Niezłomni z Polonii Amerykańskiej (2)

avatar użytkownika godziemba
Formowanie w Moskwie komunistycznego rządu polskiego z udziałem Mikołajczyka spowodowało, iż Ignacy Matuszewski w czerwcowym „Biuletynie” KNAPP tak scharakteryzował byłego premiera: „Mikołajczyk nie był w więzieniu, nie był pod okupacją sowiecką, był na wolnej ziemi angielskiej, kiedy decydował się na zdradę. Był wolny i był odpowiedzialny za swoje czyny. Nie ma więc dla niego usprawiedliwienia. Zostanie w historii polskiej jednym z najgorszych zdrajców, któremu w przeszłości równego szukać trzeba chyba w osobie spodlonego magnata, Adama Branickiego”. Zakończenie wojny nie oznaczało zakończenia działalności Komitetu Narodowego, gdyż jak stwierdzono w odezwie do członków: „Inny totalizm – czerwony – sięga po prastare ziemie polskie, po Lwów , po Wilno . Przy pomocy usłużnych pachołków, których imię historia przeklnie, tak jak przeklęła imiona zdrajców targowickich, Rosja sięga po ster rządów w Polsce”. Zjazd Komitetu w listopadzie 1945 uznał, iż „Jałta uczyniła Amerykę współodpowiedzialną za zbrodnie rozbioru Polski, jej najwierniejszej sojuszniczki”. Równocześnie wobec rozpoczęcia prac trybunału w Norymberdze wskazał, że „Sąd ten będzie farsą i dalszym ciągiem bankructwa moralności międzynarodowej, jeśli pominie i osłoni zbrodnie sowieckie”. Ponadto zjazd wysunął żądania, aby kraj zaprzestał walki, którą prowadzić obecnie musi emigracja oraz przeprowadzenia dochodzenia w sprawie umów jałtańskich oraz zbrodni katyńskiej. Ignacy Matuszewski na łamach „Dziennika Polskiego” tak określał formy walki Polaków z komunizmem: „ Walkę tę olbrzymia większość narodu prowadzić musi skrycie, pod ziemią, gdyż znajduje się w więzieniu. Ma w tym więzieniu przetrwać i nie dać się złamać duchowo. Musi więc milcząco ale uparcie przeciwstawiać się obcej władzy, zmierzającej do powolnej eksterminacji Polaków i musi zarazem niemniej uparcie przeciwstawiać się obcej władzy, usiłującej w duszach ludzkich zniszczyć wiarę w Polskę, nadzieję na jej wyzwolenie i wolę jej wyzwolenia”. Komitet z niepokojem obserwował, jak po zakończeniu wojny z Japonią, Amerykę ogarnął powszechny szał demobilizacji. „Niestety stwierdzić trzeba – napisano w stanowisku Komitetu z września 1945 roku – że społeczeństwom amerykańskie zostało wprowadzone w błąd. Jednym z największych błędów były słowa prezydenta Trumana po kapitulacji Japonii: . (…) Jeśli Ameryka nie chce dopuścić do trzeciej wojny światowej i nie chce jej przegrać – będzie musiała się zbroić i wysiłkowi zbrojeniowemu podporządkować całe swe życie wewnętrzne”. Dlatego też Komitet z radością powitał ogłoszenie tzw. „doktryny Trumana” stwierdzając w depeszy do prezydenta, iż „Był już najwyższy czas, Panie Prezydencie, aby zatrzymać postępy kierowanej przez Sowiety agresji komunistycznej na świecie. Tej akcji musi, oczywiście, towarzyszyć zdecydowana walka z komunizmem w Stanach Zjednoczonych”. 30 maja 1947 roku Komitet Narodowy zorganizował na Polance Sokołów w Somerville manifestację Polonii ze wschodnich stanów, w trakcie której nowy prezes Komitetu, Henryk Kogut, przypomniał, iż „Agresja sowiecka nie będzie złamana, póki nie zabrzmi i nie przeniknie całego narodu amerykańskiego hasło inne: Amerykanie do Polski!(...), dlatego, że bezpieczeństwo Ameryki (…) leży nad Willą, nad Niemnem, u progu starych katedr lwowskich. nie tylko po to, by przywrócić wolność Polski, ale i po to, aby na zawsze odwrócić niewolę od całej Europy i od Ameryki”. W ten sposób Komitet Narodowy jednoznacznie uznał, iż bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych jest ściśle związane z wolnością Polski, przestrzegając również, że „Agenci Sowietów i ich sympatycy usadowili się w naszym departamencie stanu i innych wojennych biurach, aby sabotować nasze wysiłki, aby(…) wszystkie owoce zwycięstwa były zagarnięte przez Rosję”. Dużym ciosem dla Komitetu Narodowego była nagła śmierć Ignacego Matuszewskiego w sierpniu 1946 roku. Matuszewski był autorem najważniejszych deklaracji, memoriałów i uchwał Komitetu. Żegnając Matuszewskiego, wielki poeta, Kazimierz Wierzyński, powiedział: „Ignacy Matuszewski pierwszy z polaków przewidział, że wojna ta, z której Polska miała wyjść w rzędzie zwycięzców, może skończyć się klęską. Pierwszy z Polaków odgadł, że grozi nam nowy rozbiór i nowa niewola. Pierwszy z Polaków dostrzegł, skąd to widmo nadciąga. Pierwszy z Polaków bił na trwogę i wołał o niebezpieczeństwie. On też pierwszy z Polaków wskazał światu chmurę, która dziś nad cała kulą ziemską zalega i zaciemnia każdy horyzont. I jeśli wolność narodów i swoboda człowieka nie jest polskim szaleństwem, Matuszewski był najtrzeźwiejszym sędzią naszych zaiste obłąkanych czasów”. Zarząd Główny Komitetu postanowił, że sprawy, którymi dotąd zajmował się zmarły, przeszły w ręce jego najbliższych przyjaciół, Henryka Floyara-Rajchmana i Wacława Jędrzejewicza. To wokół nich skupiła się teraz grupa starej i nowej emigracji: Franciszek Januszewski, Henryk Kogut, Kazimierz Wierzyński, Jan Lechoń, Władysław Chybowski, gen. Wincenty Kowalski i inni. Po objęciu stanowiska Prezydenta RP przez Augusta Zaleskiego, Komitet Narodowy zdecydowanie poparł jego wybór, ostro krytykując jego przeciwników, którzy wywołali kryzys, który „stać się może dla sprawy polskiej najcięższą od czasów Jałty katastrofą, tym bardziej tragiczną, że wywołaną przez samych Polaków”. Równocześnie Komitet po ucieczce Mikołajczyka z kraju i jego przyjeździe do Stanów Zjednoczonych, podtrzymał swoją bardzo negatywną o nim opinie. „Koniec Mikołajczyka – napisano – w Polsce oznacza nie koniec złudzeń o wolności, ale koniec złudzeń o kolaboracji. Ten koniec nie może być oczywiście w żadnym wypadku początkiem kariery p. Mikołajczyka na emigracji (…) nie może być mowy o jakimś jego przewodnictwie wśród Polaków, albo o miejscu wśród bojowników, których sprawę zdradził”. Zupełnie inaczej postąpił Rozmarek - prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, który zawarł w grudniu 1947 roku porozumienie z Mikołajczykiem. Sprawa była o tyle bulwersująca, iż Polskie Stronnictwo Ludowe Mikołajczyka ogłosiło, iż „zdążając szczerze do wytworzenia jedności narodowej na emigracji dla walki o odzyskanie niepodległości Polski i o zaprowadzenie w niej prawdziwej demokracji – odrzuca koncepcję porozumienia w oparciu o konstytucję z 1935 roku, która to koncepcja byłaby niczym więcej, jak podporządkowaniem demokratycznych stronnictw dyktaturze sanacyjnej”. Umowa ta wywołała wielkie poruszenie wśród Polonii, doprowadziła do odsunięcia od Kongresu Komitetu Narodowego, Polskiego Zjednoczenia Rzymsko-Katolickiego i szeregu mniejszych organizacji polonijnych. Stan ten trwał aż do 1951 roku, kiedy Rozmarek oświadczył, że „nie ma dalszej umowy z Mikołajczykiem”. Kolejny zjazd Komitetu Narodowego w 1949 roku uchwalił rezolucję, w której stwierdził, że „emigracja polska jest jedyną w tej chwili przedstawicielką wolnej i niezależnej myśli polskiej, ponieważ naród polski znajduje się pod okupacją rosyjską i został siłą zmuszony do milczenia”. Ponadto podkreślono, iż wobec olbrzymich strat Polski podczas II wojny światowej wszelki dalszy przelew krwi polskiej w kraju jest niedopuszczalny. W trakcie kampanii prezydenckiej 1952 roku, obie partie amerykańskie, chcąc pozyskać poparcie Polonii, obiecywały wsparcie walki o wolność Polski, jednak jedynie senator Taft z Partii Republikańskiej opowiedział się zdecydowanie po stronie zdradzonej Polski. „Żaden naród – oświadczył Taft – nie wycierpiał tyle i nie był tak pokrzywdzony przez naszą administrację, jak naród polski. Umowy zawarte w Jałcie zdradzały wszelkie interesy narodu polskiego tak, jakby naród ten nigdy nie istniał. Najważniejszą rzeczą, jaką powinniśmy dziś wykonać – jest przekreślenie umowy w Jałcie i wyraźne powiedzenie Rosji, że Stany Zjednoczone nie czują się w najmniejszym stopniu związane postanowieniami jałtańskimi”. To stanowisko pokrywało się całkowicie z postulatami Komitetu Narodowego, wysuwanymi – nadaremno – od wielu lat. Ostatecznie mimo, iż Partia Republikańska oficjalnie obiecała odrzucenie umów jałtańskich, nigdy nie zostało to zrealizowane – wniosek nowego prezydenta Eisenhowera z lutego 1953 roku o odrzucenie umów, które spowodowały ujarzmienie wolnych narodów, nie został przez Kongres uchwalony i za milczącą zgodą administracji odesłany ad acta. Podobny os spotkał wniosek specjalnej komisji Kongresu powołanej do zbadania zbrodni katyńskiej, który zobowiązywał rząd amerykański do przedstawienia tej sprawy do orzeczenie Organizacji Narodów Zjednoczonych. W następnym okresie nastąpiło wyraźne osłabienie aktywności działalności politycznej Komitetu Narodowego. Większość starych członów Komitetu skoncentrowała się na pracy w , powstałym w 1943 roku, Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, którego głównym celem było badanie najnowszej historii Polski, prowadzenie Archiwum i biblioteki oraz wydawaniu książek i czasopisma naukowego „Niepodległość”. Ostatecznie Komitet Narodowy został rozwiązany w 1959 roku. Wybrana bibliografia: W. Zachariasiewicz – Etos niepodległościowy Polonii amerykańskiej I. Matuszewski – Wybór pism W. Jędrzejewicz - Polonia amerykańska w polityce polskiej
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz