Upadek komunizmu, czyli kawa na ławę

avatar użytkownika kokos26
Co oznacza w języku politycznym słowo upadek? Upadek to nagła utrata władzy i związanych z nią wpływów raz na zawsze. Czy 4 czerwca 1989 roku przydarzyło się to nieszczęście komunistom? Oczywiście nie. Powiem więcej, taki stan nie zaistniał do dnia dzisiejszego. Pierwsze wolne wyboryto mniej więcej coś takiego, kiedy wolny naród w wolnych wyborach wybiera swoich przedstawicieli. Przykładem mogą tu być wybory styczniowe zorganizowane przez Piłsudskiego ledwo trzy miesiące po objęciu władzy. Czy 4 czerwca 1989 roku odbyły się w Polsce wolne demokratyczne wybory? Nie. Pierwszy niekomunistyczny rząd według mojego rozumienia to taki, w którym nie zasiadają komuniści i nie mają na niego wpływu. Czy rząd Tadeusza Mazowieckiego, w którym na 24 ministrów połowa to komuniści i ich satelici z takimi renegatami jak Kiszczak czy Siwicki to rzeczywiście pierwszy niekomunistyczny polski rząd? Oczywiście, że NIE. Przez media przetoczyła się wczoraj krytyka i żal z powodu braku zaproszenia na te uroczystości dla rosyjskiego generała w polskim mundurze Wojciecha Jaruzelskiego. Powód tej niegodziwości jest dość prosty. „Nasze elity” nie chciały ukazać się narodowi i światu z rumieńcem wstydu na swoich licach. Jakby wyglądało przed światem to przypomnienie, że bohaterowie i obalacze zbrodniczego systemu wybrali sobie na prezydenta zgodnie z politycznym kontraktem, symbol zatwardziałego komunisty i zaprzańca z krwią rodaków na rękach? Mało tego. Ktoś mógłby przypomnieć sobie, że Lech Wałęsa na stanowisko prezydenta proponował zamiast Jaruzelskiego, Kiszczaka. Nie twierdzę, że 4 czerwca nic ważnego się nie wydarzyło. Jednak mówienie o upadku komunizmu, pierwszych, wolnych wyborach i pierwszym niekomunistycznym rządzie, to takie pobożne życzenia solidarnościowej części „rycerzy” okrągłego stołu, którzy tak naprawdę 4 czerwca 1989 roku, wbrew woli narodu i wespół z komunistami rozpoczęli budowę III RP. Pomijanie głównych architektów tego porozumienia zasiadających wówczas na Kremlu oraz komiczne ukrywanie przed zagranicznymi gośćmi udziału Jaruzelskiego i Kiszczaka w tym „przełomie” ma na celu poprawianie sobie samopoczucia i nadymanie balonu własnego kombatanctwa w walce z komunizmem. I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi! Jan Paweł II, 2 czerwca 1979, Warszawa. Ten dzień powinien stać się datą łączącą wszystkich Polaków i symbolem budzenia się narodowego ducha, co doprowadziło rok później do narodzin bezprecedensowego w skali światowej, masowego. 10 milionowego ruchu „Solidarność”. Wszystkie inne wydarzenie, takie jak okrągły stół, wybory 4 czerwca, powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego to nic innego, jak próba ustanawiania takich rocznic, które dogodzą stroną porozumienia, do jakiego doszło między komunistami i wyselekcjonowaną skrupulatnie przez Kiszczaka częścią opozycji, przy zgodzie, aprobacie, przyzwoleniu czy wprost nakazie z Moskwy.

napisz pierwszy komentarz