GAZETOPEDZIEM DALEKO ZAJEDZIEM

avatar użytkownika Koteusz
Jest to tekst Rolexa opublikowany w Salonie24 (2009-05-08 12:25) [http://hekatonchejres.salon24.pl/104419,gazetopedziem-daleko-zajedziem], ale dopiero teraz dostałem jego zgodę na wklejenie go tutaj. Chciałem, prawda, konstruktywnie, ale słabo wyszło. Konstruktywnie, prawda, chciałem znaleźć jakieś rozwiązanie w sprawie obchodów czerwcowych. To, że jakieś obchody muszą być w czerwcu jest oczywiste, bo skoro są w maju i w sierpniu, we wrześniu i grudniu, to dlaczego czerwiec miałby być osamotniony? A biorąc pod uwagę, że duża część wyborców obchodzi wciąż 22 lipca (dawniej: E.Wedel), jest jasne, że czerwiec nie może zostać pomiędzy dwoma miesiącami błogosławionymi, jak kołek w płocie. Więc w czerwcu być musi. Wszyscy się uparli, by obchodzić rocznicę wyborów i to jest, prawda, bardzo słuszna inicjatywa, bo przypomina społeczeństwu o ograniczeniach wolności, która nigdy nie powinna być warcholska, czyli stuprocentowa, ale najwyżej trzydziestopięcioprocentowa. A dlaczego, zapytałby ktoś, wolność nie może być stuprocentowa? Bo z wolnością w Polsce jest jak z wódką, odpowiem. Niby najlepsza (teoretycznie) byłaby stuprocentowa, albo choćby taka dziewięćdziesięcioprocentowa, a jednak doświadczenie wieków i mądrość ludu nakazuje wytwarzać trzydziestopięcioprocentową, góra czterdziestoprocentową. Powyżej tego, to już jest bimber, czyli wódka nielegalna. A wódka legalna, czyli, powiedzmy, właśnie trzydziestopiecioprocentowa, jest zalecana przez władze i dopuszczana do obrotu wraz z akcyzą. To wszystko dlatego, by się człowiek nie upił, znaczy się dla jego dobra. Inaczej znowu będą wołać, że Karczmarze upijają chłopów! Takoż z wolnością! Dzień czerwcowy powinien być dniem wolności odpowiedzialnej (czytaj: ograniczonej). Drugim powodem czczenia dni czerwcowych są narodziny wolności w postaci papierowej, czyli w postaci Gazety Wyborczej. Wolność w wydaniu papierowym ma swoje niezaprzeczalne zalety. Po pierwsze jest napisane, że jest wolność, po drugie jest wytłumaczone, że jest, po trzecie można sobie na lato taką wolnością wypchać buty zimowe, żeby się nie paczyły*, a w tak zwanych stosunkach agrarnych można sobie taką wolność zabrać w pole i się nią podetrzeć. Jest to więc wolność mająca swoje walory użytkowe i słusznie, bo inaczej byłaby tylko dla idealistów (a ma być dla ludu). Wolność w czerwcu jest jeszcze bardzo medialna, bo to w czerwcu telewizor ustami pani Szczepkowskiej ogłosił, że skończył się komunizm. Pani Szczepkowska wyglądała na zupełnie trzeźwą, i wyglądała ładnie w chwili, kiedy to ogłaszała (podobnie jak dziś), więc widać sama skorzystała z jeszcze mniejszej dawki wolności niż pozostali rodacy, to znaczy z wolności w mniejszym stężeniu. W związku z rozważaniami o wolności medialnej warto zauważyć jeszcze jedną cechę odpowiedzialnej wolności, to jest jej wyreżyserowanie. Żeby coś wygłosić z mocą sprawczą z ekranu, trzeba najpierw napisać scenariusz, bo bez scenariusza byłaby ruja i poróbstwo. I to jest słuszne, dlatego w czerwcu będziemy obchodzili wolność reżyserowaną obok odpowiedzialnej, to jest ograniczonej do trzydziestu pięciu procent. Skoro wolność powinna być ograniczana do trzydziestu pięciu procent, to znaczy że ona powinna być oszczędna. A jeśli oszczędna to powinna być celebrowana w jednym miejscu. Biorąc pod uwagę, że punkty reglamentacji wolności czerwcowej (lokale wyborcze) były porozrzucane po całym PRL-u pozostają dwa godne miejsca: Czerska i Woronicza. Ja głosowałbym (korzystając z mojego limitu wolności) jednak na Czerską, tym bardziej, że gdzie jak nie tam można znaleźć przykłady właściwego korzystania z wolności? (z tym Woronicza to już wcale nie takie pewne, skoro tam jest Wildstein i faszyści). Pierwszy krok uczyniono i powstało właśnie mauzoleum, w którym przechowuje się relikwie pierwszych rolek wolności użytkowej w postaci zwojów cudownych, a prawdziwych. Mauzoleum nazwano Gazetopedią i fajnie to brzmi. Już wkrótce zlecą się gazetopedzie by zaspokajać gazetopedią swoją gazetofilię on-line. Ja też zajrzałem, by zaspokoić. I aż się wzruszyłem, kiedy zobaczyłem to: http://www.gazetopedia.pl/edition/cover/id/906 Łza popłynęła mi rzewna po poliku. To były czasy! I też w czerwcu! Wtedy nie było żadnych podłych IPN-ów, gdzie gnieżdżą się pętaki i gnoje, i ciężko ich wykurzyć. Wtedy pętaki i gnoje wykurzane były łatwo i przy aplauzie. Ten wiersz o nienawiści, perełka! Wart Nobla, oj wart! Za artystyczna niezależność. I te słowa grubo ciosane, z mocą stalowni, huty, zjednoczonego przywództwa; z siłą idei i elektryfikacji... Przepraszam, rozpasałem się pod wpływem. Albo komentarz Piotra Pacewicza - mniam: "Lustracja miała zniszczyć politycznych przeciwników i tu przykład Leszka Moczulskiego jest szczególnie ewidentny" No jasne, że szczególnie ewidentny! Ale zostawmy innym gazetopedziom rozkosze upajania się wolnością, choć zauważę na koniec, że upajać się należy w skupieniu i ciszy. Jeśli zerkniecie państwo na lewy, dolny róg zalinkowanej strony Gazetopedii dostrzeżecie dlaczego. Leniwym powiem, że jak w każdym mauzoleum, również i w tym zainstalowano ikony (zniżam głos do szeptu). Tuż pod cytatem z samej krynicy prawdy w postaci pierwszej strony Świętej Księgi zawieszono ikonki innych ważnych, choć nie aż tak świętych druków. Pierwsza jest trójgłowa i składa się z Biblii, Tory (sic!) i Koranu**. Wszystkie te stare i przebrzmiałe ludzkości bajania, które koślawo, ale jednak, doprowadziły nas do narodzin ostatecznej emanacji. Tuż pod nimi "Dzieła Wybrane" Adama Michnika. Bez sensu, pownny być nad! (skromniutki!) A tuż pod "Dziełami" magiczny świat opery! Znaczy się, kultura wysoka! Czy współczesny inteligent potrzebuje czegoś więcej? Taki trzydziestopięcioprocentowy, odpowiedzialny inteligent? Przeczyta "Dzieła Wybrane", zarzuci "Czarodziejski Flet", a potem już tylko: "Śmiej się, pajacu!" Pozdrawiam * Znajmomy intelektualista powiedział, że buty się nie paczą, bo nie mają oczów. No niby tak. ** A dlaczego nie Szulchan Aruch lub wyjątki z Kabały?
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz