protekcje”[23]. Jest to istotny fakt w życiu Łysiaka, pokazuje bowiem jak dalece brzydzi się on wszelaką nieuczciwością. Przecież tajemnicą Poliszynela są sytuacje, w których na studia dostają się (również we współczesnej Polsce) protegowani różnej maści prominentów. Z jego pamiętnika „Lepszy” dowiadujemy się, iż w roku 1966 biorąc udział w konkursie na najlepszą biografię Franka Lloyda Wrighta (amerykańskiego architekta – przyp. A.W.) był na czwartym roku studiów, tak więc, przy założeniu ciągłości w nauce, zacząć je musiał w 1963.

     Kończąc studia uzyskał dyplom z konserwacji i adaptacji zabytku fortyfikacyjnego. Jego promotorem był „najwybitniejszy polski specjalista doby powojennej, profesor Jan Zachwatowicz[24]. „Po ukończeniu studiów na Politechnice wyjechałem studiować drugi raz, do krainy języka w którym najlepiej brzmią opery”[25] – taka wzmianka znajduje się we wspomnieniach pisarza, bez wyszczególnienia który to był rok. Skądinąd wiemy, że był to rok 1970, kiedy to Łysiak rozpoczął dwuletnie studia na Wydziale Architektury Uniwersytetu Rzymskiego, na kierunku historia sztuki[26]. Będąc we Włoszech zdobył także dyplom UNESCO-wskiego Międzynarodowego Centrum Studiów nad Ochroną i Konserwacją Zabytków w Rzymie. Ponownie Łysiak: „Nim opuściłem Włochy, przekabaciłem się z żaka w belfra (kilka wykładów na uniwerku rzymskim, o polskiej kulturze, sztuce i substancji zabytkowej), co tak weszło mi w krew, że po powrocie na łono ojczyzny zbelfrzyłem się do imentu”[27].  Tak więc po zakończeniu kształcenia własnego, rozpoczął kształcenie innych.

     Ostatnie zdanie powyższego akapitu nie do końca jest prawdziwe, bowiem kształcenie własne Łysiak zakończył w 1977 roku broniąc doktorat, „na temat doktryny fortyfikacyjnej Bonapartego”[28].  Był pierwszym w Polsce i na świecie, który to uczynił, wypełniając tym samym lukę historiograficzną dotyczącą doby empiru i fortyfikacji jako takiej. Przy tworzeniu tej pracy dokonał iście katorżniczego wyczynu. Mianowicie: cała doktryna fortyfikacyjna Napoleona znajduje się w jego epistolografii. Ta z kolei zawarta jest w 60. tomach, a każdy z nich liczy sobie średnio pięćset stron. Łysiak na potrzeby swego doktoratu przestudiował i przeanalizował to wszystko. Przeczytał ponad trzydzieści tysięcy stronnic w języku francuskim! Z wydarzeniem egzaminu doktoranckiego wiąże się ściśle zamieszanie, wywołane przez pisarza, dotyczące jego ubioru, w którym przyszedł na obronę doktoratu. Dżinsy, pepegi i wojskowa koszulka z pagonami, zamiast garnituru i krawata dały pretekst jednemu z docentów do odrzucenia doktoratu. Łysiak tak to opisuje: „Gdy losy się ważyły, zabrała głos Pani profesor Adamczewska-Wejchert. Jej wypowiedź składała się z siedemnastu wyrazów: Panie docencie, czy poza tymi pepegami i dżinsami ma pan jeszcze jakiś inny naukowy argument przeciw rozprawie? Odpowiedzią była cisza”[29]. Łysiakowi przyznano stopień naukowy doktora.

     Dnia 16. października 1972 roku Waldemar Łysiak został zatrudniony w Instytucie Podstaw Rozwoju Architektury Politechniki Warszawskiej. „Przez kilka pierwszych lat pracowałem na uczelni jako ‘starszy asystent-specjalista’, prowadząc zajęcia (…) z Historii Architektury oraz z Konserwacji Zabytków (…)”[30] – wspomina pisarz. Od początku swojej kariery dydaktycznej pomagał doc. Wilińskiemu prowadzić Historię Kultury i Cywilizacji. W latach 1977-79 został dodatkowo zatrudniony na stanowisku adiunkta na Wydziale Elektroniki PW, prowadząc dla studentów piątego roku Historię Kultury i Sztuki. Kiedy w roku 1979 schorowany doc. Wiliński  odszedł z uczelni, Łysiak rozpoczął samodzielne prowadzenie Historii Kultury i Cywilizacji, rezygnując z pracy na Wydziale Elektroniki. W tym samym roku mianowano go wykładowcą w Studium Podyplomowym Konserwacji Zabytków PW[31]. Jako szef katedry Historii Kultury i Cywilizacji pełnił swe obowiązki do roku 1992, kiedy to został zwolniony z pracy.

     W czasie kariery dydaktycznej trzykrotnie próbowano Łysiaka usunąć z uczelni z powodów politycznych. Za trzecim razem skutecznie. Fakt, że stało się to w III Rzeczypospolitej jest swoistym paradoksem. O swojej funkcji wykładowcy mówi tak: „(…) w ludowej ojczyźnie każdy z akademickich belfrów był ‘pociągiem pod specjalnym nadzorem’(…), wiedziałem, że (…) mam przestrzegać rozkładu i kierunku jazdy na jedynie słusznej linii kolejowej”[32]. Problemy Łysiaka z władzami uczelni można podzielić na dwie kategorie: wykłady oraz walka pisarza z „lewymi” zaliczeniami i egzaminacyjnymi aferami. Wspomnienie dotyczące wykładów: „(…) gdy przy omawianiu imperium rzymskiego analizujesz socjotechnikę kaligulizmu (prawo retroaktywne, procesy teatralne, kult jednostki, tortury etc.) i zapewniasz, że upadek owego imperium budzi nadzieję, bo dowodzi, że wiecznych imperiów nie ma – to studenci (…) źle kojarzą, myląc czasy przeszłe dokonane z czasem teraźniejszym”[33]. Z powodu głoszenia podobnych treści był Łysiak niejednokrotnie upominany. Dwukrotnie grożono mu dymisją. Studenci dwukrotnie ostro protestowali (za pierwszym razem organizując strajk[34]), więc władze chcąc uniknąć rozgłosu odstąpiły od swoich zamierzeń. Jeżeli chodzi o afery związane z zaliczeniami i egzaminami wstępnymi na Wydział Architektury PW, to ich opisywanie nie ma sensu. Z punktu widzenia tematu niniejszej pracy o wiele ważniejszy jest aspekt samego sprzeciwu Łysiaka wobec takich praktyk jak zaliczanie za pieniądze, czy wydawanie dyplomów uczelni bez wcześniejszego zdania egzaminu z przedmiotu, który był przez niego wykładany[35].

     Waldemar Łysiak odszedł z Politechniki Warszawskiej w atmosferze skandalu. Oficjalna przyczyna zwolnienia brzmiała: „z przyczyn ekonomicznych”[36]. Oddajmy głos zainteresowanemu: „Dokładnie tak. Owa trzywyrazowa formułka widnieje na bumadze usuwającej mnie z uczelni, jako jedyny powód. Będąc wykładowcą i szefem katedry, brałem pensję starczającą na papierosy, ale budżet uczelni tego nie wytrzymał”[37]. Przeciwko jego zwolnieniu protestowali studenci, ale także „partie prawicowe, stowarzyszenia patriotyczne, grupa oficerów- antykomunistów ‘Viritim’ (…)”[38]. Czy to wydarzenie miało swój podtekst polityczny? Niewątpliwie udowodnienie takiej tezy jest trudne. Niemniej pewne fakty, ułożywszy je w logiczną całość, dają asumpt do takich stwierdzeń. Mianowicie: parę miesięcy przed relegowaniem Łysiaka z PW ukazała się jego powieść „Najlepszy”. Książka traktuje o współczesnej Polsce i ludziach nią rządzących. Recenzje zamieszczane we „Wprost” i „Polityce” nie pozostawiały złudzeń. Stefan Bratkowski nazwał Łysiaka „chorym od nienawiści”[39], a samą książkę określił mianem: „psychopatologia i fekalia”[40]. Łysiak krytykując układ okrągłostołowy wystawił mierną ocenę krytykom lustracji. Jednakże rzeczona książka w sposób marginalny zajmuje się osobami z kręgu władzy. Ziemkiewicz: „Żadna wydana w Polsce książka nie spotkała się w minionym roku (1992 – przyp. A.W.) z tak zmasowanym atakiem recenzentów jak „Najlepszy” Waldemara Łysiaka. Żadnej też nie potraktowano równie pretekstowo, pod pozorem oceny dzieła rozprawiając się z jego autorem”[41]. W recenzjach tych nie znajdują się oceny stricte literackie, a jedynie oceny osoby pisarza. Oczywiście na pierwszy rzut oka widać, że afera z „Najlepszym” nie ma nic wspólnego z akademicką dymisją Łysiaka. Jednak jeśli się do tego doda, że mniej więcej w tym samym czasie rektor PW wydał „polecenie niewpuszczenia zwolenników Jana Olszewskiego do auli politechniki, mimo iż za jej wynajęcie wniesiono już wcześniej ustaloną opłatę”[42], to można sądzić, że  „coś jest na rzeczy”. Publicysta Z. Lipiński z „Dziennika Katolickiego SŁOWO” uważa, że o zwolnieniu „zadecydowały dwie książki Łysiaka – ‘Lepszy’ i zwłaszcza ‘Najlepszy’, w których autor nie zostawił suchej nitki na lewicy solidarnościowej, a szczególnie na jej guru, Adamie Michniku (…)”[43]. Jaka jest prawda, trudno dociec. Są tylko domniemania bez dowodów rzeczowych. Na koniec tego wątku należy dodać, iż parę miesięcy po zwolnieniu z pracy, studenci wszystkich warszawskich uczelni wyższych przyznali Łysiakowi tytuł „Człowieka roku”, za „szczególne zasługi dla środowiska akademickiego” i za „bezkompromisową postawę akademickiego nauczyciela”[44].

     Do pełnego obrazu osoby Waldemara Łysiaka należy przeanalizować jego wyuczone zawody. Przypomnijmy, że pisarz ukończywszy Politechnikę Warszawską został architektem. Jednak jako architekt nie przepracował ani minuty. „Nie byłem zainteresowany wznoszeniem bud dla ludzików niczym dla psów (…)”[45] – wspomina na kartach swojego pamiętnika. Owe budy w swoich felietonach nazywał „kwadratowymi pomidorami”, „koszarami osiedlowymi”, a raz (i tylko raz) „psimi budami”[46]. Niemniej porzucenie myśli  o rozpoczęciu pracy architekta nie spowodowało braku zainteresowania tym tematem. W latach siedemdziesiątych spod jego pióra wyszło około stu prac dotyczących architektury. Współpracował z  fachowym pismem „Architektura”, a także z innymi tytułami, które udostępniały mu swoje łamy. Wśród nich znalazły się: „Kultura”, „Stolica”, „Myśl Społeczna”, „Kontynenty”, „Perspektywy” i „Życie i Myśli”. Bartosz Emchowicz w swojej książce poświęconej Łysiakowi konstatuje: „Autor pisał tam o ludziach architektury, o ciekawych obiektach architektonicznych, o szczególnych miastach i problemach urbanistyki, o ciekawostkach architektonicznych i wreszcie o architekturze futorologicznej”[47]. Niejednokrotnie w swoich artykułach Łysiak podejmował próbę oceny architektury w naszym kraju.  Znając już argumenty przeciw podejmowaniu aktywności w tym zawodzie, nietrudno zgadnąć, że te oceny były negatywne. Jego felietony charakteryzowała ostra krytyka wszystkich wad tej dziedziny w Polsce: systemu osiedlowego, budownictwa wielkiej płyty, estetyki, prawa dotyczącego architektury oraz stosunki wzajemne między inwestorem, projektantem i wykonawcą[48].

     Z kolei jako posiadacz dyplomu Międzynarodowego Centrum Studiów nad Ochroną i Konserwacją Zabytków UNESCO, Łysiak jest konserwatorem zabytków. Na tym polu ma pewne osiągnięcia. Będąc jeszcze we Włoszech, w ramach praktyk, samodzielnie dokonał badania murów fortyfikacyjnych Capui oraz wykonał (również samodzielnie) projekt ich rewaloryzacji. Po powrocie do kraju „szczególnie interesował się Łysiak zabytkami architektury obronnej – konserwował i badał (przez kilka letnich sezonów) ruinę sławnego ‘orlego gniazda’, zamku w Ogrodzieńcu, prowadził badania historyczno-architektoniczne murów obronnych Radomia (…)”[49]. Podobną pracę wykonał w Cieszynie i Sieradzu. Najważniejszym osiągnięciem Łysiaka w zakresie ochrony i konserwacji zabytków jest tłumaczona na pięć języków „Propozycja nowej wersji Karty Weneckiej”, którą to pracę napisał wspólnie z A. Gruszeckim. „Stała się ona głośna w międzynarodowym środowisku konserwatorskim (…) ze względu na ścisłe uporządkowanie spraw terminologicznych i definicyjnych oraz naukowe rozwiązanie problemów urbanistycznych, których Karta Wenecka nie zawiera”[50]. Jako konserwator zabytków Łysiak był często zapraszany na konferencje naukowe tyczące tej materii. Jednak po roku 1975, kiedy na Ogólnopolskiej Sesji Naukowej, podsumowującej Międzynarodowy Rok Ochrony Zabytków, wygłosił ostry w sformułowaniach referat (obwiniający ówczesne władze „o barbarzyńską politykę wobec polskiej spuścizny architektonicznej”[51]), nigdy więcej nie zaproponowano mu udziału w podobnej imprezie.

     Kończąc przybliżanie sylwetki Waldemara Łysiaka, trzeba napisać słowo o jego pasjach. Otóż pisarz jest znanym bibliofilem. W jego zbiorze domowym, między wieloma innymi pozycjami, znajduje się jedyny ocalały pierwodruk  „Trenów” Jana Kochanowskiego. Wojciech Kochlewski: „Niewiele rzeczy jest w stanie rzucić mnie na kolana, ale widok biblioteki Łysiaka był dla mnie przeżyciem”[52]. Szczegółowy opis kolekcji pisarza znajduje się w dwu jego książkach: w „Wyspie zaginionych skarbów”[53] oraz w „Empireum”[54]. Ponadto autor jest wielbicielem malarstwa i posiadaczem sporego zbioru obrazów, zarówno polskich i zagranicznych mistrzów.

cdn.

