Minaret zamiast dzwonnicy

avatar użytkownika nurni

Referendum w Szwajcarii, które zakazuje budowy minaretów, czyli wież przy muzułmańskich świątyniach, meczetach, budzi odruchowy sprzeciw.

Tym bardziej, że utożsamiane jest z zakazem eksponowania religijnych symboli w instytucjach państwowych, i w konsekwencji, w przestrzeni publicznej. Tradycja (nie dogmat) islamu każe wyposażyć świątynię w minaret. I właściwie po co było to referendum, gdy i tak na kilkaset meczetów w Szwajcarii tylko kilka miało minarety? Wcześniej uniemożliwiano ich postawienie odwołując się do prawa budowlanego. Po co więc tego typu manifestacja polityczna jakim stało się referendum?

Wydaje się, że w tym wypadku chodziło o kulturową tożsamość. Na ostrzu noża sprawę tę stawia budowa wielkiego meczetu w Kolonii, którego minaret dorównywać ma – albo ją przewyższać – sławnej katedrze dominujące tamte miasto. Przeciwko projektowi zaprotestowali liczni mieszkańcy, w tym i neonaziści. W efekcie protest zredukowany został do nazistowskich ekscesów. Muzułmanie w Kolonii kupili ziemię, wyłożyli pieniądze na meczet z minaretem, mają prawo do budowy swojej świątyni, o co więc chodzi? Ano chodzi o tożsamość kulturalną miasta. Realizacja tej budowy zasadniczo by ją naruszyła.

Nie są to sprawy, które można uregulować prostymi formułami prawnymi. Istnieje środowisko kulturalne, wobec którego powinniśmy żywić co najmniej taki sam szacunek jak wobec środowiska naturalnego. Buduje ono naszą tożsamość, zakorzenia nas, powoduje, że odnajdujemy się w trwaniu, które nas przekracza i naszą indywidualną egzystencję wpisuje w zbiorowe życie pokoleń. Środowisko takie jest czymś żywym, a więc zmienia się, co powoduje, że rzeczy, które były niedopuszczalne wcześniej są akceptowane. Zbiorowość ma prawo decydować o wyglądzie przestrzeni publicznej.

W latach 80. minionego stulecia wielką debatę wywołał projekt szklanej piramidy na terenie Luwru. Paryżanie protestowali. W efekcie piramida powstała, ale nie dominuje ona dawnego królewskiego pałacu i została weń estetycznie wpisana.

Nie żyjemy w muzeum. Nasze miasta i kraje są żywymi organizmami. Pewne formy zużywają się, przestają znaczyć. Tym bardziej jednak powinniśmy bronić się przed gwałtownymi ingerencjami naruszającymi kształt naszego kulturalnego otoczenia, który nie jest wyznaczany wyłącznie przez estetyczne upodobania, ale jest istotnym elementem naszej tożsamości. Wyobraźmy sobie wielki meczet w środku Krakowa.

Szwajcarzy zareagowali alergicznie. Sądzę, że powodem było naruszanie od jakiegoś czasu europejskiej tożsamości kulturowej. Widzimy to ostatnim orzeczeniu Europejskiego Trybunału w Strasbourgu, który ukarał Włochów za krzyż w szkole publicznej, w działaniach hiszpańskiego premiera Zapatero, w kwestionowaniu prawa Europejczyków do obrony swojego kulturalnego środowiska. Takie działania zawsze muszą przynieść negatywne rezultaty.

napisz pierwszy komentarz