Anna Walentynowicz o prawdzie

avatar użytkownika 1Maud
Tekst ten dedykuję katarynie. Kolejna rozmowa z p.Anią i kolejne wspomnienia. Ale także ,jak zwykle ,rozmowa na temat bieżących wydarzeń. W życiu Pani Anny nadal wiele się dzieje. Ta drobna, mocno już starsza Pani ,jest ruchliwa i pełna energii jak dawniej. Mimo poważnej choroby, mimo kuli w ręku, stara się być wszędzie tam, gdzie można porozmawiać o wolności ludzi i wolności Ojczyzny. Od wielu lat walczy o prawdę historyczną. Prawda- to jest jej motto. Wielokroć ta uparta walka o prawdę kończyła się dla Pani Anny próbami dyskredytacji jej samej, jej rodziny, jej dokonań. Nigdy się nie poddała i dla własnych korzyści, nie zmieniała zdania. Nie dała sie ani kupić ani zastraszyć. Z każdym przejawem prób upiększania rzeczywistości ,budowania mitów na przekłamaniach czy ordynarnych kłamstwach , walczy nieustępliwie. Czyta mnóstwo, na stole w pokoju u Pani Ani leży zawsze kilka książek, w kolejności , w której „musi” je przeczytać. Na bieżąco śledzi prasę. Obraz analfabetki ,stworzony na użytek potrzeb Volkera Schlondorffa Strajk (film) jest pełna fikcją, jakże krzywdząca dla niej samej. Podobnie jak postać jej syna z filmu, który został w filmie Zomowcem z zawodu i „nieślubnym”: dzieckiem z urodzenia. W pamięci Pani Ani ciągle pozostają żywe obrazy z opieki nad umierającym mężem, a także wsparcie , jakie jako synowa oraz działaczka, otrzymywała od swojej ukochanej teściowej( wspaniały placek drożdżowy , serwowany podczas spotkań konspiry w mieszkaniu użyczanym przez nią do spotkań) Czy wybory z 4 czerwca 1989 roku są dla Pani Ani datą „upadku komunizmu”? Absolutnie nie. Swoją ocenę wkładu Polski i Polaków dobitnie określiła w liście , skierowanym do Geroga W.Busha, z okazji odznaczenia Jej, przez Amerykańską Fundację Ofiar Komunizmu , Medalem Wolności. Można spróbować się zastanowić, idąc śladem myśli Pani Ani. Co by się stało, gdyby uznać, że przełomową datą , symbolizującą upadek komunizmu była data pierwszego, masowego zrywu sprzeciwu społecznego wobec systemu z roku 1980? A nie kontraktowe wybory z roku 1989 ? Te ostatnie bowiem jedynie dobitnie udowodniły władzy, że duch z 1980 r,. w narodzie trwa i walczyć nie ma kim ( w obwodach zamkniętych wygrali także kandydaci z list KO).I przez to są ważne dla samych Polaków . Polska nie miałaby konkurenta w postaci Upadku Muru Berlińskiego, bo młotki do jego rozwalenia jeszcze nie były wyprodukowane. Nie miałby aż tak wielkiego znaczenia taka czy inna ocena roli samego Lecha Wałęsy ,dla oceny samej roli ruchu Solidarności w świecie. Czy można poważnie rozważać taką woltę w interpretacji wydarzeń? Wątpię. Bo wtedy nabrałyby znaczenia nazwiska wielu innych , pełniących bardzo ważną rolę w związku. Takich jak małżeństwa Gwiazdów, ludzi z NZS, Wyszkowskiego, Walentynowicz, Kobzdeja, Dyka i wielu, wielu innych działaczy. Zmniejszyłaby się rola wszystkich tych, którzy wyrośli wokół pierwszej Solidarności na wielkich doradców OS .W konsekwencji nastąpiłoby przetasowanie ról różnych „pomników” w walce z systemem. Wymyślono więc datę-symbol, datę wyborów kontraktowych .Która zawsze przegra ze spektakularnym rozwalaniem muru. Jak zwykle, wybór podyktowany jest doraźna korzyścią polityczną, a nie prestiżem Polski. I nie jest Prawdą. http://www.annawalentynowicz.com/ksiazka.html

napisz pierwszy komentarz