 

 

67 komentarzy

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

1. Przewrotnie powiem

ze nonkonformisci obecnie sluchaja Radia Maryja a Lysiak to radio atakuje: "Łysiak w swej książce atakuje również ojca Tadeusza Rydzyka. Zdaniem Łysiaka Rydzyk sprzeniewierzył pieniądze wpłacane na stocznie gdańską, wyciera sobie „gębe” Maryją , jest pro rosyjski, promuje szemrane postacie w tym konfidentów Bezpieki (Wielgusa), zwalcza lustracje. Kult rydzyka wśród moherowych beretów ma zatruwać polską duszę. Przy okazji pisania o Radiu Maryja Łysiak kilkakrotnie stwierdza ze częsty gość na antenie Radia Józef Szaniawski kreujący się spadkobierce Kuklińskiego to gorliwy donosiciel komunistycznej bezpieki." (Bodakowski Blog) Niektore argumenty Lysiaka na temat RM sa porazajace. Podzielac je moze tylko "nonkonformista" Ichnik. Przypominam sobie artykul Lysiaka w Gazecie Polskiej o JPII. Od tamtego czasu przestalem czytac Gazete Polska. Owo starcie Lysiaka z polskim najwiekszym i najwazniejszym symbolem i autorytetem bylo na tyle charakterystyczne, ze pozbawilo juz najmniejszych zludzen co do Lysiaka. No ale ta sprawa jest bardziej skomplikowana... Popatrzmy w zastepstwie na lysiakowe argumenty w sprawie RM. Sa do tego stopnia kretynskie, ze nie mogly by wyjsc od czlowieka chocby na poly inteligentnego. Zreszta one od niego nie wyszly ale juz powtarzane swiadcza o nieuczciwosci i konformizmie z wrogami Polski. Ps. Naturalnie do pracy uwag nie czynie. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o pon., 28/12/2009 - 20:51.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Waits

2. Groch z kapustą... Co do

Groch z kapustą... Co do stosunku Łysiaka do Rydzyka. Nie wiem dlaczego ma to o nim żle świadczyć ? Odkąd to obowiązuje wśród prawicy dogmat o świętości Rydzyka? Argumenty wysuwane przez Łysiaka względem Padre R. nie są takie błahe... Kwestia kasy ze zbiórki na stocznie - nie rozliczył się z niej Rydzyk. Kwestia nadajnika na Uralu - udostępnionego przez Rosję - to też nie mit. Kwestia pochodzenia środków na RM - też nie jest jasna. Obrona kapusia Wielgusa - to był fakt. Co do stosunku Łysiaka do JPII . To że nie wyznaje bałwochwalczo jego kultu świadczy o nim jak najlepiej. Łysiak widzi jakie szkody przynios ło Kościołowi bratanie się JP II z różnymi szamanami i czarownikami w Asyżu... O całowaniu Koranu przez JP II już nie wspomnę... Takie gesty wyrządziły Kościołowi cholernie dużo złego. To że Papież dla iluzji - pielgrzymki do Rosji - nie chciał beatyfikować Popiełuszki - to prawda. Mam względem Łysiaka duży szacunek. Otworzył mi oczy na kilka spraw. Nie oznacza to jakiegoś bałwochwalstwa bynajmniej... Widzę jego wady , ale biorąc wszystko pod uwagę - nie mamy teraz w Polsce równie dobrego pisarza jak Waldemar Ł.

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika nurni

3. Wojciech Kozlowski

jasia Bodakowskiego kojarze z forum Frondy gdzie jest czesto (i nieslusznie) osmieszany przez tamtejsze coraz bardziej pudlekowate towarzystwo. Uczciwy gosc ale wg mnie dosc twardo ciosany(jasiu jesli napotkasz ten wpis - pozdrowienia). Dosc trudno mi polegac na opinii Jasia, wolalbym sobie wyrobic zdanie sam - choc od jakiegos czasu wydaje mi si9e ze znacznie sympatyczniejsi (cokolwiek mialoby to znaczyc) sa bohaterowie ksiazek Wł niźli on sam. Zarzut tyczacy TW Greya jest akurat jednym znanym mi SLUSZNYM zarzutem wobec RM. Tlumacze sobie to całkiem po ludzku. Wielgus byl jedynym znaczacym hierarcha ktory aktywnie wspieral flekowane zewszad radio. Zadzialal mechanizm kolesiowski - tak, nie pisze o prawie do elementarnej solidarnosci wobec kumpla ktoremu powinela sie noga i bronimy go nie patrzac na zerojedynkowe - prawda, falsz. Pewin bardzo madry nick (Gutta Cavat) z FF napisal w pierwszych dniach po ujawnieniu roli arcybiskupa: jedynym przegranym bedzie tu nie TW Grey ale Radio Maryja. Czyli przewidzial ze prawdy o dosyc wstydliwej przeszlosci hierarchy zalozyciel radia Maryja nie udzwignie. Tak wlasnie sie stało. Zostawmy drobnego delatora - wrocmy do Łysiaka. Poeta ow ma kilka swoich slabizn. Slabizny to takie punkty ktore maja wszyscy ludzie na swiecie procz Ciebie, moj ulubiony polemisto :) Z zaskoczeniem czytam ze Łysiak, przynajmniej wg recenzji Jasia Bodakowskiego, zarzuca komus antyrosyjskosc. Wszak pamietam dobrze jak to ochrzczony przez Jaroslawa Kaczynskiego jako "ruski agent" pan Zygmunt Wrzodak byl obiektem calkiem sporego afektu Łysiaka... Konflikt z Szaniawskim ma swoje dlugie story.... Nie jestem pewien czy tu warto sie zatrzymywac. My wszak klocimy sie rownie czesto i co? I jajco. Owczesna gazeta Wierzbickiego nie nadawala sie do czytania. Ktos jeszcze pamieta ze aktualny publicysta Wyborczej (choc chimerycznie aktywny) byly red nacz Gazety Polskiej oglosil, pisatujac jeszcze stolec rednacza GP czlowiekiem roku Emila Wasacza (pamietacie te reklamy spolek skarby panstwa w GP w czasach AWSU?) A moze pamietacie peany rednacza GP pod adresem Geremka? Ja mam pod tym wzgledem pamiec wyborną. Szkoda mi tez tlumaczyc czemu sie tak stalo jak sie stalo ale trzeba (bo ja zreszta wiem czy konecznie trzeba) oddac Wierzbickiemu ze gdy zglupial do reszty to nie wyczynial takich hec jak pan Marcinkiewicz. Choc zglupial z identycznego powodu. Slabizna Lysiaka to islam, arabstwo. Łysiak nie musi nikomu udowadniac ze wobec zydowskiego huciarstwa wobec Polakow zachowuje sie racjonalnie. Ale kiedy uslyszy islam - reaguje przewidywalnie. Jest dzieckiem z tego samego sierocinca co Ziemkiewicz, Maciej Rybinski - w skrocie: caly zastep prawicowych (no gdziezby nie!) publicystów. Mnie to nie przeraża ze poeta ma swoje odjazdy. Mnie to nie przeraza ze ktos pilnie potrzebuje zaznaczyc swoje stanowisko tak dobitnie ze Jezus Maria i Wszyscy Swięci.
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

4. A gdzie ten tekst zginal?

mozna go znalezc tylko na zielonym pasku.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

5. Panie Wojciechu

nie zniknął, jest wciąż na blogu . Jak chcą Panowie dalej mieć go "w górnych partiach", to go podczepię jeszcze u góry. Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

6. Pani Marylo

ja zadnych wymagan nie mam tylko myslalem, ze teksty tak jak w starym portalu przesuwaja sie do dolu i dziwilem sie, ze nie moglem go znalazc. Poza tym liczelem, ze moze pan Nurni wytlumaczy Waitsowi jak ze stocznia bylo bo ja nie mam sily. Pozdrawiam

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

7. Panie Nurni

co do Bodakowskiego to znam go tylko troche z Prawicy, ale dalbym sobie palec uciac, ze nie zmysla. Bedac po stronie Lysiaka wybral Pan bp. Wielgusa, a zatem w czym lepszy bp. Muszynski prymas Polski? A jesli nie lepszy to dlaczego ani prezydent nie bil w pulchne lapki zeby zwrocic uwage na analogie takiego wyboru ani nie bylo tej przerazliwej medialnej wrzawy? A jesli nie bylo to przypadkiem czy RM rzeczywiscie nieslusznie zaakcentowalo owa roznice? Pomijam tu pewna nadinterpretacje, ktora mogla wyniknac z checi zrownowazenia zwyklego lobuzerstwa. Co do Szaniawskiego to nie lubie go jak psa, ale mysli Pan, ze moglbym byc takim s. synem, aby na niego cos zmyslac podajac falszywe swiadectwo? Jesli by byl gorliwym donosicielem to posadzili by swojego na 7 lat i wypuscili ostatniego? Ja tu mialbym miej zaufania juz do Lysiaka, bo jednak jego ksiazki drukowali i chociazby dlatego nie mogl byc niepokornym, bo skasowali by go jednym telefonem, a te studia zagraniczne... Przykro, ze Pan nie chce sie zatrzymywac akurat tu gdzie Lysiak okazuje sie ... Wchodzi wiec Pan w spolke. Polecam Panu material http://www.mariateresa.ojczyzna.pl/Mariawici.htm dobry do przesledzenia: kto i dlaczego wspieral Mariawitow i na tej podstawie wyciagniecia konkluzji: kto i dlaczego wspiera lefebvrystow? Pozdrawiam

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Foxx

8. Panie Wojciechu

W kwestii technicznej - obecnie, podobnie jak na starym portalu, notki z blogów pojawiają się na dwa sposoby na stronie głównej: - "podczepiane" przez redakcję - kiedyś ikonka spinacza, aktualnie część zatytułowana "redakcja poleca" - w miarę, jak się ukazują chronologicznie - wcześniej bez "spinacza", aktualnie część "Nowe notki" (zdublowana w zielonej kolumnie) Jeżeli notka przez dłuższy czas jest w "polecanych", a później zostanie "odczepiona", z automatu ląduje w porządku chronologicznym, czyli najczęściej spada ze strony głównej, bo pojawiło się już wiele nowszych. Zachęcam do korzystania z opcji "ostatnio dodane" w okienku konta po zalogowaniu. Odnotowywane są w niej również komentarze dodawane do notek, niezaleznie od tego, czy któraś "spadła" ze strony głównej, czy nie. Pozdrawiam.
avatar użytkownika jerry

9. Foksie,

czytałem wczoraj w "Rzepie" o akcji kibiców Lecha w sprawie Powstania Wielkopolskiego i zauważyłem w tekście wzmiankę o OFMC! No, no... Wy, w tej stolicy, to jednak macie ale przełożenia, no, no...:))) Gratulacje!

jerry

avatar użytkownika Foxx

10. Jerry

Odpowiem Ci w wątku o rocznicy Powstania Wielkopolskiego :)
avatar użytkownika nurni

11. Szanowny Panie Kozlowski

Na wstepie, mam pewna propozycje. Ja nazywam sie Mariusz Molik, jestem od Ciebie mlodszy - albo nawet i starszy. Nie wiem, choc slyszalem ze to ino starszy ma prawo zlozyc taką propozycje. Przejdzmy na Ty. Propozycja oczywiscie do odrzucenia i to bez zadnych wyajsnien. Z TW Greyem problem jest dosc znamienny. To akurat ten hierarcha ktory mial COŚ DO POWIEDZENIA, co pozytywnie rozni go nie tylko pod arcybiskupa Muszynskiego ale i zdecydowanej wiekszosci Episkopatu. Tym bardziej ta wiadmosc, pewna i sprawdzona, byla nieprzyjemna. Ze zlymi wiadomosciami trzeba sie jednak umiec zmierzyc co łacno pokazal sam Antoni Macierewicz kiedy okazalo sie ze jego calkiem bliski wspolpracownik (Luśnia mu na nazwisko bylo) okazal sie donosicielem. Ojciec Rydzyk nie umial poradzic sobie z taka probą, potepiam to wylacznie rutynowo bo rozumiem, o czym wyzej tekscilem, ze ktos flekowany ze wszystkich stron jedyna pomocna dlon z Episkopatu, po dosc parszywych informacjach z IPN nie odrzuca. Ja to po ludzku rozumiem, prawdopodobnie zachowałbym sie podobnie. Na pewno nie tak samo ale podobnie. Chce przypomniec w tym miejscu pewien nieprzyjemny ale zarazem znamienny fakt. Komu to TW Grey udzielil pierwszego (zreszta byl to absolutnie pierwszy wywiad dla tejze gazety) wywiadu po informacjaqch ze nie tylko zapalił ale i nieźle sie zaciągał. Arcybiskup winien usunac sie w cien. Tez bym klaskał jesli bym uslyszal ze dobrowolnie (mryg, mryg) usuwa sie w cien i rezygnuje. Bo poki detalicznie nie wiadomo kto tak naprawde ucierpiał w wyniku jego milosci wlasnej (milosci do kariery) to kopanie Jego Eminencji interesuje mnie srednio. Niech odejdzie w cien, dla karierowiczów to kara naprawde dotkliwa. Mamy podobne odczucia co do Szaniawskiego. Podales oczywiste powody dla ktorych trudno widziec Szaniawskiego tak jak to go probuje przedstawiac Łysiak. Dlatego napisalem koncyliacyjnie. Czasem dwoch doroslych facetów bierze sie za lby ale wiele z tego nie wynika. Mnie zabolał i dalem temu wyraz jakis Twoj glos o Janke. Ty sobie kpisz przywołując w kolejnych wpisach tego Strawinskiego.... Drogi Przyjacielu - mam to gdzies ze mozesz cierpiec. Napisalem niedawno RAZ co o Tobie sadze i nie mysle tego powtarzac. Nie obchodzi mnie czy uwierzyles. Piszesz ze spółkuje z Lysiakiem. Te dosyc orydynarna uwage puszczam jednak mimo uszu:) Bo Łysiak jest interesujący. Zatrzymuje uwage. Moze dla tego ze to cwaniak ktory wie jak to zrobic, moze dlatego ze ma swoja opowiesc. To jest watek kogos kto zakochal sie w prozie Waldemara Łysiaka tak jak ja kiedy 8 lat temu przyjajalem za swoj nick ktory jest imieniem bohatera jednego z jego powiesci. Od tego czasu spotkalo mnie sporo rozczarowan. Autora swietnych powiesci nie wyłączając. Obiecuje zajrzec w zapodany link - choc jeszcze nim, to stanowczo protestuje przeciw temu ze jak ktos nie jawi sie jako nasz to jak powiedzial Jaroslaw Kaczyński czy zdaje sie i Waldemar Łysiak - to od razu "ruski agent". Bo takie proste diagnozy plyna bez watpienia od gosci przemeczonych nieco mysleniem. Znane porzeklado glosi ze myslenie nie boli. To nieprawda. Mnie akurat boli, widze wiecej niz wygodniej byloby mi zobaczyc. Pozdrawiam Cię. Nurni
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

12. Nurni

jestes rozlazly i w dodatku trollowaty z tym Wielgusem bo chcesz problem Lysiaka zmienic na problem Wielgusa, tymczasem owa "lustracja" odbyla sie na specjalne zamowienie w stylu hucpa i dlatego jesli RM nawet nie bylo do konca bezstronne, to mimo to powtarzam: chwala mu za to. Na ty juz bylismy ale poczulem sie obrazony, kiedy sprawe wad postawiles na rowni ze sprawa uczciwosci i dlatego wzialem Cie na dystans ;) Wracajac do Lysiaka i stosujac owe kryterium uczciwosci, nie moge go lepiej traktowac od Ichnika tylko tak samo - zreszta w zgodzie z zasadami ktore sam glosi. A wiec jesli klamie to jest klamca, jesli glosi o kims nieprawde to oszczerca itd.... A w dodatku jesli postepuje niezgodnie z zassadmi, ktore glosi to jest hipokryta. Nie musisz go bronic, tymbardziej, kiedy on sam poslugujac sie klamstwami szkalujacymi np. JPII jest bezlitosny... Przypomnijmy te klamstwa odnosnie RM: sprzeniewierzenie pieniedzy na stocznie - uwierzyc moze tylko ten kto slucha Ichnika nie zagladajac do RM, wycieranie geby Matka Boska - tego komentowac nie trzeba, pro rosyjskosc RM - to sa zarzuty kretynskie z ktorych juz dawno sie wycofali najbardzie zagorzali przeciwnicy RM, a ten zaczyna je powtarzac na nowo, kult o Rydzyka zatruwajacy polska dusze - a nie przaypadkiem odtrutka od Ichnika? Albo LPR jako faszysci - przeciez to zywcem sciagniete od Ichnika. Problem tylko w tym, ze Ichnika wszyscy znaja jako klamce i manipulatora a Lysiaka nie. Stad sila razenia tych klamstw jest przeogromna. Prosze tez zwrocic uwage na zapewnienie sobie przaez Lysiaka tzw. poprawnosci politycnej poprzez obowiazkowa nienawisc do Radia Maryja i pozadane obsmarkanie "faszystow". Z najwiekszym wzruszeniem odebralem ostatnio podpisanie przez papieza swiadectwa niezlomnosci cnot JPII. Tych pomyj na polskiego papieza bylo za duzo, a wiekszosc polegala na insynuacjach i klamstwie w tym rowniez Lysiaka - miedzy innymi - o niecheci JPII do beatyfikacji ks. Popieluszki, tymczasem gdyby tego procesu nie rozpoczal JPII to nie byl by on na zakonczeniu. Obserwujac kiedys ta hucpe i stajac nawet w obronie JPII - zauwazylem oprocz prawdziwych - cala zgraje farbowanych, lefebvrystow, tradycjonalistow, ktorzy glownie poslugujac sie klamstwem i manipulacja starali sie ten Kosciol rozwalic. Wlasnie jakies analogie do tych dzialan znalazlem przy Mariawitach, ktore niejako potwierdzily moje wlasne koncepcje co do obecnyc dzialan. Strawinskiego, kolego to nie ja wymyslilem, ale jeasli urazilem twoje uczucia... Chociaz nie, bo zamilczajac sprawe, stanal bym po stronie lobuzerstwa, ktore moze funkcjonowac tylko poprzez nasze czynne czy bierne przyzwolenie na nie, nasza toleranje. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o śr., 30/12/2009 - 10:31.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Foxx

13. Panie Wojciechu

Pozwolę sobie na małe wtrącenie się w tą dyskusję. Nie wiem, z jakimi przeciwnikami RM ma Pan styczność, ale pragnę sprostować - nikt z tych, których znam ja nie wycofał się z zarzutów o prorosyjskość RM z okresu sprzed 2005 - identyczną zresztą linię miała do tamtej pory LPR. Dodam, że w pełni podzielam tą ocenę. Taktyczny sojusz RM z PiS i wynikająca z niego zmiana akcentów, nie "unieważnia" tego, co się działo wcześniej. Tak, jak wielu słuchaczy RM jest nastawionych krytycznie do partii Kaczyńskich, konsekwentnie pozostając przy wcześniejszym pakiecie poglądów, tak wielu wyborców PiS podtrzymuje swoje krytyczne nastawienie do RM. Sam jestem gdzieś "po środku" - mniej, niż przedtem, ale jednak krytyczny wobec RM - chociaż jednocześnie dużo więcej wiem o bieżącej działalności tego środowiska, niż przedtem, co pozwoliło mi na docenienie kilku spraw. No i poznałem Franka :) Postawa wobec RM bynajmniej nie musi się wiązać z poprawnością polityczną. Sprawa Wielgusa jest tu dobitna i nie ma co zwalac na jakieś "hucpy". Człowiek sam się przyznał i koniec. Po wyborze Muszyńskiego widać już wyraźnie, że to świadoma polityka personalna Episkopatu - podobnie jak potraktowanie ks. Isakowicza-Zaleskiego. W każdym razie media związane z RM w sprawie Wielgusa używały tych samych argumentów na temat lustracji jako procesu, jak przez lata "Gazeta Wyborcza". Na koniec sprawa stoczni - mozna prosić jakiś link do syntetycznego sprawozdania, na czym rzecz się zakończyła? Pozdrawiam.
avatar użytkownika Beta

14. Szanowny Autorze

Wprawdzie w tytule umieszcza Pan literaturę polityczną Waldemara Łysiaka, ale cieszę się,że pisze Pan również ( co zrozumiałe w pracy magisterskiej) o pracy zawodowej i budzącej podziw wszechstronności i pracowitości pisarza. Dobrze,że czytelnicy jego publicystyki politycznej mogą sobie przypomnieć o kim dyskutują. Już tylko ośmiotomowe ,,Malarstwo białego człowieka" starczyłoby za dzieło życia. Okres studiów Łysiaka to czas trudny dla architektów; brak technik elektronicznych zmuszał do katorżniczej pracy nad rysunkiem technicznym, a absolwent tworzył na kalce swe wymarzone dzieła i chował do teki. Komuna miała bardzo ograniczony dostęp do tego środowiska, bo już sam fakt, że PRL posiadał specjalistów wygłaszających wykłady na zagranicznych uczelniach był faktem korzystnym dla tego Państwa. Stąd pozwolenia na wyjazdy. Takie pozwolenie i wsparcie otrzymał również Herbert przygotowując swoją ,zbyt mało znaną, bo hermetyczną książkę - ,,Labirynt nad morzem" traktującą o historii i sztuce państw śródziemnomorskich. Błyskotliwa inteligencja i wiedza Łysiaka musiała imponować studentom, a jego słowa o socjotechnice kaligulizmu przyczyniły się zapewne do samodzielnej oceny zapędów totalitarnych w dzisiejszej rzeczywistości. Z zainteresowaniem będę czytać Pańską pracę, wyposażona w wiedzę o pisarzu z wielkim zainteresowaniem będę śledzić dyskusję, w której przewijają się sądy o braku inteligencji Łysiaka lub podobieństwa jego poglądów do poglądów Michnika i o tym jak podejrzany jest fakt,że drukowano jego książki. To takie refleksje nie znającej się na rzeczy czytelniczki. A chciałam tylko Autorowi powiedzieć - dziękuję.
avatar użytkownika nurniflowenola

15. Beta

Dziękuję za dobre słowo...
avatar użytkownika Foxx

16. nurniflowenola

Określiłbym Twoje odniesienie się do komentarzy pod notką, jako dość enigmatyczne... ;)
avatar użytkownika nurniflowenola

17. Foxx

Prawda. Troszkę znudzony jestem... Ten tekst ukazał się w paru miejscach w internecie i szczerze mówiąc nie mam tyle czasu, by ustosunkować się wszystkich opinii. Mój komentarz był skierowany do Bety (Beta?). A co chcesz bym napisał? Na jakie pytania mam odpowiedzieć? Jak znajdę chwilę, to odpowiem. Pozdrawiam
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

18. P. Foxxie - najbardziej schematycznie

Kłamstwa "Gazety Wyborczej" Nasz Dziennik, 2006-02-25 Rozmowa z dr. inż. Feliksem Bronisławem Pieczką, przewodniczącym Społecznego Komitetu Ratowania Stoczni Gdańskiej i Przemysłu Okrętowego Media wciąż wywołują temat Stoczni Gdańskiej, natrętnie pytając, co się stało z pieniędzmi zbieranymi na jej ratowanie. Przoduje w tym "Gazeta Wyborcza", która z uporem miesza fakty i atakuje ojca Tadeusza Rydzyka, obelżywie insynuując, że przywłaszczył sobie te pieniądze... Jak było naprawdę? - Ostatnim przykładem medialnej napaści na o. Tadeusza Rydzyka, katolickiego kapłana, dyrektora Radia Maryja, jest artykuł M. Sandeckiego i S. Sowuli opublikowany w "Gazecie Wyborczej" z 17-18 lutego 2006 roku. Na początku artykułu wypowiada się Jerzy Borowczak, przedstawiony jako "jeden z organizatorów strajku w sierpniu 1980 r.", który podaje nieprawdziwe informacje. Po pierwsze, komitetu nie powołał o. Rydzyk. Powołany został przez osoby uczestniczące w audycji na temat sytuacji w Stoczni Gdańskiej - kolebce "Solidarności", a inicjatorami jego powstania byli słuchacze Radia Maryja, autentycznie zatroskani o losy tej kolebki. Po drugie, nasz komitet nie powstał "w tym samym czasie", bo Stowarzyszenie "Solidarni ze Stocznią Gdańską" funkcjonowało już w 1996 roku. Pominę niezgodne z faktami rzekome zabranie J. Borowczakowi mikrofonu przez Ojca Dyrektora. Nieprawdą jest także to, iż o. Tadeusz Rydzyk "zaczął mówić, żeby na 'Solidarność' nie wpłacać, bo nie wiadomo, co się z tymi pieniędzmi stanie". Byłem przy tym, widziałem, słyszałem, pamiętam! Owszem, nieliczni słuchacze tej audycji wyrażali się nieufnie o "Solidarności", jednocześnie deklarując pełne zaufanie do ojca Tadeusza Rydzyka! Jakie były początki Społecznego Komitetu Ratowania Stoczni Gdańskiej? - Od wielu miesięcy na antenie Radia Maryja występowali członkowie Polskiego Stowarzyszenia Morskiego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego, fachowcy z różnych dziedzin, w tym także przemysłu okrętowego czy - szerzej biorąc - gospodarki morskiej. Właśnie ci ostatni uczestniczyli w audycji poświęconej sytuacji gdańskich stoczniowców i samej Stoczni Gdańskiej. A jak doszło do tej audycji? - Kilka dni wcześniej nasz kolega Jan Hyży z Gdyni w rozmowie z Ojcem Dyrektorem na pytanie: "Co słychać u was ciekawego?", odpowiedział, że nie dzieje się dobrze, ponieważ zwalniają gdańskich stoczniowców! W reakcji o. Rydzyk - ogromnie przejęty okrutnym losem gdańskich stoczniowców z kolebki "Solidarności" - zaprosił nas do Torunia, abyśmy na antenie Radia Maryja opowiedzieli o dramacie stoczni naszym rodakom w kraju i za granicą. Na audycję pojechali: kpt. żw mgr Bolesław Hutyra, mgr inż. Jan Hyży, dr inż. Feliks Bronisław Pieczka, mgr inż. Edward Roeding i kpt. żw inż. Zbigniew Sulatycki. Była to druga dekada marca 1997 r. Los zwalnianych stoczniowców i Stoczni Gdańskiej ogromnie poruszył słuchaczy Radia Maryja. Do tego stopnia, że przez kolejne trzy dni tematem Rozmów niedokończonych była kolebka "Solidarności". Słuchacze zabierający głos na antenie rzucili hasło: "Ratujmy Stocznię Gdańską!". A nas zobowiązali, aby słowa zamienić w czyn, aby zacząć konkretnie działać. Jeden z zabierających głos mówił: "Zróbcie coś, powołajcie jakiś komitet. Poprzemy was, ufamy wam!". I tak w Radiu spontanicznie zawiązał się społeczny komitet. Powołali go słuchacze Radia Maryja, a nie ojciec Tadeusz Rydzyk, jak to sugeruje za J. Borowczakiem "Gazeta Wyborcza"! Co było później? - Nastąpiło gorączkowe zastanawianie się, jakie osoby mogłyby wesprzeć nasz ad hoc powstały komitet. Uznaliśmy, że oprócz niekwestionowanych autorytetów naukowych w komitecie powinny się znaleźć równie niekwestionowane autorytety moralne. I dzięki Bogu i Matce Najświętszej w skład naszego komitetu zechciały wejść następujące osoby: ks. bp Edward Frankowski, prof. dr h.c. Jerzy Doerffer - były rektor Politechniki Gdańskiej, profesorowie KUL: ks. prof. Albert Krąpiec, prof. Piotr Jaroszyński i senator prof. Adam Biela, a także senator Jadwiga Stokarska, o. Józef Krok - duszpasterz ludzi morza, i dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk, jak również prof. Jacek Trznadel, m.in. profesor Sorbony. Wreszcie w składzie komitetu znaleźli się wszyscy wcześniej wymienieni uczestnicy audycji radiowej. Na przewodniczącego został wybrany przez aklamację kpt. żw Bolesław Hutyra. Czyli pieniądze miały być zbierane na stocznię, a nie na pomoc dla stoczniowców, jak twierdzi "Gazeta Wyborcza"... - Tak. Pieniądze miały być przeznaczone wyłącznie na ratowanie stoczni. Na ewentualną pomoc stoczniowcom odpowiednimi funduszami dysponowały związki zawodowe działające w stoczni. Zastanawialiśmy się, gdzie gromadzić pieniądze potencjalnych darczyńców. Uznaliśmy zgodnie, iż pieniądze muszą wpływać na odrębne konto, a w żadnym razie na konto założone przez komitet czy też kogokolwiek z członków komitetu. Wiedzieliśmy, jak wszyscy Polacy, kto wtedy rządził krajem. Byliśmy świadomi, jak długo trwać może założenie odrębnego konta bankowego. Pod presją czasu i zaistniałej sytuacji zgodę na użyczenie konta wyraził Ojciec Dyrektor. Pod jednym, jakże ważnym warunkiem: musi to być oddzielne subkonto, na które wpłacane będą dary pieniężne, a jedynymi właścicielami i dysponentami tych pieniędzy będą wyłącznie darczyńcy. I tak się stało! Dlaczego nie można było zbierać pieniędzy na stocznię razem z "Solidarnością"? - Dlatego że takie było życzenie radiowych darczyńców. A tak na marginesie: niektórzy członkowie stowarzyszenia zaczęli postrzegać nasz komitet jako konkurencję. To czysty absurd! Przecież nasz cel był wspólny: ratować kolebkę "Solidarności"! Komitet rozpoczął więc zbiórkę pieniędzy na stocznię... - Dokładniej mówiąc, komitet apelował o wsparcie finansowe tych działań na rzecz ratowania stoczni, które zainspirowane zostały wypowiedziami słuchaczy Radia Maryja podczas Rozmów niedokończonych. Trzeba było podjąć pracę organizacyjną, znaleźć kompetentnych prawników itp., aby tak cenna inicjatywa znacznej części Narodu Polskiego nie została zaprzepaszczona. Wymagało to poświęcenia dużej ilości czasu, wyjazdów do Warszawy do różnych instytucji państwowych, ministerstw, do parlamentarzystów itp. Spadło to na barki głównie członków komitetu i osób wspierających, które były emerytami. Żaden z tych wyjazdów ani jakiekolwiek inne koszty nie były pokrywane z pieniędzy zgromadzonych na wspomnianym subkoncie. Koszty te pokrywali sami członkowie komitetu. Wracając do spraw finansowych - komitet przeprowadził cały szereg rozmów ze Stowarzyszeniem "Solidarni ze Stocznią Gdańską", które w tym czasie zaczęło rozprowadzać tzw. cegiełki. Jaki był wynik tych rozmów? - Obiecujący. Doszło do podpisania porozumienia o wzajemnym wspieraniu się i - jak to Marian Krzaklewski wówczas powiedział na antenie Radia Maryja - "trzy strumienie pieniędzy zaczęły lać się w jedną rzekę pieniędzy". Dlaczego trzy strumienie? - Jeden to cegiełki, drugi - pieniądze ze Stowarzyszenia "Solidarni ze Stocznią Gdańską", i trzeci - pieniądze z naszego komitetu. Obecnie to obrazowe powiedzenie Krzaklewskiego jest przez wielu wyolbrzymiane i niesłusznie wykorzystywane przeciwko Radiu Maryja. Wiadomo - "rzeka pieniędzy", więc musi ich być bardzo dużo... Przy czym trzeba podkreślić, że stowarzyszenie Krzaklewskiego od początku promowało sprzedaż Stoczni Gdańskiej. Natomiast my cały czas dążyliśmy do zawarcia ugody z wierzycielami. Dzięki wielkim wysiłkom z naszej strony zgoda na taką ugodę była już pewna. Najważniejsi wierzyciele wyrazili bowiem chęć układu ze Stocznią Gdańską. Kiedy było już wiadomo, że także ZUS - ostatni duży wierzyciel stoczni - wyraził zgodę na ugodę, sędzia komisarz podjął błyskawiczną decyzję o sprzedaży Stoczni Gdańskiej. Przewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdańskiej apelował do niego, aby wstrzymał się jeden dzień z tą decyzją, lecz bezskutecznie. Sędzia komisarz wydał postanowienie o sprzedaży Stoczni Gdańskiej, bo, jak stwierdził, nie ma absolutnie żadnych szans na ugodę z wierzycielami. Podkreślam jeszcze raz: taka szansa była, i to bardzo konkretna. Czy udało się zrobić coś wspólnie komitetowi ze stowarzyszeniem Krzaklewskiego? - W celu ratowania Stoczni Gdańskiej nasz komitet złożył ofertę zakupu praw do akcji Stoczni Gdańskiej należących do Skarbu Państwa w celu wszczęcia postępowania układowego z wierzycielami. Mówiło się wtedy, że Stocznia Gdańska jest bankrutem, który ma jeszcze długi. Komitet stwierdził wyraźnie, że wszystkie zakupione akcje Skarbu Państwa zostaną rozdzielone pomiędzy te osoby, które zdeponowały fundusze na subkoncie naszego komitetu oraz Stowarzyszenia "Solidarni ze Stocznią Gdańską". Podkreślaliśmy więc wyraźnie, że wspólnie działamy. Na to była zgoda warunkowa ministra Skarbu Państwa Emila Wąsacza (pismo z 3 czerwca 1998 roku). Wyraźnie stwierdzaliśmy także, że te pieniądze zostaną przeznaczone głównie na inwestycje. Nasz komitet miał bowiem wstępne zapewnienia otrzymania korzystnych kredytów na budowę statków oraz na rozbudowę i modernizację Stoczni Gdańskiej. Istniała realna szansa, żeby te pieniądze zgromadzić i rozpocząć odnowę Stoczni Gdańskiej. Jakie były Państwa argumenty przemawiające za zawarciem ugody z wierzycielami? - Mówił o tym mgr inż. Edward Roeding w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" z 14 września 1998 roku. Najważniejsze argumenty to: zaspokojenie znacznie większej liczby wierzycieli niż w przypadku sprzedaży; utrzymanie przez załogę (wtedy było dokładnie 7605 osób) około 40 proc. akcji Stoczni Gdańskiej; przywrócenie im ich wartości, ponieważ nie miały one wtedy jeszcze wartości handlowej; poparcie naszej wersji prywatyzacji (bo była to pewna forma prywatyzacji) przez blisko 200 parlamentarzystów, głównie z AWS. Celem tego układu z wierzycielami było niedopuszczenie do nabycia stoczni przez ludzi, którzy chcieli załatwić swoje partykularne interesy. Mieliśmy bowiem świadomość, że największą wartością w stoczni są grunty położone w sercu Gdańska, których wartość handlowa wynosiła około miliarda złotych. Niestety, jak wiemy, stocznia została sprzedana praktycznie za darmo. Czy mieli Państwo już wtedy informację, że Stocznia Gdynia otrzyma Państwa stocznię? - Tak. Podczas spotkania z Komisją Krajową NSZZ "Solidarność" na temat Stoczni Gdańskiej otrzymaliśmy od stoczniowców gdańskiej "Solidarności" dokument z marca 1997 roku pt. "Wykorzystanie części majątku (nieruchomości wyposażenia) spółki Stocznia Gdańska S.A. w upadłości dla potrzeb Stocznia Gdynia S.A.". Wiedzieliśmy więc, że Stocznia Gdynia była już gotowa do przejęcia Stoczni Gdańskiej. To można nazwać "wrogim przejęciem". Powołując się na informację prasową, powiedziałem w jednej z audycji Radia Maryja, że bankrut kupuje bankruta... Czyli już wcześniej zapadła decyzja o sprzedaży Stoczni Gdańskiej? - Tak. Było już wiadomo, że stocznię dostaje Janusz Szlanta. W jaki sposób chcieli Państwo ją przed tym obronić? - Doprowadziliśmy m.in. do spotkania ekspertów i posłów w Ministerstwie Skarbu Państwa. Jego celem miała być dyskusja, w jaki sposób pomóc stoczni, żeby została zawarta ugoda z wierzycielami. Jakież było nasze zdumienie, kiedy na liście obecności przeczytaliśmy nagłówek: "Lista uczestników spotkania w Ministerstwie Skarbu Państwa dotyczącego sprzedaży Stoczni Gdańskiej"... Jest to bardzo żałosne. Komu w takim razie najbardziej zależało na sprzedaży stoczni? - Od początku naszej współpracy za sprzedażą optowało Stowarzyszenie "Solidarni ze Stocznią Gdańską". My cały czas byliśmy za ugodą stoczni z wierzycielami. Niestety, w tamtym czasie część działaczy "Solidarności" uczestniczyła w sprzedaży zakładów polskich... - Taka jest prawda. Dlaczego więc teraz mają czelność kłamać, że to Ojciec Dyrektor zdefraudował pieniądze przeznaczone na ratowanie stoczni? - Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie w sprawie pieniędzy przekazanych na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Raz było to za rządów AWS, drugi - za rządów Millera, a trudno przecież go posądzać o jakąkolwiek życzliwość w stosunku do Ojca Dyrektora i Radia Maryja. Gdyby tylko była jakaś podstawa, żeby wszcząć postępowanie jeszcze raz, to by zostało ono na pewno przeprowadzone. Takie zażalenie o popełnieniu przestępstwa złożył do prokuratury cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Bronisław Jachym. Otrzymał odpowiedź, że sprawa została rozpatrzona i nie ma absolutnie żadnych podstaw prawnych, żeby wszcząć proces. Sprawa została umorzona. Od momentu przejęcia Stoczni Gdańskiej przez Stocznię Gdynia powstał problem, co zrobić z pieniędzmi zgromadzonymi na ratowanie stoczni. Na antenie Radia Maryja ogłaszano komunikat informujący darczyńców o zaistniałej całkowicie nowej sytuacji. Informowano, że darczyńcy sami powinni zdecydować o swoich pieniądzach. Każdy z darczyńców, który ma dokument potwierdzający wpłatę, mógł otrzymać zwrot zdeponowanych pieniędzy. Wielu ludzi taki zwrot otrzymało. Kolejna część osób zadeklarowała przeznaczenie swoich pieniężnych darów na inne, równie chwalebne cele, upoważniając do tego Ojca Dyrektora. Ktokolwiek śmie posądzać toruńskiego kapłana, tak dziś poniewieranego, o jakieś szalbierstwa, jest po prostu człowiekiem niegodziwym. Jest też grupa osób mających nadzieję, że sprawa Stoczni Gdańskiej nie jest ostatecznie zamknięta. W tym względzie pewnym jasnym promykiem nadziei może być złożony w grudniu 2005 r. przez członków komitetu wniosek do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o rewizję nadzwyczajną w sprawie nieprawidłowości związanych ze sprzedażą Stoczni Gdańskiej. Czyli prawda jest inna od tej, którą "Gazeta Wyborcza" stara się przeforsować... - Oczywiście. W artykule "Gazety Wyborczej" pomylone zostały fakty i podana nieprawda. Sam M. Sandecki, współautor, przyznał, że artykuł pisany był pośpiesznie. Wygląda na to, że nie chodziło tu o podanie prawdziwych faktów, lecz o atak na Radio Maryja i Ojca Dyrektora. Dziękuję Panu za rozmowę. Piotr Czartoryski-Sziler 4 kadencja, 24 posiedzenie, 1 dzień (19.06.2002) Oświadczenia. Poseł Gertruda Szumska: Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ostatnie wydarzenia, to jest przekazanie do zatwierdzenia planów zagospodarowania terenów postoczniowych do biura miasta Gdańska przez Synergię ,99 i zapowiedź prokuratora krajowego w sprawie przestępców z zarządu Stoczni Szczecińskiej, a także w oparciu o korespondencję skierowaną do parlamentarzystów przez działaczy Stowarzyszenia Akcjonariuszy i Obrońców Stoczni Gdańskiej ARKA, zadałam panu ministrowi skarbu państwa oraz pani minister sprawiedliwości kilka pytań. Myślę, że przyszedł czas, aby przedstawić państwu treść z ˝Głosu Arki˝, nr 3: Trzech ludzi wynajętych za obce pieniądze opanowało dobry statek wraz z załogą. Załogę spędzili pod podkład z zamiarem zatopienia statku wraz z załogą. Jedynie trzech ludzi miało odwagę sprzeciwić im się i uciekli na nadbudówkę, aby powiadomić innych ludzi, aby nagłośnić sprawę. Jednak ci, co opanowali statek, rzucili się za nimi w pościg. Najpierw nożem chcieli ich zatrzymać na drabinkach prowadzących do góry na nadbudówkę, jednak to się nie udało i zaczęli do nich strzelać. Po załatwieniu tych opornych wrócili do zalewania przez bulaje ogromną ilością wody statku wraz z załogą. Teraz na powierzchni znajduje się ˝wydmuszka˝, jak to określił obecny wojewoda pomorski Jan Ryszard Kurylczyk - ˝jajko˝ bardzo sprytnie i umiejętnie wyssało trzech panów: Kierkowskiego, Szlantę i Buczkowskiego. Kluczem do sprawy jest powstanie i działanie SFI SA - 25 czerwca 1997 r. utworzyły go dwie osoby z zarządu Stoczni Gdynia i jedna z rady nadzorczej wraz ze swoimi najbliższymi rodzinami. W tajemnicy przed pozostałymi osobami z rady nadzorczej. Dowód - jeden z przedstawicieli skarbu państwa zadał zarządowi pytanie: ˝Czy możemy dzisiaj obejrzeć statut SFI SA; czy jest coś takiego, czego zarząd boi się ujawnić? Panowie boją się ujawnić coś kompromitującego, bo odczucie moje jest takie, że jest coś kompromitującego, wobec tego nie można ujawnić, ale można zmienić...˝ (źródło: Kontrola NIK, nr ewidencyjny 6/2000/1999/002/DSP marzec 2000). Następnie pod zastaw SFI wzięto kredyt na zakup części akcji Stoczni Gdynia. I te sprawdzone wzorce ci panowie przerzucili na Stocznię Gdańską, przewłaszczając ją za kredyt zaciągnięty pod przyszłe tereny Stoczni Gdańskiej. Następnie się ją zadłuża, aby doprowadzić ją do właściwego upadku. Robi się to w ten sposób - przez inną spółeczkę zaciąga się krótkoterminowe kredyty, a robociznę finansuje się ze zwrotu podatku VAT. W ten sposób firmę na oczach ministra skarbu państwa doprowadza się do upadłości. Tym dobrym statkiem była Stocznia Gdańska SA. A akcjonariusze wskazali prokuraturze pana Lewandowskiego, pana Płażyńskiego i sędziego Kardasia. A oto świadectwa ludzi, którzy autentycznie ratowali Stocznię Gdańską. Bolesław Hutyra, wiosna 2000 r., przed budynkiem Komisji Krajowej ˝Solidarności˝: ˝Niestety z premierem Buzkiem nie mogłem się porozumieć. Oszukał mnie kilkakrotnie, a za to, że napisałem pismo i przedstawiłem to Najwyższej Izbie Kontroli i Komisji Skarbu Państwa, zostałem zwolniony z pracy˝. Bolesław Hutyra, kwiecień 2000 r., przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku: ˝Przytoczono prawo upadłościowe z jednej strony. Zarząd upadłej stoczni miał do dyspozycji 640 mln zł, daliśmy takie konsorcjum finansowe na podstawie kilkudziesięciu milionów złotych zebranych społecznie; i sędzia Kardaś to nie jest sędzia, to jest pan Kardaś - i mogą mnie zamknąć. Pan Kardaś nie przyjął tego w ogóle, nie wziął tego pod uwagę, mało - pan Kardaś podjął decyzję na sprzedaż stoczni, nie czytając tajnego protokołu, który był zalakowany i do dzisiejszego dnia jest zalakowany. Jak pan Kardaś (bo to nie sędzia) mógł dać zgodę, nie czytając tajnego dokumentu? Chcę te bardzo ostre słowa skierować tu, do sądu, bo na pewno mnie nagrywają i mnie słyszą. Nie popuścimy˝. Bolesław Hutyra, lipiec 2000 r., spotkanie z Januszem Śniadkiem, członkiem Rady Nadzorczej Stoczni Gdynia: ˝Panie przewodniczący, zarzucił mi pan, że tak ostro się wypowiadam, a jestem człowiekiem wierzącym; to, co mówię, to piszę. Ja w piśmie napisałem, że stoczniowcy zostali oszukani. Jeżeli chodzi o pieniądze ˝cegiełki˝, to chcę panu powiedzieć, co w piśmie tam jest zaznaczone, że dziękujemy panu Marianowi Krzaklewskiemu, że przyczynił się do tego, że pieniądze ˝cegiełki˝, jak również zebrane na koncie Radia Maryja dały 640 mln zł. Na wniosek pana Macieja Płażyńskiego, ja tu mówię i nie zarzucam, wpłynął na sąd, proszę pana, i sąd tego nie przyjął. I to jest zarzut, który bada prokurator, bo jak można było nie przyjąć społecznych pieniędzy. Oddać stocznię trzem cwaniakom za 4 tys. zł. I pan jako członek rady nadzorczej, pan wie dokładnie, co było w Gdyni. Gdynia była zadłużona na 200 mln zł. Banki - a jakie, to pan wie - nie dawały pieniędzy. Pan Szlanta nadzorował, by nie dać pieniędzy. Tak - on był przedstawicielem banków. Stał statek na doku, o czym pan wie, Cegielski nie dawał silnika, boście nie mieli pieniędzy, wyłączano wam prąd między godz. 10 a 14. Pan Szlanta nie dawał pieniędzy. Jak pan Szlanta ukradł, to mówię wyraźnie, 39% akcji Stoczni Gdynia za 102 tys. zł razem z panami Kierkowskim, Buczkowskim, to, proszę pana, sypnął pieniędzmi i nagle Gdynia idzie do przodu. Wie pan doskonale jako przewodniczący Solidarności, że AWS zażądał, abyśmy zlikwidowali Gdynię i Gdańsk. Wyście się wcale na to nie zgodzili, ale wstrzymał to dyrektor departamentu i mamy na 5 lat to przyzwolenie, że możemy produkować. To była wielka afera w Brukseli, o tym pan wie, ruszono Gdynię i Gdańsk. Natomiast dlaczego tym trzem panom sprzedano tereny stoczni warte 1750 mln również za 4 tys. zł? Tam teraz zarejestrują spółkę Synergia w Radomiu i tereny sprzedali Amerykanom, nasze tereny tutaj. Pan Płażyński dlaczego zawinił, a wiem dokładnie, że wpływał na sąd, chcemy tylko, by było państwo prawa. Na zebraniu Solidarności było 60 osób, pytam się pana Borowczaka, czy by nie wpłynął na sąd, aby o dzień przedłużył decyzję, bo była rada wierzycieli uprzywilejowanych, a pan Borowczak powiedział w obecności 60 osób: nie będę występował przeciwko Płażyńskiemu. Pan Buzek dał słowo honoru, że wszyscy wierzyciele uprzywilejowani dadzą zgodę na układ, ale mówi, jak prawo. W tym czasie wysłał pana Płażyńskiego i pan Płażyński rozmawiał w sądzie i przyspieszyli decyzję sądu, i nie wzięli naszych pieniędzy pod uwagę. Zbieram podpisy, co pierwsze podpisał pan przewodniczący Marian Krzaklewski w obronie stoczni. Idę do SLD-dowca, ministra transportu pana Liberadzkiego, który powiedział: A Maciek panu podpisał? Nie - to ja nie będę przeciwko Maćkowi występował. Następnie jak dał Buzek słowo honoru, Komołowski miał to nadzorować. Komołowski: ja muszę uzgodnić z panem Płażyńskim, ja mówię: co pan uzgadnia z panem Płażyńskim? Władza ustawodawcza z władzą wykonawczą - bo Płażyński tym rządzi. Mam, proszę pana, podstawy sądzić i mówić prawdę, bo również jako chrześcijanin jestem zobowiązany do prawdy, bo Chrystus powiedział: Jestem drogą, prawdą i życiem˝. Ja wiem, że to jeszcze 5 minut, więc może przerwę, panie marszałku, i jutro bym dokończyła. PROKURATOR GENERALNY I MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI RP Pan Lech KACZYŃSKIp; KACZYŃSKI Al. Ujazdowskie 11 00-950 Warszawa DONIESIENIE O PRZESTĘPSTWIE Zarząd Krajowy partii politycznej Polskiego Ruchu Uwłaszczeniowego nr rej 33/96 składa doniesienie o przestępstwie morderstwa na zlecenie, bliskich naszych sympatyków, członków Zarządu Stowarzyszenia Akcjonariuszy i Obrońców Stoczni Gdańskiej „ARKA” Panów: kapitana żw. Bolesława HUTYRĘ Mariana MOĆKO Andrzeja BUGAJSKIEGO Wyżej wymienieni w dniu 15 września 2000 roku byli umówieni na spotkanie z Ministrem Skarbu Państwa na godz. 9 00 w Warszawie. Na trasie Gdańsk –Warszawa jadąc samochodem osobowym m-ki Opel calibra ponieśli śmierć zderzając się z ciężką maszyną drogową poruszającą się samotnie po ich trasie w godz. 7 00 a 8 00 rano. W warunkach bardzo dobrej pogody i na odcinku prostej drogi , przy doświadczonym i zrównoważonym kierowcy zostali zmiażdżeni przez tę maszynę w okolicach miejscowości Powierż koło Nidzicy.oło Nidzicy. Na motyw przestępczy wypadku wskazują następujące przesłanki: Można wskazać wpływowe siły polityczne zainteresowane niedopuszczeniem do rozmów przedstawicieli obrońców stoczni Gdańskiej z Ministrem Skarbu, w przeddzień bardzo ważnego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Stoczni Gdańskiej. Przy zamordowanych służba zdrowia nie znalazła dokumentów osobistych, pieniędzy i dokumentów Stoczni Gdańskiej, mimo oczywistego ich posiadania, co spowodowało zaliczenie ich do osób nie znanych. W chwili wypadku kpt. żw. Bolesław Hutyra zdążył połączyć się telefonem komórkowym z organizującym spotkanie członkiem naszych władz, lecz nie ukończył przekazanie informacji w wyniku czyjeś interwencji. Na sekcji zwłok kpt. Hutyry okazało się , ze ma zmiażdżoną głowę a nie uszkodzony tułów, więc jak wybrał numer telefonu i mówił mając ciężko uszkodzoną głowę. Brak jest postronnych świadków wypadku mimo, że jest to bardzo ruchliwa trasa. Są przesłanki , że ruch był dwustronnie zatrzymany w pewnej odległości od wypadku. Ponadto w Ministerstwie Skarbu odczuwało się przekonanie , że do rozmów nie dojdzie, mimo braku oficjalnej informacji o wypadku. W oparciu o powyższe oraz wizję lokalną wypadku można domniemać, że stojąca na poboczu maszyna drogowa w bliskiej odległości wtargnęła na jezdnię do tyłu, pod jadący ponad 100 km /godz opel colibrę. Po oczyszczeniu ofiar wypadku z dokumentów identyfikujących i pieniędzy a może dobiciu ofiar, ciężka maszyna cofając się dalej domiażdźyła samochód wraz z pasażerami. Po analizie mamy prawo przypuszczać , że było to morderstwo polityczne na zlecenie i domagamy się wszczęcia dochodzenia przez specjalną ekipę pod nadzorem osobistym Prokuratora Generalnego RP. Jednocześnie wnosimy o dopuszczenie do sprawy wskazanego przez nas przedstawiciela społecznego, celem reprezentowania rodziny ofiar i organizacje, które reprezentowali. Mamy nadzieję, że sprawców i zleceniodawców tego morderstwa dosięgnie surowa sprawiedliwość a nie zakończy się kolejnym umorzeniem niewyjaśnionej sprawy. Za Zarząd Krajowy Polskiego Ruchu Uwłaszczeniowego. mgr inż. Jan G. Grudniewski /0-601 36 19 62/ Do wiadomości: Polska Agencja Prasowa www.prug.pl Radio Maryja Toruń Środki masowego przekazu PS. Dzisiaj,we wtorek 10.07.br Telewizja PULS godzina 21:50 Program "Pod prąd" Gościem będzie Michał Wysocki,kierowca karetki pogotowia, niesłusznie oskarżony i skazany w procesie Przemyka,autor książki "Osaczony złem

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

19. Apropos prorosyjskosci RM

za LPRu i anty za PISU to rozsmieszyl mnie Pan. Zareczam Panu, ze RM nie podporzadkowuje sie zadnym partiom co najwyzej sprzyja tym ktore sa najblizej polskiej racji stanu. A pamietajac, ze LPR byl niejako przez RM zorganizowany, to juz te posluszenstwo RM jest szczegolnie smieszne. No i lza sie cisnie na wspomienie tego LPR majacego wieksze sukcesy wyborcze od PISu i pozniejszej kradziezy i wykonczenie tej partii przez Giertycha. A jeszcze wracajac do dalszego ciagu pieniedzy ze stoczni to zostaly RM skradzione poprzez bankructwo banku w ktorym byly. A wiec zeby bylo smieszniej to Ichnik krzyczy z Lysiakiem "lapaj zlodzieja", kiedy w tym czasie jakis powiedzmy Sorosik ucieka z workiem. Tymczasem skarga RM do sadu byla daremna. Takze sam Pan widzi p. Foxxie Pozdrawiam goraco

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

20. Pani Beto (najbardziej schematycznie)

Porownujac jednak intelekt, czy autorytet Lysiaka z intelektem czy tez z autorytetem najwiekszym Polakow jakim jest JPII - wkrotce swiety - a ktory to autorytet Lysiak podrywa... Pani wybaczy ale ja mysle, ze to niejaki Lysiak jest sukinsynem a nie Ojciec Swiety. Pozdrawiam

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Foxx

21. Panie Wojciechu

Widzi Pan, zmieniając w dyskusji sens mojej wypowiedzi i odnosząc się do rzeczy, których nie twierdzę "śmiesznym" może Pan określać wszystko oczywiście, ale tym razem nie odnosi się to do moich słów ;) Ja piszę o taktycznym sojuszu, w którym każda ze stron negocjuje swoją pozycję, Pan o jakimś posłuszeństwie RM wobec partii politycznych, które rzekomo mam na myśli. Nie piszę też o fazie "anty", bo RM antyrosyjskie nigdy nie było. Tylko i wyłącznie - co wprost napisałem - nieco inaczej zaczęło rozkładać akcenty, w dalszym ciągu podzielając rosyjską wizję różnych elementów polityki międzynarodowej w widocznym stopniu. No to - najbardziej schematycznie :) Dziwnym trafem wszyscy obserwatorzy sceny politycznej, poza zwolennikami RM, rejestrowali na bieżąco ewolucję, jaką środowisko to przeszło po roku 2000. Pierwszą istotną datą jest rok 2003, kiedy to Rosja przestała wynajmować RM nadajniki krótkofalowe. Przypadkowo również rok, w którym odbyło się referendum akcesyjne do UE, po którego wyniku Rosja swoje interesy względem Polski może zabezpieczać "z zewnątrz", za pośrednictwem Niemiec, co też robi. Pisze Pan o LPR i "kradzieży". Po pierwsze LPR "ukradła" tylko jedna osoba - Giertych, eliminując kolejno wszystkie osoby związane z RM, a w ich miejsce wstawiając wszechpolaków. Co ważne, wśród usuwanych zauważalne były osoby bez specjalnej karty opozycyjnej, które radykalizmem błysnęły po '89 - dość wspomnieć R. Bendera, byłego działacza wspieranego przez komunę Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego. Mi na wspomnienie tego "pierwszego" LPR-u łza się w oku bynajmniej nie kręci. Samego Giertycha słyszałem zresztą na żywo, gdy na początku lat '90 Młodzież Wszechpolska startowała z list wyborczych UPR - przemawiał na centralnej konwencji wyborczej w Auditorium Maximum UW. Większego steku bzdur o "panslawizmie", jako podstawie dla postulatu o funkcjonowaniu w ramach jednego bytu politycznego z Rosją nie słyszałem. Jednym słowem, obecnie powinniśmy należeć do ZBiR-a (Związku Rosji i Białorusi). Taka "reinterpretacja" młodego Dmowskiego, przy niedostrzeżeniu kilku mało istotnych drobiazgów - że w międzyczasie Polska odzyskała niepodległość, carat zastąpiła bolszewia oraz miała miejsce druga wojna światowa, po której byliśmy sowieckim protektoratem przez kilkadziesiąt lat, a obecna Rosja to postsowiecki KGB-stan. Poza tym wszyscy zdrowi ;) No i druga sprawa w kontekście "kradzieży". Kaczyński (J.), Giertych i Lepper grali swoje gry - a T. Rydzyk swoją. Nakręcając Jurka do puczu, Giertych poszedł na całość, dążąc do rozpadu PiS, co wzmocniłoby pozycję LPR w koalicji. No i przegrał, bo "jurkowcy" zmieścili się w jednej windzie. Jeżeli zaś chodzi o utratę poparcia, to ja bardzo przepraszam, ale jeżeli ktoś chcąc się "uwiarygodnić" w wywiadzie dla "G.W." twierdzi, że nie zapisałby do LPR... R. Dmowskiego ze względu na "antysemityzm" tego ostatniego... Są chyba jakieś granice autokompromitacji w obranej drodze do kariery... No, może poza stworzeniem Ligi i Samoobrony i wysunięciem kandydatury J. Kaczmarka na premiera. Dla zdecydowanej większości przeciwników restytucji postkomuny wpychanie noży w plecy uskuteczniane wobec projektu IV RP przez Giertycha było trudne do przeoczenia. Czemu dali wyraz w wyborach. Pozdrawiam serdecznie. EDIT: Przeedytowałem komentarz, bo czytając Pański z rana nie wiem w jaki sposób zrozumiałem, że "kradzież" zarzuca pan Kaczyńskiemu.
avatar użytkownika Foxx

22. nurniflowenola

A np. jako "łysiakolog", mógłbyś nakreślić stosunek W.Ł. do Jana Pawła II. Znając odpowiednie fragmenty publikacji i wywiadów Łysiaka z dużym zdziwieniem przyjęłem "opozycję", jaką między tymi postaciami kreśli W. Kozłowski w oparciu o artykuł z "G.P." zawierający krytykę konkretnego postępowania J.P II. Mogę podpowiedzieć, że chodzi o jeden z tomów "Łysiaka na łamach" ;) Pozdrawiam.
avatar użytkownika nurniflowenola

23. "Ruchomy cel"

Nie wiem czy W. Kozłowski zna ten esej, który pochodzi "Wysp bezludnych" Waldemara Łysiaka. Nie wdając się w szeczegóły jest to jeden wielki pean na cześć i chwałę JPII - pisarz stoczył swoisty bój z cenzurą, by tekst nie został za bardzo pocięty. A że Łysiak po 20 latach zauważył to czego Pan Kozłowski zauważyć nie chce, to nie znaczy że jest sukinsynem. I jeszcze jedno: Pan Kozłowski pisze na temat stosunku Łysiaka do papieża. A jaki był stosunek odwrotny Panie Kozłowski? Zna Pan opinię JPII nt. Łysiaka? Pozdrawiam serdecznie
Ostatnio zmieniony przez nurniflowenola o czw., 31/12/2009 - 11:52.
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

24. Nurniflo...

Lysiak nic nie zobaczyl bo owe spostrzezenia o jakie tu sie sprzeczamy nie pochadza wcale od niego. On je tylko powtorzyl nie dokonujac zadnej selekcji. Nie zwazajac na insynuacjie, manipulacje, polprawdy i klamstwa. Podobnie jego klamstwa odnosnie RM, w ktore on sam jako czlowiek inteligentny nie moze przeciez wierzyc... No wlasnie. Po coz? Dla jednej tylko przyczyny aby byc w ukladzie. Obecnym w radio. W telewizji. Obecnym w salonie. Stad owa rozbieznosc. Owe falsze. Owe roznice w przykladanej miarce do siebie. Do innych... A jaki stosunek odwrotny prosze Pana do JPII? Jak slonia do mrowki.
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o ndz., 03/01/2010 - 21:31.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Waits

25. wojciech kozlowski

Przepraszam bardzo - ale bredzisz... "Dla jednej tylko przyczyny aby byc w ukladzie. Obecnym w radio. W telewizji. Obecnym w salonie."... Jak Łysiak jest w salonie - to ja jestem mister universum i muhamed ali... To że ktoś nie pała miłością do Rydzyka - nie świadczy zaraz że to kumpel salonu... No ale "miłość jest ślepa" i człek zabujany w rydzyku każde 'poderwanie "autoryteta gościa z Torunia - traktuje jak zniewagę...

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

26. Lysiak "mister universum" dla Waitsow

tego salonowego produktu, ktory jak manne przelyka smarki - pochodzace z tego samego nieraz zrodla - od tej samej bandy, wspolpracujaqcej niegdys z zabojcami JPII. Dzis owi eksperci uczestnicza w specjalnym kapturowym sabacie wyrezyserowanym wlasnie dla Waitsow.
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o ndz., 03/01/2010 - 21:34.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Waits

27. bardziej wierze Łysiakowi

niż Rydzykowi. Myślisz że kacapy ot - tak , każdemu udostępniali nadajniki na Uralu ? To że Rydzyk przed 2005 był prokacapski - to fakt. To że bronił kapusia Wielgusa - to fakt. Ni chu chu - nie wierzę Rydzykowemu agenciakowi wpływu... Na mój nos i oko - Rydzyk to ni mniej ni więcej - tylko agent wpływu SWR albo GRU. To że pałasz do padre R. miłością sprawia że nie potrafisz na niego spojrzeć z dystansu... Tak samo jak na JP II. To że Papież był Polakiem - nie sprawia że z automatu trzeba bić przed nim pokłony za wszystko... Spotkania z szamanami i żydami w Asyżu , całowanie Koranu, poddawanie się obrzeom demonicznym - hinduistycznym - to wszystko było działanie na szkode Kościoła... Ratzinger musiał PRZECHYTRZYĆ JP II aby opublikowac deklarację Dominus Iesus!!!!

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

28. To jest Panski problem

panie Waitsie. Tylko tak jak Lysiak te wszystkie brednie powtarzal z koniecznosci utrzymania sie w biznesie tak juz Pan jest tym uzytecznym (za przeproszeniem) idiota. Jak Pan mysli, czy do tych prawd rydzykowych doszli rozni niezalezni badacze? Czy pochodza one od jednego osrodka skupionego przy GA GE? Pan ta szemranke puszczajac w obieg, podcina przy okazji swoja wlasna galaz. Te nadajniki na Uralu to okropnie stare smarki i bardzo smieszne bo i Pan moze przez nie przemowic. Wymyslajcie cos bardziej inteligentnedo a nie takie "chu". Jak Pan widzi staram sie - aby dotrzec do Pana - uzywac Jego wlasnego klucza ;)

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

29. Panowie

ani o.Rydzyk nie jest tu atakowany, ani Lysiak nie jest człowiekiem salonu. Pomijając dowód najważniejszy - że zniknął w ogóle z rynku, jego książki nie są reklamowane, jego teksty nie sa nigdzie wydawane, a przecież to podstawa jego zarobkowania, to odszedł z GP po ataku na niego, ze jest antysemitą. Nie twórzmy kultu jednostki, ani w jedną, ani w drugą stronę. Panie Wojciechu, co Pan czytał Lysiaka? Może nie zna Pan jego twórczości, a opiera się o opinię nie zupełnie pradziwą? Bo RM w tej dyskusji pojawiło się nie wiem, z jakiego powodu. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nurni

30. zglupiec mozna

Nie wiem do kogo pierwszego sie przyczepic, bo wszelkie bitki dobrze jest zapalanowac. Do Wojciecha Kozlowskiego ktory wszelka rezerwe do ojca Rydzyka widzi jako mruganie perskim okiem w strone salonu, do Waitsa ktrory wierzy ze ojciec Rydzyk jest rosyjskim agentem wplywu - warto by tez przyczepic sie do Foxxa ktory zagadkowo zagaja ze "RM nigdy antyrosyjskie nie było by ponowomówić iż RM "podzielaja rosyjską wizję różnych elementów polityki międzynarodowej" - cokowliek widac mialoby to znaczyc :) Silą RM jest to ze jest propolskie. To jedyny rzeczywisty dzis podzial. Partie sa moze lewicowe, moze prawicowe, moze nawet i konserwatywne. Ale to ledwie piorka jakie przyprawiaja sobie tutejsze pawie, nazywane potem w telewizorze lewica, prawica czy centrum. W republice bananowej, w kraju przezartym korupcja, rzadzonym przez wszelkie mozliwe partie zagranicy takie podzialy na prawice czy lewice smiesza mnie od dawna. Co do Łysiaka - nie mam tez i tu żadnych wątpliwości ze jest propolski. Lubi swoje pozy, mi to przeszkadza dosc umiarkowanie. Mniej wiecej tak jak przeszkadza i to ze ojcu Rydzykowi trafiaja sie wypowiedzi dosc ludyczne, ktos radykalniejszy w osądach może powiedzialby ze wrecz prostackie. To sa dwaj patrioci. Nie mam jakiejs silnej potrzeby pelnej identyfikacji z jednym czy drugim. Ale zycze im obu sto lat. By zyli jak najdluzej i stali sie z czasem postaciami jeszcze wiekszego formatu. Bo nieco zawczesnie jeszcze na porownywanie tych dwoch roznych optyk widzenia polskiej rzeczywistosci by przymierzac ich do takich postaci jak Jozef Pilsudski i Roman Dmowski. Panstwo kojarza tych klientów? Jakies watpliwosci co do tego ze obaj dobrze przysluzyli sie Polsce? Nie widze. A jakies przyklady jak nawzajem sie zwalczali zarzucajac sobie ot chocby "podzielanie niepolskiej wizji różnych elementów polityki międzynarodowej" - oczywiscie cokolwiek mialoby to znaczyc - Panstwo znaja? Spokojnie, to ostatnie to bylo pytanie retoryczne:) Cale morze przykladów, ale chce napisac ze to Morze Martwe. Mozemy sobie dzis akademicko podyskutowac o tym czyja optyka była lepsza dla Polski. Nie mam watpliwosci ze obie plyneły z najlepszych intencji. Nie wiem kogo z Panstwa detalicznie zaatakowac jako pierwszego. To ja moze sobie wylosuje, dobrze? :)
avatar użytkownika Maryla

31. Jakies watpliwosci co do tego ze obaj dobrze przysluzyli sie Pol

Nurni ;) ja też nie widzę! Nie rozumiem, skąd ta temperatura i nagłe zboczenie z toru dyskusji. Zamiast zając się prawdziwym wrogiem, stawiają dwóch swoich przeciwko sobie. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nurniflowenola

32. Panie Kozłowski

Będę grzeczny, gdyż nosi Pan nazwisko panieńskie mojej matki, więc istnieje prawdopodobieństwo, że jesteśmy spokrewnieni. Dlatego powstrzymam się od złośliwości napiszę tylko, że myli się Pan. I to bardzo. Nie będę jednak tracił czasu i siły (z Pana słów wnioskuję, że jest Pan całkowicie argumentoodporny) na dowodzenie dlaczego. Kwestie, które podnosi Łysiak odnośnie JPII nie są ani błahe, ani salonowe, ani wyssane z palca. Głównym argumentem Łysiaka przeciwko naszemu papieżowi jest tzw. dialog między religiami. Bo w wykonaniu JPII to nie był dialog lecz monolog - publiczne całowanie Koranu czy modlitwa pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie, to nie był dialog. Druga strona (i Żydzi, i Muzułmanie) byli i są głusi! Tak więc, czy to się Panu podoba czy nie, czy przyjmuje pan to do wiadomości czy nie, skuteczność naszego papieża w tym zakresie jest zerowa! Dosłownie. I to nie jest zarzut, to jest fakt. Fakt, który nie przekreśla świętości JPII. O innych rzeczach tu nie wspomnę, gdyż naprawdę długo mógłbym pisać. A co do stosunku Ojca Świętego do Łysiaka to myli się Pan po stokroć! Celowo o to zapytałem, będąc prawie pewnym, że nie ma Pan bladego pojęcia jakie zdanie o Łysiaku miał papież. A miał zdanie bardzo pochlebne, proszę Pana! Choć pisarz nigdy tego publicznie nie wyjawił, gdyż byłoby to bardzo niezręczne. Mi wolno... Pozdrawiam serdecznie P.S. Jeżeli ma Pan jakieś pytania czy zastrzeżenia, to, jak znajdę czas, chętnie odpowiem.
avatar użytkownika Waits

33. Maryla

RM pojawiło się bo w publicystyce Łysiak nie wyrażał entuzjazmu względem Rydzyka. Dla miłośników R. to dowód na to że jest częścią Salonu i kumplem Michnika nieomal. Rydzykowi - Łysiak poświęcił w "Mitolgii świata bez klamek" a i wcześniej o nim tez niezbyt pochlebnie pisał... Przypuszczam że pan Kozłowski - bardzo słabo zna twórczość Łysiaka - jeśli by znał co najmniej dobrze - nie pisałby bzdur o tym że Łysiak to część Salonu... Jestem fanem twórczosci Łysiaka - co nie przeszkadza mi w widzeniu jego błędów. Tym się różnie od "wyznawców" Rydzyka którzy nie mają dystansu do postaci swego idola.

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika Maryla

34. Waits

Nurni podsumował tę dyskusję najbardziej sensownie. Po co walczyć na pięści ze swoimi? Lysiak dzisiaj nie wypowiada sie na temat RM - zapewne przez optykę ostatnich lat widzi to inaczej, niż w w momencie, kiedy wydawał krytyczne . RM też się zmieniło, o.Rydzyk dla mnie to następca dzieła budowanego przez o. M. Kolbe. Tworzy podobne dzieło, nalezy się więc wspierać RM nie tylko słuchając, ale i kupując wydawnictwa - czyli finansowo. Należy patrzeć na efekty, nie bić sie o słowa wypowiedziane przed laty.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. Panie Wojciechu

chyba bardziej powinna Pana zainteresować współczesna krytyka o. Rydzyka przez określone środowisko, niż krytyka Lysiaka sprzed lat. ..."Dziwne jest, że Radio Maryja dalej popiera takie grono. Na Sali było dużo zwolenników Radia Maryja , określających się jako Moherowe Berety którzy mieli podobne odczucie . Cześć z nich przestala już płacić datki na RM bo uważa , że Ojciec Rydzyk nie ma wyczucia politycznego, Popierał Hannę Waitz , to ona sprzedała polskie banki, popierał ZCHN –oni oszukali Polskę, z niego wywodzi się Niesiolowski, popierał AWS Krzaklewskiego a on oddal władzę Unii Wolności. Za rządów AWS Buzka uczyniono największe szkody polskiej gospodarce, więcej niż za rządów SLD . Z AWS wywodzi się dzisiejsza PO. Ojciec Rydzyk kazał glosować na PIS a PIS oddal władzę Platformie czyli dawniejszej Unii Wolności. Jeden wielki przekręt. Moherowe Berety i płatnicy na RM są zrozpaczeni prowadzeniem polityki przez Ojca Dyrektora. ".... Jak Pan widzi, to dopiero jest "krecia robota" ludzi z kręgu RM. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nurni

36. Flowenol

Piszesz: "Nie będę jednak tracił czasu i siły" Nic innego w sieci nie robimy (bo przecie nie nadstawiamy sie tu na kule czy pałki) jak wlasnie tracimy czas na argumenta. Argumenta świetne, dobre, calkiem niezłe, średnie czy wreszcie takie sobie. Nie mam żadnych wątpliwości ze JPII był człowiekiem świętym i chyba nawet nie potrzebuje do tego jakiś specjalnych dekretów. Zreszta jak sobie pomysle ze oglosi to Muszynski czy Dziwisz.... Bedą to dobrze, nie będzie ich to NA PEWNO źle, ale skoro Kościół przeżył doświadczenia gorsze niż dzisiejszy nalot postprawdy to jakoś to będzie. Bardziej zresztą będzie niż jakoś. Zatem spokojnie. A w ramach propagowania spokoju (bynajmniej nie świętego) dziękuje za wylozenie na czym polega dosc delikatny w koncu dystans (mój dystans bo nie wiem czy i dystans Wlademara Lysiaka) wobec niektórych kroków naszego Papieza. Ja te rezerwe znam. Mysle ze jesli jest artykułowana w sposób nie tylko taktowny ale po prostu kulturalny to ma swoja racje bytu BEZ ZADNYCH WYJAŚNIEŃ. Watpie by ten dystans wymagal jakiegos usprawiedliwienia bo dzisiejszy Papiez podnosil (co w sieci latwo znaleźc) podbone argumenta, podobną rezerwe. Obawiam sie tu nieco ze WŁ lubi być widziany, jak nie przymierzając kolega Wojciech Kozlowski, i jak cos powiedział to tak, żeby nikt nie sadził ze mówi w kategoriach innych niż zero jedynkowe. Do czego mu to potrzebne (Łysiakowi oczywiscie) - tego nie wiem. Ja wiem ze obaj (WŁ i WK) spotkaja sie w tych samych okopach (oby nie byly to okopy sw Trojcy) i zanim sami padną od kul najeźdzcy, do ostatnich sekund swego zycia bedą wykrzykiwac: - "zdrajco, mowilem zeby zajsc ich od tyłu" - "kanalio, chciales by nas wybili, walcz tutaj" No i przyspiewka znana raczej tylko Foxxowi "ile ci dali, ty tralala .. ile ci dali". Okropnie czuje sie na pozycjach centrowych. Coraz mniej podoba mi sie ten watek :) Poszukam sobie jakiegos innego. Na pozycjach koncyliacyjnych czuje sie jakos tak ze kolejna przyspiekwa z Legii by sie przydala. Mili Panstwo, szkoda nabojów na strzelanie w leb komu innemu niz oczywistemu łajdakowi. Musi byc Was akurat natura (tudziez sluzby zaopatrzeniowe) wyposażyły lepiej niz innych. Prawie zazdroszcze.......
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

37. Pani Marylo

nie chodzi o krytyke Lysiaka sprzed lat chociaz wszystko ma przeciez poczatek, lecz jesli Pani by znala watek to wiedziala by, ze chodzi wlasnie o ostatnia ksiazke Waldemara: http://www.fronda.pl/12399/blog/lysiak_przeciw_drugiemu_soborowi_watykanskiemu_janowi_pawlowi_ii_kaczynskiemu_rydzykowi_i_gazecie_polskiej Stara sie Pani zainteresowac mnie wspolczesna krytyka o. Rydzyka, nie podajac nawet zrodla cytatu. Dziwna metoda. Nie jest prawda, ze Lysiak zniknal. Jesli sie wejdzie na Google to jest go pelno i w telewizji i w radio i w prasie i w nowej ksiazce pod choinka. Ale czy ksiazka bedzie mu odsylana? Nie wiem. Odnosnie swiezo upieczonego magistra - najlepsze gratulacje - to przeciez uwag nie wznosilem merytorycznych do pracy bo jej nie czytalem, lecz chcialem wskazac na ostatnie dzielo Lysiaka, wlasnie aby sie dowiedziec czy przypadkiem owa ksiazka nie odbiega od tych poprzednich? Niestety nie pogadalem sobie z autorem, czego nie zaluje bo w to miejsce podyskutowalem z kims z kim wolalem. Z Panem Foxxem. Nikt nikomu racji nie przyznal bo to nie o to chodzi, lecz przyjemnosci bylo duzo. Mysle, ze Pani powinna sie cieszyc z kazdej dyskusji na forum dopuki jest ona kulturalna a w szczegolnosci kiedy jest trudna, kiedy pokazuje prawdziwe polskie oblicze, kiedy mozna z jej ksztaltu cokolwiek dla Polski przewidziec. Niestety swoimi myslami nie moge sie z Panstwem podzielic. Sa one wyjatkowo trudne. Co do czasu wolnego mojego - byc moze kuzyna - przyznaje racje, ze zona wazniejsza, ale niewiadomym powinno byc rowniez dla Pana czy ja rowniez czasu nie cenie? Czy naprawde mialbym chec i czas zadawac dalej pytania? To tak nawiasem aby uwrazliwic Pana na oba konce od kija. O Lysiaku troche jest w GA GE: http://wyborcza.pl/1,76842,3811004.html Nie wiem czy to bylo przed Salonem czy po? Ale wszystko jedno. Jakby odrzucic te wszystkie watki zydowskie to ja bym sie z tym zgodzil. Pozdrawiam serdecznie

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Foxx

38. Panie Wojciechu

Dziękuję za dobre słowo, jednakowoż chciałbym zwrócić uwagę na źródło, które Pan przytacza. Niezależnie od oczywistej prózności W. Łysiaka, jak by Pan zareagował na przywołanie "G.W." jako źródła informacji o toruńskiej rozgłośni? Zwłaszcza, że - pisząc o sprawie zakłamywania Herberta - sam W.Ł. nazwał rzecz po imieniu, zanim "G.W." wysmażyła tekst o nim ( http://www.polonica.net/WlademarLysiak_Herbert_Michnik.htm ). Pozwolę sobie zacytować końcówkę: "(...) Jedyna metoda kontrowania zywego - oczerniac. Jedyna sensowna metoda przeciwko zmarlemu - neutralizowac procesem reinterpretacji jego pogladow. Zabieg wydawaloby sie niewykonalny, lecz przy pomocy zony taka akrobacja jest do pomyslenia. I do zagrania. Co wlasnie uczyniono z Herbertem na lamach "GW". C. Michalski: "Herberta nie sposob zniszczyc, wiec sie go dosyc agresywnie reinterpretuje". Fakt - niszczyc (obmowa, klamstwem, blotem rzucanym przez renegatow) mozna takich ludzi jak sedzia S. Nizienski, jeden z najszlachetniejszych i najdzielniejszych rodakow (ow "sprawiedliwy w Sodomie" procedurami prawnymi eliminuje esbeckie szczury, deratyzujac kraj). Ze zmarlym poeta takie chwyty nie sa mozliwe, lecz mozna sprobowac - wbrew faktom - wytworzyc falszywa mitologie, wchlaniajac go do szeregu swojej formacji "post mortem". Historia zna wiele przypadkow "zapisywania trupa do partii". Czy szykowana (jak slyszalem) piorami "pan sledczych" Michnika (Bikont i Szczesnej) ksiazka o Herbercie bedzie kolejnym etapem megamanipulacji? Przestrzegam: "korniki" (vide motto), nie kontynuujcie tego procederu, bo dzieki ludziom takim jak ja i dzieki wspolczesnej technice (tasma magnetofonu) Herbert bedzie wam wciaz zza grobu powtarzal swoj definitywny sad o waszym idolu rodem z piekla: " - Michnik jest manipulatorem. To jest czlowiek zlej woli, klamca, oszust intelektualny". " Pozdrawiam serdecznie. PS W Polsce Łysiak obecny jest tylko na rynku wydawniczym, a więc również w internetowych księgarniach. Nie widzę go ani w radiu, ani w TV, ani w prasie.
avatar użytkownika Foxx

39. Nurni na pozycjach centrowych...

... niezłe :) Pozdrowienia.
avatar użytkownika Maryla

40. Panie Wojciechu

potwierdzam - w Polsce WŁ nie jest obecny w żadnych mediach poza księgarniami internetowymi. Gdyby nie blogi i publikacje, jak ta, pod którą dyskutujemy, nie byłoby śladu po WŁ. A tu żródło cytatu: http://opozycja.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?535586 16 listopada 2009 Zadowolona z dyskusji jestem zawsze, a Pana udział w nich podnosi temperaturę ;) Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Waits

41. w kozlowski

niech pan nie robi z gęby cholewy jeno zalinkuje 5 występów Łysiaka w TV w ciągu ostatniego roku i z 5 wywiadów w prasie - skoro twierdzi pan że Łysiaka pełno w TV i prasie , to nie powinno być takie trudne. W temacie Łysiaka wykazuje pan totalną ignorancję . Ostatnią książką WŁ jest 4 - a nie "Mitologia świata bez klamek" jak podaje Bodakowski którego bezmyślnie pan cytuje z Forum Frondy.

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika nurni

42. "O Lysiaku troche jest w "

Przyznam trudno mnie zaskoczyc, ale to tym razem Wojciechowi Kozlowskiemu udalo sie. Jestes Wojciechu pierwszym ktory tego dokonal ale proponuje jeszcze nie przymierzac medali - wszak rok dopiero co sie zaczął :) Paszkwil Czuchnowskiego byl w sieci dość głośny i przerabiany na wszelkich forach. Sam paszkwil i respons Łysiaka zacytował i opatrzył celnym komentarzem Adam Haribu: http://haribu.blog.onet.pl/Wojciech-Czuchnowski-zmiazdzon,2,ID169357894,n Z tego "troche" autorstwa Czuchnowskiego zostało tyle co zwykle. Aha, przyłączam sie do głosów zazdrośników którzy nie mieli szczęścia uwidziec Łysiaka w mediach czy przekaziorach. Fajnie macie tam w Kanadzie.
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

43. Jak mawial ojciec dr Tadeusz Rydzyk

madrej glowie dosc po slowie, totez nie bede sie rozpisywal. Dzieki Foxxie. Znalem ten tekst o prowokacji z zona Herberta. Wiadomo nekrofile z Ga Ge. Dzieki Nurni za ten od Haribu. To mi wyjasnilo sprawe do konca. Ta miazga Lysiaka jest wielce zalosna, ale madrej glowie dosc... Lysiakow w telewizji od cholery - co drugi lysy, ale jesli Panstwo komisyjnie jestescie przeciw to ja sie wycofuje.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika TW Petrus13

44. Cześć Wojtek :)

Ty to masz zdrowie ;),co kolwiek byś nie napisał (podobnie jak ja) musisz się z tego tłumaczyć.Ale ja dam Ci wsparcie (można to sprawdzić panowie prokuratorzy!!!! - na listach w RM!!!).Wysłałem parę groszy (dla mnie w tych czasach wielka kasa!) na ratowanie stoczni!.Ale majsterkowanie Balcerowicza zmusiło mnie do wycofania pieniędzy( nie było pieniędzy na buty dla dzieci! - w tm czasie Jaruzel,i człek honoru Kiszczak - pewnie go zatrudnią w UE od unijnego specjalistę od brygad ZOMO!)mieli nie tylko na kawior!.I takie dupki jak tu widzę (ma już u mnie przechlapane!) moga sobie o o.Rydzyku za wybiórczą pisać duperele! - sądziłem że jest tylko imbecylem (widać mutuje na debila)jutro pewnie idiotą zostannie,wyluzuj :) polecam bluesa :* trzymaj się hej!


 

avatar użytkownika Foxx

45. Piotrze

Nie masz "przechlapane". Tradycyjna prośba tylko, byś nie wrzucał personalnie na BM24 pod adresem kogoś, z kim się po prostu nie zgadzasz. Natomiast, gwoli ścisłości, to p. Wojciech pisze o Łysiaku za "Wybiórczą", natomiast żaden z uczestników dyskusji nie robi czegoś podobnego na temat T. Rydzyka... ;) Pozdrawiam, wszystkiego życząc w nowym roku.
avatar użytkownika TW Petrus13

46. Foxx

Ciebie nie muszę uczyć.Wszak w Warszawce podobnie jak u mnie rzadzą popaprańcy.,i pewnie (jak kiedyś ktoś) w akcie protestu obaj musielibyśmy dokonać aktu samospalenia! - czyli co? nie mamy wyboru.Mnie nudzi powtarzanie ciegle wciaż tego samego tematu!.Jak słyszę temat stocznie - zapala mi się czerwone światełko.I nic na to nie poradzisz!.Nie ma sensu mie posadać o niezręczność.Jeszcze mnie skleroza nie dopadła,a liczą się dla mnie fakty!.Atak nie był personalny - przemyślcie sobie czy warto się na mnie obrażać.Jesli jednak tak,ja powiem pa,a GW odniesie kolejne jak zwykle programowane zwycięstwo! hej! ps.to że KK jest podzielone,wynika też z naiwności samych oficieli KK,jak też sprytnych intryg..Coś się musi wypełnić,i to się dzieje.Nasza,Polski Nadzieja w Krzyżu ( w wierze,tradycji) jedna i druga umierają.A przecież kiedyś (w czasach Twoich dziadków) było inaczej!,to wszytko


 

avatar użytkownika Foxx

47. Piotrze

Czy widzisz gedzieś, żebym się na Ciebie obrażał? :) Po prostu zależy mi na tym, by na naszym portalu różnic w poglądach nie sprowadzać do "dupków", czy "debili. Coś nas wszystkich jednak łączy, a wszelkie podziały tylko osłabiają. Pisałem o tym tu: http://blogmedia24.pl/node/23299
avatar użytkownika TW Petrus13

48. ps.2

michnik jak arlekin pisze w gw listy,pisząc o nim podnosicie jego (i tak już upadłą )waiarygodnosć!.Mysleć Panowie!
Ostatnio zmieniony przez TW Petrus13 o wt., 05/01/2010 - 10:14.


 

avatar użytkownika Foxx

49. Zaraz, zaraz...

Ale kto pierwszy w komentarzach przywołał Michnika? Przeca nie polemiści p. Wojciecha.
avatar użytkownika nurniflowenola

50. Łysiak za GW?

Bzdura. Twierdzenie, że Łysiak powiela oskarżenia GW lub powtarza "argumenty" tej gadzinówki, to zwykła potwarz i kłamstwo!
Ostatnio zmieniony przez nurniflowenola o wt., 05/01/2010 - 18:33.
avatar użytkownika TW Petrus13

51. kto przeca

no jo!.Bo trza wiedzieć ze samozwańcze gremium (pewnie pod przewodnictwem (prof. z awansu społecznego) tyż na literę Be! mozolnie ukuło termin lewica laicka - i dla równowagi katolicka.Znaki czasu nosz "Znak" :p i dla równowagi "Widoczny Znak"!,mam dalej ćwierkać ;)


 

avatar użytkownika Selka

52. @Autor, @ All

Jestem zdumiona tokiem tej dyskusji, a juz najbardziej - ewidentnym spostponowaniem Waldemara Łysiaka przez...Wojciecha Kozłowskiego! Powiem krótko: myli sie Pan. I nawet sam Pan nie ma pojęcia - jak zasadniczo się Pan myli. Wideć nieco "za daleko" żyje Pan od spraw Polski "tu_i_teraz", a ponadto wykazał Pan niezbicie, ze nie zna Pan twórczości Łysiaka. Nie wolno bezpodstawnie KRZYWDZIĆ ludzi - a Pan to zrobił. A znając (może zbyt powierzchownie jednak?) Pańskie poglądy, wyrażę osad, że powinien Pan być OSTATNIM Z LUDZI, którzy to czynią! A już "po bandzie" poszedł Pan, cytując cyngla Czuchnowskiego z umiłowanej Gazety Wyborczej, by tym dotkliwiej kopnąć Łysiaka :)) Zmartwię Pana - nieskutecznie Pan kopnął. I proszę NIE KŁAMAĆ: bowiem Łysiak od bardzo wielu juz lat (>20?) nie jest widoczny NIGDZIE w mediach w Polsce (poza krotkim okresem "felietonowania" w Gazecie Polskiej) - a jedynie wydaje książki - dodam: od lat wydaje je ZA WŁASNE PIENIĄDZE. A teraz do Pana wiadomości: polski pisarz, Waldemar Łysiak, jest prawdopodobnie jedynym TAK zamilczanym i postponowanym - wręcz znienawidzonym - twórcą w szkaradnej III RP, tak jak nigdy nie był hołubionym w PRL - (ale cenzurując - nie odmawiano mu wówczas niemal człowieczeństwa!). I jeszcze jedno - to już moje prywatne zdanie, które, jak sądzę, wyraża wielu, znających twórczość Łysiaka - swoim "Salonem" jednoznacznie ułatwił wygranie wyborów w 2005r opcji propolskiej. P.S. Wypowiadając o kimkolwiek tak ostre i kategoryczne sądy, chyba wypadałoby coś więcej, niż komentarze "różnych ludzi" na jego temat wiedziec? P.S.2 Jeżeli podpiera się Pan wyjatkowym w swoim rodzaju "pluciem" Bodakowskiego (http://www.fronda.pl/12399/blog/lysiak_przeciw_drugiemu_soborowi_watykanskiemu_janowi_pawlowi_ii_kaczynskiemu_rydzykowi_i_gazecie_polskiej) - to TYM BARDZIEJ ogarnia mnie zniesmaczenie... P.S.3 Proponuję wszystkim uczestnikom dyskusji powyżej przeczytanie tego, co "napluł" Bodakowski. Trza wiedzieć - who is who....
Ostatnio zmieniony przez Selka o wt., 05/01/2010 - 15:16.

Selka

avatar użytkownika Maryla

53. swoim "Salonem" jednoznacznie ułatwił wygranie wyborów w 2005r

opcji propolskiej. ..." Nie inaczej. To było dla wielu ludzi jak otwarcie oczu i poukładanie faktów w głowach. Ziemkiewicz swoją" Michnikowszczyzną" pomógł, ale nadal bryluje na salonach. WŁ jest niewygodny dla wszystkich, bo po prostu pokazuje fakty i zmusza do myślenia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Waits

54. Selka

Pan Kozłowski nie zna starego przysłowia... "Lepiej milczeć , gdyż milczenie może być uznane za oznakę mądrości, niż się odezwać i pozbawić świat złudzeń"...

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika nurni

55. Selko - bez przesady

Jasio nie napluł, Jasio napisał. Naprawde plucia tu nie widze. Widze recenzje (nie wiem na ile prawdziwa, bo rzeczonej pozycji WŁ nie znam) recenzje moze niezbyt entuzjastyczną ale tego przecież wymagać nie można. Jasia przedstawiac mi nie trzeba, na pewno blizej mu do..... Łysiaka niz chocby do PiS czy srodowiska Gazety Polskiej. Procz zalet jak kazdy posiada i wady. Wymienie tylko jedną: lubi zabierac glos w absolutnie wszystkich sprawach. Wydaje mi sie ze to smieszny sposob na istnienie w sieci, ale fakty zdają sie pokazywać ze tylko mi sie tak wydaje. Czytalem na Frondzie ze Jas wlasnie począł byc publikowany w "Najwyzszym Czasie"
avatar użytkownika Selka

56. @nurni :))

He, he...NCz na psy schodzi? Czytałam tę "recenzję" Bodakowskiego z niesmakiem; co np. TU poeta miał na myśli: ? "W swej nowej książce Łysiak dowala też: Wałęsie, Bartoszewskiemu, Lisowi, Edelmanowi, Wajdzie, Radiu Wolna Europa, salonowi, „gazecie wyborczej”, mediom, tajnym współpracownikom SB, lewicy, Niemcom, Rosji, islamistom, Unii Europejskiej. Ale to szczególnie nie dziwi." Jaaaaaasne! Powinien ich WSZYSTKICH kochać miłością pierwszą, czystą i nieskażoną? Ktoś się na głowy pozamieniał ? Wiesz, czytałam bardzo wnikliwie "Mitologię świata bez klamek" Łysiaka, to - wbrew durnawej "recenzji" Boda - dość trudna książka (jak widać, dla niego ZA TRUDNA); i nie przypominam sobie, żeby mi coś "zgrzytało" przy lekturze; Bodo zapomniał, że ŁYSIAK, TO NIE POLITYK, wolno mu pisać...PRAWDĘ :)) No, ale wszak za tę prawdę dostaje stale baty, tyle że, jak widać - co i raz z...mało spodziewanej dla mnie flanki! (vide komentarze powyżej :) Nie przekonałeś mnie, może dlatego, że nie znasz książki ? No ale - szansę masz :)) Ja za to "Jasia" już dawno przestałam czytywać... Ukłony.

Selka

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

57. Czy fani odbieraja rozum?

Petrus: "ty masz zdrowie". Dzieki Piotrusie za Twoje swiadectwo bo niektorzy sugeruja ze nie mam. Kiedy interweniowalem w kwestii Motyki odsylano mnie do "psychiatryka" wlasnie na tym kulturalnym forum ;) Waits: "lepiej milczec..." Naturalnie lepiej milczec niz beknac albo puscic baczka ;) nurniflo... Przykro panie Magistrze ale teraz ja nie mam czasu dla Pana. Foxx: "p. Wojciech pisze o Łysiaku za "Wybiórczą", natomiast żaden z uczestników dyskusji nie robi czegoś podobnego na temat T. Rydzyka ":) Panie Foxxie a Pan? Czy Pan ma swoich wlasnych badaczy, ktorzy dochodza do konkluzji a la "Ichnik"? Przeciez Pan RM nie slucha? ;) Kto zarobil plagiat? ;)
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o śr., 06/01/2010 - 08:25.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

58. Ludzka rzecza sie mylic pani Selko

i dlatego postawilem pewne tezy, aby sie zblizyc do prawdy. Wlasnie taki jest cel wszelkich dyskusji. Lysiak po napisaniu Salonu stal sie rowniez i moim fanem, ale niestety z czasem nastapily we mnie pewne zgrzyty, bowiem wiekszym fanem byl dla mnie o. dr T. Rydzyk, a jeszcze wiekszym JPII. "Nie wolno KRZYWDZIC ludzi" - no wlasnie, tymczasem Lysiak to zrobil zarowno w stosunku do o. Rydzyka, jak tez i JPII. Tego z GA GE przywolalem celowo aby sie dowiedziec jaka byla riposta. Niestety bajeczki dla grzecznych dzieci... Co nie znaczy, ze nie odslonil skutecznie intencji i manipulacji GA GE. "I proszę NIE KŁAMAĆ: bowiem Łysiak od bardzo wielu juz lat (>20?) nie jest widoczny NIGDZIE" Prosze zatem posluchac w radio czy Lysiak chce byc widocaznym? Czy przypadkiem nie robimy z niego meczennika? : http://vodpod.com/watch/2372373-waldemar-ysiak-wywiad-w-radio-wrocaw Ja nawet sie wycofalem z obecnosci Lysiaka w mediach bo generalnie nie ma tego duzo: http://video.google.ca/videosearch?hl=en&q=lysiak+waldemar&um=1&ie=UTF-8&ei=bDBES_XJKoXTlAePksGdBw&sa=X&oi=video_result_group&ct=title&resnum=4&ved=0CCgQqwQwAw# O Lysiaku sporo sie mowilo nawet w RM (w kontekscie Salonu) - byl i tam "obecny". Teraz cisza ale ja bym sie nie dziwil. Ksiazek jego natomiast wszedzie pelno. Obecnie na rynku 14 tytulow i niezle ida. Salon sie przydal. I ten salon mozna dostac, a prosze porownac z Pajakiem. Jego nie chca dystrybutowac. A ksiazki R. Nowaka gdzie Pani kupi? Czy Pani widzi rozanice? A Bodakowski, jesli juz co to raczej Pani na niego popluwa. On podal suche fakty. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o śr., 06/01/2010 - 08:09.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Foxx

59. Panie Wojciechu

Mam "metodę badawczą", która mi się sprawdza. Mianowicie staram się czerpać wiedzę z jak największej liczby dostępnych źródeł, w zalezności od zagadnienia odpowiednio ustawiając "preselekcję" - np. info o RM zawarte w "Wybiórczej" automatycznie traktuję z jak największym dystansem, podobnie jak teksty o lustracji w Kościele z "Naszego Dziennika", czy o "Wybiórczej" z "Rzeczpospolitej". Nie zmienia to faktu, że staram się je wszystkie ZNAĆ, by móc wyrobić sobie własną opinię. RM nie słucham, ale publikacje na portalu śledzę. Zresztą jest to jeden z motywów zaproponowania przeze mnie takiej, a nie innej struktury BM24 - by w funkcjonalnej formie udostępnić informacje oraz komentarze z w miarę dostępnych źródeł, by Czytelnicy mieli jak najwięcej podstaw do wyrobienia sobie opinii. Oczywiście czasami wpada coś nieciekawego - np. wczoraj z portalu "Wprost" zassał się jakiś kretyńki tekst o RM - swoją drogą, jeżeli po zmianie właściciela, tytuł ten pójdzie w takim kierunku, jak"Dziennik", wyłączymy agregację jego newsów. Jeżeli chodzi o podstawy mojej krytyki RM, opierającej się głównie na wspomnianym wyżej stosunku do lustracji w Kościele oraz prorosyjskości, wystąpienia osób związanych z RM, włącznie z zaprzyjaźnionymi politykami (tworzącymi kiedyś "pierwszą LPR", która przewinęła się w naszej dyskusji) nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości i żadna "Wybiórcza" nie jest mi do niczego w tym względzie potrzebna :) To były jeszcze czasy, gdy obrad Sejmu słuchałem na żywo - pracując w domu. Wystąpienia "pierwszych LPR-owców" jako żywo przypominały wspomniany przeze mnie w kontekście Giertycha, "syndrom młodego Dmowskiego" (w nieco gorszej formie oczywiście ;) . Z perspektywy mojej i znanych mi antykomunistów - masakra. Porównując zaś Pająka i Nowaka z Łysiakiem, sam Pan zilustrował różnice w ich znaczeniu dla czytelników. Czy komuś się to podoba, czy nie, Łysiak w dużym stopniu uformował bardzo wiele osób z szerokiego spektrum prawicy - praktycznie jedynym wyjątkiem są post-endecy z różnych środowisk. Wystarczy spojrzeć na rozkład głosów w tym temacie. I taki właśnie - szeroki - jest potencjał chętnych do zakupu jego książek (niezaleznie od krytycznego spojrzenia nap. na bufonadę). Co do Nowaka, podejrzewam, że jego potencjalni czytelnicy to w 99% słuchacze RM, więc to samo otrzymują na antenie i bezpośrednich spotkaniach - książki im w zdecydowanej większości nie są do niczego potrzebne. O Pająku dowiedziałem się ostatnio - słuchając polemiki z nim na falach Niepoprawnego Radia. Na koniec Bodakowski, przepraszam, pieprzy od rzeczy. Wystarczy podać przykład pierwszy z brzegu: konflikt z "Gazetą Polską". Jego prawdziwe tło w blogosferze odbiło się szerokim echem - przykład pierwszy z brzegu: http://chlodnyzolw.salon24.pl/59698,gazeta-polska-numer-ostatni Ja jako stały czytelnik tego tygodnika, rzecz śledziłem na bieżąco. W tym kontekście Bodakowskiego zwyczajnie nie da się opluć. Pozdrowienia :)
avatar użytkownika TW Petrus13

60. chopy jo!

Wom powiem tak.Z mojego na Polski ;).Na Romanie tyż się zawiodłem,kurna nie tylko ja (macie kontakt pogadajcie z Marylką Balzakiem,Frankiem (Franek fanem RM jak ja,a przy mnie Franek to Leberał :p,bo powtarzam niech mi kto ruszy o.Rydzyka - pojadę z grubej rury! :]!).Dostawałem zaproszenia (nigdzie sam się nie pcham a w BM24 sądzę że mam jeszcze przyjaciół!).Stąd FOXX ma u mnie ulgi (choć nie jestem pewien jak by było w realu :p).Weźcie se na luz,pod o.Rydzyka podwieszali się różni (pamiętajcie że Oleksy tyż klęczał w Częstochowie - a co z tego wynikło? - dziś znów pojedzie?).Jasna Góra była,jest i będzie autorytetem dla Wszystkich jeszcze zdrowo myślących Polaków!- i tych wierzących w Boga,i tych którzy poszukują!.Balzak (kurna weź Misia - wszak trochę mnie już poznałeś - i właźcie tu!!!).Tyle razy nas brano pod włos,tyle razy!.Ile jeszcze musimy wypić piwa (które ktoś sprytny grający na patriotycznych uczuciach ) nam naważył? :(.Ile pracy włożył IPN?,ilu prof. tłucze wciąż z anteny RM. (a choćby prof.Jaroszyński - którego każdy Polak (każdy katolik i nie) posłucha z przyjemnością.Człowiek wielkiej kultury osobistej,i wiedzy.A jak pięknie i barwnie potrafi o Moim!!! Kraju opowiadać. Ja nie jestem politologiem,ale nauki z logiki pobierałem w firmie,tam przekonałem się jak wygląda radosna tfurczość,i jak z nią walczyć - walczyć!.Widzisz wciąż musimy walczyć,choć nie jesteśmy czerwoną międzynarodówką!.Taka malutka biedna Polska jak Dawid z procą,naprzeciw potężnego Goliata uzbrojonego po zęby.Taka malutka Polska znów pokaże zidiociałej Europie na czym stoi,i "kto uszył jej ciasne już buty"!.Niedawno pytałem się Adama na jego blogu cyt: "czy masz odwagę stwierdzić że JPII się mylił w ocenie?".Mam na mysli ustępstwa Watykanu wobec protestów Kół Żydowskich (a tak na prawdę masońskich!!!).Bo i Gorbaczow,i Putin masonami są! Ktokolwiek odważy się odebrać mu dobre imię (świadomie czy też nieświadomie) dla mnie osobiście jest durniem z wyboru!!!. Wyluzujcie. pozdrawiam ciepło :* ps.mówicie o dr.Pająku który napisał "Bestie Końca Czasów" ?
Ostatnio zmieniony przez TW Petrus13 o śr., 06/01/2010 - 14:08.


 

avatar użytkownika nurniflowenola

61. Panie Kozłowski

Bardzo cieszę się, że nie ma Pan dla mnie czasu! To tylko dowodzi jak bardzo brak Panu argumentów do obronienia tezy o Łysiaku krzywdzicielu JPII... Pozdrawiam
avatar użytkownika Foxx

62. Piotrze :)

Oczywiście, że masz tu przyjaciół :) Dziękuję za fory i pogrożenie palcem w realu, ale w tamtej sytuacji, z szacunku dla rocznika i osoby, rozmawiałbym z Tobą na mniej kontrowersyjne tematy - jakoś dalibyśmy radę ;) Pozdrowienia.
avatar użytkownika TW Petrus13

63. Foxx :)

rozmawialibyśmy sobą na każdy temat (i wcale bym palcem nie groził).Właściwie to moje wejście powinno się łączyć z życzeniami noworocznymi (oczywiście dla Wszystkich na BM24) słowami B.Okudżawy "Daj nam wszystkim po trochu,i w opiece Swojej nas miej!".A moje ciche,ufam że nasi ideologiczni przeciwnicy wezmą sobie do serca słowa ks.K.Wyszyńskiego,J.P.II,ks.J.Popiełuszki .Oni już tam hen,będąc jeszcze tu,uczyli nas jak z sobą rozmawiać.Myślę że nie ma takiej osoby w kraju która nie darzyła by ich szacunkiem!.Tych troje wspaniałych ludzi połączy nasze wspólne siły i zjednoczy kiedyś Polaków w jedną całość.Bo wiara w moim mniemaniu ma swoje podstawy w RODZINIE POLSKIEJ. pozdrawiam ciepło :*
Ostatnio zmieniony przez TW Petrus13 o śr., 06/01/2010 - 16:19.


 

avatar użytkownika nurni

64. Selka :)

"Nie przekonałeś mnie, może dlatego, że nie znasz książki" To calkiem byc moze! :) "Ukłony." O nie - tu przekonac na pewno sie nie dam. Od uklonów to są ci ktorzy cale zycie chodza w spodniach. Zatem moje ukolny :)
avatar użytkownika Selka

65. Nurni :)

Uwielbiam z Tobą pogwarzyć :) Niech będzie - z tymi ukłonami. [Ale co do spodni - się nie zgadzam! Jestem pierwszoklaśny zmarźluch i b.często chodzę w spodniach! no, dobra - latem rzadziej :)]

Selka

avatar użytkownika Tymczasowy

66. Autorytet

W.Lysiaka zawsze jest warto podtrzymywac. Wychodzi to na dobre polskiej sprawie.
avatar użytkownika Selka

67. Panie Wojciechu

Spróbuję odpowiedzieć, mam jednak trudność - jak sądzę, nie do pokonania, gdyż wg mnie - nie zna Pan twórczości Łysiaka, a opiera się na (sorry - piszę SWOJĄ opinię) grafomańskich "analizach" imć Pana Bodakowskiego, z których - ta cytowana przez Pana, toż samo kuriozum! Proszę spojrzeć wyżej na moją odpowiedź - tam zacytowałam "kawałek", który owego autora po prostu...kompromituje! Jeśli weźmie Pan tę książke kiedyś do ręki, zda Pan sobie sprawę sam, że TAK skwitować tego rodzaju publikację erudyty Łysiaka, pełną mądrych obserwacji i wiedzy(!) - to czysto pałkarska robota!!! W myśl zasady: jak się chce psa uderzyć, kij zawsze się znajdzie... No, to spytam: cui bono? Mnie wystarczy (łącznie z doświadczeniami minionymi z różnych innych portali - nazwijmy - prawicowych), żeby Panu J.B. nawet chwili więcej w życiu nie poświęcić. Nie mam tyle czasu do marnowania. I powtórzę: obrażany tu Łysiak - nie jest POLITYKIEM, i ma prawo pisać prawdę, jaką ona mu się widzi i o jakiej ma wiedzę. Więc niech Pan łaskawie odpuści: "A Bodakowski, jesli juz co to raczej Pani na niego popluwa. On podal suche fakty." (- i TO Pan pisze, nie znając książki? ) I jeszcze jedno: "I ten "salon" mozna dostac, a prosze porownac z Pajakiem. Jego nie chca dystrybuowac. A ksiazki R. Nowaka gdzie Pani kupi?" Mam - (kupuję bez trudu w kiosku u mnie w pracy jak tylko się ukazują, lub mój brat w księgarniach) - prawie wszystkie książki H. Pająka :) Tak samo z R.Nowakiem - choć czytam raczej Jego stronę. Więc ten argument chybiony. Na pozostałe Pana wątpliwości - sądzę, że odpowiedziałam w poprzedniej notce, więc nie wypada się powtarzać.

Selka